„L.F.C. 125 lat. Historia alternatywna” – recenzja

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

L iverpool Football Club to 18-krotny mistrz Anglii i jeden z najpopularniejszych brytyjskich klubów w Polsce. Dodatkowo piękną kartę w jego historii zapisał polski bramkarz Jerzy Dudek. Nie dziwi więc, że pierwszą przetłumaczoną z języka obcego książką opublikowaną przez krakowskie wydawnictwo Arena jest właśnie historia Liverpool FC.

Szef Areny Tomasz Gawędzki przyznał w wywiadzie dla nas, że celują w publikacje ambitne, przeznaczone dla prawdziwych koneserów sportu. „L.F.C. 125 lat. Historia alternatywna” w pełni spełnia te wymogi – została wydana w 2017 r. z okazji 125-lecia powstania „The Reds”. Nie znajdziemy tam kronikarskiego zapisu najważniejszych wydarzeń z historii LFC, lecz 125 krótkich rozdziałów dotyczących wszystkiego, co wiąże się z czerwoną częścią Merseyside.

Book Sale Instagram Post 2024 02 21T224718.162

Autorów jest czterech (William Hughes, Chris McLoughlin, David Cotrell, John Hynes) i wszyscy są zapalonymi kibicami Liverpoolu, związanymi z klubowymi mediami. To już sporo mówi nam o specyfice książki, pisanej przez kibiców dla kibiców. Nie inaczej jest w przypadku tłumacza – Radosław Chmiel, mówiący po angielsku ze specyficznym liverpoolskim akcentem, także jest kibicem i pracownikiem LFC. Ekskluzywizm całego przedsięwzięcia jeszcze podniosła możliwość zamówienia w przedsprzedaży okładki ze złotymi napisami (normalnie są białe) i swoim imieniem oraz nazwiskiem. Taki właśnie limitowany egzemplarz trafił do Jerzego Dudka i kilkuset innych kibiców, którzy zdecydowali się na zakup „w ciemno”. Arena postarała się więc, żeby książka miała także dużą wartość kolekcjonerską.

A co z miłośnikami piłki nożnej, którzy kibicami Liverpoolu nie są? Czy to książka dla nich? Odpowiedź jest prosta – jak najbardziej. Z takim jedynie zastrzeżeniem, że powinni choć w zarysie znać historię LFC. Jedynie pięć pierwszych rozdziałów opisuje początki klubu – okoliczności jego założenia, budowę stadionu, barwy itp. Potem „pływamy” pod 125 latach historii klubowej, od największych piłkarskich gwiazd i wielkich meczów do np. najbardziej zapalonych kolekcjonerów klubowych gadżetów. Jeśli ktoś nie wie, kim byli Kenny Dalglish, Ian Rush, Robbie Fowler, a przede wszystkim Bill Shankly, Bob Paisley, Jerzy Dudek czy Steven Gerard – to nie jest książka dla niego. Po „L.F.C. 125 lat. Historia alternatywna” powinni sięgnąć ci, którzy pragną dowiedzieć się czegoś więcej, niż oferuje internet.

Lektura tej książki sprawia, że mimowolnie czujemy sympatię do LFC. Możemy przeczytać o kibicach z legendarnej trybuny „The Kop”, wspierających bramkarzy rywali czy o wspólnej imprezie piłkarzy z fanami w jednym z rzymskim pubów tuż po zdobyciu Pucharu Europy (który nota bene wędrował wtedy z rąk do rąk). Podobnie wielki szacunek budzi derbowa rywalizacja z Evertonem, przepełniona licznymi drobnymi złośliwościami (lubował się w nich Bill Shankly), jednak pełna szacunku w momentach najtrudniejszych, jak chociażby tragedia na Hillsborough:

W tragedii na stadionie Hillsborough w 1989 roku zginęło 96 kibiców Liverpoolu. Miało to miejsce na trybunie Lepping’s Lane przed półfinałowym meczem Pucharu Anglii przeciwko Nottingham Forest. W wyniku tych wydarzeń całe miasto Liverpool się zjednoczyło. Tysiące kibiców The Reds i The Blues stało w kolejkach pod Anfield, by złożyć kwiaty i szaliki na boisku w hołdzie tym, którzy zginęli w tragedii. Ten gest zachęcał też kibiców z całego kraju i nie tylko do powtórzenia tego gestu. Liverpool FC wielokrotnie podkreślał swoją wdzięczność wobec Evertonu za ich wieloletnie wsparcie, solidarność i współczucie. Żaden z fanów Liverpoolu nie zapomni dwójki dzieci na Goodison Park, które pojawiły się na środku boiska w koszulkach Evertonu i Liverpoolu we wrześniu 2012 roku przed domowym meczem The Blues. W tym miesiącu opublikowano też raport Niezależnego Panelu ds. Hillsborough, który rzucał na tę tragedię zupełnie inne światło. Wszyscy mamy też w pamięci przemowę Billa Kenwrighta [prezes Evertonu] podczas Mszy upamiętniającej ofiary tragedii, która została odprawiona na Anfield w poniedziałek 15 kwietnia 2013 roku. Dziękujemy wam, EFC: nigdy nie będziemy szli sami. (s. 442)

W książce mamy rozdziały zabawne i niezwykle poważne (np. o piłkarzach LFC poległych w I wojnie światowej), dotyczą stricte futbolu bądź sytuacji mocno pozaboiskowych, ale w każdej z nich przekonujemy się o prawdziwej mocy liverpoolskiego „You’ll Never Walk Alone”. Dowiemy się także, dlaczego właśnie ta piosenka, motyw z musicalu „Carousel” (1945) stała się klubowym hymnem.

Z polskiego punktu widzenia najciekawszy jest wątek Jerzego Dudka (poza wzmianką o tym, że to Zbigniew Boniek wywalczył karnego w niesławnym finale Pucharu Europy w 1985 r. na stadionie Heysel w Brukseli). Jeden z autorów (Chris McLoughlin) chwali się, że grillował razem z naszym bramkarzem, dowiadujemy się też, jak szybko Dudek przekonał się o magii kibiców LFC:

– To był mój pierwszy pucharowy finał w roli zawodnika Liverpoolu. Kiedy dojeżdżaliśmy do stadionu, nie mogłem uwierzyć, ilu było naszych kibiców na ulicach – mówił Dudek. – Oni żyli tym spotkaniem. Wyglądało to tak, jakby cały Liverpool zjechał się do Cardiff. (s. 226)

Jerzy Dudek pojawia się na kartach tej książki jeszcze kilka razy, np. mówiąc o obsesjach Rafy Beniteza, kiedy to w Japonii (Klubowe Mistrzostwa Świata 2005) kazał zasłonić wszystkie szyby w autobusie w drodze z lotniska do hotelu, żeby prażące słońce nie osłabiło jego zawodników. Zresztą o statusie Jerzego Dudka w Liverpoolu i całej Anglii świadczy fakt, że jego biografia („A Big Pole in Our Goal”, będąca połączeniem „Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3” oraz „NieREALnej kariery”) to wciąż najprawdopodobniej jedyna poważna książka o polskim piłkarzu w języku angielskim. Stambuł 2005 to już legenda w historii LFC, a Jerzy Dudek jest jej głównym bohaterem.

Jeśli chodzi o stronę graficzną książki, to wielkie słowa uznania za okładkę – zarówno w wersji limitowanej, jaki i ogólnodostępnej. Poza tym w środku bez zdjęć, co jednak nie stanowi wielkiego problemu. Czyta się ją wyśmienicie, a 125 luźno ze sobą powiązanych rozdziałów sprawia, że można do poszczególnych z nich wracać jeszcze wielokrotnie. Z treści wylewa się miłość do „The Reds” i faktycznie po lekturze stajemy się trochę kibicami 18-krotnego mistrza Anglii.

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

ZOBACZ TAKŻE:

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” – recenzja

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja znana dzięki wydawnictwu SQN na polskim rynku od kilku lat. Okazją do wznowienia publikacji było zwycięstwo...

GKS Katowice – historia na 60-lecie klubu

10 marca 2024 roku Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie w meczu 23. kolejki Fortuna 1. Ligi Resovia podejmowała GKS Katowice....

„Semiologia życia codziennego” – recenzja

Eseje związane jakkolwiek z piłką nożna to rzadkość. Dlatego "Semiologia życia codziennego" to niezwykle interesująca lektura. Tym bardziej, że jej autorem jest słynny humanista,...