Kilka tygodni temu Retro Futbol gościło na pierwszym w historii meczu piłkarek Resovii w Orlen Ekstralidze. Drużyna z Rzeszowa zremisowała wówczas ze Stomilankami Olsztyn 2:2. Tym razem wybraliśmy się na spotkanie z Grot SMS Łódź, rozegrane 24 sierpnia na sztucznym boisku przy ulicy Wyspiańskiego. Przy okazji tej potyczki, przypomnimy historię Marka Chojnackiego, w przeszłości solidnego piłkarza, obecnie trenera łódzkich piłkarek.
Wspomniany mecz Resovii ze Stomilankami Olsztyn opisaliśmy tutaj. Po wywalczeniu remisu na inaugurację, zawodniczki Łukasza Chmury mierzyły się na wyjeździe z wicemistrzem Polski, GKS Katowice. Czołowa drużyna Orlen Ekstraligi okazała się za mocna dla beniaminka i pokonała drużynę z Podkarpacia aż 7:0.
Zespół z Łodzi w ubiegłym sezonie zajął czwarte miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej. Obecne rozgrywki zaczął od porażki. Podobnie jak Resovia musiał uznać wyższość GKS Katowice, lecz przegrał na Śląsku zaledwie 0:1. W drugiej kolejce piłkarki Marka Chojnackiego zremisowały 1:1 przed własną publicznością z APLG Gdańsk.
Trener Grota SMS jest postacią dobrze znaną w środowisku polskiej piłki. Zanim więc opowiemy o ligowej rywalizacji klubów z Rzeszowa i Łodzi, przypomnimy historię piłkarza, który w przeszłości mógł poszczycić się mianem rekordzisty pod względem występów w Ekstraklasie.
Człowiek Łodzi
Marek Chojnacki przez zdecydowaną większość kariery zawodniczej związany był z miastem w którym, w grudniu 1959 roku, przyszedł na świat. Był wychowankiem Łódzkiego Klubu Sportowego, pierwszy ekstraklasowy mecz w jego barwach rozegrał wiosną sezonu 1977/1978. W drużynie z alei Unii Lubelskiej grał do sezonu 1995/1996 z krótką przerwą na pobyt w greckim OFPF Ethnikos.
Wszystkich występów w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach ŁKS uzbierał 452 (jedno spotkanie zostało anulowane, więc niektóre źródła podają 451 występów). Liczba ta przez kilkanaście lat stanowiła rekord pod względem meczów rozegranych na najwyższym szczeblu ligowym w naszym kraju. Dopiero w 2014 roku wynik Chojnackiego został pobity przez Łukasza Surmę.
Obecnie w klasyfikacji piłkarzy z największą liczbą spotkań w elicie wychowanek ŁKS zajmuje trzecie miejsce za wspomnianym Surmą i Marcinem Malinowskim. Szkoda tylko, że w tej pięknej przygodzie zabrakło najcenniejszych trofeów. Tak kilkanaście lat temu opowiadał o tym sam Chojnacki w wywiadzie dla portalu Weszło:
Jak przychodziłem do ŁKS, grali tu Tomaszewski, Miłoszewicz, Dziuba. Świetni piłkarze. Powinny być wielkie sukcesy, a byliśmy ligowym średniakiem. Nie pomógł nawet trener Jezierski, którego gdzie by się wtedy nie zatrudniło, to zgarniał tytuły. Wszędzie, tylko nie tutaj. Ciągle czegoś brakowało. Był moment, że mieliśmy dziewięciu reprezentantów kraju, różnych kategorii wiekowych, ale to i tak nie wystarczyło.
Nic nie zmienia jednak faktu, że Marek Chojnacki jest legendą Łódzkiego Klubu Sportowego. Kilka lat temu na naszych łamach została przedstawiona złota jedenastka ŁKS, i bohater niniejszego tekstu oczywiście się w niej znalazł. Karierę zawodniczą zakończył w Karkonoszach Jelenia Góra.
Cztery razy przeciwko Japonii
Nietypowo, a nawet nieco kuriozalnie wygląda bilans Chojnackiego w dorosłej reprezentacji Polski. Łodzianin rozegrał w niej bowiem cztery mecze, wszystkie w ciągu nieco ponad tygodnia. I wszystkie przeciwko Japonii. Działo się to na początku 1981 roku. Reprezentacja Polski została wysłana na tournee po kraju kwitnącej wiśni, gdzie miała rozegrać… cztery mecze z gospodarzami.
Selekcjoner Antoni Piechniczek przeciwny był temu wyjazdowi. Mecze były jednak zakontraktowane przez PZN, więc do Azji udała się młodzieżowa kadra trenowana przez Waldemara Obrębskiego. Pierwsze spotkanie odbyło się 25 stycznia w Tokio. Chojnacki był na boisku od pierwszego do ostatniego gwizdka, a Biało-czerwoni wygrali 2:0.
Dwa dni później polsko-japońska rywalizacja przeniosła się do Tokushimy. Nasz zespół wygrał tym razem 4:2, a zawodnik ŁKS rozegrał pierwszą połowę. Trzecia potyczka, mająca miejsce w mieście Nagoya, zakończyła się naszym zwycięstwem 4:1, a Chojnacki, podobnie jak w debiucie, zagrał od początku do końca.
Kuriozalny festiwal meczów towarzyskich został zwieńczony 1 lutego. Piłkarze wrócili do Tokio, a polska drużyna, z grającym w pierwszej połowie Chojnackim, zwyciężyła 3:0. Szesnaście lat później uznano te mecze za oficjalne spotkania międzypaństwowe. Dzięki temu przy nazwisku obecnego trenera Grota SMS Łódź widnieje 4A. Nigdy później nie wystąpił on ponownie w narodowych barwach.
Wcześniej jednak Chojnacki grał z orzełkiem na piersi, tyle że w niższych kategoriach wiekowych. W roku 1978 zdobył brązowy medal na rozgrywanym w Polsce Międzynarodowym Turnieju Juniorów UEFA, będącym wówczas nieoficjalnymi mistrzostwami Europy do lat 18, a rok później zajął czwarte miejsce podczas mistrzostw świata do lat 20 w Japonii.
W roli trenera
Pod koniec ubiegłego stulecia rozpoczęła się trenerska kariera Marka Chojnackiego. Zbiegła się z karierą zawodniczą, gdyż w Jeleniej Górze łodzianin pracował jako grający szkoleniowiec. Później doświadczony ekstraklasowiec kilka razy obejmował między innymi swój ukochany ŁKS, ale największe sukcesy osiągał jako trener piłkarek UKS SMS Łódź.
Przygodę z tym klubem rozpoczął w 2016 roku. Najpierw wywalczył z nim awans do Ekstraligi, później zajął drugie miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej, a w roku 2022 zdobył mistrzostwo Polski. Obecnie prowadzony przez Chojnackiego zespół z Łodzi należy do czołowych przedstawicieli Orlen Ekstraligi.
Mecz w Rzeszowie
Jak zawodniczki Marka Chojnackiego poradziły sobie w meczu zapowiadanym we wstępie? Spotkanie z Resovią zaczęło się dla nich znakomicie. Piłkarki Grota SMS Łódź objęły prowadzenie już w 3. minucie, gdy strzał po rzucie rożnym oddała Patrycja Balcerzak. Przyjezdne nie miały zamiaru zadowolić się skromną zaliczką i to one częściej gościły w polu karnym rywalek, co przyniosło efekt w postaci gola Katie Lampen.
Mecz rozpoczął się o 14 i rozgrywany był w ogromnym upale. Warunki pogodowe jednak nie przeszkadzały w zdobywaniu bramek łódzkim piłkarkom, które już kilkanaście minut po zmianie stron podwyższyły na trzy do zera. Do siatki trafiła Aleksandra Filipczak, która dosłownie kilka chwil wcześniej pojawiła się na boisku.
Rzeszowscy kibice odrobinę radości dostali w 68. minucie, gdy po rzucie rożnym padła bramka dla Resovii. Piłkę pod poprzeczką efektownym strzałem umieściła Marta Miś. Ostanie słowo w tym spotkaniu należało jednak do piłkarek Grota SMS Łódź. Na dwie minuty przed końcem wynik na 4:1 dla przyjezdnych ustaliła Paulina Filipczak.
Na pomeczowej konferencji prasowej przedstawiony w tym tekście Marek Chojnacki cieszył się ze zwycięstwa, ale nie był zadowolony z gry swojego zespołu:
Przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa, ale niepoparte to było naszą grą. Chciałbym, żeby wynik był w dużym stopniu poparty naszą grą. Nie ukrywam, że być może wpływ na nią miała pogoda, bo było bardzo gorąco, niezwyczajnie jest też grać na sztucznym boisku. Na szczęście już na początku, po stałym fragmencie, zdobyliśmy bramkę, bo potem mieliśmy problemy przede wszystkim w rozegraniu piłki, a wiedzieliśmy, że dzisiaj będziemy musieli w dużym stopniu grać w ataku pozycyjnym, ale praktycznie nic z niego nie wynikało. Mieliśmy dużo niedokładności, prostych strat, brak rytmu gry. Jestem niezadowolony z dzisiejszej postawy zespołu. Grając w takim stylu, możemy cieszyć się tylko ze zwycięstwa.
Łukasz Chmura, szkoleniowiec Resovii, nie był z kolei zadowolony z rezultatu, ale starał się dostrzegać pozytywy w grze swojej drużyny:
Na wstępie gratuluję zwycięstwa trenerowi Chojnackiemu. Zgadzam się z trenerem, że warunki były bardzo trudne, było bardzo gorąco, a sztuczne boisko jeszcze to potęguje, ale warunki były takie same dla obu zespołów. Muszę pochwalić swoje zawodniczki za to, że zostawiły masę zdrowia. Widać to było w ostatnich minutach meczu, gdy już momentami łapały skurcze, dziewczyny odczuwały trudy tego meczu, ale to jest tylko potwierdzenie tego, że musimy się zaadaptować do warunków ekstraligowych. Oczywiście drużyna z Łodzi była dzisiaj lepsza w aspektach czysto piłkarskich i to nie podlega dyskusji, ale momentami też potrafiliśmy się postawić, podejść wyżej, odebrać piłkę, zdobyć bramkę ze stałego fragmentu. Potem mieliśmy dwie dobre sytuacje. Przeciwnik oczywiście zasłużenie dzisiaj zwyciężył, ale nie było takiej różnicy, jak choćby tydzień temu, chociaż SMS Łódź, to jedna z czołowych drużyn w Polsce i myślę, że z każdym meczem łódzka drużyna będzie grała lepiej i pięła się w górę tabeli, a my będziemy każdy mecz traktować jako naukę, z której będziemy wyciągać wnioski.
Wydarzeniem tej serii gier było zwycięstwo 12:0 Czarnych Sosnowiec na Stomilankami Olsztyn. W tabeli po trzech kolejkach prowadzą Czarne, Grot SMS Łódź zajmuje piąte miejsce, a Resovia plasuje się na dziewiątej pozycji.