Polsko-islandzkie starcia w europejskich pucharach

Czas czytania: 6 m.
5
(2)

W dotychczasowych starciach między polskimi, a islandzkimi drużynami nie brakowało goli oraz pogromów przeciwko Islandczykom. Bywały też gorsze momenty, kiedy biało-czerwone zespoły zawodziły, przegrywając starcia, a nawet dwumecze.

1972/1973 Puchar Zdobywców Pucharów – 1/16 finału – Víkingur Reykjavik – Legia Warszawa – 0:2, 0:9

Do pierwszego polsko-islandzkiego pojedynku doszło 12 września 1972 roku na Laugardalsvöllur w Rejkawiku. Dla ówczesnego zdobywcy Pucharu Islandii był to debiut w europejskich pucharach. Bramki dla polskiej ekipy strzelali: późniejszy trener Legii Stefan Białas oraz pomocnik Ryszard Balcerzak, dla którego było to jedyne trafienie dla „Wojskowych” w karierze.

Skromna zaliczka okazała się jedynie preludium. 7 000 kibiców, którzy przyszli na Łazienkowską 3 byli świadkami gradobicia bramek. Legioniści pokonali u siebie ekipę Vikingur aż 9:0. Dublet ustrzeliło dwóch graczy: Białas i Kazimierz Deyna, a Jan Pieszko popisał się hat-trickiem. Ten wynik jest najwyższą wygraną Legii w spotkaniu w europejskich pucharach

1978/79 – Puchar UEFA – 2. runda – ÍBV – Śląsk Wrocław – 0:2, 1:2

Wicemistrz Polski z 1978 roku Śląsk Wrocław w starciu drugiej rundy Pucharu UEFA podjął drużynę  ÍBV. Pierwszy mecz odbył się w Vestmannaeyjar. Spotkanie zakończyło się wygraną 2:0 dla ekipy Aleksandra Papiewskiego. Gole zdobyli Józef Kwiatkowski oraz Roman Faber.

Większy wyzwaniem dla Wrocławian okazał się rewanż. Śląsk objął prowadzenie po golu Jacka Nocko, lecz na 1:1 wyrównał Thordur Hallgrímsson. Przez większość meczu na tablicy świetlnej widniał remisowy rezultat. Jednak w 87. minucie swojego trzeciego gola w Pucharze UEFA zdobył Józef Kwiatkowski i mecz zakończył się wygraną Śląska 2:1. Dzięki temu Wrocławianie drugi raz w historii awansowali do 1/8 finału Pucharu UEFA

1982/1983 Puchar Zdobywców Pucharów – 1/16 finału – ÍBV – Lech Poznań – 0:1, 0:3

4 lata po starciu ze Śląskiem ÍBV stanęło do boju z polską drużyną. Tym razem w 1/16 finału Pucharu Zdobywców Pucharów Islandczycy zagrali z Lechem Poznań. Dla „Kolejorza” było to pierwsze starcie przeciwko ekipie z Kraju Nordyckiego. W pierwszym meczu rozegranym na Islandii wystąpiło 6 piłkarzy, którzy pamiętali starcie ÍBV – Śląsk. Natomiast w poznańskiej ekipie bronił Piotr Mowlik, który wystąpił w starciu Legia – Vkingur. Drużyna prowadzona przez Wojciecha Łazarka pokonała 1:0 ÍBV. Jedynego gola w meczu zdobył Leszek Partyński

W rewanżowym spotkaniu Lech dopełnił dzieło i wygrał 3:0. Dubletem popisał się reprezentant Polski Mirosław Okoński. Dla ówczesnego zdobywcy Pucharu Polski był to ważny moment w historii. Po raz pierwszy w historii ekipa „Kolejorza” awansowała do następnej rundy europejskich rozgrywek.

1984/85 Puchar Zdobywców Pucharów – 1/16 finału – Wisła Kraków – ÍBV – 4:2, 3:1

Polskie drużyny były prawdziwą zmorą dla ÍBV. W 1984 roku ekipa z Vestmannaeyjar grała przeciwko Wiśle Kraków. Przed pierwszym meczem trwały rozmowy na temat zmiany kolejności rozgrywania spotkań. Islandczycy chcieli rozegrać rewanż na wyjeździe. Wiślacy byli wstępnie za. Potem pojawiła się propozycja, aby oba spotkania rozegrano w Polsce z uwagi na wysokie koszty podróży na Wyspę gejzerów. Jednak ostatecznie pierwsze spotkanie rozegrano w Polsce, a rewanż na wyjeździe. Na Reymonta lepsi okazali się gospodarze. Wisła pokonała drugoligową ekipę z Islandii 4:2. Po meczu nie chwalono zbytnio polskiej drużyny, bo zagrali średnio, a zdarzyły się momenty dekoncentracji, które sprawiły, że przez moment ÍBV przegrywało tylko 2:3. Był to pierwszy mecz trenera Oresta Lenczyka w europejskich pucharach jako trenera Wisły Kraków.

Wynik z pierwszego spotkania sprawiała, że losy awansu ciągle były nierozstrzygnięte. W I połowie robotę „załatwił” Andrzej Iwan. Rekonwalescent strzelił dwie bramki w pierwszej połowie rewanżowego spotkania. Ostatniego gola zdobył Marek Banaszkiewicz, dla którego było trzecie i ostatniej w historii trafienia w PZP. Ostatecznie Wisła wygrała mecz 3:1. „Gazeta Krakowska” po meczu pisała, że było to zwycięstwo zasłużone, a drużyna Lenczyka przewyższała rywali dwoma klasami.

1986/1987 Puchar Zdobywców Pucharów – 1/16 finału – Fram Rejkjavík- GKS Katowice – 0:3, 0:1

I runda Pucharu Zdobywców Pucharów i polsko-islandzkie starcie było niegdyś dość powszednie. Tak było w 1986 roku, gdy Fram Rejkjavík grała z katowicką „Gieksą.” W latach 1982-1983 w islandzkiej drużynie był polski akcent, gdyż ich trenerem był Andrzej Strejlau. W sezonie 1985/1986 Fram pierwszy raz w historii awansował do II rundy PZP. Rok później chcieli powtórzyć ten wyczyn. GKS powrócił do europejskich pucharów po szesnastu letniej przerwie, gdy przegrali w I rundzie Pucharu Miast Targowych z FC Barceloną. Pierwszy mecz rozgrywany na Islandii miał jednego bohatera. Był nim Marek Koniarek. Urodzony w Katowicach piłkarz strzelił dwie bramki. Dzieła w końcówce meczu dopełnił Mirosław Kubisztal. Po meczu kibiców z Islandii oraz ich przyjęcie polskiej drużyny chwalił bohater meczu Koniarek.

Rewanż odbył się na Stadionie Śląskim. 20 000 fanów musiało długo czekać na jakąkolwiek bramkę w drugim spotkaniu. Gola na wagę zwycięstwa w 81. minucie spotkania zdobył przyszły król strzelców I ligi Koniarek. Łącznie napastnik GKS Katowice zdobył 5 bramek w tych rozgrywkach. Dało mu to trzecie miejsce w klasyfikacji strzelców Pucharu Zdobywców Pucharów w sezonie 1986/1987. Koniarek przegrał wówczas z dwoma Holendrami z Ajaxu Amsterdam: Johnem Bosmanem i Marco van Bastenem.

2001/2002 Puchar UEFA – Runda wstępna – Pogoń Szczecin – Fylkir Rejkjavík 1:2, 1:1

Tylko raz udało się awansować Fylkirowi Rejkawiku w sześciu próbach awansu do kolejnej rundy europejskich pucharach. Miało to miejsce w ich debiucie. Boleśnie o tym przekonała się drużyna Pogoni Szczecin. Na pierwszy mecz ekipa Mariusza Kurasa leciała bez kontuzjowanych graczy: Radosława Majdana, Pawła Drumlaka oraz Roberta Dymkowskiego. Spotkanie, które zostało rozegrane na islandzkiej sztucznej murawie, zakończyło się niespodziewaną wygraną gospodarzy. Już po 45 minutach było 2:0. Bramki strzelali Errol McFarlane i Olafur Stigsson. Sytuacji po przerwie nie poprawił Maciej Stolarczyk, który już na początku drugiej połowy dostał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić murawę. Wynik meczu w 71. minucie ustalił gracz Pogoni, Dariusz Dźwigała. Po meczu tygodnik „Piłka nożna” pisał o „bordowych ze wstydu” oraz krytykował grę Szczecinian (zwłaszcza w pierwszej połowie).

W drugim spotkaniu w ekipie ze Szczecina zagrało jedenastu Polaków (w pierwszym starciu było dziesięciu Biało-Czerwonych. Z wyniku meczu najbardziej cieszyło się dwustu islandzkich fanów, którzy przylecieli do Szczecina. Zdobywcy Pucharu Islandii zremisowali z Pogonią 1:1. Początek tego nie zapowiadał. W szóstej minucie gola z rzutu wolnego zdobył Dźwigała. Z przebiegu meczu dominowali Portowcy. Wynik meczu został ustalony w 90. minucie, gdy Peter Jonsson wykorzystał zamieszanie w polu karnym i wpakował bramkę na wagę awansu. Kapitan szczecińskiej ekipy Dariusz Dźwigała, tak mówił po latach o tych starciach:

„To był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Chciałem się zakopać pod ziemię, wstydziłem się wyjść z domu. Zapisaliśmy się niechlubnie w historii polskiej piłki”.

Pogoń uległa wówczas ekipie półamatorów. Spotkało się to z dezaprobatą siedmiu tysięcy kibiców, którzy skandowali: „Złodzieje!” Owacje natomiast zebrali gracze Fylkiru. Turecki prezes Pogoni Szczecin Sabri Bekdas groził wycofaniem ekipy z europejskich pucharów oraz rozgrywek ligowych. Powodem były problemy finansowe klubu. Dwa miesiące później Bekdas wstrzymał finansowanie drużyny.

2006/07 Liga Mistrzów – 2. runda eliminacji – Fimleikafélag Hafnarfjarðar- Legia Warszawa 0:1, 0:2

Ekipa Fimleikafélag Hafnarfjarðar w sezonie 2005/2006 pierwszy raz w europejskich pucharach grała przeciw drużynie Legii Warszawa. Pierwszy mecz odbył się na Islandii. W spotkaniu dominowali Legioniści, którzy strzelali w słupek, a nawet zdobyli bramkę, lecz Dawid Janczyk przy zdobyciu gola pomógł sobie ręką. Wynik bezbramkowy utrzymał się do 83. minuty. Wówczas rezerwowy Elton strzelił gola z okolicy dwudziestego metra. Podczas spotkania doszło do małego spięcia. Na jeden z sektorów musiała wejść policja. Powód? Polacy mieszkający w Rejkiawiku wywiesili flagę… Lechii Gdańsk. Polica rozdzieliła kibiców, by nie doszło do rozrób.

Drugie spotkanie nie było najbardziej emocjonujące. Legia oddała pierwsze celne uderzenie w 38. minucie. Jednak uderzenie Aleksandra Vukovicia padło do bramki Dadiego Larussona. Kilkanaście minut przed końcem spotkania bramkarz z Islandii okazał się bohaterem. Obronił on bowiem rzut karny wykonywany przez Rogera Guerreiro. W 89. minucie Brazylijczyk zdobył bramkę. Jednak nie był to Roger, tylko lewy obrońca Edson. Strzelec jednej z bramek Aleksandar Vuković mówił, że był to trudny mecz, choć rywal nie był najtrudniejszy. Natomiast Edson narzekał na małą skuteczność Legionistów w tym spotkaniu.

2014/2015 Liga Europy – 3. runda eliminacji – Stjarnan – Lech Poznań 1:0, 0:0

Lech Poznań po dwumeczu z Stjarnan tak jak Pogoń mógł być „bordowy ze wstydu”. W koszulkach tego koloru zagrali podopieczni Mariusza Rumaka w pierwszym meczu 3. rundy eliminacji Ligi Europy. Czerwony okazał się kolorem porażki. Przewagę w spotkaniu mieli goście z Poznania. Mimo to w 48. minucie jedyną bramkę w meczu zdobył Rolf Toft. Zawodnik Stjarnanu wykorzystał nieporozumienie między Marcinem Kamińskim a Jasminem Buriciem i wpakował futbolówkę do bramki, w której nie było golkipera.

Drugi mecz okazał się klęską dla Lecha. Poznaniacy jako faworyt konfrontacji powinni na własnym stadionie odrobić straty. Tak się jednak nie stało. Wicemistrzowie Polski tak jak na Islandii mieli więcej sytuacji bramkowych, ale nie przełożyło się na to strzelenie gola. W 75. minucie spotkania fani Lecha skandowali chęć odejścia z klubu trenera Mariusza Rumaka. Dla Polaka było to przedostatnie spotkanie w roli szkoleniowca poznańskiej ekipy. Ten dwumecz okazał się przepustkę do spełnienia marzeń dla wielu graczy. W rundzie play-off trafili bowiem na sam Inter Mediolan. Co prawda na San Siro przegrali aż 0:6, ale gra na tym słynnym stadionie została na zawsze.

2022/2023 Liga Konferencji Europy – 1. runda eliminacji Pogoń Szczecin – KR Rejkjavík 4:1, 0:1

21 lat po klęsce z Fylkirem drużyna Pogoni dostała szansę rewanżu na islandzkiej piłce. Tym razem rywalem „Bordowych” był 27-krotny mistrz Islandii KR Rejkiawik. Szczecinianie do tego dwumeczu przystępowali z nowym trenerem Szwedem Jensem Gustafssonem. Był to udane otwarcie, gdyż Pogoń wygrał u siebie z KR Rejkiawik 4:1. Było to pierwsze zwycięstwo Szczecinian w europejskich pucharach (nie licząc Pucharu Intertoto). Polacy w starciu z Islandczykami mieli dużą przewagę w posiadaniu piłki oraz stwarzanych sytuacjach. Wyróżnić można było Sebastiana Kowalczyka, który miał dwie asysty oraz strzelca dwóch bramek Kamila Drygasa. Przewaga między tymi Pogonią a drużyną KR była dość duża. Goście próbowali akcji z dużą liczbą dośrodkowań i małą liczbą podań przy piłce, ale nie przynosiło to za dużo rezultatów.

Tydzień później Pogoń miała przypieczętować awans do drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Tak też się stało, lecz drugi mecz nie był udany dla drużyny Gustafssona. W 44. minucie jedyną bramkę w starciu zdobył Sigurdur Hallsson. Pogoń próbowała ataków, lecz niewiele z tego wynikało. Ostatecznie „Bordowi” awansowali dalej, ale furory nie zrobili. W sześciu do tej pory wyjazdowych meczach Ligi Europy i Ligi Konferencji Europy drużynie z województwa zachodniopomorskiego nie udało się wygrać ani razu.

Kacper Śliz

Źródła

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 2

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!