Wielkimi krokami zbliża się rozpoczęcie koszykarskich rozgrywek ligowych w naszym kraju. Ich przedsmak mogli poczuć kibice, którzy od 12 do 14 września w hali przy ulicy Towarnickiego w Rzeszowie śledzili XXV Mistrzostwa Podkarpacia. Na imprezie tej obecne było również Retro Futbol.
Sparing i prezentacja drużyny
Nieco wcześniej, 6 września, doszło w Hali Podpromie do ciekawego meczu sparingowego, w którym zmierzyły się podkarpackie zespoły z Pekao Bank 1. Ligi – OPTeam Energia Polska Resovia i Solvera Sokół Łańcut. Spotkanie, które zakończyło się zwycięstwem łańcucian 89:68, rozgrywane było w wyjątkowej atmosferze, gdyż poprzedziła je prezentacja rzeszowskiej drużyny. W przerwie potyczki przedstawiono natomiast drugi zespół, a także szkółki partnerskie – Wilki Rzeszów i Tornado Rzeszów.

To właśnie na Podpromiu rzeszowscy koszykarze mają rozegrać większość meczów w nadchodzącym sezonie pierwszoligowych zmagań. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku basket wrócił do największej hali stolicy Podkarpacia po długiej przerwie, o czym więcej pisaliśmy tutaj.
Zespół Pasiaków zaprezentował się tam w kilku spotkaniach, z których każde miało rangę koszykarskiego święta. Starcia te cieszyły się dużym zainteresowaniem kibiców. Hala Podpromie, w której występują też siatkarze Asseco Resovii i siatkarki Developresu Rzeszów, może pomieścić ponad 4000 widzów, a więc zdecydowanie więcej niż obiekt przy ulicy Towarnickiego, gdzie w ubiegłych rozgrywkach rzeszowskich koszykarzy można było oglądać najczęściej.
Wojciech Bychawski, który utrzymał OPTeam Energia Polska Resovię na zapleczu elity, lecz po zakończeniu poprzedniego sezonu przestał pełnić funkcję szkoleniowca tej drużyny, nie do końca był zadowolony z rozgrywania meczów na Podpromiu, gdyż jego zawodnicy nie mieli okazji trenować tam na co dzień. Czas pokaże, jak sprawdzi się pomysł częstszego goszczenia koszykarzy w tym miejscu.
Zmiana trenera
Przed startem rozgrywek doszło w rzeszowskiej ekipie do kilku zmian. Najważniejszą było przyjście nowego trenera. Wspomniany, szalenie barwny i wyrazisty Bychawski, został zastąpiony przez Marka Zapałowskiego, o którym tak pisano w komunikacie wydanym przez klub:
Zapałowski przez lata pełnił funkcję asystenta w uznanych klubach – pracował między innymi w Legii Warszawa, Zniczu Basket Pruszków, a ostatnio w Gevi Napoli Basket, gdzie współtworzył sztab szkoleniowy pod wodzą Igora Milicicia – selekcjonera reprezentacji Polski. Praca u boku tak doświadczonych trenerów była dla niego ważną lekcją i przygotowaniem do roli pierwszego trenera.
Najciekawszym transferem wydaje się przyjście Santiago Vauleta – Argentyńczyka, który posiada również polskie obywatelstwo. W sezonie 2021/2022 występował on w barwach Miasta Szkła Krosno, ostatnio grał natomiast w lidze włoskiej. Tak w wypowiedzi dla klubowych mediów opisywał go trener Zapałowski:
Santiago wraca do Polski, cieszymy się, że zdecydował się reprezentować barwy Resovii w przyszłym sezonie. Jest to zawodnik ofensywny, z dobrymi warunkami fizycznymi, który może grać na pozycjach rzucającego oraz niskiego skrzydłowego. Mam nadzieję, że jego gra będzie zarówno efektywna jak i efektowna dla kibiców w Rzeszowie.
Walka o prymat w regionie
Pora przejść do zapowiadanych XXV Mistrzostw Podkarpacia. Turniej rozpoczął się we wczesny piątkowy wieczór, a poprzedziła go ceremonia otwarcia. Po niej na parkiet wyszli koszykarze OPTeam Energia Polska Resovii i Solvera Sokoła Łańcut. Tym razem lepsi okazali się rzeszowianie. Do przerwy co prawda przegrywali, ale ostatecznie zrewanżowali się za niedawny sparing, wygrywając 91:82.

Spotkanie to zostało rozegrane w ramach dywizji A. Oprócz wspomnianych pierwszoligowców rywalizowało w niej Miasto Szkła Krosno, które w ubiegłym sezonie wygrało zmagania na zapleczu elity i teraz będzie mierzyć się z najlepszymi drużynami w Polsce na parkietach Orlen Basket Ligi.
W dywizji B znalazły się cztery ekipy, które będą reprezentować region w drugiej lidze. W sobotę rozegrały półfinały. Najpierw Stal Stalowa Wola pokonała Niedźwiadki Przemyśl 92:51, później natomiast pempaVita Resovia II zwyciężyła AZS Jarosław 91:84. Tego dnia miało odbyć się starcie elity pomiędzy drużynami z Łańcuta i Krosna, lecz ci pierwsi z powodu licznych kontuzji podjęli decyzję o wycofaniu się z turnieju.

W niedzielę rozstrzygały się losy obu dywizji. Na początek rozegrano finał tej słabszej, w którym pempaVita Resovia II wygrała ze Stalą Stalowa Wola 77:68. Ostatnim aktem mistrzostw było starcie decydujące o tytule mistrza Podkarpacia.
OPTeam Energia Polska Resovia długo toczyła wyrównaną walkę z Miastem Szkła Krosno, ale ostatecznie beniaminek najwyższej klasy rozgrywkowej wygrał 84:66. Tym samym krośnianie obronili trofeum wywalczone przed rokiem.

Wspomniany Santiago Vaulet doznał kontuzji. W klubie z Rzeszowa mają jednak nadzieję, że nie jest ona poważna i nowy zawodnik będzie gotowy na inaugurację rozgrywek ligowych. Gracz zespołu z Krosna, Charles Jackson III, został wybrany MVP turnieju.

Po końcowej syrenie ostatniego meczu rozmawialiśmy z Kacprem Młynarskim. Kapitan OPTeam Energia Polska Resovii zdobył w mistrzostwach 45 punktów, co dało mu tytuł króla strzelców. Wychowanek klubu znad Wisłoka podsumował dla nas zakończony turniej i opowiedział o celach swojej drużyny na nadchodzący sezon. Poruszyliśmy także kwestię rozgrywania spotkań na Podpromiu. Poniżej prezentujemy całą rozmowę.
Retro Futbol: – Zakończyły się mistrzostwa Podkarpacia. Wygraliście z Sokołem Łańcut i przegraliście z Miastem Szkła Krosno. Jak podsumujesz ten turniej?
Kacper Młynarski: – Na pewno traktowaliśmy to bardziej jako dwa odrębne sparingi. Dla nas na tym etapie kluczowe było to, by skupić się na naszej grze. Myślę, że nie zaprezentowaliśmy się źle. Wygraliśmy z Sokołem, który ma trochę problemów kadrowych, a dziś przez trzy kwarty graliśmy jak równy z równym z zespołem z Krosna, póki mieliśmy siły, a wypadł nam przez kontuzję Santiago. Naprawdę możemy być dobrej myśli przed sezonem.
– A jak oceniasz format mistrzostw Podkarpacia? Mam na myśli podział na dywizje A i B. Czy lepiej byłoby, gdyby drużyny z drugiej ligi grały z zespołami pierwszoligowymi i ekstraklasowiczem?
– Nie, myślę, że rozwiązanie było rozsądne. Grało aż siedem drużyn i uważam, że zarówno dla zespołów drugoligowych, jak i dla nas zawsze największy sens ma granie z rywalami ze swojego poziomu. Myślę, że każdy zyskał bardzo dużo. Zespoły drugoligowe przetarły się ze sobą. Moim zdaniem był to optymalny format przy tak dużej liczbie drużyn.
– Przed wami start rozgrywek ligowych. Jakie jest wasze nastawienie i przede wszystkim jaki jest wasz cel na ten sezon?
Bardzo się cieszymy, że przystępujemy do ligi zdrowi. Mam nadzieję, że ten uraz Santiago nie jest poważny. Mieliśmy pewne problemy w okresie przedsezonowym, ale jesteśmy zadowoleni, bo wykonaliśmy ciężką pracę. Szczerze mówiąc, wątpię, żeby wiele zespołów pracowało na takich obrotach, jak my. Chcemy też grać bardzo złożoną koszykówkę i będziemy potrzebować dwóch-trzech miesięcy, żeby to weszło na taki poziom, jaki byśmy chcieli. Jestem optymistą. Naszym celem jest wygrać pierwszy mecz. Jeżeli pytasz o cele sezonowe, to takim celem minimum jest awans do play-off, a później może wydarzyć się wszystko. Jeśli tego celu nie zrealizujemy, to będziemy bardzo rozczarowani.
– W nadchodzącym sezonie większość meczów będziecie rozgrywać w Hali Podpromie. Pamiętasz zapewne, że Wojciech Bychawski, wasz poprzedni trener nie gryzł się w język i mówił o tym, że gra na Podpromiu wiąże się z pewnymi problemami. A jak ty na to patrzysz?
– Powiem wprost. Wolimy grać przy Towarnickiego. Tutaj trenujemy, to jest nasza hala, tutaj czujemy się komfortowo, codziennie odbywamy tu jeden lub dwa treningi. Na Podpromiu, mimo że mamy świetne wsparcie kibiców, a atmosfera na meczach jest znakomita, gramy jak na wyjeździe. Nie widzę, żeby tutaj udało się znaleźć kompromis we współpracy miasto – kluby siatkarskie – klub koszykarski, więc jest to duży problem. Prawda jest taka, że jeżeli uda się rozegrać wszystkie mecze na Podpromiu, to będzie tak, jakbyśmy rozegrali trzydzieści dwa mecze na wyjeździe.
– A jak oceniasz szanse drużyny z Krosna po wywalczeniu przez nią awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej?
– Nie skupiałem się za mocno na budowie innych zespołów, ale uważam, że bardzo mądrze podeszli do budowy składu, zostawili trzon zespołu. Mogę śmiało powiedzieć, że gracze, którzy przyszli, mają jakość. Trener wykonuje świetną robotę, zresztą pracuje tam już długo. Myślę, że to jedyna słuszna droga dla zespołu z małym budżetem, żeby spokojnie walczyć o ligowy byt. Na pewno nie jest to drużyna skazana na porażkę. Wierzę, że mają szansę się utrzymać i tego im życzę.