Koszykarze OPTeam Energia Polska Resovii w meczu 9. kolejki Bank Pekao 1. Ligi podejmowali Weegree AZS Politechnikę Opolską. Spotkanie rozegrane zostało w przeddzień Święta Niepodległości, więc zanim rozpoczęła się gra, w hali przy ulicy Towarnickiego wybrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. Później kibice obejrzeli starcie, które dostarczyło wielu emocji. Na miejscu obecne było Retro Futbol.
Do potyczki w stolicy Podkarpacia oba zespoły przystępowały po porażkach. Rzeszowianie przegrali na wyjeździe z Decką Pelplin, zawodnicy z Opola ulegli zaś u siebie drużynie SKS Fulimpex Starogard Gdański. Faworytem zapowiadanej wyżej rywalizacji była ekipa z Opolszczyzny, która usadowiła się w czołówce pierwszoligowej tabeli.
Miasto piosenki i sportu
Bodaj pierwszym skojarzeniem ze stolicą województwa opolskiego jest muzyka. W Opolu odbywa się bowiem co roku Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki. Na niwie sportowej miasto to również posiada jednak duże tradycje. Koszykówka nie jest co prawda dyscypliną, która najszybciej przychodzi na myśl, gdy mowa jest o opolskim sporcie, ale obecność drużyny na szczeblu pierwszoligowym sprawia, że i basket cieszy się znaczącą rolą.
Dyscypliną, która największym stopniu rozsławiała Opole, nie tylko w kraju, ale również na arenie międzynarodowej, jest podnoszenie ciężarów. Wspomniane miasto nazywane jest stolicą polskiej sztangi. Duże sukcesy odnosili przedstawiciele tamtejszej Odry, a później Budowlanych. Z opolskimi klubami związani byli tacy zawodnicy jak Stefan Leletko, Bernard Piekorz, Tadeusz Rutkowski, Krzysztof Siemion, czy Sergiusz Wołczaniecki, a także ci, którzy na światowych pomostach odnosili sukcesy w ostatnich latach – Szymon Kołecki i Bartłomiej Bonk.
Kolarstwo również napisało piękny rozdział w historii opolskiego sportu. Duży wkład w rozwój tej dyscypliny miał bowiem LKS Ziemia Opolska. Zawodnikami tego klubu byli legendarni polscy kolarze, wśród których największymi sukcesami mogą poszczycić się rywalizujący na szosie Stanisław Szozda, Edward Barcik i zmarły przedwcześnie, w wieku zaledwie 26 lat, Joachim Halupczok, a także specjalizujący się w ściganiu na torze Benedykt Kocot.
Jeśli chodzi o gry zespołowe, na pierwszy plan wysuwa się piłka ręczna. Gwardia dwukrotnie zdobywała brązowy medal mistrzostw Polski – najpierw w latach 60., następnie pod koniec ubiegłej dekady. Obecnie klub nadal występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. W elicie grają też siatkarki Uni. Na trzecim szczeblu występują żużlowcy Kolejarza, na drugim froncie o punkty walczą natomiast piłkarze Odry. W przeszłości barwy tego klubu reprezentowali tacy gracze jak Zbigniew Gut, podopieczny Kazimierza Górskiego z reprezentacji Polski, mistrz olimpijski z 1972 i srebrny medalista mistrzostw świata z 1974 oraz Engelbert Jarek, o którym więcej pisaliśmy tutaj.
Mecz w Rzeszowie
Zapowiadane we wstępie spotkanie od początku było bardzo zacięte. Gospodarze budowali jednak przewagę i na długą przerwę schodzili z ośmiopunktowym prowadzeniem. Zanim wybrzmiała syrena obwieszająca koniec pierwszej połowy, miała miejsce sytuacja być może kluczowa dla losów widowiska. Sędziowie odgwizdali błąd kroków zawodnika gości Austina Lawtona. Amerykanin nie mógł pogodzić się z decyzją arbitrów, zagotował się, za co został odesłany do szatni i nie mógł już pojawić się na boisku.
Wspomniana przerwa również przyniosła sporo wrażeń. Podczas domowych meczów OPTeam Energia Polska Resovii po dwóch kwartach organizowany jest konkurs dla kibiców. Osoba, która trafi do kosza z połowy boiska, otrzymuje tysiąc złotych. Trudno dokonać tej sztuki, lecz tym razem udała się ona jednemu z fanów, co naturalnie wzbudziło duży podziw na trybunach.
W trzeciej kwarcie opolanie ruszyli do odrabiania strat, zbliżyli się nawet na punkt, ale przed zakończeniem tej części meczu zawodnicy OPTeam Energia Polska Resovii uzyskali różnicę czterech oczek na swoją korzyść.
Najwięcej emocji dostarczyła ostatnia kwarta. Najpierw przyjezdni wyszli na prowadzenie, gdy celny rzut za trzy oddał Patryk Rosołowski. Chwilę później to samo uczynił jednak Maksymilian Formella i to znów zespół z Podkarpacia był minimalnie bliżej zwycięstwa.
Gracze Kamila Piechuckiego w pewnym momencie uzyskali sześciopunktowy zapas, ale szybko został on roztrwoniony, do czego przyczyniła się między innymi trójka Patryka Pułkotyckiego, po której goście objęli prowadzenie. Za chwilę był już remis, a hala przy Towarnickiego buzowała od emocji.
Zawodnicy obu drużyn pudłowali, o czas poprosił najpierw trener opolan, później uczynił to szkoleniowiec ekipy rzeszowskiej. Po drugiej z tych przerw, na pół minuty przed końcem, ważne punkty dla miejscowych zdobył Kacper Młynarski. Okazało się, że były to ostatnie punkty w tym meczu. Gdy Maciej Koperski zmarnował dwa rzuty wolne, istniała jeszcze szansa dla akademików. Tuż przed końcową syreną rzut z daleka oddał Jakub Kobel, ale piłka nie wpadła do kosza, co oznaczało, że OPTeam Energia Polska Resovia wygrała 65:63, przełamując serię trzech meczów bez zwycięstwa.
Najskuteczniejszy wśród zwycięzców był zdobywca trzynastu punktów Kacper Młynarski, w zespole z Opola największą zdobyczą mógł pochwalić się natomiast Dominik Rutkowski, który zgromadził dziewiętnaście oczek.
Pomeczowe echa
Na pomeczowej konferencji prasowej trener opolskiej drużyny Robert Skibniewski, w przeszłości utytułowany koszykarz, mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław, były reprezentant kraju, docenił postawę zwycięskiego zespołu:
Gratulacje dla gospodarzy. Mecz nie był może ofensywny, ale myślę, że mógł się podobać, bo dostarczył emocji do ostatniej sekundy. Gratulacje dla kibiców, którzy wypełnili halę i stworzyli kapitalną atmosferę. Po słabej drugiej kwarcie wróciliśmy do meczu, mieliśmy szanse, ale doświadczenie wzięło górę.
Kamil Piechucki, trener gospodarzy, tak podsumował zwycięstwo swojej drużyny:
Gratulacje dla naszych zawodników za wyszarpanie wygranej z dotychczasowym liderem. To nie są proste sprawy, to jest pierwsza liga, gdzie każdy z każdym może walczyć i my dzisiaj postawiliśmy trudne warunki liderowi. Mimo wielu niecelnych rzutów daliśmy radę przepchnąć mecz. Zawodnicy zasługują na szacunek za tę wygraną.
Michał Jędrzejewski, rozgrywający zespołu ze stolicy Podkarpacia powiedział:
Była to dla nas bardzo ważna wygrana po trzech przegranych z rzędu. Opole jest mocnym zespołem, ma paru doświadczonych zawodników. Byliśmy dobrze na nich przygotowani. Myśleliśmy, że dużo nam da wykluczenie Lawtona. Trochę się zdekoncentrowaliśmy, przestaliśmy grać szybko, rywale zaczęli grać na zmianie krycia i w tym momencie nasz atak trochę stanął. Po paru zmianach znowu atak ruszył i przepchnęliśmy ten mecz. Może nie wyglądał on pięknie, znów nie mieliśmy wybitnej formy w rzutach za trzy, ale trafialiśmy w ważnych momentach.
Powrót na Podpromie
Zwycięstwo nad rywalem z Opola nie było jedyną dobrą wiadomością dla kibiców Resovii. Kolejną nowiną, która uradowała rzeszowskich fanów oraz przedstawicieli klubu jest dodatkowy termin na rywalizację w hali Podpromie.
Pierwsze spotkanie w tym miejscu w obecnym sezonie zawodnicy Kamila Piechuckiego rozegrali 19 października z Miastem Szkła Krosno, o czym więcej pisaliśmy tutaj. Kolejnym meczem rzeszowskiej drużyny w największej hali w mieście miała być konfrontacja z Muszynianką Sokołem Łańcut zaplanowana na końcówkę grudnia.
Okazało się jednak, że możliwość gry na Podpromiu będzie już 24 listopada, gdy OPTeam Energia Polska Resovia podejmie Sensation Kotwicę Port Morski Kołobrzeg. Fanów koszykówki w mieście położonym nad Wisłokiem czeka więc kolejne wyjątkowe wydarzenie.