Real Madryt w finale europejskich rozgrywek na Hampden Park w Glasgow pokonujący niemiecki zespół? Większość kibiców piłkarskich pomyśli, że chodzi o 2002 rok i spotkanie z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów. Jednak podobna sytuacja zdarzyła się już w finale piątej edycji Pucharu Europy. W 1960 roku czterokrotny zwycięzca z rzędu tych rozgrywek Real Madryt zagrał w najważniejszym klubowym meczu Starego Kontynentu z Eintrachtem Frankfurt. Wtedy napisała się historia. Po meczu okazało się, że spotkanie Real Madryt -Eintracht Frankfurt przeszło do annałów piłki nożnej.
Przed finałem
Obaj finaliści Pucharu Europy z 1960 roku byli bardzo skuteczni pod względem liczby zdobywanych bramek we wcześniejszych fazach rozgrywek. Real Madryt strzelił 24 gole (średnio 4 na mecz), a Eintracht zdobył 20 bramek (średnia: 3,33 bramek na spotkanie). Półfinały okazały się bardzo satysfakcjonujące dla obu ekip. Nie tylko ze względu na awans, ale też przez pokonania największego rywala (Real Madryt) oraz rozmiar wygranej (Eintracht).
Królewscy pokonali w dwumeczu 6:2 FC Barcelonę, mimo że to Katalończycy byli mistrzami Hiszpanii i faworytami półfinałów. W ekipie Realu grali znakomici Alfredo di Stefano oraz Ferenc Puskas, lecz mieli już ponad 30 lat i nie zawsze łatwo było im wytrzymać trudy meczu. Mecz na Camp Nou okazał się ostatni, w którym Dumę Katalonii prowadził legendarny Helenio Herrera. Natomiast jego vis-a-vis Hiszpan Miguel Munoz zaczynał pracę w Realu.
„Mieliśmy fajną mieszankę futbolu europejskiego i południowoamerykańskiego.”
Jose Santamaria, piłkarz Realu Madryt
Natomiast Eintracht w półfinale rozbił 12:2 Rangers F.C. Niemiecka drużyna zachwyciła 18-letniego piłkarza Queen’s Park F.C Szkota Alexa Fergusona, który po latach powiedział, że kibice Rangersów i młodzi zawodnicy uważali ich za bogów. Dla późniejszej legendy piłki nożnej to Niemcy byli faworytami meczu finałowego. To spotkanie odbyło się 13 dni po tym, jak Eintracht na oddalonym o kilka kilometrów Ibrox Park pokonali Rangeresów 6:3.
Ten finał był pierwszym meczem w historii, który był emitowany w całej Europie. Prawa do tego starcia sprzedano za 8 000 funtów.
Mundialowe porachunki
W 1954 roku w finale mistrzostw świata Węgry zagrały z RFN. Spotkanie sensacyjnie 3:2 wygrała ekipa Niemiec. Ferenc Puskas po spotkaniu oskarżył rywali o używaniu dopingu. Po mundialu 8 graczy RFN zachorowało na żółtaczkę, lecz lekarz tej kadry Franz Loogen powiedział, że wstrzykiwał piłkarzom jedynie witaminę C oraz glukozę. Badania antydopingowe na mistrzostwach świata wprowadzono dopiero w 1966 roku.
Po wypowiedzi Puskasa Niemiecki Związek Piłki Nożnej zakazał nawet swoim drużynom gry przeciwko ekipom, w który grał „Galopujący Major”. Spotkanie odbyło się. Puskas musiał napisać list z przeprosinami w związku z tą sprawą. Rezerwowym podczas finału MŚ 1954 był Alfred Pfaff, który zagrał w 1960 roku podczas meczu finałowym Pucharu Europy pomiędzy Realem, a Eintrachtem.
Finałowe starcie
Ustawienia obu drużyn w finale:
Podczas finałowego starcia na Hampden Park większość kibiców stanowili Szkoci. Było to spowodowane mniejszą ilością turystów w ówczesnym świecie. Na trybunach w Glasgow zasiadło aż 127 621 osób, w tym Alex Ferguson.
W ciepły, wietrzny wieczór 18 maja 1960 o godzinie 19:30 czasu brytyjskiego Szkot Jack Mowat rozpoczął spotkanie. Murawa w spotkaniu była nierówna. Pierwsze minuty nie zapowiadały wielkiego widowiska. Pierwszy gol w meczu został strzelony w 18. minucie spotkania. Świetne dośrodkowanie Ericha Meiera na bramkę zamienił Richard Kress. Okazało się, że Eintracht tylko rozwścieczył drużynę Realu Madryt.
W 23. minucie „Królewscy” prowadzili już 2:1. Dwa razy świetnie w polu karnym znalazł się Alfredo di Stefano, które umieścił piłkę w siatce. Przy drugim trafieniu dla ekipy Munoza nie popisał się Egon Loy, który wypuścił futbolówkę, a do niej dopadł 33-letni Hiszpan. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy strzałem pod poprzeczkę na 3:1 strzelił Ferenc Puskas.
Druga połowa była istnym festiwalem goli. W 56. minucie rzut karny pewnie wykorzystał „Galopujący Major”. Pięć minut później Węgier miał na swoim koncie hat-tricka. Puskas stał się wówczas pierwszym graczem, który zdobył trzy bramki w finale europejskiego pucharu. W 71. minucie Węgier został jedynym piłkarzem z czteroma golami w finałowym spotkaniu europejskiego pucharu.
W ciągu kolejnych czterech minut meczu strzelono… trzy bramki. Dublet w dwie minuty ustrzelił Erwin Stein z Eintrachtu. Gola zdobył też Alfredo di Stefano, który ustrzelił hat-tricka. To spotkanie okazało się jedynym w historii europejskiego finału, w który dwóch zawodników strzeliło hat-tricka.
drużyna została pokonana z podniesionymi głowami, nigdy się nie poddała i ciągle atakowała.
Paul Oßwald, trener Eintrachtu Frankfurt
Kibice byli zachwyceni poziomem meczu. Chcieli nawet, by piłkarze niczym jak gwiazdy muzyki bisowali. Przez 15 minut fani oklaskiwali bohaterów wieczoru. W liczbie celnych podań widać dość duży progres w stosunku od 1960 roku. Real Madryt zanotował 69% dobrych zagrań, a Eintracht miał w tym aspekcie skuteczność na poziomie 61%.
To było niczym opowieść snuta prosto z nieba. Nigdy nie widziałem i nigdy już więcej nie zobaczyłem takiego futbolu. Do dnia śmierci będę potrafił wyrecytować nazwiska ataku tamtego Realu Madryt
Jimmy Greaves, mistrz świata z 1966 roku
Po raz piąty trofeum Pucharu Europy zdobyli: Jose Maria Zarraga, Hector Rial, Marquitos, Alfredo di Stefano, Rafael Lesmes oraz Paco Gento, który w 1966 roku został rekordzistą pod względem liczby triumfów w Pucharze Europy/Lidze Mistrzów. Według części fanów piłki nożnej spotkanie z 1960 roku to najlepsze starcie w historii. Trudno z tym polemizować. Mnóstwo goli, trzy poprzeczki czy ranga meczu w znakomitym sposób świadczą o świetnym finale z udziałem jednych z najbardziej fantastycznych piłkarzy. Wyczyny Ferenca Puskasa i Alfredo di Stefano cały czas robią wrażenie. Do tej pory wszelkie rekordy, które Real oraz jego piłkarze wywalczyli, są trudne do zdobycia dla obecnego pokolenia. Taki mecz zdarza się raz na sześćdziesiąt, a może i więcej lat…
Jeśli tej nocy zdobędziecie piąty, zamkniecie najpiękniejszy etap w historii Realu Madryt. Pomyślcie, że każdy z nas ma pięć palców i pięć zmysłów. Liczba pięć powinna być dla nas liczbą najważniejszą. Poza tym myślcie o radości, jaką odczują Hiszpanie, którzy przybyli tu z naszej ojczyzny, jak i ci, którzy spotykają się poza naszym krajem, pracując tam, jeśli uda wam się zatriumfować.
Santiago Bernabeu, prezydent Realu Madryt