Za kilka dni odbędzie się 67. finał Pucharu Europy, który w 1992 roku przetransformował się w Ligę Mistrzów. 28 maja na Stade de France w Saint-Denis w Paryżu naprzeciwko siebie staną dwa niezwykle zasłużone dla tych rozgrywek kluby, czyli Real Madryt oraz Liverpool FC. Zanim to elektryzujące wydarzenie dojdzie do skutku, warto przypomnieć, jak niegdyś krzyżowały się losy wyżej wymienionych gigantów futbolu.
Spis treści
Liverpool vs Real Madryt – starcie godne finału
Real Madryt vs Liverpool na kartach historii
Bezpośrednie mecze Realu Madryt z Liverpoolem
Najwięcej występów w starciach bezpośrednich pomiędzy Realem Madryt a Liverpoolem
Najwięcej bramek w starciach bezpośrednich pomiędzy Realem Madryt a Liverpoolem
Klopp i Ancelotti, czyli specjaliści od europejskich pucharów
Benzema kontra Salah. Wyścig o miano piłkarza sezonu
Real Madryt — Liverpool – wzajemne transfery i wspólne reprezentowanie barw
Transfery z Liverpoolu do Realu Madryt
Transfery z Realu Madryt do Liverpoolu
Piłkarze występujący zarówno w Realu Madryt, jak i w Liverpoolu
Liverpool vs Real Madryt – starcie godne finału
Tegoroczni finaliści to prawdziwe tuzy, jeżeli chodzi o Ligę Mistrzów. Real Madryt wygrywał ją 13-krotnie, co rzecz jasna jest rekordem. Warto wspomnieć, że „Królewscy” wzięli udział w 16 finałach, więc imponuje fakt przegrania zaledwie trzech z nich. Co więcej, ekipa ze stolicy Hiszpanii triumfowała w pięciu pierwszych edycjach najbardziej prestiżowych zmagań Starego Kontynentu. W latach 1955-1960 okazali się lepsi kolejno od Stade de Reims, Fiorentiny, Milanu, znów Stade de Reims oraz Eintrachtu Frankfurt. W tamtych czasach Real z Alfredo Di Stefano na czele po prostu nie miał sobie równych.
Liverpool nie może pochwalić się aż tak wybitnymi osiągnięciami, ale sroce spod ogona nie wypadł. W gablocie klubu znajduje się sześć uszatych pucharów, zdobytych w 1977, 1978, 1981, 1984, 2005 oraz 2019 roku. „The Reds” podobnie jak Real, w trzech decydujących o końcowym sukcesie pojedynkach uznali wyższość rywala. Dziewięć finałów, sześć z nich wygranych, czyli tyle, ile Bayern Monachium. Jedynie AC Milan, nie licząc oczywiście Realu, posiada więcej, bo siedem.
Zarówno Real, jak i Liverpool posiadają tak zwaną honorową odznakę Ligi Mistrzów. Odznaka ta została wprowadzona po raz pierwszy w sezonie 2000/2001. Otrzymywały ją zespoły mogące pochwalić się uzyskaniem trofeum na stałe, czyli takie, które nagrodę wywalczyły trzy razy z rzędu lub pięć razy ogólnie w całej historii. Oprócz Realu i Liverpoolu dzierżą ją jeszcze Ajax Amsterdam, Bayern Monachium, AC Milan, a także FC Barcelona.
Nie ulega wątpliwości, że w najbliższą sobotę obejrzymy godnych sobie, zasłużonych dla dziejów europejskiego futbolu oponentów.
Real Madryt vs Liverpool na kartach historii
Bezpośrednia rywalizacja Realu Madryt i Liverpoolu obejmuje jedynie mecze w Lidze Mistrzów. Jak do tej pory oba zespoły mierzyły się ze sobą ośmiokrotnie. Jest to dość skromna saga pojedynków, natomiast uwagę przykuwa fakt, iż dziewiątym spotkaniem będzie aż trzeci finał.
Pierwszy raz Real i Liverpool zderzyły się w finale Pucharu Europy w 1981 roku. Według prasowych relacji widowisko odbywające się na stadionie Parc des Princes zawiodło. Główny powód takiego stanu rzeczy miała stanowić rzekomo fatalna jakość murawy, która utrudniała atrakcyjną grę. Koniec końców, to ekipa z Wysp mogła cieszyć się z wygranej, a jedynego gola zdobył w 83. minucie Alan Kennedy, stoper Liverpoolu, lubiący powędrować do przodu w poszukiwaniu okazji.
– Powrót był niewiarygodny. Widziałem czerwono-niebieską chmarę, ponieważ nawet fani Evertonu przyszli nas oklaskiwać
– WSPOMINAŁ STRZELEC ZWYCIĘSKIEJ BRAMKI.
Od tamtej pory minęło aż 28 lat zanim los znów skrzyżował ich ze sobą. W sezonie 2008/2009 w 1/8 finału Liverpool spuścił Realowi niezłe lanie. Po jednobramkowym zwycięstwie na wyjeździe, u siebie podopieczni Rafy Beniteza dali prawdziwe show. Steven Gerrard i Fernando Torres poprowadzili swój zespół do okazałej wygranej 4:0. Pięć goli strzelonych, zero straconych, awans do kolejnej rundy – piękne chwile dla fanów z miasta Beatlesów. Kilka lat później, podczas kampanii 2014/2015 Real prowadzony przez Ancelottiego za jego debiutanckiej kadencji trafił w grupie B na Liverpool mający za sterami Brendana Rodgersa. W Anglii po dwóch bramkach Ronaldo i jednej Benzemy goście pewnie zgarnęli trzy punkty, a w Hiszpanii o pełną pulę było trudniej, ale za sprawą kolejnego trafienia francuskiego napastnika ta sztuka się udała.
26 maja 2018 roku odbył się drugi finał Champions League z udziałem Realu i Liverpoolu. Tamten wieczór na Stadionie Olimpijskim w Kijowie zostanie w pamięci na długo głównie za sprawą dwóch kuriozalnych błędów bramkarza „The Reds”, Lorisa Kariusa. Niemiec właściwie sam strzelił sobie dwa gole, przy pierwszym błędzie nabijając nogę Benzemy, a przy drugim nie radząc sobie z dość nijakim strzałem Bale’a, który dorzucił jeszcze jedno trafienie, popisując się przecudowną przewrotką. W międzyczasie Mane doprowadził do remisu, lecz kolejne chwile należały już tylko do zawodników w białych koszulkach. Czarną robotę wykonał Sergio Ramos. Defensor w 30. minucie sfaulował Mohameda Salaha, przez co ten musiał kontuzjowany zejść z boiska. Jak ogromne było to osłabienie dla Liverpoolu, nie trzeba nawet dodawać. Wielu obserwatorów twierdziło, iż Hiszpan celowo doprowadził do tego urazu.
– Piłka nożna czasem pokazuje ci swoją najpiękniejszą, a czasem najbrzydszą twarz. Przede wszystkim jesteśmy kolegami po fachu. Wracaj szybko, Salah. Przyszłość na ciebie czeka
– TAKĄ WIADOMOŚĆ PO TAMTYM MECZU PRZEKAZAŁ RAMOS ZA POŚREDNICTWEM SOCIAL MEDIÓW.
Ostatni raz Real walczył z Liverpoolem nieco ponad rok temu, gdy naprzeciwko siebie stanęli w 1/4 zmagań. „Los Blancos”, mimo iż trapieni problemami i będący w przeciętnej formie odprawili z kwitkiem faworyzowanego oponenta, najpierw pokonując go 3:1 u siebie, by w rewanżu bezbramkowo zremisować.
Bezpośrednie mecze Realu Madryt z Liverpoolem
Data | Wynik | Miejsce |
27.05.1981 | Liverpool FC – Real Madryt 1:0 | Parc des Princes, Paryż |
25.02.2009 | Real Madryt – Liverpool FC 0:1 | Santiago Bernabeu, Madryt |
10.03.2009 | Liverpool FC – Real Madryt 4:0 | Anfield Road, Liverpool |
22.10.2014 | Liverpool FC – Real Madryt 0:3 | Anfield Road, Liverpool |
04.11.2014 | Real Madryt – Liverpool FC 1:0 | Santiago Bernabeu, Madryt |
26.05.2018 | Real Madryt – Liverpool FC 3:1 | Stadion Olimpijski, Kijów |
06.04.2021 | Real Madryt – Liverpool FC 3:1 | Estadio Alfredo Di Stefano, Madryt |
14.04.2021 | Liverpool FC – Real Madryt 0:0 | Anfield Road, Liverpool |
Najwięcej występów w starciach bezpośrednich pomiędzy Realem Madryt a Liverpoolem
Real Madryt | Liverpool FC |
Marcelo – 5 | Steven Gerrard – 4 |
Luka Modric – 5 | Martin Skrtel – 4 |
Toni Kroos – 5 | |
Karim Benzema – 5 | |
Nacho – 5 | |
Iker Casillas – 4 | |
Sergio Ramos – 4 | |
Isco – 4 |
Najwięcej bramek w starciach bezpośrednich pomiędzy Realem Madryt a Liverpoolem
Real Madryt | Liverpool FC |
Karim Benzema – 4 | Steven Gerrard – 2 |
Gareth Bale – 2 | |
Vinicius Junior – 2 |
Klopp i Ancelotti, czyli specjaliści od europejskich pucharów
Sobotni mecz będzie nie tylko zestawieniem uznanych sportowych marek, ale także konfrontacją dwóch legend na ławce trenerskiej. Dla Carlo Ancelottiego to już piąty finał Champions League w karierze, co czyni go liderem rankingu pod tym względem. 62-latek wygrał do tej pory trzy z czterech (2003 i 2007 roku z Milanem oraz w 2014 roku z Realem). Oprócz niego tylko Zinedine Zidane i Bob Paisley trzykrotnie sięgnęli po LM. Przed Włochem więc szansa na polepszenie tego wyczynu i zapisanie się w annałach futbolu kolejny raz. Carlo ma patent na historyczne kroki. Niedawno, po wygraniu La Ligi, jako pierwszy menadżer może szczycić się mistrzowskim tytułem we wszystkich ligach z top pięć.
– Cieszę się, że ponownie zagram przeciwko nim. Jako zawodnik mierzyłem się z Liverpoolem w finale Pucharu Europy w 1984 roku. W 2005 i 2007 roku byłem ich rywalem już jako trener. Mieszkałem w Liverpoolu sporo czasu. Dla mnie to będą derby, bo wciąż czuję się Evertonianem
– POWIEDZIAŁ ANCELOTTI DLA ESPN.
Juergen Klopp pojawi się w nim po raz czwarty, co jest wyrównaniem osiągnięcia Miguela Munozy, Marcelo Lippiego i Alexa Fergusona. Ekscentryczny coach w 2013 roku wraz z Borussią Dortmund sensacyjnie dotarł do rozstrzygającego meczu turnieju, w którym przegrał z Bayernem Monachium. Po objęciu posady w Liverpoolu popularny „Kloppo” w 2018 roku – co już zostało opisane – uległ w finale Realowi, natomiast kilkanaście miesięcy później dopiął swego i na obiekcie Wanda Metropolitano LFC po pokonaniu Tottenhamu 2:0 mógł świętować wielki sukces. Teraz pojawia się szansa, by z finałów wyjść z 50-procentową skutecznością (dwa wygrane na cztery), a ewentualna porażka mogłaby przypiąć Niemcowi łatkę gościa od przegrywania najważniejszych spotkań.
– Będziemy grać przeciwko drużynie z największym doświadczeniem na świecie. Uważam, iż to nie my jesteśmy faworytami
– STWIERDZIŁ KLOPP.
Benzema kontra Salah. Wyścig o miano piłkarza sezonu
„Benzema Złotą Piłkę już trzyma w swoich rękach” – rzekł ostatnio Tomasz Ćwiąkała, dziennikarz CANAL+. Faktycznie, ostatnie popisy napastnika po prostu szokują. Francuz znajduje się w życiowej formie, a 44 gole i 12 asyst zanotowane do tej pory to najlepszy na to dowód. Karim jawi się jako jednoosobowa armia, która Real wzięła na swoje barki i nie bez problemów przeprowadziła przez leżące przeszkody do finału Ligi Mistrzów. 15 goli w tej edycji, hat-tricki z PSG w 1/8 i z Chelsea 1/4, trzy bramki w półfinałowym dwumeczu z Manchesterem City, łącznie 10 trafień w fazie pucharowej, co stanowi wyrównanie rekordu Cristiano Ronaldo. A przecież przed 34-latkiem jeszcze jedno przedstawienie – to najistotniejsze.
Tytuł króla strzelców został już właściwie rozstrzygnięty. 15 bramek byłego gwiazdora Olympique Lyon załatwiło sprawę. Co więcej, Benzema zrównał się z Robertem Lewandowskim na liście strzelców wszech czasów. Zarówno Benzema, jak i Lewandowski mają po 86 goli i zajmują ex aequo trzecie miejsce za plecami niedoścignionych Ronaldo i Messiego. Co ciekawe, obaj umieścili piłkę w siatce tyle samo razy w fazie grupowej (56) i pucharowej (30). Bardzo symetryczna walka o podium.
Czy ktoś może powstrzymać Francuza w drodze po Złotą Piłkę? Wydaje się, iż jedynym kandydatem, żeby tego dokonać, jest Mohamed Salah. Błyskotliwy skrzydłowy wedle przewidywań ekspertów i bukmacherów zajmuje drugie miejsce w tym wyścigu i tylko coś nieoczekiwanego mogłoby sprawić, że to on dostanie tę prestiżową nagrodę. Można sobie wyobrazić, że w sobotę Liverpool gromi Real, a Salah strzela trzy bramki i zalicza występ zapierający dech w piersiach. Egipcjanin jak na razie ma na koncie kapitalne liczby – 30 goli i 16 asyst na przestrzeni całego sezonu robią wrażenie. Czynnik działający na niekorzyść Mohameda to na pewno obniżka formy na wiosnę. 29-latek siedem z ośmiu goli w trwającej LM strzelił jeszcze w grupie. Wypada zaznaczyć, iż z 36 celnymi trafieniami, „Momo” to najbardziej łowny zawodnik Liverpoolu w historii tych rozgrywek.
Nawet jeśli laureat plebiscytu Złotej Piłki, która zmieniła zasady i będzie teraz przyznawana za sezon, a nie za rok, jest już znany, to Salah ma o co zawalczyć. Jeśli to Liverpool podniesie trofeum, a on zostanie bohaterem finału – mentalnie będzie mógł czuć się najważniejszym graczem na tej planecie.
Real Madryt — Liverpool – wzajemne transfery i wspólne reprezentowanie barw
Na linii Real – Liverpool nie przeprowadzono wielu transferów, a co dopiero głośnych. Ten najbardziej medialny to bez wątpienia Michael Owen, kupiony przez „Królewskich” latem 2004 roku za kwotę ośmiu i pół milionów funtów. Decyzja o przenosinach do budującego wtedy potęgę Realu nie należała do najłatwiejszych, o czym wspominał sam piłkarz.
– Kiedy byliśmy na tournée w Stanach Zjednoczonych, mój agent zadzwonił do mnie. Powiedział, że Real mnie chce i wystarczy tylko moja zgoda. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Biłem się z myślami. Zmieniałem zdanie co minutę. W końcu jednak doszedłem do wniosku, iż jeśli nie spróbuję, potem będę tego żałował
– TŁUMACZYŁ OWEN.
Zdobywca Złotej Piłki z 2001 roku w Madrycie przepadł gdzieś pomiędzy wielkimi gwiazdami, dużo większymi od niego. Wszak o sile tamtego zespołu stanowiły takie persony jak Raul, Zinedine Zidane, Luis Figo, Roberto Carlos, David Beckham czy też Iker Casillas. Owen spędził na Santiago Bernabeu zaledwie rok i szybko został sprzedany do Newcastle.
W temacie „najdroższy transfer” pomiędzy Real a Liverpoolem zdecydowanie wygrywa Xabi Alonso. Pomocnik opuścił angielską ekipę w sierpniu 2009 roku, a Real musiał sięgnąć głęboko do kieszeni, bowiem kwota transakcji wyniosła aż 30 milionów funtów. Kreatywny lider środka pola zarówno w Anglii, jak i w Hiszpanii przez długi czas prezentował wyborną formę, wygrywając Ligę Mistrzów z obydwoma zespołami.
Innym renomowanym graczem, który stał się przedmiotem handlu między klubami, był Fernando Morientes. Po wspaniałym okresie w Realu przyszedł moment kryzysowy i legendarny snajper zakomunikował chęć odejścia. Nieco ponad sześć milionów funtów wystarczyły, aby zimą 2005 roku Morientes trafił na Anfield. Tam jego losy potoczyły się mizernie – w 61 meczach strzelił tylko 12 goli.
Nie można by również nie wspomnieć o Steve McManaman, który w Liverpoolu występował od najmłodszych lat, lecz nie święcił w nim większych dokonań. Dopiero po przenosinach do Realu w ramach wolnego transferu wygrał między innymi dwukrotnie Ligę Mistrzów i dwa mistrzostwa kraju.
Barwy Realu i Liverpoolu reprezentowało łącznie 10 piłkarzy. Oprócz tych wymienionych wyżej w logicznej konsekwencji transferu, byli to jeszcze Nicolas Anelka, Nuri Sahin, Antonio Nunez, Fabinho, Alvaro Arbeloa oraz nasz polski rodzynek, Jerzy Dudek. Golkiper znad Wisły to bohater finału Ligi Mistrzów z 2005 roku. Zresztą wszyscy dobrze pamiętamy, co wydarzyło się tamtej niezwykłej nocy w Stambule. Real sprowadził go do siebie jako rezerwowego i taką też rolę tam pełnił przez cztery lata. Między słupkami bramki w tym czasie stanął zaledwie 12 razy, ale wielokrotnie podkreślano, jak jego osobowość i doświadczenie przydaje się w szatni. Jurkowi na pożegnanie zrobiono nawet szpaler, czego nie doświadczyło wielu bardziej zasłużonych zawodników.
– Nie wiedziałem, o co chodzi z tym szpalerem. Jak mam się zachować. Było mi trochę głupio… Potem Guti napisał do mnie smsa o treści: „Grałem w Realu całą karierę, a mi nikt nie zrobił szpaleru”. Żartował ze mnie. Nie wiem, czym na to zapracowałem. Robiłem swoje, przykładałem się do treningów, nie oczekując niczego wielkiego. Pożegnano mnie rzeczywiście w królewski sposób
– wspominał Dudek.
Transfery z Liverpoolu do Realu Madryt
Piłkarz | Data | Kwota (w funtach) |
Steve McManaman | 01.07.1999 | wolny transfer |
Michael Owen | 13.08.2004 | 8,5 mln |
Alvaro Arbeloa | 27.07.2009 | 3,5 mln |
Xabi Alonso | 05.08.2009 | 30 mln |
Nuri Sahin | 10.01.2013 | powrót z wypożyczenia |
Transfery z Realu Madryt do Liverpoolu
Piłkarz | Data | Kwota (w funtach) |
Antonio Nunez | 17.08.2004 | 1,5 mln |
Fernando Morientes | 13.01.2005 | 6,3 mln |
Nuri Sahin | 25.08.2012 | Wypożyczenie |
Piłkarze występujący zarówno w Realu Madryt, jak i w Liverpoolu
Piłkarz | Lata gry dla Realu Madryt | Lata gry dla Liverpoolu |
Xabi Alonso | 2009 – 2014 | 2004 – 2009 |
Nicolas Anelka | 1999 – 2000 | 2001 – 2002 |
Alvaro Arbeloa | 2000 – 2006 i 2009 – 2016 | 2007 – 2009 |
Jerzy Dudek | 2007 – 2011 | 2001 – 2007 |
Steve McManaman | 1999 – 2003 | 1987 – 1999 |
Fernando Morientes | 1997 – 2005 | 2005 – 2006 |
Antonio Nunez | 2001 – 2004 | 2004 – 2005 |
Michael Owen | 2004 – 2005 | 1990 – 2004 |
Nuri Sahin | 2011 – 2014 | 2012 – 2013 |
Fabinho Tavares | 2012 – 2013 | 2018 – obecnie |
Okiem kibiców
O opinię na temat nadchodzącego starcia zapytaliśmy przedstawicieli kibiców obu drużyn.
Czas na zemstę! – powiedział Mohamed Salah po tym jak Real Madryt pokonał Manchester City i zameldował się w finale Ligi Mistrzów. Egipcjanin bardzo dobrze pamięta wydarzenia z 2018 roku, które sprawiają, że chęć zwycięstwa w Paryżu jest jeszcze większa. Liverpool przystępuje do tego meczu po bardzo dobrym sezonie, w którym zdobył dwa krajowe puchary i do ostatniej kolejki walczył o mistrzostwo Anglii. Wydarzenia w Premier League pozostawiają jednak spory niedosyt i sprawiają, że klub z Anfield będzie jeszcze bardziej zdeterminowany, aby wygrać Champions League i zakończyć sezon z trzema trofeami w gablocie. „The Reds” są dzisiaj innym zespołem niż cztery lata temu i przystępują do finału z zupełnie innej pozycji. Juergen Klopp dysponuje kompletną drużyną złożoną z najlepszych zawodników na świecie, którzy dzięki doświadczeniu, umiejętnościom i zwycięskiej mentalności są w stanie wygrać z każdym. Spotkanie na Stade de France będzie pojedynkiem dwóch wielkich klubów, a Liverpool ma absolutnie wszystko, aby je wygrać i zdobyć siódmy Puchar Europy w swojej historii.
Piotr Kolonko, kibic Liverpoolu – LFC.pl
Pierwszymi skojarzeniami przed sobotnim finałem są bez wątpienia sceny, które oglądaliśmy na Stadionie Olimpijskim w Kijowie w 2018 roku. Pechowy Loris Karius oraz przewrotka Garetha Bale’a do dzisiaj są symbolami ówczesnego wieczoru. Teraz to piłkarskie święto obejdzie się bez tej dwójki „bohaterów”, jednak obecny pojedynek zapowiada się jeszcze ciekawiej.
Liverpool od tamtego meczu przeszedł bardzo długą drogę, w trakcie której nie tylko wszedł na jeszcze wyższy poziom, ale także zdobył w trakcie niej puchar, który w sobotę będzie główną stawką. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że aktualna drużyna Juergena Kloppa będzie większym wyzwaniem, niż skład „The Reds” z 2018 roku. Real Madryt musiał będzie wstąpić na absolutne wyżyny umiejętności, aby 14 raz w swojej historii podnieść najważniejsze trofeum klubowej piłki. Czy jestem o to spokojny? Musiałbym być wariatem, gdybym przed finałem Ligi Mistrzów był spokojny o wynik. W tym meczu może wydarzyć się dosłownie wszystko. Dużo argumentów przemawia po stronie Liverpoolu, lecz Real udowodnił w tym sezonie całemu światu, że nawet w najtrudniejszych okolicznościach są w stanie ostatecznie schodzić z boiska jako wygrani. Jest to aspekt, który mocno napawa optymizmem przed spotkaniem i nie pozwala zwątpić ani na minutę, jednak dalej nie przemawia on wystarczająco.
Z mojej strony przed meczem największa uwaga skupia się na Militao i Alabie. O forme Courtoisa, Modricia czy Benzemy jestem spokojny, a nawet jeśli Vinicius wstanie rano lewą nogą, to jest to piłkarz o takich umiejętnościach, że i tak zdoła przynajmniej kilka razy stworzyć przewagę. Dyspozycja Edera Militao i Davida Alaby może być absolutnie kluczowa, ponieważ tercet ofensywny Liverpoolu jest prawdopodobnie najlepszym „trio” napastników na świecie i wykorzystają znaczną większość popełnionych przez rywala błędów. Nie możemy ponownie liczyć wyłącznie na ofensywę. Dwumecz z Manchesterem City był kryminałem w wykonaniu naszej obrony i powtórka takiego występu nie może trafić się w finale. Brazylijczyk zagrał całkiem niezły mecz z Realem Betis, jednak jego forma dalej pozostaje zagadką. Identycznie wygląda sytuacja z Davidem Alabą, który dopiero w miniony weekend wrócił do treningów po prawie miesięcznej przerwie. Istnieje duża szansa, że od początku w wyjściowej jedenastce zagra Nacho, jednak jeśli miałbym typować, to obstawiłbym, że to właśnie na Austriaka postawi Carlo Ancelotti.
Faworyta jak dla mnie nie ma. Solidniej na papierze wygląda Liverpool, jednak Real Madryt w Lidze Mistrzów nie ma po prostu żadnej logiki. W takim pojedynku może wydarzyć się absolutnie wszystko.
Mateusz Perek – kibic Realu Madryt