Wtym roku po raz pierwszy drukiem ukazał się „Skarb Kibica Ligi Szwedzkiej”. Jest to kolejna, niezwykle ciekawa publikacja na temat ligi mniej znanej. Stworzyła ją grupa pasjonatów futbolu z krajów skandynawskich.
Nie po raz pierwszy podkreślam tutaj, że jestem wielkim zwolennikiem oddolnych inicjatyw. Duże wydawnictwa raczej nie zdecydują się na wydawanie przewodników czy skarbów kibica po ligach spoza top 5. Aby coś takiego ukazało się, konieczne są pasja i ciężka praca, za którą nie dostaje się zazwyczaj żadnego wynagrodzenia. Tym większe więc słowa uznania dla autorów takich publikacji.
Za „Skarbem Kibica Ligi Szwedzkiej” stoi trzech autorów: Jacek Balon (Futbol po Skandynawsku), Maciej Szełęga (Skandynawski Futbol) oraz redaktor naczelny Marek Wadas (Futbol po Skandynawsku, Szwedzka Piłka). Do tego trzeba wymienić dwóch grafików: Bartosza Olędzkiego i Giulio Sarnataro.
Taki właśnie zespół stoi za całością, choć podkreślić trzeba rolę Marka Wadasa, który koordynował ogół prac. Za aspekt promocyjny odpowiadały z kolei redakcje Futbolowej Rebelii oraz iGol. Było to o tyle ważne, że właśnie dzięki Futbolowej Rebelii dowiedziałem się o tej publikacji i zdecydowałem się ją zamówić.
Autorów znamy, przejdźmy zatem do treści. Układ jest standardowy jak w tego typu publikacjach, czyli najpierw część publicystyczna, a następnie składy i opisy wszystkich ekip z Allsvenskan. Ale już dobór tekstów jest bardzo ciekawy i niestandardowy.
Zaczyna się od opisu talentów z Afryki, które dojrzewają (bądź nie) w zimnej Szwecji. Tamtejsze kluby mają świetnie rozwinięty skauting na „Czarnym Lądzie” i sprowadzają stamtąd uzdolnionych nastolatków, których potem można z dużym zyskiem wytransferować do lepszych lig. Jak to działa? Odpowiedź w tekście Macieja Szełęgi.
Jacek Balon opisuje historię Szwedów w polskiej lidze, a Marek Wadas przedstawia portret lidera reprezentacji Szwecji Emila Forsberga. W końcu najciekawszy, moim skromnym zdaniem, tekst wydawnictwa, czyli historia Roya Hodgsona, który zrobił wielką furorę w Szwecji w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
W barwach Halmstads BK dwukrotnie wygrał mistrzostwo kraju. Były to pierwsze sukcesy w 60-letniej historii klubu z południa Szwecji. Rok przed jego rewolucją, zespół wygrał zaledwie 5 spotkań. W następnym sezonie uzbierało się ich aż 17. Co więcej, szalona ekipa Hodgsona podwoiła swój dorobek bramkowy. Do dzisiaj, wielu skandynawskich ekspertów uważa dzieło Anglika za najbardziej spektakularną transformację w historii futbolu. (s. 20)
To właśnie niesamowite wyniki ze szwedzkimi drużynami otworzyły Hodgsonowi drzwi na trenerskie salony, a zwieńczeniem były posady trenera Liverpoolu (2010-2011) oraz selekcjonera reprezentacji Anglii (2012-2016). Furory w obydwu tych miejscach poczciwy Roy nie zrobił, ale legendą szwedzkiej piłki będzie już na zawsze.
Następnie znajdziemy sylwetki siedmiu „młodych wilczków” ligi szwedzkiej oraz powikłane losy konfliktu szwedzkich ultrasów z policją. Nie mogło też zabraknąć mocnego polskiego wątku, czyli historii Bartosza Grzelaka AIK-u.
Mimo niewielkiego doświadczenia Bartosz został przyjęty przez kibiców z otwartymi ramionami. Początki były niezwykle trudne, ale pierwsze efekty pracy Grzelaka przyszły w bardzo istotnym momencie. 20 września 2020 roku AIK podejmowało Hammarby IF w derbach Sztokholmu. Trener polskiego pochodzenia zdał ten jakże istotny sprawdzian wręcz wzorcowo. Jego drużyna pewnie pokonała rywali 3:0 i dała nadzieję na uratowanie całego roku. Ostatecznie AIK wywalczyło utrzymanie i skończyło sezon na 9. miejscu. W grze zawodników wciąż było wiele mankamentów, ale dało się również zauważyć pomysł Grzelaka. Co najważniejsze – udało się zgrać drużynę i poukładać ją w defensywie. 43-latek zdołał wykrzesać z każdego to, co najlepsze, i to głównie jego zasługa, że AIK wydostało się z samego dna, kończąc sezon blisko połowy stawki. (s. 31-32)
Bartosz Grzelak to z pewnością bardzo ciekawy trener i warto śledzić jego karierę. Polska liga otwiera się na rynek szwedzki – coraz więcej Szwedów gra w polskiej lidze, mamy też szwedzkiego trenera w Pogoni Szczecin. Może więc i Bartosz Grzelak zawita do kraju rodziców? Choć jak dalej będzie się rozwijał w takim tempie, to zgłoszą się po niego kluby z dużo lepszej ligi.
W części publicystycznej znajdziemy jeszcze sylwetkę Johna Guidettiego, czyli piłkarza, po którym Szwedzi obiecali sobie bardzo wiele, a który jednak furory poza krajem nie zrobił (coś jak nasz Dominik Furman może?). Sympatie autorów do całej Skandynawii objawiły się tym, że pojawił się też „Kącik Norweski”. Paweł Tanona w gościnnym występie opisał tam historię Rosenborga Trondheim, regularnego uczestnika Ligi Mistrzów w latach dziewięćdziesiątych.
Druga część publikacji to sylwetki 16 uczestników Allsvenskan w sezonie 2022. Norrkoping, Orebro, Orgryte, Djurgarden – pamiętam dobrze te nazwy z FIFY 97. Miałem okrojoną wersję i tylko kilka lig do wyboru, w tym szwedzką. Zawsze nią grałem, ponieważ te egzotycznie brzmiące nazwy działały na moją wyobraźnię. Dziś tylko połowa z wymienionych klubów gra w szwedzkiej ekstraklasie. Zresztą jej poziom się obniżył, bo kiedyś IFK Goteborg walczył o zwycięstwa w europejskich pucharach, a dziś Szwedzi grają jak równy z równym z przedstawicielami Polski.
Schemat prezentacji każdego klubu jest następujący: wyczerpujący opis aktualnej sytuacji, ocena możliwości (w gwiazdkach), największe sukcesy, ciekawostki oraz sylwetki trenera i największej gwiazdy. Do tego oczywiście skład i prognozowana wyjściowa jedenastka. W trzech przypadkach chochlik sprawił, że zabrakło dat urodzenia piłkarzy, ale nie jest to wielki problem.
Jako całość „Skarb Kibica Ligi Szwedzkiej 2022” prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Pod względem graficznym kawał dobrej roboty, choć może przyczepiłbym się jedynie do kilku miejsc, gdzie tło jest zbyt ciemne, co utrudnia czytanie. Ale to też efekt tego, że autorzy starali się strony poświęcone danemu klubowi przedstawić w jego barwach.
Na wielkie słowa uznania zasługuje też redakcja tekstu, bo literówek czy jakichś wpadek stylistycznych jest naprawdę znikoma ilość. W przypadku takich oddolnych inicjatyw, tworzonych przez pasjonatów, redakcja zazwyczaj spoczywa na autorach tekstów i często nie udaje się wyeliminować wszystkich błędów. Tutaj jest ich bardzo mało.
No i wreszcie część najważniejsza, czyli merytoryka. Poziom jest wysoki – widać, że autorzy na bieżąco śledzą, co się dzieje po drugiej stronie Morza Bałtyckiego. Oczywiście nie znam się na tym kraju i trudno mi weryfikować pewne rzeczy, ale po lekturze wszystkich tekstów nie mam żadnych powodów, żeby powątpiewać w ogromną wiedzę Marka Wadasa i spółki na temat szwedzkiego futbolu.
Jako historykowi, który pierwszy raz tak dogłębnie wnikał w szwedzki futbol, zabrakło mi trochę tekstów o historii ligi szwedzkiej, pucharu czy reprezentacji. Jest mowa o starciach polsko-szwedzkich, ale to tylko przy okazji innych tematów. Miłośnicy statystyki pewnie upomnieliby się o jakieś zestawienia typu tabela wszechczasów ligi szwedzkiej czy bilans szwedzkich klubów w europejskich pucharach.
Ale trzeba mieć cały czas na uwadze, że publikację tworzył bardzo mały zespół, który oprócz pisania musiał zająć się też sprawami graficznymi, składem, drukiem, promocją i dystrybucją. Wykonana przez nich robota i tak jest kolosalna oraz godna wielkiego uznania. Tym bardziej, że zrzekli się jakiejkolwiek zapłaty za wykonaną robotę i wszystkie środki ze zbiórki (oprócz wydatków na druk i wysyłkę) przekazali na rzecz walczącej Ukrainy.
NASZA OCENA: 8/10
„Skarb Kibica Ligi Szwedzkiej 2022” to kawał porządnej lektury o futbolu naszych sąsiadów zza morza. W dodatku wszystko jest podane w bardzo przyjaznej oprawie. Niezmiernie się cieszę, że autorzy zdecydowali się na druk, bo zawsze wolę czytać „papier” niż pdf-y w odmętach internetu. Poza tym jest to świetna pamiątka zarówno dla autorów, jak i dla tych, którzy zdecydowali się zamówić egzemplarz. Tym bardziej, że nakład się wyczerpał i nie ma już możliwości kupienia u autorów.
BARTOSZ BOLESŁAWSKI