Episkyros i Harpastum – starożytna piłka nożna

Czas czytania: 7 m.
0
(0)

Futbol w dzisiejszym rozumieniu zrodził się w drugiej połowie XIX wieku w Wielkiej Brytanii. Zaczęło się od spisania zasad w 1848 r. (tzw. Cambridge Rules), w 1857 r. powstał pierwszy klub piłkarski (Sheffield Football Club), w końcu w 1863 r. powołano angielską federację piłkarską (The Football Association). Ta gra towarzyszy jednak człowiekowi od zarania dziejów. Jak wyglądała starożytna piłka nożna? Przeniesiemy się w bardzo odległe czasy. 

Na początek przygotujcie do popicia wodę.

– Kto wymyślił piłkę nożną?
– Adam, kopiąc w raju jabłko podane mu przez Ewę.

Ten angielski dowcip pokazuje pewną ogólną prawdę – kopanie okrągłych przedmiotów to rzecz naturalna i niemal odruchowa, dlatego też gra w piłkę istnieje tak długo, jak długo po ziemi chodzi człowiek. Mimo rosnącej popularności futbolu kobiet (pierwsze mistrzostwa świata w 1991 r.), wciąż uważa się ten sport za domenę mężczyzn. Tymczasem pierwsza w historii pisemna wzmianka o grze w piłkę dotyczy… kobiet.

Piłka Nauzykai

Legendarny ślepy pieśniarz grecki Homer żył w VIII w. p.n.e. To on jest uważany za twórcę dwóch pierwszych zabytków piśmiennych naszej cywilizacji. Chodzi oczywiście o „Iliadę” i „Odyseję”. Tytułowy bohater tego drugiego eposu w swej 10-letniej wędrówce spod Troi do Itaki w pewnym momencie ląduje w krainie Feaków (opowiada o tym Księga VI). Znajdziemy tam następujący fragment:

Skończywszy, wraz się chłodzą zdroistą kąpielą,
Oliwą maszczą członki, potem na trawniku
Siądą do smacznej strawy, a szatki w wietrzyku
Niech sną tymczasem. Gdy tak spożyły łakotki,
Staną do piłki, z głowy odrzucą namiotki.
Pustującym piosenkę zaśpiewa królewna,
Rzekłbyś, że z Artemidą-łowczynią pokrewna,
Co przez bór Erymantu lub Tajget ugania
Rada, gdy z rąk jej padnie odyniec lub łania;
A nimfy, pól mieszkanki, pod pani swej bokiem
Pustują wkoło; Leto cieszy się widokiem,
Że nad wszystkie celuje wzrostem i obliczem,
I snadno poznać, czym jest w orszaku dziewiczym:
Owo tak rej wśród swoich królewna prowadzi.

XIX-wieczny wierszowany przekład Lucjana Siemieńskiego może dzisiaj sprawiać trudność. Dla pewności sięgnijmy więc także do prozatorskiego tłumaczenia Jana Parandowskiego:

Zaczem same się wykąpały i szczodrze natarły oliwą, i zasiadły do śniadania na wysokim brzegu rzeki, a tymczasem szatki schły w blasku słońca. Nacieszywszy się jedzeniem, zrzuciły zasłony i bawiły się piłką: białoramienna Nauzykaa prowadziła grę. Jak Artemida łucznica biega po górach, czy to w Tajgecie rozległym, czy w Erymancie, igrając wśród dzików i rączych jeleni, a przy niej skaczą nimfy polne, córki Dzeusa Egidodzierżcy, raduje się sercem Leto na widok córki o głowę przewyższającej towarzyszki – łatwo ją poznać, choć wszystkie są piękne – tak wśród dworek wyróżniała się ta nie znająca więzów panna.

Mamy do czynienia z pierwszym, w dodatku niezwykle pięknym, opisem meczu piłkarskego. Bo o czymże pisze Homer? W krainie Feaków rządzi królowa Leto, której córką jest piękna Nauzykaa. Razem ze swoimi dworkami wyprała ciuchy w morzu i wspólnie czekają, aż one wyschną. Same też wykąpały się w morzu i zjadły posiłek na plaży. Po odpoczynku zaczynają grę w piłkę. Najlepszą z nich jest piękna i dorodna Nauzykaa, a przygląda się temu pękająca z dumy matka, królowa Leto.

Jak widać, futbol wymyśliły kobiety, a ten fragment „Odysei” znany jest w encyklopediach jako tzw. Piłka Nauzykai. Homer to jednak legendarny autor, a opisywane przez niego wydarzenia balansują na granicy prawdy i mitu. Przejdźmy zatem do faktów.

Episkyros

Starożytni Grecy z pewnością jednak grali w piłkę. Sphaira Episkyros (gr. sphaira – piłka + skyros, skyrotos – kamienny, brukowany), zwana krócej po prostu Episkyros, była grą zespołową. Liczba graczy różniła się w zależności od czasu i miejsca, wymiary boiska także nie zachowały się w źródłach i mogły wynikać z preferencji zawodników. Pewne jest natomiast to, że boisko dzielono na dwie części linią nakreśloną kamieniem bądź murkiem z kamieni (stąd nazwa). Podobne linie rysowano także z tyłu, aby utworzyć dwie połowy boiska. Piłka znajdowała się na środkowym murku, a w grze chodziło o to, żeby przejąć ją szybciej od przeciwników i przerzucić ponad ich głowami za końcową linię. Druga strona starała się oczywiście tego uniknąć, dążyła do przechwytu i wrzucenia piłki „za kołnierz” rywalowi. Wygrywał ten, kto pierwszy przerzucił piłkę poza linię końcową.

Grę Episkyros opisał żyjący w II w n.e. w Egipcie Juliusz Pollux (gr. Polideukes) w swoim dziele „Onomastikon”. Ilustracja z rywalizacji w Episkyros pojawia się także na reliefie z ok. VI w. p.n.e. wyrzeźbionym na podstawie jednego z trzech posągów na Murze Temistoklesa w Kertameikos. Możemy tam zobaczyć dwa trzyosobowe zespoły – oczywiście drużyny liczyły więcej graczy, na rzeźbie można było jednak przedstawić jedynie wycinek gry.

Podobną grę uprawianą w Sparcie opisał w swoich „Wędrówkach po Helladzie” Pauzaniasz Periegeta, geograf z II w n.e. (III, 16, 6). Zgodnie z jego relacją, uroczysty mecz odbywał się raz na rok pomiędzy drużynami nieprzekraczającymi 15 zawodników, a na zwycięzców czekały nagrody. Podobnie jak w dyscyplinach olimpijskich (i Piłce Nauzykai), grano nago. Był to najprawdopodobniej element agoge, czyli wychowania wojskowego młodych mężczyzn (tzw. efebów w wieku 18-20 lat) w Sparcie. Rzymski retor i satyryk, piszący po grecku Lukian z Samosat, opisywał Episkyros jako grę niezwykle brutalną, w której jeden gracz atakuje i uderza przeciwnika z pełnym impetem. Jedna z inskrypcji sugeruje, że nagrodą dla zwycięzców był sierp. Świadczyłoby to o tym, że nagrody były symboliczne i nie stanowiły wartości materialnej. To by było zresztą zgodne ze spartańskimi ideami wychowania, gdzie nagrodą był najczęściej brak kary.

W źródłach greckich znajdziemy wzmiankę o jeszcze innej grze w piłkę. Faininda (st.gr. phaininda) pojawia się w pismach króla Mauretanii – Jobasa. Zachowało się także nazwisko znawcy i trenera tej dyscypliny, niejakiego Fenestiusa. Nic nie wiadomo o zasadach. Sama nazwa Faininda w starogreckim oznaczała „ukazywać” i najprawdopodobniej wywodziła się ze stosowanego podczas gry zwodu. Polegał on na ukazaniu przeciwnikowi piłki, a następnie szybkim jej ukryciu i podaniu do kolegi z drużyny w niespodziewanym kierunku (starożytne no look pass?). Ze skąpych źródłowych wzmianek wynika, że gra była szczególnie popularna w IV i III w. p.n.e. Oprócz wspomnianego już trenera Fenestiusa, padają także imiona Atenajosa i Autifanesa, uprawiających Fainindę. Według wielu historyków, Faininda była tożsama z Harpastum.

Harpastum

Harpastum, czyli tej najpopularniejszej „starożytnej piłce nożnej” wiemy już dużo więcej (gr. harpaston). Jej istotą było wyrywanie piłki przeciwnikowi. Co o niej pisali starożytni?

Harpaston, który zwykło się określać mianem Faininda, jest grą, którą lubię najbardziej ze wszystkich. Wielki jest wysiłek i zmęczenie towarzyszący współzawodnictwu w tę grę piłkarską i bardzo gwałtowne zwroty i skręty karkiem.

Tak pisał Atenajos w dziele „O środkach zaradczych”. Cytował tam również relację Antyfanesa:

Chwycił piłkę i podał do swego towarzysza, wymykając się przeciwnikowi i śmiejąc się. Przebił się z nią przed nadbiegającym innym graczem. Jeszcze inny porwał się na niego. Dłuższą chwilę tłum rozbrzmiewał okrzykami: ‘Za boiskiem’, ‘za daleko’, ‘tuż za nim’, ‘ponad głową’, ‘na ziemi’, ‘w górę’, ‘zbyt krótka’, podaj w tył do rozgrywki’.

Dobrzy doradcy (szczególnie słyszalni na meczach niższych lig, gdzie nie ma zorganizowanego dopingu) byli więc już w starożytnej Grecji… W grze najważniejsze było wyrwanie piłki przeciwnikowi, a następnie przy pomocy zwodów i uników jak najdłuższe jej utrzymanie. Czyli prawie „sól” dzisiejszego futbolu (nie licząc goli). Najprawdopodobniej nazwy HarpastonFaininda oznaczały po prostu dwie przeciwstawne czynności – jedna strona starała się wyrwać piłkę (harpaston), a druga ukazywać ją i ukrywać (faininda).

Harpastum było powszechnie lubiane przez rzymskich legionistów i w miarę podbojów Imperium Rzymskiego rozprzestrzeniało się na kolejne ziemie Europy. Grę prowadzono na placu zbliżonym wielkością do dzisiejszego boiska piłki ręcznej bądź lodowiska hokejowego. Drużyny liczyły od 5 do 12 zawodników. Strony boiska losowano rzucając monetą, a w grze chodziło o to, żeby piłkę utrzymać na swojej stronie boiska. Rywal w tym czasie starał się oczywiście ją przejąć i przenieść na swoją połowę. Atakować można było tylko zawodnika z piłką, a kiedy ten ją upuścił na własnej połowie, jego zespół tracił punkt.

O Harpastum pisał słynny rzymski lekarz Galen. W rozprawie „O ćwiczeniach z małą piłką” twierdził, że jest to lepsze niż zapasy i biegi, bo angażuje wszystkie części ciała, poza tym zabiera mniej czasu i nic nie kosztuje. Uważał także grę za świetne ćwiczenia taktyczne dla żołnierzy.

Jeszcze trochę inną wersję gry przekazał nam Izydor z Sewilli („Początki albo etymologii ksiąg dwadzieścia”):

Gdy jeden wyrwie piłkę drugiemu, rzuca ją w górę, nie pozwalając jej dotknąć ziemi.

Trzeba jednak pamiętać, że pisał to już w VII w. na progu średniowiecza, więc gra przez kilka wieków miała prawo przejść pewną ewolucję.

Na filmie widzimy dzisiejszych amatorów starożytnego Harpastum. Gra nie do końca przypomina obecną piłkę nożną. Jest niezwykle brutalna. Może to stanowiło klucz do niezwykłych sukcesów armii Cesarstwa Rzymskiego? W XVI-wiecznej Florencji Harpastum miało swoją kontynuację jako Calcio Storico. Nazwa ta stała się wkrótce w języku włoskim określeniem najpopularniejszej dyscypliny sportu – calcio to po prostu piłka nożna.

Echa Harpastum w Polsce

Upadek Cesarstwa Rzymskiego sprawił, że spopularyzowana przez legionistów gra przybierała różne formy, w zależności od kraju. W XVII i XVIII wieku w kolegiach pijarskich i jezuickich na terenie Polski popularna była tzw. Pokuta, uznawana za jakiś rodzaj starożytnego Harpastum. Drużyny liczyły od 3 do 10 zawodników i chodziło o jak najdłuższe utrzymanie piłki w powietrzu (zgodnie z opisem Izydora z Sewilli). Jeśli zawodnik nie złapał piłki, kontynuował grę na jednej nodze, po drugim błędzie w przyklęku na jednej nodze, a przy trzecim w pełnym klęku. Następnie musiał usiąść i się położyć. Jeśli na leżąco znowu nie złapał piłki, odpadał z gry. Z kolei udane chwyty pozwoliły wracać na „wyższe” poziomy. Zwyciężał ten, który najdłużej pozostał w grze.

Harpastum odbiło się jeszcze innym ciekawym echem w historii polskiej piłki nożnej.

Stanisław Mielech wystąpił z propozycją, aby nowemu klubowi nadać nazwę LEGIA. Uzasadnił to tym, że to legie Cesarstwa Rzymskiego walczące w Anglii nauczyły ówczesnych jej mieszkańców gry w Harpastum, która po udoskonaleniu dała współczesną piłkę nożną – takie słowa ukazały się na łamach książki wydanej w 1966 r. z okazji jubileuszu 50-lecia Legii Warszawa.

Stanisław Mielech zmarł w 1962 r. i nie mógł sprostować wtykanych mu w usta bzdur. Nazwa stołecznego klubu pochodzi od Legionów Józefa Piłsudskiego, bo to właśnie legioniści założyli ten klub. W komunistycznej Polsce legenda Legionów i Marszałka nie była jednak mile widziana – stąd karkołomna próba wyprowadzenia rodowodu nazwy 12-krotnego mistrza Polski ze starożytności.

Wracając do „starożytnej piłki nożnej” – ktoś mógłby słusznie zarzucić, że opisy te bardziej przypominają rugby niż sam futbol. Sprawa jednak polega na tym, że ścisłe oddzielenie footballu od rugby nastąpiło dopiero w XIX wieku. Według legendy, William Webb Eliss, uczeń elitarnego Rugby School w mieście Rugby (hr. Warwickshire), podczas meczu piłkarskiego w 1823 r. nagle chwycił piłkę w ręce i przebiegł z nią za linię końcową boiska. Dotykanie piłki ręką było jeszcze wówczas możliwe, ale nie długi bieg z nią. Większość uczestników gry się oburzyła, ale była także część, której się ten pomysł spodobał. Ci drudzy zaczęli rozwijać rugby, pierwsi pozostali wierni grze, która z czasem przerodziła się we współczesną wersję sportu, który wszyscy tak kochamy. Wtedy właśnie ostatecznie oddzieliły się te dwie dyscypliny.

Czy jednak naprawdę? W Stanach Zjednoczonych football jest zupełnie inną grą niż na pozostałych kontynentach. Irlandczycy pielęgnują swój pradawny Gaelic Football, czasem umawiają się z Australijczykami (miłośnicy tzw. Australian Rules Football, czyli futbolu australijskiego) co do zasad, aby móc rozegrać międzynarodowy mecz w football. Football, który nie jest ani tradycyjną piłką nożną, ani rugby, ani tym bardziej futbolem amerykańskim…

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

Główne źródła, z których korzystałem:

  • Tomy Encyklopedii Sportów Świata pod redakcją Wojciecha Lipońskiego
  • Kolekcja Klubów Encyklopedii Piłkarskiej FUJI (Legia Warszawa) pod redakcją Andrzeja Gowarzewskiego

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...