Kolorowe warkoczyki, zabobony i fałszywa metryka. Historia Taribo Westa.

Czas czytania: 7 m.
5
(1)

Reprezentacja Nigerii z przełomu wieków, to jedna z najbardziej charakterystycznych afrykańskich drużyn narodowych w historii piłki nożnej. Kiedy triumfowali w finale Igrzysk Olimpijskich w Atlancie w 1996 roku, wiele osób wróżyło Superorłom świetlaną przyszłość. 1/8 finału na Mundialu we Francji, to jednak maksimum, na jakie było stać Nigeryjczyków. Ich techniczny i radosny futbol zapadł jednak w pamięci wielu kibicom futbolu. W feerii barw, jaką roztaczali na zielonej murawie gracze z Czarnego lądu, uwagę wielu fanów przykuwał szczególnie pewien obrońca, wyróżniający się kolorowymi warkoczykami. To właśnie na historii Taribo Westa skupimy się w dzisiejszym tekście. Zapraszam do lektury!

Taribo West – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: Taribo West
  • Data i miejsce urodzenia: 26.03.1974 Lagos
  • Wzrost: 186 cm
  • Pozycja: Obrońca

Historia i statystyki kariery

Kariera klubowa

  • Sharks FC (1991-1992)
  • Julius Berger (1992-1993, 2006-2007)
  • AJ Auxerre (1993-1997) 99 występów, 2 bramki
  • Inter Mediolan (1997-1999) 64 występy, 2 bramki
  • AC Milan (1999-2000) 4 występy, 1 bramka
  • Derby County (2000-2001) 20 występów
  • 1 FC Kaiserslautern (2001-2002) 12 występów
  • Partizan Belgrad (2002-2004) 16 występów, 1 bramka
  • Al-Arabi (2004)
  • Plymouth Argyle (2005) 5 występów
  • Paykan FC (2007)

Kariera reprezentacyjna

  • Nigeria Olimpijska (1996)
  • Nigeria (1994-2005) 42 występy

Statystyki i osiągnięcia:

Osiągnięcia zespołowe:

AJ Auxerre

  • 1x mistrzostwo Francji (1996)
  • 2x Puchar Francji (1994, 1996)

Inter Mediolan

  • 1x Puchar UEFA (1998)

Reprezentacja:

  • 1x Mistrzostwo Olimpijskie (1996)

Ciężki żywot ulicznego gangstera

Urodził się 26 marca 1974 roku w Port Harcourt. Chociaż ta data była w czasie jego kariery wielokrotnie negowana. Zaniżanie swojego wieku? Odwieczna bolączka piłkarzy rodem z Czarnego lądu. W młodym wieku Taribo postanowił przenieść się do Lagos. Życie w stolicy kraju poprawiało nieznacznie perspektywy na przyszłość. Trafił jednak do szemranej dzielnicy Shomolu. Żeby zwiększyć swoje szanse na przeżycie, wstąpił do lokalnego gangu o nazwie Area Boys. West dzielił swoje życie pomiędzy zarobkowe rabunki i grę w piłkę nożną na brudnych ulicach Lagos.

Być może zmarnowałby swój potencjał i do śmierci (zapewne przedwczesnej) wiódł żywot ulicznego rzezimieszka, gdyby nie pewne traumatyczne przeżycie. Taribo był świadkiem zasztyletowania swojego przyjaciela, którego dokonali członkowie wrogiego gangu. Po tych przeżyciach West postanowił wrócić do rodzinnego domu w Port Harcourt i poświęcić się treningom piłki nożnej. Jego talent dostrzegł  lokalny scout Monday Sinclair i zwerbował go do gry w klubie o groźnej nazwie Sharks. W swojej ojczyźnie Taribo był wyróżniającym się zawodnikiem. Można było się spodziewać, że wkrótce swoje sidła na młodego obrońcę zarzuci któryś z klubów europejskich. Najszybsi byli Francuzi, którzy od zawsze świetnie odnajdywali się na afrykańskim rynku piłkarskim i potrafili stamtąd wyławiać największe perełki. West trafił do AJ Auxerre pod skrzydła Guy Rouxa.

Mistrz Francji i mistrz olimpijski na głodowej pensji

W swoim pierwszym sezonie dla nowego klubu Nigeryjczyk rozegrał zaledwie jedno spotkanie. Auxerre zremisowało wówczas bezbramkowo z Tuluzą. W kolejnych sezonach obrońca stał się już jednak ważną postacią swojej drużyny, która w 1996 roku sięgnęła po mistrzostwo Francji.  Jedyne w swojej historii. Mogłoby się wydawać, że fakt ten przesądzi o tym, iż Taribo będzie wspominał okres spędzony  w swoim pierwszym europejskim klubie z dużym sentymentem. Szczególnie że do tytułu majstra, Auxerre dorzuciło Puchar Francji. Stało się jednak inaczej. Po latach defensor zdradził w wywiadzie, że kontrakt, który podpisał z klubem, był daleki od spełnienia jego oczekiwań.

„Grałem w Auxerre za darmo. Po trzech latach gry dostałem oferty z: Arsenalu, Juventusu, Glasgow Rangers czy Betisu. Poszedłem do trenera i powiedziałem mu, że chcę odejść, ale on kazał mi usiąść i pokazał mi warunki umowy. Nie znałem ich, gdyż nikt mi ich wcześniej nie pokazał. Koledzy z obrony zarabiali po 120 tysięcy franków, a ja grałem za marne 3000.”

Cóż, nie był to pierwszy przypadek, gdy prosty chłopak z kraju Trzeciego Świata zostaje wykiwany przez cynicznych działaczy. Przepaść w zarobkach była skandaliczna i nie zmienia tego nawet fakt, że partnerami Westa w Auxerre były takie gwiazdy jak Laurent Blanc czy Sabri Lamouchi. Trenerowi Guy Rouxowi zawdzięcza jednak wiele. Dzięki niemu nie tylko wskoczył na wyższy poziom jako obrońca. Doświadczony trener podpowiadał mu także, jak ma inwestować pieniądze, by w przyszłości nie zostać z niczym.

Pod względem sportowym 1996 rok był dla Taribo jak marzenie. Świeżo upieczony mistrz Francji pojechał z kolegami z reprezentacji na Igrzyska Olimpijskie do Atlanty. Na ich szyjach zawisły złote medale. West zagrał we wszystkich spotkaniach od deski do deski. Wszyscy byli pod wrażeniem ofensywnej i efektownej gry prezentowanej przez młodych Nigeryjczyków. W futbolu miała rozpocząć się złota era afrykańskiej piłki. Victor Ikpeba twierdził buńczucznie, że za dwa lata pojedzie do Francji,  wywalczyć wraz z kolegami Puchar Świata.

Mediolańska przygoda

Tymczasem dzięki rozgłosowi, jaki Superorły zdobyły na olimpiadzie, wielu z nich mogło liczyć na transfery do czołowych europejskich lig. West również postanowił zmienić otoczenie. Był bliski przejścia do Betisu Sevilla. Na stole leżał już kontrakt, który wystarczyło parafować. Po przygodach związanych z podpisywaniem umów, jakie przeżył we Francji, nigeryjski defensor był jednak bardzo ostrożny. Gdy suma wynagrodzenia widniejąca w dokumentach nie spełniła jego oczekiwań, postanowił wrócić do hotelu. W tym czasie działacze Betisu dokonywali poprawek. Było już jednak za późno. Chwila zwłoki zadecydowała, że do gry wkroczyli przedstawiciele Interu. Taribo postanowił postawić na kierunek włoski i przywdziać niebiesko-czarną koszulkę.

West miał się czuć jak ryba w wodzie w lidze, którą rządzili twardzi obrońcy. Nieustępliwy Nigeryjczyk podbijał serca kibiców swoją odwagą i zadziornym charakterem. Fani oszaleli również na punkcie jego warkoczyków. Zielone strączki spływające z jego głowy to dla wielu osób symbol piłki nożnej lat 90., który można postawić w muzeum obok pstrokatych bluz Jorge Camposa czy pomarańczowych okularów Edgara Davidsa. Sam Taribo tak komentował swoją oryginalną fryzurę.

Moja fryzura jest dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy. Jestem dzięki niej groźniejszy dla moich rywali. Są skonsternowani, gdy stoję naprzeciwko nich, a fani są szczęśliwi, gdy widzą moje włosy w linii obrony. Musisz nienawidzić napastnika, który zbliża się do ciebie, bo on stanowi zagrożenie dla twojego bramkarza. Czasem na boisku trzeba być wściekłym, bo to daje ci moc.

W czasie pobytu w Mediolanie West rozwinął również swoją stronę duchową. Miała na to wpływ wizyta jego siostry, która wyczuła, że mieszkanie obrońcy jest wypełnione negatywnymi wibracjami.  Taribo twierdzi, że przystąpili wówczas z siostrą do modlitwy, a szuflady i szafy w jego domu zaczęły się same otwierać i zamykać. Po tym wydarzeniu defensor zbliżył się do Boga i został nawet ministrantem w kościele. Pewnego razu trener Marcelo Lippi pokrzykiwał na niego podczas treningu, by zawęził pole gry. Taribo stał jak słup soli i ani myślał słuchać trenera. Gdy sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie, Lippi przerwał grę, podszedł do swojego zawodnik i zapytał: ‘Dlaczego nie zawęziłeś, tak jak cię o to prosiłem?’ W odpowiedzi usłyszał: ‘Bo Bóg kazał mi stać w tym miejscu.’ Zdenerwowany trener krzyknął tylko: ‘szkoda, że ci nie powiedział, że jesteś ch***wym obrońcą!’ Inna anegdota mówi o tym, że West zmienił swoje podejście do Boga, gdy na jego oczach pewna dziewczyna z Jugosławii… zamieniła się w węża. Przygody Indiana Jonesa, przy przeżyciach naszego nigeryjskiego gwiazdora to jak herbatka u cioci. Być może dlatego przed meczami trzymał często w rękach amulet w postaci magicznych kamieni z Izraela.

W Interze grał przez trzy sezony. Zdołał wywalczyć wicemistrzostwo Włoch oraz Puchar UEFA. W finale tego ostatniego zobaczył czerwoną kartkę. Na jego szczęście Inter prowadził już wtedy z Lazio 3-0, po bramkach Zamorano, Zanettiego i Ronaldo. Zresztą utrzymywanie dyscypliny, od zawsze było piętą achillesową Nigeryjczyka, który często łapał kartki. Wynikało to z jego agresywnego stylu gry.  W międzyczasie pojechał z reprezentacją na mistrzostwa świata. Znów grał od deski do deski we wszystkich meczach. Superorły dotarły do 1/8 finału, gdzie musiały uznać wyższość reprezentacji Danii. Po tej porażce Taribo został skrytykowany przez samego ministra sportu w Nigerii, pana Otumba Runsheve, który powiedział:

Nasza młodzież kopiuje styl piłkarzy. Gracze zdają się jednak zapominać, że warkoczyki utożsamiane są w rozwijającym się świecie z homoseksualizmem. Absolutnie tego nie chcemy.

Starość nie radość?

Trener Marcelo Lippi, delikatnie rzecz ujmując, nie był entuzjastą talentu Nigeryjczyka. West stracił miejsce w składzie, gdy ten objął stery w Interze. Stało się jasne, że Taribo musi opuścić szeregi Nerazzurich, jeżeli marzy o regularnej grze. Obrońca kochał Mediolan. Postanowił więc przenieść się do derbowego rywala Interu i podpisał kontrakt z AC Milanem. Zdołał tam rozegrać zaledwie cztery spotkania. Zarząd Milanu szybko uznał, że Taribo jest im kompletnie zbędny. W kolejnym sezonie oddał go na wypożyczenie do Derby County. Sam obrońca był mocno zdziwiony takim obrotem sytuacji.

W 2000 roku grałem z Nigerią w Pucharze Narodów Afryki, a kiedy wróciłem, kontuzji doznał Maldini. Grałem w jego miejsce, ale wyraźnie mi powiedziano, że nikt nie może zająć miejsca Maldiniego, ponieważ on jest ojcem chrzestnym klubu. Byłem w szoku. W tamtym czasie rozpuszczano o mnie wiele nieprawdziwych plotek, ponieważ chciano mnie się pozbyć. W tych czterech meczach, w których grałem, zawsze byłem najlepszy na boisku, ale mój kontrakt nie został przedłużony.

Gra w Derby County była początkiem tułaczki Westa. Nigdzie nie mógł zagrzać miejsca na dłużej. W niemieckim Kaiserslautern rozegrał 10 spotkań, po czym wyrzucono go, gdy zgłosił klubowemu lekarzowi zapalenie żołądka i zamiast zagrać w meczu z St. Pauli, udał się do Mediolanu na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi, służącymi wraz z nim w kościele. Następnie zakotwiczył na dwa lata w Partizanie Belgrad. Tam znów podano w wątpliwość jego datę urodzin. Wcześniej pewien pracownik nigeryjskiej federacji piłkarskiej twierdził, że West jest tak naprawdę 12 lat starszy, niż wskazują na to oficjalne dane. Prezydent Partizana, pan Zarko Zacevic, mówił natomiast tak:

Gdy do nas dołączył, powiedział, że ma 28 lat. Dopiero potem wyszło na jaw, że tak naprawdę ma 40. Nadal jednak gra bardzo dobrze, więc nie żałujemy, że u nas grał.

Sam Taribo od zawsze wyśmiewa takie spekulacje i twierdzi, że to dyrdymały wyssane z palca. Jednakże każde kolejne badania lekarskie w klubach zdawały się potwierdzać tezę zwolenników teorii o „przebitych blachach” zawodnika. Wykazywały one, że West ma kolana emeryta. Tak stwierdzili lekarze chorwackiej Rijeki, gdy Taribo pojechał tam na testy. Musiał też zgolić włosy, które lubił formować w strączki bądź charakterystyczne rogi. Łysinka sypała się na jego głowie coraz wyraźniej i ekstrawaganckie fryzury nie miały już racji bytu.  Po Partizanie przyszedł czas na katarskie Al-Arabi, angielskie Plymouth i na zakończenie kariery irański Paykan FC. Dość egzotyczna mieszanka, w której West zagrał raptem cztery mecz. Fakt, że w ostatnich latach kariery tak rzadko wybiegał na boisko, również mógłby wskazywać na jego zaawansowany wiek. Gdyby teoria o „przebitych blachach” okazała się prawdą, oznaczałoby to, że West olimpijski medal wywalczył w wieku 34 lat, a w Plymouth grał jako 44-latek.

Pastor Taribo West i Championship Manager

Wielu fanów futbolu zapewne zamarło z przerażenia, gdy w 2015 roku pojawiła się plotka o jego śmierci, rozpowszechniona przez radiostację z RPA. Na szczęście tę niefortunną bzdurę szybko zdementowali byli koledzy Westa z reprezentacji. Taribo żyje i ma się dobrze. Znalazł nową życiową drogę po zakończeniu kariery piłkarskiej. Chociaż w młodym wieku Nigeryjczyk parał się przestępczym rzemiosłem, a w czasie kariery uwielbiał drogie ciuchy i piękne kobiety (z pierwszą żoną rozstał się po trzech tygodniach), to więź z Bogiem stawała się w nim coraz silniejsza. Rosła od czasu gry w barwach Interu, aż znalazła swoje ujście kilka lat temu. Były defensor postanowił zostać pastorem… własnego kościoła, który nazwał Shelter in the Storm Ministries of all Nation. Na odprawiane przez niego msze potrafi przyjść nawet 10 tysięcy osób. Pomaga ubogim i głosi słowo boże. Już w Mediolanie angażował się w akcje charytatywne. Pomagał bezdomnym i wspierał potrzebujących w swojej ojczyźnie. Może się temu poświęcić w 100%, gdyż nabyte umiejętności biznesowe i poczynione w czasie kariery inwestycje, zapewniają mu dostatnie życie. Jako konsultant wspiera również rodzimą federację piłkarską.

A wy? Z czego najbardziej zapamiętaliście Taribo Westa? Z rzekomo zafałszowanej daty urodzenia czy z zielonych koralików we włosach? A może byliście fanami Championship Managera 2000/01 i kontraktowaliście go z wolnego transferu, bo był jednym z większych kozaków w grze? Co by to nie było, to Taribo West był postacią nietuzinkową i wniósł do świata futbolu wiele kolorytu.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Rafał Gałązka
Rafał Gałązka
Futbolowy konserwatysta. Przeciwnik komercjalizacji piłki, fan świateł rac na trybunach. Sympatyk Arsenalu i lokalnego LKS "Dąb" Barcin. Beznadziejnie zakochany w Reprezentacji Polski. Głównie piłka polska oraz angielska.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!