Tragiczna historia braci Céspedes

Czas czytania: 6 m.
0
(0)

Dwóch braci grających dla jednego klubu to nic nadzwyczajnego w świecie futbolu. Znajdziemy wiele przykładów. Co z sytuacją, kiedy w jednej drużynie grała trójka braci? Zdarzają się podobne historie na etapie juniorskim, ale w seniorach to prawdziwa rzadkość. Dlatego warta uwagi jest historia braci Céspedes. Nie dość, że w trójkę grali w pierwszej drużynie urugwajskiego Nacionalu, to byli liderami zespołu i do dzisiaj są prawdziwymi klubowymi legendami.

Rodzina Cepsedes pochodziła z miasteczka Melo, położonego na wschodzie Urugwaju. W ostatniej dekadzie XIX w. Don Eusebio Céspedes i Doña Luisa Polanco de Céspedes przybyli do Montevideo w poszukiwaniu lepszego życia. Mieszkali w dużym domu na ulicy 19 kwietnia. Mieli pięcioro dzieci: Amílcara, Bolívara, Carlosa, Delię i Ernesto.

W maju 1899 r. grupa studentów uniwersytetu założyła Club Nacional de Fútbol, który powstał z połączenia dwóch klubów: Uruguay Atlético i Montevideo F.C. Początkowo grali w Punta Carretas, gdzie przeniosło się wielu sympatyków futbolu ze wschodu kraju. Jednym z nich był właśnie Don Eusebio. Chętnie wspierał nową inicjatywę, choć sam już w piłkę nie grał. W futbolu swoich sił próbowało jednak jego trzech synów.

Bracia Céspedes dołączają do Nacionalu

Najstarszy, Amílcar, urodzony 15 maja 1882 r., Bolívar, który przyszedł na świat 19 grudnia 1883 r. i Carlos, który urodził się 31 grudnia 1884 r. Od razu pokochali piłkę. Bracia próbowali swoich sił w najstarszym urugwajskim klubie – Albionie, ale także w Artigas Football Club i Defensa Football Club. Kiedy ten ostatni połączył się z Nacionalem w 1900 r., to stali się zawodnikami Tricolores.

W swoim nowym klubie zadebiutowali 12 sierpnia 1900 r. w meczu z załogą brytyjskiego pancernika HMS Flora. Na zespół marynarzy nie było wtedy mocnych w rejonie La Platy i również Nacional musiał uznać ich wyższość. Przegrał 1:2. Bracia Céspedes szybko dali się poznać jako silni i zwinni piłkarze. Zawsze grali odważnie i zostawiali serce na boisku. Amílcar zaczynał w środku pola, ale wkrótce został przekwalifikowany na bramkarza i całkiem dobrze sobie radził. Carlos początkowo grał na lewym skrzydle, ale ulubieńcem kibiców stał się jako środkowy napastnik. Bolívar miał chyba największy talent z całej trójki. Dysponował dużą szybkością i został zapamiętany jako niestrudzony, bramkostrzelny skrzydłowy. W tamtym czasie był najbardziej znanym z urugwajskich graczy. Ze względu na swoją ofiarną grę i wolę zwycięstwa odciskał piętno na każdym meczu, w którym grał.

Carlitos Céspedes dysponował nadzwyczajnym dryblingiem, którego jednak często nadużywał. Był przeciwieństwem Bolívara, który zawsze zmierzał prosto na bramkę. Bolívar często miał pretensje do Carlitosa, że ten przez swoje dryblingi spowalnia grę i ułatwia zadanie obrońcom. Nieraz sprzeczali się o to na boisku – wspominał Domingo Prat, pierwszy kapitan Nacionalu.

Krajowe prymaty

W 1901 r. Nacional po raz pierwszy wystartował w ligowych zmaganiach. Bracia Céspedes wystąpili we wszystkich meczach, ale wtedy musieli jeszcze uznać wyższość CURCC. Już rok później sytuacja się odwróciła i to Nacional zdobył mistrzostwo. Zrobili to w sposób bezdyskusyjny. Wygrali wszystkie dziesięć meczów i strzelili w nich aż 40 bramek, tracąc przy tym zaledwie pięć. To w tamtym sezonie po raz pierwszy pokonali zespół CURCC. 18 maja, po dwóch bramkach Bolívara, wygrali 2:1 u siebie na Parque Central, a 10 sierpnia potwierdzili swoją wyższość, zwyciężając na Villa Peñarol 3:1, gdzie gole zdobyli Bolívar, Carlos i Alejandro Cordero.

Rok później na finiszu rozgrywek oba zespoły zgromadziły taką samą liczbę punktów. Oba przeszły przez ligowe zmagania bez porażki, a dwa bezpośrednie pojedynki zakończyły się bezbramkowymi remisami. O mistrzostwie miał zadecydować dodatkowy mecz. Niestety w kraju nasiliły się niepokoje i wybuchł wewnętrzny konflikt. Piłkarze CURCC, którzy w sporej części byli cudzoziemcami i pracownikami kolei, nie musieli się obawiać powołania do wojska i wysłania na front. Praca na kolei niejako ich z tego zwalniała. Inaczej było z zawodnikami Nacionalu. Bracia, chcąc uniknąć walki, schronili się w Buenos Aires. Razem z nimi kraj opuścili Gaudencio Pigni i Gonzalo Rincón. Pigni i bracia Céspedes zaczęli grać wówczas dla klubu Barracas Athletic.

Kiedy sytuacja w Urugwaju się uspokoiła, federacja pod naciskiem CURCC wyznaczyła termin spotkania, w którym miały rozstrzygnąć się losy tytułu. Mecz miał odbyć się 28 sierpnia, a bracia cały czas jeszcze wtedy przebywali po drugiej stronie La Platy. Jednak dzięki zabiegom Pedro Manini Ríosa udało się przekonać prezydenta José Batlle y Ordóñeza, żeby pozwolił piłkarzom wrócić do kraju. Polityk zapewnił, że przez 24 godziny nic im nie grozi i że nie muszą się niczego obawiać ze strony władz. Kiedy już we wrześniu podpisano pokój i zawodnicy na stałe wrócili do kraju, prezydent powiedział:

Nie popełnili żadnej zbrodni podczas ucieczki. Nie jest przestępstwem odmowa wzięcia broni w wojnie między braćmi…

CURCC liczyli na łatwe zwycięstwo, ale niespodziewanie w dniu meczu wrócili bracia Céspedes. Wzmocnieni swoimi asami piłkarze Nacionalu zagrali z pełnym zaangażowaniem i wydarli zwycięstwo rywalom. Po zaciętym meczu wygrali 3:2, a bramki tradycyjnie strzelali bracia – Bolívar dwie i Carlos jedną.

Reprezentacja

Bracia Céspedes wiele znaczyli nie tylko dla klubu, ale i dla reprezentacji. 16 maja 1901 r. Urugwaj rozegrał pierwszy mecz z Argentyną. Nie jest jednak uważany za oficjalny, bo został zorganizowany przez Albion. Drużyna była złożona z dziewięciu graczy Albionu i dwóch zawodników Nacionalu. Urugwaj przegrał 2:3, ale jedną z bramek strzelił Bolívar Céspedes. Drugie w historii starcie tych reprezentacji, już w pełni oficjalne, odbyło się 20 lipca 1902 r. Zespół złożony z ośmiu zawodników z Nacionalu i trzech z Albionu poniósł klęskę 0:6.

Od tamtego meczu obie drużyny umówiły się, że co roku będą rozgrywać mecze towarzyskie, na przemian w każdym z krajów. W 1903 r. spotkanie miało odbyć się w Buenos Aires. Początkowo komisja, w której skład wchodziło po dwóch przedstawicieli z każdego klubu, wyznaczyła do wyjściowego składu ośmiu zawodników z Nacionalu i trzech z CURCC. Władze CURCC poczuły się jednak dotknięte tym wyborem i pominięciem Lorenzo Mazzuco. Zgłosiły swoje obiekcje komisji, ale ta podtrzymała decyzję. Wobec tego klub nie pozwolił swoim zawodnikom na wzięcie udziału w meczu. Luki w składzie chciano załatać graczami Wanderers, ale oni także odrzucili propozycję. Rozegranie meczu stanęło pod znakiem zapytania i rozważano nawet jego przesunięcie.

Wtedy do akcji wkroczyli włodarze Nacionalu. Jako niepokonani w sezonie 1902 uznali, że mają prawo reprezentować cały kraj. Federacja przystała na tę propozycję i do składu dołączyli Gaudencio Pigni, Gonzalo Rincón i Carlos Céspedes. Piłkarze koniecznie chcieli zmazać plamę na honorze, jaką zostawiła porażka sprzed roku. Przez trzy tygodnie przed meczem trenowali codziennie po dwie godziny. Jako studenci nie mieli zbyt wielu obowiązków, więc mogli sobie na to pozwolić, w przeciwieństwie do Argentyńczyków.

Wreszcie 13 września 1903 r. na Campo de la Sociedad Hípica w Buenos Aires oba zespoły stanęły naprzeciw siebie. Wszyscy trzej bracia Céspedes wyszli w pierwszym składzie. Sięgniecie po Carlosa Céspedesa okazało się strzałem w dziesiątkę. Już w 21. minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Po przerwie wyrównał Jorge Brown, ale kilka minut później Carlitos strzelił swojego drugiego gola. Niedługo potem na 3:1 podwyższył Bolívar i losy meczu były praktycznie rozstrzygnięte. Na dziesięć minut przed końcem rozmiary porażki zdołał zmniejszyć Jorge Brown. Kibice długo oklaskiwali gości, doceniając ich grę. Nazajutrz w porcie w Montevideo zgromadziło się wielu fanów futbolu, żeby przywitać swoich bohaterów. Urugwaj po raz pierwszy pokonał Argentynę, a rywalizacja między oboma krajami rozpoczęła się na poważnie.

Tragiczny koniec

W 1905 r. Urugwaj zmagał się z epidemią ospy prawdziwej, która w tamtym czasie zbierała śmiertelne żniwo. 21 maja Nacional odniósł pewne trzybramkowe zwycięstwo nad Albionem. Carlos, Bolívar i Gonzalo Rincón świętowali zwycięstwo w gospodzie El pinchazo. Kiedy skończyli biesiadować i wyszli na zewnątrz, okazało się, że jest już po północy i uciekł im ostatni tramwaj. Postanowili więc spędzić noc w tanim hotelu w dzielnicy portowej. To wtedy Bolívar zaraził się ospą. Najprawdopodobniej spał w tym samym łóżku, co zarażony chorobą Brazylijczyk, którego dzień wcześniej wywieziono do izolowanej strefy.

Kiedy tydzień później Nacional wygrywał 1:0 z Wanderers, Bolívar nie grał, bo objawy choroby były już widoczne. Tej samej nocy przy jego rodzinnym domu wywieszono plakat informujący o chorobie wśród domowników. Nad ranem 9 czerwca, po dziesięciu dniach walki z chorobą, Bolívar zmarł. Miał tylko 21 lat.

Dla rodziny to jednak nie był koniec dramatu. Zarażeni zostali również Carlos i ich siostra Delia. Dziewczyna przez kilka miesięcy zmagała się z chorobą i ostatecznie wyzdrowiała. Carlos nie miał tyle szczęścia. Zmarł 30 sierpnia w wieku 20 lat. Obu zmarłym zawodnikom w ich ostatniej drodze towarzyszyły tłumy kibiców.

Choroba ominęła najstarszego z braci. Amílcar dążył się zaszczepić. Grał w Nacionalu do 1908 r. Wtedy przeniósł się do Albionu, w którym zaczynał swoją przygodę z piłką. Klub chylił się już ku upadkowi i zawodnik chciał pomóc w odzyskaniu dawnej świetności. Nie udało mu się to, a sezon 1908 był ostatnim dla Albionu w lidze. Céspedes już nie wrócił do futbolu i do swojej śmierci 13 lipca 1940 r. działał w handlu.

Pisząc o braciach Céspedes, trzeba też wspomnieć o ojcu tych wspaniałych zawodników. Don Eusebio zawsze wspierał synów w ich pasji. Po zwycięskich meczach piłkarze często szli do domu Céspedesów, gdzie mogli odpocząć po meczu czy wymienić uwagi na temat gry. Angażował się futbolowe sprawy kraju. Był członkiem komisji, która powoływała zawodników i jednym z delegatów w pamiętnym meczu w Buenos Aires. Mimo tragedii ciągle pozostał przy klubie, a od 1907 r. był honorowym prezydentem Nacionalu.

Historia braci Céspedes pokazuje, że człowiek żyje tak długo, jak pamięć o nim. W klubie ich spuścizna żywa jest do dzisiaj. Nawet po ponad 100 latach od śmierci otacza się ich szczególną czcią. Każdy z kibiców wie, kim byli i ile znaczyli dla klubu w jego pionierskim okresie. Szanuje się ich w każdym środowisku, niezależnie od pochodzenia, statusu, czy koloru skóry. Ich imieniem nazwano kompleks sportowy, w którym trenują piłkarze. Bracia Céspedes są nierozerwalnie związani z Nacionalem, a Nacional z nimi.

BARTOSZ DWERNICKI

Przy pisaniu tekstu posiłkowałem się następującymi publikacjami:

Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Bartosz Dwernicki
Bartosz Dwernicki
Pierwsze piłkarskie wspomnienia to dla niego triumf Borussii Dortmund w Lidze Mistrzów i mecze francuskiego mundialu w 1998 r. Później przyszła fascynacja Raúlem i madryckim Realem. Z biegiem lat coraz bardziej jednak kibicuje konkretnym graczom niż klubom. Wielbiciel futbolu latynoskiego i afrykańskiego, gdzie szuka pozostałości futbolowego romantyzmu. Ciekawych historii poszukuje też w futbolu za żelazną kurtyną. Lubi podróże i górskie wędrówki.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...