Ledwo minął rok od powstania tercetu BBC (Bale – Benzema – Cristiano) w Realu Madryt, a ich największy rywal odpowiedział MSN, czyli Messim, Suárezem i Neymarem. Kilka lata po zakończeniu II wojny światowej AC Milan wykreował trio, które łączyły nie tylko ogromne umiejętności, ale i jedna ojczyzna. Gre-No-Li. Gunnar Gren, Gunnar Nordahl i Nils Liedholm. Trzej Szwedzi, którzy rozsławili Milan i reprezentację Szwecji.
Cyrkowiec, strażak i oszczepnik
Pierwszym, który trafił do ,,Rossonerich” był Gren. W wieku trzynastu lat wygrał zawody w żonglowaniu piłką w Göteborgu. Lokalne gazety opisały ten wyczyn i poradziły młodemu chłopcu karierę cyrkowca. Gunnar dziennikarzy nie posłuchał i postanowił zostać piłkarzem. Najpierw grał w amatorskim Gårda BK, by w 1941 trafić do IFK Göteborg. Już w pierwszym roku w nowym klubie, został z nim mistrzem Szwecji. Choć Gren grał w Göteborgu aż do 1949 roku, już nigdy nie zdobył z tytułu z tym zespołem. Wszystko przez dominację IFK Norrköping, które w latach 1943-1948 zdobyło mistrzostwo pięciokrotnie. Kto był największą gwiazdą klubu z Norrköping? Gunnar Nordahl.
Urodził się w 1921 roku (Gren był rok starszy) w Hörnefors. Miał dziewięcioro rodzeństwa. Dzieci i ich rodzice żyli w jednopokojowym mieszkaniu. Do Norrköping trafił w 1944 roku i stał się przekleństwem Grena oraz IFK Göteborg. Nordahl trzykrotnie zostawał najlepszym strzelcem ligi szwedzkiej, zaś Gren tylko raz. W 95 ligowych meczach zdobył 93 gole. I pomyśleć, że granie w piłkę nożną było tylko dodatkiem do wykonywania pracy strażaka.
Od 1946 roku Nordahl był partnerem klubowym trzeciego z wielkich tenorów szwedzkiego futbolu. Obu dzielił tylko rok (Liedholm urodził się w 1922), obaj mierzyli 185 centymetrów wzrostu i obydwaj pracowali nie tylko na boisku. Liedholm zarabiał na życie w kancelarii adwokackiej. Oprócz piłki nożnej w młodości trenował także rzut oszczepem i pchnięcie kulą.
Cała trójka na jednym boisku spotkała się po raz pierwszy w 1947 roku, kiedy to Liedholm zadebiutował w reprezentacji. Selekcjonerem Szwedów był wówczas Anglik George Raynor, który tę posadę objął w 1946 roku. Kiedy butni Anglicy naśmiewali się, że ich rodak będzie trenować piłkarzy w kraju, w którym od futbolu ludzie bardziej wolą hokej i biegi narciarskie, Raynor tymczasem spokojnie budował zespół przyszłych mistrzów olimpijskich. Jak na ironię losu IO w 1948 roku odbywały się w… Londynie. Skandynawowie w czterech meczach strzelili aż 22 gole, z czego dwanaście w meczu z Koreą Południową. Gunnar Nordahl został królem strzelców z siedmioma trafieniami na koncie. Cała osiemnastka reprezentowała głównie barwy IFK Norrköping, Malmö FF i AIK. Po turnieju wielu z nich wyjechało ze Szwecji. Byli zbyt dobrzy, aby grać w słabej lidze szwedzkiej za darmo. Najchętniej utalentowanych amatorów przyjmowały pod swoje skrzydła kluby włoskie. Właśnie tam powędrowali Gren, Nordahl i Liedholm.
Kto daje i zabiera…
Jako pierwszy ofertę z AC Milan otrzymał Nordahl. W styczniu 1949 roku pojawił się w Mediolanie. Fani witali go tak entuzjastycznie, że chcąc dotknąć nowego piłkarza, wybijali szyby w oknach pociągu i przez nie próbowali wedrzeć się do przedziału, gdzie siedział Szwed. Przerażony Nordahl schował się w hotelu i zaczął zastanawiać się, czy wyjazd aby na pewno był dobrym pomysłem.
Niewiele brakowało, aby zamiast Nordahla do Milanu przeniósł się Duńczyk Johannes Pløger. W stolicy Lombardii miał pojawić się jeszcze przed Szwedem, jednak w Szwajcarii spotkali go włodarze Juventusu i zaproponowali grę w Turynie, przebijając ofertę ,,Rossonerich”. ,,Stara Dama” miała w planach także pozyskanie Nordahla, jednak finalnie postanowili oni nie starać się o Szweda wiedząc, że już jednego skandynawskiego gracza sprzątnęli Milanowi sprzed nosa.
Milan miał ogromne szczęście, że to właśnie Pløger trafił do stolicy Piemontu zamiast Nordahla. Duńczyk po pół roku gry w Juve przeniósł się do Novary. Jego kariera we Włoszech była pasmem niepowodzeń i już w 1954 roku zakończył karierę w Udinese. Nordahl tymczasem w drugiej połowie sezonu 1948/1949 strzelił szesnaście bramek w piętnastu meczach. Na dodatek znał dwóch genialnych Szwedów, których polecił prezydentowi klubu Toniemu Businiemu. Liedholm i Gren latem 1949 roku stawili się w Mediolanie, a wraz z nimi pojawił się były trener IFK Norrköping Węgier Lajos Czeizler (więcej o nim przeczytasz tutaj). Gre-No-Li przetrwało cztery lata i doprowadziło Milan do mistrzostwa Włoch w 1951 roku. Osiągnięcia może i były skromne, jednak należy pamiętać, że dla Milanu było to pierwsze mistrzostwo od 1907 roku. Toni Busini podobno zemdlał czekając na wieści z meczu Inter-Torino. Inter walczył z Milanem o tytuł, jednak w ostatniej kolejce przegrał 1-2, dzięki czemu nawet niespodziewana porażka ,,Rossonerich” z Lazio 1-2 nie zmieniła układu na szczycie tabeli.
Plan czteroletni
Najlepiej w Mediolanie czuł się Nordahl, który w 257 ligowych meczach strzelił dla klubu 210 goli i pięć razy został królem strzelców Serie A. Z kolei jego imiennik Gren wyłamał się jako pierwszy i opuścił Milan w 1953 roku, przenosząc się do Florencji. Po odejściu Czeizlera w 1952 był nawet trenerem ,,Rossonerich”. Przez decyzję Nordahla, który przestał grać w reprezentacji zaraz po wywalczeniu olimpijskiego złota, Gre-No-Li bardzo szybko przestało istnieć na polu reprezentacyjnym. Mimo braku trzeciego strzelca w historii Serie A, Szwedom udało się na własnej ziemi zdobyć srebrny medal mistrzostw świata w 1958 roku. Dwa lata wcześniej Nordahl odszedł z Milanu i został zawodnikiem Romy. Jedynym, który zakończył karierę w Milanie, był Nils Liedholm. Jako piłkarz jeszcze trzy razy zostawał z klubem mistrzem Włoch, a w 1958 roku ,,Rossoneri” doszli do finału Pucharu Mistrzów, gdzie przegrali po dogrywce z Realem Madryt. ,,Il Barone” zakończył karierę w 1961 roku, ale nie opuścił Milanu. W ciągu niemal 25 lat kilkukrotnie był trenerem drużyny ze stolicy Lombardii.
Po zakończeniu kariery Nordahl i Gren także byli trenerami, ale woleli trenować szwedzkie zespoły. Wszyscy odeszli już ze świata żywych. Wszyscy zostali także umieszczeni przez AC Milan w galerii klubowych sław. Patrząc na aktualny sytuację Milanu i reprezentacji Szwecji kibice tych drużyn chcieliby, aby Gre-No-Li w piłkę grało zawsze.
SEBASTIAN CHROSTOWSKI