Walka o obronę europejskiego trofeum – mecze Asseco Resovii z Ziraatem Bankasi Ankara w finale Pucharu CEV

Czas czytania: 5 m.
5
(3)

Siatkarze Asseco Resovii w sezonie 2024/2025 przystąpili do rozgrywek Pucharu CEV jako obrońcy trofeum. Przed rokiem triumfowali po finałowych zwycięstwach nad niemieckim SVG Luneburg. W bieżącej kampanii także dotarli do decydującej fazy, w której mierzyli się z tureckim Ziraatem Bankasi Ankara.

O zeszłorocznym zwycięstwie rzeszowskiej drużyny na europejskiej arenie pisaliśmy tutaj. Tym razem również opiszemy finałową batalię zespołu ze stolicy Podkarpacia. W poprzednim sezonie Asseco Resovia wylądowała w Pucharze CEV po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Teraz rywalizowała w pucharowych rozgrywkach drugiego szczebla od początku, po zajęciu czwartego miejsca w PlusLidze.

W drodze do finału rzeszowianie eliminowali holenderski Orion Stars Doetinchem, czeski VK Lvi Praha, cypryjski Pafiakos Pafos, tureckie Fenerbahce Stambuł i francuski Tours VB. Po półfinałowych starciach napisaliśmy o siatkarskich pucharach dłuższy tekst, który można przeczytać tutaj.

Finałowym przeciwnikiem zawodników Tuomasa Sammelvuo był turecki Ziraat Bankasi Ankara, który w walce o awans do decydujących meczów sprawił niespodziankę, eliminując włoski Itas Trentino. Finał Pucharu CEV tradycyjnie rozgrywany był w formie dwumeczu.

Retro Futbol obecne było na pierwszym starciu, które odbyło się 2 kwietnia w hali na Podpromiu w Rzeszowie. Rewanż został rozegrany tydzień później w Turcji. Zanim opiszemy finałowe batalie, przedstawimy wątek historyczny, w którym opowiemy o największych sukcesach tureckiej siatkówki klubowej.

Tureckie sukcesy  

Turecka siatkówka kojarzona jest głównie z sukcesami osiąganymi przez kobiety. Zarówno reprezentacja, jak i kluby z kraju położonego nad Bosforem regularnie osiągają świetne wyniki w żeńskiej odmianie tej dyscypliny. Mężczyźni nie mogą pochwalić się takimi rezultatami. W ostatnich latach męska liga turecka rośnie jednak w siłę i zaznacza swą obecność na międzynarodowej arenie. 

Klub z Turcji jeszcze nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów. Najlepszym wynikiem do tej pory był awans do finału Halkbanku Ankara. Działo się to w sezonie 2013/2014, kiedy turniej finałowy odbywał się właśnie w stolicy Turcji. Gospodarze przegrali w decydującym starciu 1:3 z rosyjskim Biełogorje Biełgorod. Warto dodać, że w spotkaniu półfinałowym pokonali Jastrzębski Węgiel, który ostatecznie stanął na najniższym stopniu podium.

W sezonie 1977/1978, gdy rozgrywki z udziałem najlepszych klubów naszego kontynentu toczyły się jeszcze pod szyldem Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, do rozgrywanego w Bazylei turnieju finałowego dotarł Boronkay Stambuł. Turecka drużyna zajęła w Szwajcarii czwarte miejsce, a trofeum padło łupem naszego Płomienia Milowice.

Dwa lata później, gdy decydujący turniej odbywał się w Ankarze, na trzecim miejscu uplasował się zespół Eczacibasi Stambuł. Na kolejny awans swego klubu do najlepszej czwórki Turcy musieli poczekać aż do sezonu 2011/2012. Arkas Spor Izmir przyjechał wówczas na turniej finałowy do Łodzi, lecz przegrał tam najpierw ze Skrą Bełchatów, a później z Trentino i wylądował poza podium. Zwyciężył Zenit Kazań, który w szalonym finale pokonał zespół z Bełchatowa.

W poprzednich dwóch edycjach Champions League do półfinałów dochodziły kluby z Ankary, lecz musiały na tym etapie uznać wyższość Jastrzębskiego Węgla. Przed dwoma laty polski zespół okazał się lepszy od Halkbanku, a w zeszłym sezonie ograł Ziraat.

W tym czasie w elitarnych europejskich rozgrywkach nie przeprowadzano turnieju finałowego, lecz przyjęto format znany między innymi z piłki nożnej. W obecnej kampanii wrócono do organizacji Final Four. Tegoroczny turniej odbędzie się w dniach 16-18 maja w Łodzi. Zagra w nim Halkbank, który w ćwierćfinale wyeliminował PGE Projekt Warszawa.

Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu Turcy mogli pochwalić się jednym triumfem na drugim szczeblu europejskich zmagań. Dwanaście lat temu po Puchar CEV sięgnął Halkbank, który w finałowym dwumeczu pokonał włoski zespół Andreoli Latina.

W Pucharze Challenge, stanowiącym trzeci poziom klubowych pucharów, liga turecka ma na koncie dwa triumfy. W sezonie 2008/2009 Arkas Spor Izmir, w składzie z Piotrem Gruszką, sięgnął po trofeum przed własną publicznością, wygrywając w finale z Jastrzębskim Węglem. Pięć lat później, gdy zamiast Final Four odbywały się finałowe dwumecze, najlepsi okazali się siatkarze Fenerbahce Stambuł, którzy dwukrotnie pokonali wspomniany zespół z włoskiej Latiny.

Walka o trofeum  

Jak widać, polskie kluby mogą pochwalić się większą liczbą sukcesów niż drużyny tureckie. W ostatnich latach tamtejsze zespoły zadomowiły się jednak w europejskiej czołówce. Po tym, jak z międzynarodowych rozgrywek, ze względu na napaść Rosji na Ukrainę, zostali wykluczeni przedstawicieli ligi rosyjskiej, liga tureckie jest trzecią siłą kontynentu po naszej PlusLidze i włoskiej Serie A.

Wspominaliśmy o tym, że Halkbank wyrzucił z Ligi Mistrzów ekipę stołecznego PGE Projektu. Kibice naszej siatkówki mieli więc nadzieję, że Asseco Resovia wyjdzie zwycięsko z kolejnego w tym sezonie starcia polsko-tureckiego. Zwłaszcza że stawką było europejskie trofeum. Waga meczu sprawiła, że na trybunach hali Podpromie zasiadł komplet kibiców.

Widowisko dostarczyło ogromnych emocji. Nasza drużyna była osłabiona brakiem kontuzjowanego Bartosza Bednorza. Pierwszy set był bardzo wyrównany, po szalonej wymianie ciosów w walce na przewagi zakończył się zwycięstwem gospodarzy 27:25.

W drugiej partii goście uzyskali kilkupunktową przewagę, którą jednak szybko stracili. W połowie seta drużyna z Turcji znów wywalczyła kilka oczek zapasu, ale rzeszowianie kolejny raz doprowadzili do remisu. Końcówka należała do przyjezdnych, którzy wygrali 25:21.

490979608 1075971767628288 642173120670258804 n
Fot. Grzegorz Zimny

Od początku kolejnej części spotkania zawodnicy z Rzeszowa musieli odrabiać straty, co zresztą uczynili. Grubo ponad cztery tysiące widzów długo oglądało wyrównaną rywalizację. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, ręka nie zadrżała Stephenowi Boyerowi. Francuz postawił zatem pieczęć na wyniku 25:23.

Zawodnicy trenera Mustafy Kavaza doprowadzili do tie-breaka po iskrzącej emocjami czwartej partii. Co jakiś czas uzyskiwali dwupunktową przewagę, rzeszowianie odrabiali straty, ale na koniec seta widniał taki sam wynik, jak w poprzedniej odsłonie, tyle że na korzyść przyjezdnych.

Ziraat na początku tie-breaka prowadził już 5:1, ale przed zmianą stron miał już tylko punkt zapasu. Gracze tureckiej drużyny mieli pod koniec piątego seta trzy oczka zaliczki, ale resoviacy doprowadzili do remisu, Klemen Cebulj słaniał się na nogach i musiał opuścić boisko.

Oba zespoły pokazały niesamowity charakter. Trudno było wysiedzieć w miejscu, toteż prawie wszyscy kibice oglądali końcowe fragmenty meczu na stojąco. Niestety, po ogromnych emocjach i zaciętej walce na przewagi zespół z Ankary wygrał 19:17. Każdy, kto tego dnia wybrał się na Podpromie, jeszcze długo nie mógł się otrząsnąć po tak potężnej dawce emocji.

Słynny Amerykanin Matthew Anderson otrzymał statuetkę dla MVP spotkania, ale fani Asseco Resovii, jak i wszyscy kibice polskiej siatkówki, mieli nadzieję, że po starciu rewanżowym w lepszych nastrojach będą zawodnicy rzeszowskiego klubu.

Między meczami finałowymi siatkarze Tuomasa Sammelvuo pożegnali się z marzeniami o medalu PlusLigi, przegrywając z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, o czym pisaliśmy tutaj. Szybko musieli się podnieść mentalnie, by pojechać do Ankary po drugi z rzędu triumf w Pucharze CEV.

Rewanż, w którym mógł już wystąpić Bartosz Bednorz, zaczął się dla nich dobrze. Pierwszy set padł bowiem łupem naszego zespołu 25:20. Później jednak tak dobrze nie było. Drugą partię wygrali 25:17 gospodarze, wspierani przez blisko osiem tysięcy kibiców. Trzecia odsłona była zacięta, ale minimalnie lepsi okazali się Turcy, którzy zwyciężyli 28:26. W czwartym secie nie dali oni większych szans naszym siatkarzom, wygrywając 25:14.

Anderson kolejny raz został wybrany MVP, a jego Ziraaat Bankasi dopisał ważny rozdział do historii tureckiej siatkówki klubowej. Warto dodać, że w przyszłym sezonie w drużynie z Ankary grać będzie reprezentant Polski, Tomasz Fornal.

Asseco Resovia nie obroniła trofeum. Pozostaje jej walka z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle o piąte miejsce w PlusLidze. Będzie to bardzo ważne starcie, gdyż wspomniana lokata daje przepustkę do gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.  

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 3

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Piotr Kołc i jego początki w Rzeszowie – reminiscencje po pierwszych wiosennych meczach Resovii

W rzeszowskim sporcie dzieje się ostatnio tak dużo, że trudno za wszystkim nadążyć. Nadrabiamy więc zaległości związane z pierwszymi meczami piłkarzy Resovii w wiosennej...

Rok od śmierci legendarnego prezesa i królewski klub z dolnośląskiego. Relacja z meczu Polonia Warszawa — Chrobry Głogów

Co to był za mecz! Starcie Polonii Warszawa z Chrobrym Głogów w Betclic 1. Ligi ekscytowało chyba każdego kibica na Konwiktorskiej. Zwroty akcje, piękne...

Utrzymanie na zapleczu elity – podsumowanie występów koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w sezonie 2024/2025

OPTeam Energia Polska Resovia przystępowała do sezonu 2024/2025 jako beniaminek koszykarskiej Bank Pekao 1. Ligi. Po fazie zasadniczej zespół ze stolicy Podkarpacia zakończył rywalizację....