Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego od lat nazywani są „Rycerzami Wiosny”. Po raz pierwszy w prasie użyto tego przydomku w 1957 roku po meczu z Górnikiem Zabrze. O tamtym spotkania i innych sukcesach piłkarzy z Alei Unii 2 w Łodzi przeczytamy w książce „Wspaniały rok 1957”.
Autorem publikacji jest Jacek Bogusiak, który od kilkudziesięciu lat pielęgnuje pamięć o wybitnych sportowcach biało-czerwono-białych. Jego postać przybliżaliśmy na naszych łamach przy okazji recenzji książki o Władysławie Królu
Książka „Wspaniały rok 1957” ukazała się tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 2020 roku w ramach serii „Historia Łódzkiego Klubu Sportowego”. Wydanie liczy 318 czarno-białych stron. Całość wydana jest co prawda w miękkiej oprawie, ale na kredowym papierze. Zielona okładka i kilka linijek napisów na niej być może nie zachwyci wszystkich czytelników i nie spotka się z pochwałami od grafików. Stara zasada, która mówi, żeby nie oceniać książki po okładce, sprawdza się jednak i tym razem. Zawartość książki doskonale sama się broni.
Publikację stanowi coś pomiędzy albumem a kroniką wydarzeń roku 1957 roku związanych z ŁKS-em. Podobnie jak w poprzednich pracach Jacka Bogusiaka i tym razem skorzystał on ze swojego przepastnego archiwum pełnego wycinków prasowych, fotografii i innych unikatowych materiałów. Książka w znaczącym procencie składa się z kopii artykułów z ówczesnej prasy. Warto im się przyjrzeć, choćby po to, aby dowiedzieć się, jak ponad 60 lat temu pisano o piłce nożnej. Dla fanów łódzkiej drużyny o materiały niemal bezcenne, bo opisujące jedne z najważniejszych wydarzeń w całej historii klubu.
Można zapytać, dlaczego autor na pierwszy ogień wziął rok 1957, a nie np. 1958, w którym to łodzianie wywalczyli swoje pierwsze mistrzostwo Polski. W książce szybko otrzymujemy odpowiedź na tę wątpliwość. Rok 1957 był niezwykły dla ŁKS-u z przynajmniej kilku powodów. 7 kwietnia 1957 roku łodzianie wygrali na wyjeździe z faworyzowanym Górnikiem Zabrze 5:1, grając większość meczu w dziesiątkę po kontuzji jednego z obrońców. Cztery bramki zdobył w tamtym spotkaniu 37-letni Stanisław Baran – jedyny piłkarz w ówczesnej I lidze, który grał w niej także przed II wojną światową. Po tym spotkaniu redaktor Jerzy Zmarzlik z Przeglądu Sportowego wymyślił i zamieścił w gazecie tytuł „Panowie – kapelusze z głów! Tak grają >>Rycerze Wiosny<<”. Przydomek ten, podobno zasłyszany na trybunach przez Zmarzlika już w 1932 roku, przylgnął do łódzkiego zespołu na dobre i stał się jego znakiem rozpoznawczym.
Również w 1957 roku ŁKS zdobył jedyny w swej historii Puchar Polski, pokonując w finale… Górnika Zabrze, tym razem tylko 2:1. Łodzianie do końca sezonu walczyli też o mistrzostwo Polski, ostatecznie zajmując trzecie miejsce. Rok 1957 to także sezon, w którym łodzianie odnieśli najwyższe domowe (8:1 z Lechem) i wyjazdowe (7:1 z Wisłą Kraków) zwycięstwo w historii występów w I lidze/Ekstraklasie. Ciekawostką statystyczną jest fakt, że w 1957 roku aż pięciokrotnie (najwięcej w dziejach klubu) zdarzyło się, iż jeden zawodnik zdobył trzy lub więcej bramek w jednym meczu. Kilka naprawdę niezwykłych wydarzeń złożyło się zatem na „wspaniałość” roku 1957.
Jacek Bogusiak nie poprzestaje na opisaniu wymienionych wyżej sukcesów, ale wynajduje jeszcze sporo innych faktów, z których ówcześni kibice łodzian mogli być dumni. Interesującym przykładem może być mecz z okazji otwarcia stadionu Camp Nou – FC Barcelona – Reprezentacja Warszawy wygrany przez „Dumę Katalonii” 4:2. Co jednak wspólnego miało to spotkanie z ŁKS-em? Okazuje się, że w składzie „Warszawy” wystąpiło aż czterech wypożyczonych zawodników łódzkiego zespołu. Dwóch z nich: Soporek i Szymborski zdobyło po bramce.
Innymi, chyba jeszcze mniej znanymi, sukcesami ŁKS-u z 1957 roku były wygrane w międzynarodowych meczach towarzyskich, które wówczas cieszyły się dużo większym prestiżem.
W kwietniu łodzianie pokonali Rapid Wiedeń 2:1, a listopadzie Werder Brema – uwaga – 7:2.
Jacek Bogusiak każde z tych mniejszych i większych osiągnięć ełkaesiaków okrasza bardzo solidnym materiałem źródłowym. „Przegląd Sportowy”, „Głos Robotniczy”, „Dziennik Łódzki”, „Express Ilustrowany”, katowicki „Sport” czy „Sportowiec” – to tytuły tylko niektórych gazet, z których wyimki znalazły się w książce. Wszystko byłoby niemal idealnie, gdyby nie fakt, że niektóre artykuły zostały zamieszczone w publikacji w bardzo małym rozmiarze. Odczytanie ich treści wymaga użycia szkła powiększającego, co w pewnym stopniu utrudnia odbiór lektury. Gwoli sprawiedliwości oddajmy autorowi, że w przypadku niektórych meczów dotarł chyba to wszystkich możliwych relacji, jakie ukazały się w ówczesnej prasie o danym spotkaniu.
Autor nie unika też pisania o ciekawych meczach z 1957 roku, które nie zakończyły się sukcesem ŁKS-u. 28 kwietnia łodzianie przegrali w Warszawie z Gwardią 1:4. W książce o tym zupełnie nieudanym w wykonaniu łódzkich piłkarzy meczu znajdziemy aż kilka ładnych stron przedruków z gazet i komentarz autora. Z pozoru czytelnikom może wydawać się to dziwne, ale powód tak szczegółowego potraktowania tego spotkania jest jeden. Na mecz do Warszawy wybrało się według różnych szacunków od 20 do 25 tysięcy kibiców z Łodzi. Jest to prawdopodobnie do dziś polski rekord fanów na meczu wyjazdowym.
Wiele stron poświęcono też eskapadzie łodzian do Anglii, chociaż pod względem sportowym była ona nieudana. Łodzianie przegrali z West Hamem 1:4 i z Burnley 0:6. Usprawiedliwieniem takich słabych wyników miała być grypa dziesiątkująca wówczas „Rycerzy Wiosny”. Autor przy okazji opisu tej wyprawy zamieszcza m.in. unikatowe zdjęcia łódzkich piłkarzy sprzed pałacu Buckingham.
Bardzo mocną stroną publikacji są dane statystyczne. O każdym zawodniku, który w 1957 roku grał w barwach ŁKS-u, otrzymujemy szereg bardzo szczegółowych danych: daty urodzenia i śmierci (większość bohaterów tamtych dni niestety już nie żyję), wzrost i waga (ówczesna rzecz jasna), przebieg kariery sportowej, data debiutu w I lidze i w ŁKS-ie, liczba występów i goli w poszczególnych sezonach, ewentualne występy w reprezentacji, największe sukcesy i ciekawostki. Takie zestawienia mogą okazać się interesujące nie tylko dla fanów ŁKS-u.
W książce znajdziemy także wiele materiałów dodatkowych, niezwiązanych wprost z rokiem 1957 – fotorelacje z różnych jubileuszy, listę wszystkich reprezentantów Polski z ŁKS-u, czy zestawienie wszystkich zdobywców hat-tricków dla łodzian w ligowych meczach.
Próbując odpowiedzieć na pytania, które zazwyczaj nurtują osoby sięgające po recenzje książek: „Czy warto daną pozycję kupić i przeczytać?”, trzeba udzielić odpowiedzi: „Tak, warto”. Szczególnie warto, jeśli jest się fanem Łódzkiego Klubu Sportowego. Dla kibiców klubu z alei Unii to jedna z lektur obowiązkowych. Wszyscy zainteresowani dziejami polskiej piłki też mogą zajrzeć do tej publikacji. Pamiętać trzeba bowiem, że wielu bohaterów ŁKS-u z roku 1957 współtworzyło też historię innych polskich klubów.
NASZA OCENA: 7/10
Nasz partner Sendsport przygotował dla Was zniżki! Książka Wspaniały rok 1957. Historia Łódzkiego Klubu Sportowego Tom 5 oraz wiele innych tytułów taniej o co najmniej 10%.JAKUB TARANTOWICZ