19 grudnia 1984 roku brytyjska premier Margaret Thatcher oraz chiński premier Zhao Ziyang w imieniu Wielkiej Brytanii oraz Chińskiej Republiki Ludowej podpisali tzw. Sino-British Joint Declaration, czyli traktat przekazania zwierzchnictwa Wielkiej Brytanii nad Hongkongiem na rzecz Chin. Nieco mniej niż pół roku później reprezentacja Hongkongu w piłce nożnej rozegra swój najważniejszy mecz w historii, którego skutki miały okazać się prorocze. Dzisiaj w Retro Futbol historia jedynego zwycięstwa Hongkongu nad Chinami.
Chiński galimatias w FIFA
Choć Chińską Republikę Ludową proklamowano w 1949 roku, a Hongkong dołączył oficjalnie do struktur FIFA w 1954 roku, to pierwszy mecz przyszło im rozegrać dopiero w 1975 roku. Powodem był… Tajwan. Rodziło to problemy natury uznania Chin na międzynarodowej arenie sportowej. O ile nie było tego kłopotu po II Wojnie Światowej z futbolowym uznaniem Hongkongu, gdyż jako osobny piłkarski podmiot Hongkoński Związek Piłki Nożnej (HKFA) istniał od 1914 roku, o tyle powojenne losy kontynentalnych Chin tworzyły istotny konflikt natury podmiotowości w FIFA.
Mimo iż od lat 40. XIX wieku zwierzchnictwo nad Hongkongiem sprawowali Brytyjczycy, sportowcy z tego regionu swobodnie reprezentowali Republikę Chińską, przez co na przykład właśnie piłkarska reprezentacja Chin w latach 1913-1934 dziewięciokrotnie (z rzędu!) wygrała Dalekowschodnie Igrzyska.
W jej skład wchodzili właśnie między innymi zawodnicy z Hongkongu, nawet pomimo istnienia oficjalnego piłkarskiego związku tego regionu. HKFA, jako związek współtworzony przez Brytyjczyków, na początku zajmował się głównie promowaniem i organizowaniem futbolu, więc część Chińczyków z Hongkongu mogła swobodnie reprezentować Republikę Chińską, nawet w latach 50. XX wieku. Choć, co warto zaznaczyć, Hongkong od lat 60. zdecydowanie zabronił Chińczykom z Hongkongu występować dla reprezentacji Republiki Chińskiej, argumentując to własnym uczestnictwem w rozgrywkach.
Pod koniec lat 40. XX wieku w wyniku wojny domowej władze Republiki Chińskiej zostały zmuszone uciekać z kontynentu i ulokowały się na wyspie Tajwan. Natomiast w Pekinie Komunistyczna Partia Chin ogłosiła powstanie Chińskiej Republiki Ludowej.
Zatem w 1949 roku mamy do czynienia z dwoma podmiotami polityki międzynarodowej, które twierdziły, że są „tymi właściwymi Chinami”. Sportowe organizacje międzynarodowe, między innymi FIFA, musiały zmierzyć się z tą sytuacją geopolityczną, która jednak nie wyglądała jak kwestie „dwóch Korei” oraz „dwóch Niemiec”. Oba reżimy walczyły bowiem o ostateczną sportową uznaniowość.
Sytuacja była na tyle pogmatwana, że zamiast o niej pisać, po prostu wypunktuję:
1. W 1924 roku Republika Chińska tworzy związek piłkarski – Chiński Związek Piłki Nożnej;
2. W 1931 roku Chiński Związek Piłki Nożnej dołącza do FIFA;
I teraz uwaga:
3. Po II Wojnie Światowej w 1954 roku Republika Chińska na Tajwanie zakłada swój podmiot – Związek Piłki Nożnej Chińskiego Taipei (jest niejako kontynuatorem dorobku Chińskiego Związku Piłki Nożnej, dlatego na stronie FIFA widnieje data utworzenia 1924 r.);
4. Chiński Związek Piłki Nożnej na terenie kontynentalnej Chińskiej Republiki Ludowej (ale założony w 1924 przez Republikę Chińską) w roku 1949 jest zreorganizowany przez władze komunistyczne, a od 1955 roku nie uczestniczy w ramach żadnych rozgrywek FIFA lub AFC (na stronie FIFA znajdziecie informację, że założono go w 1949 roku, a do FIFA dołączył w… 1931).
Dlaczego o tym piszę? A no dlatego, że do roku 1974 reprezentacja Chin (tych komunistycznych) nie rozegrała żadnego oficjalnego meczu pod egidą FIFA lub AFC. Istnienie dwóch reżimów, które otwarcie twierdziły, że stanowią jedyną legalną chińską władzę, stało się jednym z pól rywalizacji podczas Zimnej Wojny.
Z jednej strony Chińska Republika Ludowa rzecz jasna popierana przez blok komunistyczny, z drugiej kapitalistyczna Republika Chińska na Tajwanie wspierana przez blok zachodni na czele z USA. I właśnie z tego powodu, postrzegania przez świat zachodni Republiki Chińskiej (inaczej nazywanej po prostu Tajwanem) jako przeciwwagi dla rozwoju komunizmu na Dalekim Wschodzie, FIFA uznała jej sportową podmiotowość.
FIFA jako organizacja o olbrzymim wpływie ze strony państw zachodnich wykluczyła reprezentację Chińskiej Republiki Ludowej aż do połowy lat 70. Żeby Chiny kontynentalne znów pojawiły się w rozgrywkach FIFA oraz AFC, olbrzymią pracę musiał wykonać… Hongkong.
Henry Fok – prezydent HKFA, lobbował za przyjęciem reprezentacji kontynentalnej Chin, co pomogło przekonać, chociażby Brytyjczyków. A umówmy się – jeśli masz poparcie federacji brytyjskich, jesteś na dobrej drodze. Zbiegło to się w czasie z ogólnym rozprężeniem w stosunkach między USA a Chinami (słynna dyplomacja ping-pongowa). Były zatem warunki, by Chińczyków z kontynentu przywitać znów w rodzinie FIFA.
Swoją drogą – ironia losu, że dzisiejsze Chiny starają się stopniowo odbierać podmiotowość Hongkongu, który 50 lat wcześniej pomógł sportowo zaistnieć na arenie międzynarodowej. Często w historii świata uznanie podmiotowości sportowej prowadziło do zmiany postrzegania państwa/regionu w stosunkach międzypaństwowych (np. kwestia Palestyny), więc Hongkong wyświadczył sam sobie niedźwiedzią przysługę.
Hongkong i lokalna tożsamość
Jest jeszcze jedna sprawa, na którą trzeba zwrócić uwagę. Końcówka lat 60. i pierwsza połowa lat 70. XX wieku to – jak opisują miejscowi socjologowie – okres, w którym wytworzyła się lokalna tożsamość.
Stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze rozwój społeczno-gospodarczy regionu spowodował, że Chińczycy z Hongkongu docenili los swojego miasta. Dostrzegali, że był zupełnie odwrotny od tego, co działo się w kontynentalnych Chinach (szczególnie w okresie Rewolucji Kulturalnej). Hongkong przeszedł transformację z biednego regionu do jednego z najzamożniejszych i najlepiej rozwiniętych miast Azji.
I choć Chińczycy z Hongkongu nie byli również zwolennikami kolonializmu brytyjskiego to i tak preferowali żyć w takim miejscu, niż w komunistycznych Chinach. Nowocześniejsze miasto oraz społeczeństwo formowane przez standardy zachodniej cywilizacji spowodowało, że Chińczycy z Hongkongu zaczęli odczuwać odmienność od Chińczyków z kontynentu. Ekonomicznie na pewno mogli czuć wyższość, kto wie, czy również nie stawiali siebie wyżej moralnie i cywilizacyjnie w chińskiej hierarchii.
Po drugie: futbol, rzecz jasna. Wydatny wpływ miały na to dwa spotkania w ramach eliminacji do Pucharu Azji 1976: pierwszy mecz w historii z Chinami oraz późniejsze półfinałowe spotkanie z Koreą Północną.
Mecz z Chinami przyszedł w momencie, gdy obie drużyny miały zapewniony awans do półfinałów eliminacji. Mimo to spotkanie okazało się być na tyle intensywne, że wywołało niespotykane dotąd reakcje trybun. Kibice, którzy raczej początkowo nastawieni byli na wspieranie reprezentacji Chin, byli świadkami twardej i ostrej gry ze strony Chińczyków, którzy ostatecznie wygrali 1:0.
Sami wiecie jak to jest – bardzo łatwo ulega się kibicowaniu tym słabszym, tzw. underdogs. Szczególnie jeśli ten większy i lepszy zespół gra ostro oraz brutalnie. Taki schemat zadziałał w przypadku pierwszego meczu Hongkongu z Chinami. Hongkończycy nagle zdali sobie sprawę, że mogą rywalizować z innymi zespołami i nie wypadają źle na ich tle. Większy fundament lokalnej tożsamości został jednak zbudowany podczas półfinałowego spotkania z Koreą Północną.
Mecz okazał się być niezwykle dramatyczny. Hongkong odrobił dwubramkową stratę i wyszedł na prowadzenie 3:2, jednak Korea Północna zdołała doprowadzić do rzutów karnych. W nich wygrali Koreańczycy z północy 11:10, a wykonanych jedenastek było aż 28. W trakcie samego spotkania zarówno na trybunach, jak i przed radioodbiornikami kibice reprezentacji Hongkongu z ogromną pasją reagowali na wydarzenia na murawie.
Po samym spotkaniu opinia publiczna zgodnie uznała, że drużyna godnie reprezentowała Hongkong w walce z lepszym zespołem. W tym momencie powstało poczucie konkretnej samoidentyfikacji hongkońskiej, a drużyna miała reprezentować właśnie miasto, a nie cały naród chiński utożsamiany z Chińską Republiką Ludową. Choć reprezentacja Hongkongu nigdy nie należała do najlepszych drużyn Azji, to właśnie z tego powodu każdy mecz z Chinami znaczył coś więcej.
19 maja 1985 roku
Zanim do samego spotkania doszło, zaszła fundamentalna zmiana w kwestii statusu Hongkongu. 19 grudnia 1984 roku, jak wspomniałem na początku, Wielka Brytania i Chińska Republika Ludowa podpisały traktat przekazujący zwierzchnictwo administracyjne nad Hongkongiem. Dokładnie 1 lipca 1997 roku Hongkong miał stać się regionem o szerokiej autonomii, jednak w ramach Chin kontynentalnych.
Przez następne 50 lat Hongkong miał utrzymać swój charakter miasta kapitalistycznego i z zachodnimi standardami cywilizacyjnymi, a Chińska Republika Ludowa miała głównie odpowiadać za kwestie bezpieczeństwa oraz ochrony granic. Słynne stało się stwierdzenie Jeden kraj, dwa systemy. Obywatele Hongkongu nie byli zachwyceni tym pomysłem i z dużą dozą nieufności podchodzili do Chin, woleli zachować istniejący status quo. Nie przekonywała ich nawet chińska polityka otwartości po okresie Rewolucji Kulturalnej, gdyż nadal obawiano się w przyszłości ingerencji ze strony chińskich władz.
Nieco mniej niż pół roku później, 19 maja 1985 roku, reprezentacje Hongkongu oraz Chin spotykają się znów, tym razem w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 1986. Wszystkie poprzednie mecze albo wygrały Chiny, albo był remis.
Bilans: zero zwycięstw, jeden remis i aż osiem porażek nie prognozował, by mogło wydarzyć się coś niespodziewanego. Chociaż kilka miesięcy wcześniej, 17 lutego tego samego roku, Hongkong w ramach tych samych eliminacji postawił się lepszej reprezentacji Chin i zremisował u siebie 0:0, co już wtedy było odebrane jako małe zwycięstwo. Nadzieja umiera ostatnia, więc ten remis wlał odrobinę pozytywnych emocji w serca kibiców Hongkongu.
Mecz w Pekinie decydował o awansie do kolejnej rundy eliminacyjnej. Obie reprezentacje zgodnie pokonały Makau i Brunei, a po remisie w Hongkongu, to właśnie ostatni mecz w grupie miał przesądzić o dalszej grze jednej z drużyn. Chińczykom wystarczał remis, gdyż z lepszym bilansem bramkowym zajęliby pierwsze miejsce w grupie.
Na Stadionie Robotniczym w Pekinie zgromadziło się około 80 tysięcy fanów. Miejscowi kibice przeżyli konsternację i w 19. minucie Cheung Chi-Tak dał prowadzenie przyjezdnym. To był genialny strzał zza pola karnego po sprytnie rozegranym rzucie wolnym. Dosyć szybko jednak Chiny wyrównały w 31. minucie za sprawą Li Huia, który dobił on strzał sprzed pola karnego.
Do przerwy utrzymał się wynik 1:1, który promował Chiny do kolejnej rundy. Jednak w drugiej połowie, dokładnie w 60. minucie, Ku Kam-Fai strzelił drugą bramkę dla Hongkongu, co jak się później okazało, było kluczowym trafieniem. Wykorzystał on delikatne zamieszanie w polu karnym Chińczyków i umieścił piłkę pod poprzeczką. Koniec meczu – Hongkong wygrał na wyjeździe 2:1 i awansował do kolejnej rundy eliminacyjnej, a faworyzowani Chińczycy odpadli.
Szok i niedowierzanie na trybunach dosyć szybko przerodził się w zamieszki. Najpierw kibice rzucali wszystkim, co mieli pod ręką w kierunku zawodników i kibiców z Hongkongu. Robili to na tyle skutecznie, że w wyniku tych zdarzeń jeden z zawodników został ranny.
Agresywny tłum przeniósł się poza mury stadionu i tam zamieszki eskalowały do większych rozmiarów – zaczęto palić samochody (taksówki, auta prywatne i służb) oraz części budynków. Potem celem ataków tłumu stali się zagraniczni przybysze na to spotkanie, głównie z Hongkongu. Jedna z gazet, Ming Pao, tak relacjonowała zajścia po meczu:
Mentalność Chińczyków nie zmieniła się od czasów Yihetuan (powstanie przeciw dynastii Qing i cudzoziemcom z przełomu XIX i XX wieku – przyp. red.) z powodu poczucia niższości narodowej, pojawiło się zatem poczucie ksenofobii. Bili cudzoziemców ilekroć ich spotkali, a także niszczyli zagraniczne samochody, w których ich widzieli.
Pekin bardzo poważnie potraktował całe zamieszanie i już po końcowym gwizdku dwóch wice-prezydentów Pekinu w szatni Hongkongu osobiście przepraszało drużynę przyjezdnych. Dwa dni po meczu zwołano nadzwyczajne spotkanie w ramach władz miasta i partii, na którym ustalono, że konieczna jest akcja edukacyjna wśród społeczeństwa mająca na celu zrozumienie sytuacji prawno-politycznej w regionie Hongkongu oraz usunięcie negatywnych skutków Rewolucji Kulturalnej. Według władz Chińskiej Republiki Ludowej aresztowano 127 osób, a 4 funkcjonariuszy zostało rannych (to oficjalny przekaz, znając jednak tendencję komunistycznych organów do zaniżania niewygodnych statystyk, można domniemać, że liczby te były większe).
Prorocze słowa Hongkong Times
To co się wydarzyło w Pekinie nie przeszło bez echa w samym Hongkongu. Kibice tłumnie przywitali na lotnisku swoich reprezentantów, wyrażając głównie zadowolenie ze zwycięstwa, niźli radość z porażki komunistycznych Chin. Gazety prezentowały dwa rodzaje wiadomości:
– tytuły wspierające Chińską Republikę Ludową raczej zdawkowo poinformowały o wyniku (Wen Wei Pao, the Hongkong Commercial News czy New Evening Post);
– tytuły wspierające Republikę Chińską szeroko opisywały sam mecz oraz zamieszki wywołane przez Chińczyków (Hongkong Times czy Ming Pao).
Niesamowite jest jednak to, co znalazło się 21 maja 1985 roku w jednej z kolumn gazety Hongkong Times. Według raportów gazety Chińczycy, którzy wywołali zamieszki, wznosili okrzyki, które jasno pokazywały ich nastawienie do Hongkongu: Odzyskujemy Hongkong już niedługo, nie będziecie dłużej dominować!
Inne gazety nie odnotowały takich okrzyków, jednak wnioski jakie Hongkong Times zaprezentował, okazały się być niestety dla Hongkongu prorocze:
Ksenofobiczny sentyment, do którego w przeszłości zachęcała Chińska Republika Ludowa, nadal istnieje pomimo polityki „otwartych drzwi”, a także pokazuje, że mieszkańcy kontynentu rozwinęli w czasie Rewolucji Kulturalnej nastroje anty-hongkońskie. To uczucie stało poczuciem wyższości nad Hongkongiem, szczególnie w kontekście nadciągającego roku 1997.
(…) Cudzoziemcy mieszkający w Hongkongu po 1997 roki staną się celem ataków ze strony ludności kontynentalnej. Chińczycy z Hongkongu również będą postrzegani jako cudzoziemcy. Jak pokazały te zamieszki wywołane zwycięstwem Drużyny Hongkongu nad ChRL, tak zwane „niezmienione 50 lat” oraz „dobrobyt i stabilność” z pewnością nie nastąpią.
Jak potoczyła się historia dalej – wiemy. Albo jak nie wiemy, to możemy sprawdzić. W XXI wieku regularnie co kilka lat w byłej brytyjskiej kolonii wybuchają olbrzymie strajki, zazwyczaj w odpowiedzi na nadprogramową ingerencję ze strony komunistycznych władz chińskich. 50 lat spokoju trwało ledwie kilka.
Być może w tym przypadku to nie futbol miał fundamentalne znaczenie dla przebiegu wydarzeń i politycznych losów Hongkongu. Być może Hongkong już nigdy nie wygra z Chinami. Być może nikogo nie interesuje los miasta, które jest daleko.
Jednak ten jeden mecz oraz incydenty z nim związane pozwoliły odczytać przyszłość, jaka czeka Hongkong. Wystarczył dwie bramki i los tego regionu stał się znany. Mamy 2020 rok, a kolumna w Hongkong Times stała się smutną przepowiednią.
Czasem warto patrzeć szerzej niż tylko na 90 minut na murawie. No, i może czas dodatkowy.
*wielokrotnie w tym artykule padło odniesienie do Rewolucji Kulturalnej, więc w skrócie wytłumaczę, o co chodziło. Był to okres, w którym przeprowadzano czystkę opozycji politycznej oraz dokonano próby wprowadzenia nowej ideologii, tzw. kultu jednostki: maoizmu.
Mao Zedong zapoczątkował całą Wielką Proletariacką Rewolucję Kulturalną w 1966 roku i oficjalnie trwała ona do 1969 roku (choć uważa się, że faktycznie trwała do 1976 do momentu aresztowania tzw. bandy czworga – skrajnie lewicowej grupy najważniejszych czterech działaczy Komunistycznej Partii Chin, którzy po śmierci Mao próbowali przejąć władzę).
MIESZKO RAJKIEWICZ