Złota Jedenastka: Olympique Marsylia

Czas czytania: 8 m.
0
(0)

W cyklu „Złota Jedenastka” pora na Olympique Marsylia, czyli klub wyjątkowy. Jedyny, który wywalczył Puchar Europy dla francuskiej piłki. Nie tylko odniesiony w 1993 roku sukces jest powodem tej wyjątkowości. Afery, szaleni działacze, barwni piłkarze, wzloty i upadki. To wszystko składa się na niezwykły koloryt OM. Gdyby piłkę kopali słynni muzycy, prawdopodobnie w Marsylii graliby Syd Barrett i Jim Morrison. OM to klub psychodeliczny. Warto poznać bliżej jedenastu graczy, którzy, moim zdaniem, w największym stopniu przyczynili się do jego wielkości.

Nie ma drugiego takiego klubu we Francji. Jest zbudowane za ogromne pieniądze PSG, ale mimo wydawania fortuny na wielkich piłkarzy, nie da się wykuć charakteru, nawet za najgrubsze petrodolary. Olympique Lyon kojarzy się głównie z wielkością przypadającą na pierwszą dekadę XXI wieku. Wreszcie mamy AS Saint-Etienne, jednak ich liczne sukcesy obecnie są już raczej zapomniane. AS Monaco? Wciąż żywe wspomnienia z 2004 roku, gdy ten klub grał w finale Ligi Mistrzów, choć w poprzednim sezonie poskromili PSG. Nie można porównać pustych krzesełek na Stade Louis II do wypełnionych fanatycznymi kibicami trybun Stade Velodrome, będącego być może najpiękniejszym stadionem na świecie.

Marsylia to moje miasto, OM pozostaje klubem mojego serca – powiedział Zinedine Zidane.

To niesamowite, że chyba najlepszy piłkarz w historii Francji tak dużą miłością darzy OM, mimo że nigdy tam nie zagrał. Urodził się na przedmieściach Marsylii i uczucie do klubu z tego miasta pozostało.

Jestem dumny, że jestem marsylczykiem. Nie mówimy tak jak inni, nie używamy tych samych słów, tego samego akcentu. To wszystko, tu w Marsylii, jest naszą własnością – przekonuje Jose Anigo, wielka postać w historii marsylskiego klubu – piłkarz, trener i dyrektor sportowy.

Olympique Marsylia świetnie opisuje Robert Louis-Dreyfus, który pełnił funkcję właściciela klubu:

Zawsze powtarzam, że OM przyprawia o szaleństwo. Jeśli się tu żyje, trzeba być bardzo silnym, żeby nie ulec megalomanii. Wpływ OM jest niesamowity.

A były prezes OM, Yves Marchand tak opisuje różnice między Marsylią a resztą świata:

U mnie, w Szwajcarii, jak komuś powiesz: „Wkurzasz mnie”, to jest afront. W Marsylii to część codziennego języka.

I jeszcze jeden cytat z Louisa-Dreyfusa. Zdanie, które chyba najlepiej charakteryzuje opisywany dziś klub:

OM nigdy nie będzie normalny. To klub poza normami.

Na koniec warto przytoczyć słowa Fabiena Bartheza, bramkarza, który wygrał z OM pierwszą w historii edycję Ligi Mistrzów:

W mieście i klubie takim jak ten wystarczy spędzić rok, a jest się naznaczonym na całe życie.

Po garści cytatów dających do zrozumienia jakim klubem jest OM, czas przedstawić piłkarzy, którzy budowali jego boiskową wielkość. Przyjąłem ustawienie 1-4-1-3-2. Oczywiście w gronie jedenastu zawodników nie mogli znaleźć się wszyscy zasłużeni dla OM piłkarze. Trudność w wybraniu tych najlepszych dobrze świadczy o klubie i jego dokonaniach na przestrzeni lat.

Bramkarz: Steve Mandanda

Mówi się, że bramkarze są szaleni. Większość tych, którzy grali w OM doskonale pasuje do tego opisu. To klub właśnie takich golkiperów. Zanim więc opiszę tego najlepszego, najpierw w kilku zdaniach przedstawię tych najbardziej zwariowanych. Należy zacząć od Jacquesa Vasconcellosa. W latach 30. zdobywał z marsylską drużyną mistrzostwo i puchar Francji. Potrafił nie tylko bronić rzuty karne, ale także je wykonywać. Podczas jednego z meczów założył się z rywalem, że ten nie strzeli gola z wykonywanego z szesnastu metrów rzutu wolnego. Dodatkowo bramkarz zabronił kolegom… ustawić się w murze. Przeciwnik, który przyjął zakład nie wytrzymał i trafił w poprzeczkę.

Innym barwnym bramkarzem OM był Fabien Barthez, jeden z moich ulubieńców. Zawodnik idealnie pasujący do tego klubu. Początkowo to właśnie jego miałem umieścić w Złotej Jedenastce. Zresztą to on stał między słupkami, kiedy marsylczycy pokonywali AC Milan i wygrywali Ligę Mistrzów.

Jednak osobista sympatia do Bartheza nie może przysłonić mi faktów. Te przemawiają na korzyść Steve’a Mandandy. To właśnie on zasługuje na miejsce w gronie przedstawionych w tym tekście piłkarzy. Reprezentant Francji kongijskiego pochodzenia broni w OM od 2007 roku z krótką przerwą na występy w Crystal Palace. W sezonie 2009/2010 został mistrzem Francji. W tej samej kampanii zdobył Puchar Ligi Francuskiej, po który w przyszłości sięgał jeszcze dwukrotnie. Ma w dorobku również dwa krajowe Superpuchary.

Obrońca: Basile Boli

Basile Boli już zawsze będzie kojarzony z  najważniejszą bramką w historii zespołu, a być może i całej francuskiej piłki klubowej. 26 maja 1993 roku. Na stadionie w Monachium rozegrano pierwszy w historii finał Ligi Mistrzów. Rozgrywki te zastąpiły Puchar Europy Mistrzów Krajowych. Olympique Marsylia podejmował AC Milan. W 43. minucie padł gol, którego kibice OM nie zapomną już nigdy. Strzelił go właśnie Boli. To było jedyne trafienie tamtego wieczoru. Zapewniło ono marsylczykom najważniejsze trofeum w klubowym futbolu, a urodzonemu w Wybrzeżu Kości Słoniowej reprezentantowi Francji miano legendy OM.

Jednak nie tylko ten gol miał wpływ na to, że Boli znalazł się w tej jedenastce. Inna ikona marsylskiego klubu, Jean-Pierre Papin, powiedziała o nim:

Najlepszy środkowy obrońca, jakiego znałem.

To chyba najlepsza rekomendacja. Zanim wspólnie z kolegami wspiął się na szczyt europejskiej piłki, dwukrotnie sięgał drużyną z Marsylii po mistrzostwo Francji.

Obrońca: Marcel Desailly

Także był w drużynie, która w 1993 roku została najlepszym klubowym zespołem kontynentu. Na monachijski finał wybiegł w podstawowym składzie, a Ligę Mistrzów wygrał ponownie rok później, tyle że już w barwach Milanu.

Jeszcze więcej niż dla OM znaczył dla reprezentacji Francji. Z kadrą Trójkolorowych zdobył wszystko, co tylko można było zdobyć. Był mistrzem świata i Europy. A do tych najważniejszych trofeów dorzucił dwa Puchary Konfederacji.

Obrońca: Marius Tresor

Pora na przedstawiciela starszego pokolenia OM. Francuz o gwadelupskich korzeniach zdobył dla marsylskiej ekipy Puchar Francji w sezonie 1975/1976. Lista jego sukcesów, jakie osiągał będąc graczem tej drużyny jest niestety krótka i nie w pełni oddaje to, jak ważnym był zawodnikiem w historii klubu. Spędził w nim osiem lat i dorobił się niezwykłej popularności. Był ulubieńcem kibiców, o czym świadczy przydomek „Święty Marius”. Fani układali piosenki na jego cześć.


Mistrzem Francji także został, ale już grając w drużynie Bordeaux. Wiodło mu się również w reprezentacji, w której rozegrał 65 meczów. Był to wówczas rekord pod względem liczby występów w kadrze Les Bleus. W 2004 roku Pele umieścił go w gronie 125 najlepszych żyjących piłkarzy w historii.

Obrońca: Eric Di Meco

Wracamy do piłkarzy, którzy wygrali z OM Ligę Mistrzów. Na tym jednak sukcesy urodzonego w Awinionie obrońcy się nie kończą. Po tytuł mistrza Francji sięgał aż pięciokrotnie, z czego cztery razy z marsylczykami. Później był jeszcze mistrzem z AS Monaco.


Dla Marsylii wywalczył też krajowy puchar. Sporo zawdzięcza mu także reprezentacja Francji, z którą zdobył brązowy medal podczas Mistrzostw Europy w 1996 roku.

Pomocnik: Didier Deschamps

Kiedy wygrywał z OM Ligę Mistrzów, miał zaledwie 24 lata. Mimo młodego wieku wyprowadzał drużynę jako kapitan. Prawdziwy boiskowy przywódca. Z opaską na ramieniu grał także w reprezentacji Francji, z którą został mistrzem świata i Europy. W Nantes kapitanem został już w wieku 20 lat. Jednak początki jego kariery nie były łatwe.

Pierwsze pół roku w Nantes to było piekło – przyznał piłkarz.

Później było zdecydowanie lepiej i po czterech latach Deschamps przeniósł się do Marsylii. Tak opowiadał o transferze:

Przyszedł do mnie prezydent Max Bouyeur i oznajmił: „Didier, sprzedaliśmy cię do Marsylii”. „Panie prezydencie, to ja o tym zdecyduję” – odpowiedziałem. Ostatecznie zgodziłem się na ten transfer.

O tym, że początki zazwyczaj są trudne przekonał się także w OM. Został wypożyczony do Bordeaux. W dodatku Bernard Tapie, słynny prezes klubu, powiedział mu:

Słuchaj Didier, w Marsylii nie będziesz grać, nie rozwiniesz się i stracisz miejsce w kadrze.

Tymi słowami Tapie przekonywał zawodnika, by ten nie wracał z rocznego wypożyczenia. Na szczęście dla klubu Deschamps nie poddał się i skutecznie powalczył o powrót do OM, mimo że chciano go wymienić na grającego w PSG Jocelyna Anglomę.

Odparłem, że nie ma racji. „OK Didier, sprawdzimy cię”, w końcu dał się przekonać – relacjonuje piłkarz.

Prezes nie mógł żałować. Deschamps wykonywał kapitalną pracę na boisku, ale i poza nim był ważną postacią dla drużyny. Wielki kapitan. Ikona klubu. A obecnie trener reprezentacji Francji, z którą w 2016 roku sięgnął po wicemistrzostwo Europy.

Pomocnik: Chris Waddle

Jak wspomniane zostało wcześniej, Deschamps w wieku 20 lat pełnił już rolę kapitana Nantes. Co w tym wieku robił Waddle? Pracował w wytwórni kiełbasy. Wówczas chyba nikt nie sądził, że zrobi taką karierę. Kluby zmieniał niemal tak często, jak jury zmienia belkę podczas zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich, gdy wiatr płata figle. Nie były to kluby topowe. Wreszcie dostał szansę w Newcastle, które zapłaciło za niego… tysiąc funtów. Prawie 600 razy większą kwotę klub otrzymał za sprzedaż piłkarza do Tottenhamu. Drużynę Kogutów opuszczał za 4,5 miliona funtów, przechodząc do Marsylii. Stał się wówczas trzecim najdroższym piłkarzem na świecie.

Czas, jaki spędził w OM był najlepszym w jego karierze. Grał tam przez trzy sezony i w każdym zdobywał mistrzostwo Francji. Dotarł też do finału Pucharu Europy, w którym jednak jego ekipa przegrała po karnych z Crveną Zvezdą Belgrad. Był znakomicie wyszkolony technicznie. Do Anglii wrócił w 1992 roku. Wiodło mu się jeszcze w Sheffield Wednesday. Później pograł jeszcze w słabszych klubach, a karierę kończył w wieku 38 lat. Najpierw próbował sił jako trener. Potem zajął się komentowaniem meczów w radiu.

Pomocnik: Larbi Ben Barek

Przenosimy się do bardzo odległych czasów. Ben Barek występował w Marsylii pod koniec lat 30. Był wówczas jednym z najlepszych ofensywnych zawodników w Europie. Prawdopodobnie osiągnąłby znacznie więcej, ale jego kariera została przerwana przez wybuch wojny. Dorobił się takich przydomków jak „Czarna perła” i ”Boska stopa”. Pochodził z Maroka. Do rodzinnego kraju uciekł w czasie wojny. Po jej zakończeniu grał w Stade Francais i Atletico Madryt, po czym wrócił do ojczyzny swoich przodków.


W 1939 roku Ben Barek zagrał przeciw Polsce w meczu rozegranym na Parc des Princes, wygranym przez Francuzów 4:0. Tak jego grę opisywał wysłannik tygodnika sportowego „Raz, Dwa, Trzy”:

Musimy podkreślić przede wszystkim niebywałą klasę Araba Ben Barka. Był on w ciągu całego meczu na wszystkich niemal pozycjach. Bez niego drużyna francuska i tak mecz by wygrała, lecz różnicą jednej bramki. Ben Barek nie tylko prowadził swój atak, lecz pilnował skuteczniej Wodarza, niż odkomenderowany specjalnie do tego pomocnik. Jego kombinacje z Astonem i Veitante należały do wielkiej klasy.

Pomocnik: Abedi Pele

Jeden z najważniejszych piłkarzy w historii Afryki. Trzykrotnie został wybierany najlepszym graczem kontynentu. Dla OM grał w latach 1987-89 oraz 1991-93. Był w składzie, który wywalczył Puchar Ligi Mistrzów. Został uznany najlepszym zawodnikiem finału.


Dwukrotnie sięgał z OM po mistrzostwo Francji. Jego trzeci triumf w rozgrywkach ligowych został odebrany klubowi w wyniku afery korupcyjnej. Wiele znaczył także dla reprezentacji Ghany. Razem z rodakami wywalczył w 1982 roku Puchar Narodów Afryki.

Napastnik: Jean-Pierre Papin

Wystąpił w wielokrotnie wspominanym w tym tekście szczęśliwym dla OM finale Ligi Mistrzów w 1993 roku. Jednak wówczas nie reprezentował już barw klubu z Marsylii. Był zawodnikiem pokonanego Milanu. Choć nie odniósł z klubem największego sukcesu w historii, chyba trzeba go uznać za najlepszego piłkarza w dziejach OM. Pięć razy z rzędu zostawał królem strzelców ligi francuskiej. Trzykrotnie sięgał po tytuł najskuteczniejszego gracza w Pucharze Europy. Z marsylczykami aż cztery razy zostawał mistrzem kraju. Dla nich też wystąpił w finale rozgrywek o najważniejsze trofeum w klubowej piłce. Ale był to finał przegrany po karnych z Crveną Zvezdą Belgrad w 1991 roku.

Największe rozczarowanie w mojej karierze. Mimo, że od tego meczu minęło tyle lat, to ciągle tkwi to we mnie jak zadra – opowiadał Papin w ułożonym przez siebie na 100-lecie OM alfabecie opublikowanym na łamach „France Football”.

Marsylscy fani go kochali. Powstało zjawisko zwane „Papinade”, o którym napastnik opowiadał w wyżej cytowanym alfabecie:

Termin ten wymyślił jeden z marsylskich dziennikarzy. Potem tak przylgnął do mnie, że wszedł do języka potocznego.

Kiedy był młody, nie uznawano go za wielki talent. Niedoceniony we Francji, przeniósł się do Belgii. Dla FC Brugge strzelił 20 goli, dzięki czemu dostrzegł go Tapie. Sprowadzenie go do Marsylii było świetną decyzją. Do Milanu został kupiony za 15 milionów dolarów, co było wówczas transferowym rekordem wszech czasów. Jednak ani w Mediolanie, ani później w Bayernie Monachium Francuz nie błyszczał tak, jak w OM. To właśnie będąc graczem marsylskiej drużyny, osiągnął największy indywidualny sukces, kiedy w 1991 roku otrzymał Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza Europy.

Napastnik: Josip Skoblar

Niezapomniany reprezentant Jugosławii zawitał do Marsylii już w 1966 roku. Wówczas był jedynie wypożyczony z Hannoveru, dokąd wrócił po sezonie, w którym zdobył 13 bramek w 15 spotkaniach. Minęło półtora roku i Michel Leclerc, prezydent OM, chciał, aby Skoblar znów występował w jego drużynie. I tak też się stało.
W ciągu kolejnych pięciu sezonów strzelił 138 goli. Sięgnął po dwa mistrzostwa Francji. Jego łupem padł także krajowy puchar. W 1971 roku trafił do siatki 44 razy. Pobił wówczas rekord Francji pod względem liczby goli podczas jednego sezonu i otrzymał „Złoty But” dla najskuteczniejszego strzelca w Europie.

Słynny Just Fontaine, który na mistrzostwach świata w 1958 roku zdobył 13 bramek, co do dziś jest rekordem, powiedział o Skoblarze:

Umiał wszystko, strzał z lewej nogi, strzał z prawej, gra głową. To jedyny taki napastnik, jakiego widziałem we Francji w ciągu ostatnich 30 lat.

Te słowa najlepiej świadczą o wielkości jugosłowiańskiego zawodnika. Nie ma wątpliwości, że zasłużył na miejsce w gronie najważniejszych piłkarzy w historii Olympique Marsylia.

Tak wygląda moja Złota Jedenastka francuskiego klubu, który jest prywatnie bliski mojemu sercu. Niektóre kandydatury są oczywistością, czasami jednak trudno było wybrać odpowiedniego kandydata, jak choćby w przypadku obsady bramki, gdzie pojedynek stoczył Mandanda i Barthez.


GRZEGORZ ZIMNY

  • Wszystkie cytaty, o ile nie zaznaczono inaczej, pochodzą z publikacji „Wielkie kluby Europy. Olympique Marsylia” wydanej przez Przegląd Sportowy, której autorami są: Marcin Kalita, Tadeusz Fogiel i Maciej Kaliszuk

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.