
Każdy, kto choć trochę interesuje się historią futbolu, wie, jak silna była reprezentacja Francji z końca XX wieku. Jak to w każdej porządnej drużynie bywa, tak i w tej nie mogło zabraknąć „szaleńców”. Przyjęło się, że tę rolę przejmują zawodnicy grający na pozycji lewego skrzydłowego lub bramkarza. Fabien Barthez był jak tykająca bomba, która mogła eksplodować w najmniej odpowiednim momencie. Jedni go uwielbiają, drudzy nie wspominają najlepiej. Wyjątkowy pechowiec, ekscentryk, czy jeden z najbardziej utytułowanych bramkarzy w historii? A może wszystko w jednym? Poznajcie jego historię.
Pamiętamy czasy, w których siłą wyobraźni wcielaliśmy się, choć przez chwilę, w swoich piłkarskich idoli. Dziś dzieciaki przekrzykują się na boisku, że chcą być Messim lub Cristiano Ronaldo. Dożyliśmy również czasów, w których na orlikach i lokalnych boiskach, chłopcy dumnie prezentują się w koszulkach z nazwiskiem Lewandowski.
W „moich” latach dziewięćdziesiątych także było pod tym względem kolorowo, a w zasadzie – „trójkolorowo”. Mówię o czasach, kiedy Ronaldo był tylko jeden. Zidane i Didier Deschamps za to czarowali na piłkarskich stadionach, a nie siedzieli na ławkach trenerskich.
Początek
Fabien Barthez przyszedł na świat 28 czerwca 1971 roku w maleńkiej miejscowości na południu Francji – Lavelanet. Miłością do sportu zaraził go ojciec – wielokrotny reprezentant Francji w rugby. Młody Fabien połknął sportowego bakcyla, lecz nie odziedziczył po tacie dobrych warunków fizycznych.
Mając nieco ponad 180 centymetrów, mógł zapomnieć o karierze rugbisty. Postanowił więc zająć się piłką nożną. Być może nigdy nie dokonałby tego wyboru i próbowałby pójść w ślady ojca, gdyby ten poświęcał mu więcej czasu. Alain Barthez prowadził sklep sportowy, a praca pochłaniała mnóstwo jego czasu. Początkowo przyszły bramkarz reprezentacji Francji chciał zostać obrońcą. Ostatecznie zmienił zdanie i stanął między słupkami. Niewiele osób wie jednak, że zanim rozpoczął treningi piłkarskie, przez pewien czas uczęszczał na zajęcia rugby w lokalnym klubie w Lavelanet.
To nie koniec tekstu! Przejdź na następną stronę i czytaj dalej…
Jesteśmy niczym Corinthians – przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.
kontakt: 661-212-782, e-mail: redakcja@rfbl.pl lub marketing@rfbl.pl
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis