Na naszych łamach rzadko piszemy o piątej klasie rozgrywkowej. Tym razem była jednak ku temu okazja, gdyż gościliśmy na meczu IV ligi podkarpackiej. Mecz Wisłoka Wiśniowa z Błażowianką Błażowa miał szczególną otoczkę. Gospodarze po raz pierwszy w historii zagrali przy sztucznym świetle. W małej miejscowości, o której więcej opowiemy w niniejszym tekście, wydarzenie to wzbudziło duże zainteresowanie.
Wiśniowa to niewielka miejscowość położona w województwie podkarpackim, niedaleko Strzyżowa – miasta, któremu kilka miesięcy temu poświęciliśmy oddzielny tekst. Jej wizytówką jest zespół dworski i folwarczny, w którego skład wchodzą między innymi historyczny dwór i urokliwy park.
Znajduje się tam Dąb Józef – wyjątkowy obiekt przyrodniczy, który w 2017 roku zajął pierwsze miejsce w międzynarodowym konkursie Europejskie Drzewo Roku. Podczas II wojny światowej w jego dziupli ukrywali się dwaj żydowscy bracia. Obecnie „Józef” jest jednym z symboli Wiśniowej.
Po zakończeniu meczu zapowiadanego we wstępie udałem się na krótki spacer po wspomnianym parku. Uczyniłem to nie pierwszy raz w życiu, gdyż opisywana miejscowość należy do moich rodzinnych stron. Aby oddać klimat tego miejsca, załączam poniżej zdjęcie wykonane przez mojego kuzyna towarzyszącego mi podczas wizyty w Wiśniowej.

Nieudany początek sezonu
W tym miejscu naszej opowieści pora przejść do spraw piłkarskich. Wisłok Wiśniowa to klub założony w 1946 roku. Od ładnych paru lat występuje w rozgrywkach IV ligi podkarpackiej, dzięki czemu może poszczycić się sporą rozpoznawalnością na piłkarskiej mapie regionu.
W sezonie 2015/2016 w Pucharze Polski podokręgu Rzeszów-Dębica pokonał Resovię 3:0, co w Wiśniowej wspomina się do dziś. Cztery lata później opisywany zespół triumfował w rozgrywkach na tym etapie, wygrywając po rzutach karnych z Wisłoką Dębica. Wystąpił też w finale na szczeblu wojewódzkim, lecz przegrał z Karpatami Krosno.
Obecny sezon zaczął się dla Wisłoka źle. Przed rozpoczęciem rozgrywek nastąpiła zmiana trenera. Z klubem pożegnał się Grzegorz Sitek. Na stanowisku zastąpił go Mariusz Stawarz. Do spotkania z Błażowianką gospodarze przystępowali z zaledwie dwoma punktami. Miejscowi kibice pragnęli, by przełamanie nastąpiło w pierwszym domowym występie przy sztucznym świetle.
Historyczny mecz
Spotkanie Wisłoka Wiśniowa z Błażowianką Błażowa zostało rozegrane 19 września 2025 roku. Ta data przejdzie do historii obu wspomnianych klubów. Dla miejscowych ten mecz miał szczególne znaczenie z wiadomych względów. Pierwszy raz zaprezentowali się oni bowiem przed swymi kibicami w świetle jupiterów.

Potyczka wzbudziła duże zainteresowanie miejscowych fanów. Mało było wolnych miejsc na stadionowej trybunie. Czuło się klimat piłkarskiego święta. Nie będzie przesadą, jeśli napiszemy, że atmosfera przypominała tę, która panuje w pierwszych rundach Pucharu Anglii, kiedy telewizyjne kamery zaglądają na boiska niższych lig.
Pierwszy gwizdek wybrzmiał o 18. Było jeszcze jasno, co ma duże znaczenie, gdyż w pierwszej połowie nowe światła dwukrotnie zgasły na kilka minut. Na szczęście piłkarze mogli kontynuować grę. Na chwilową niemoc jupiterów żartobliwie reagowali miejscowi kibice.

„Graj szybko, żeby skończyć za widoku” – krzyknął jeden z widzów do zawodnika wykonującego rzut wolny. „Pewnie jutro rano będzie dokończenie meczu” – powiedział inny z fanów. A ponieważ Wisłok w tym momencie przegrywał, z trybun można było usłyszeć okrzyk: „Dobrze, że zgasły światła, nie będziemy widzieć tego wpierdolu”.
Pierwsza wygrana Błażowianki
W drugiej połowie problemów z oświetleniem już nie było. Mecz przy jupiterach z pewnością był dużą atrakcją dla mieszkańców Wiśniowej, lecz wynik rywalizacji nie dawał im radości. Goście objęli prowadzenie w 20. minucie po golu Pawła Kruły. Już siedem minut później ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie przyjezdnych.
Nadzieje miejscowych odżyły w 71. minucie, gdy jeden z obrońców zespołu z Błażowej strzelił gola samobójczego. Stało się to po tym, jak piłkę z autu wyrzucił Patryk Fryc – zawodnik mający na koncie występy w Ekstraklasie w barwach Wisły Kraków i Bruk-Bet Termaliki Nieciecza.

Tuż przed końcem Błażowianka zadała jednak decydujący cios, pieczętując zwycięstwo 3:1 bramką Mateusza Babiarza. Była to pierwsza wygrana ekipy z Błażowej na poziomie IV ligi. Spotkanie okazało się więc historyczne dla obu klubów, lecz radość czuli wyłącznie goście, którzy po końcowym gwizdku świętowali zdobycie trzech punktów.
Kilka dni później Wisłok rozegrał u siebie zaległy mecz 3. kolejki, w którym rywalizował z Sokołem Nisko. Przed spotkaniem doszło do zmiany szkoleniowca. Mariusza Stawarza zastąpił Lech Czaja. Jego zawodnicy prowadzili już 3:1, ale ostatecznie zremisowali 3:3, tracąc ostatniego gola w doliczonym czasie.
Zakończenie
Na pierwsze ligowe zwycięstwo kibice Wisłoka wciąż czekają. Warto jednak wspomnieć, że jeszcze przed spotkaniem z Błażowianką drużyna z Wiśniowej awansowała do 1/8 finału okręgowego Pucharu Polski, wygrywając po rzutach karnych na wyjeździe z liderem IV ligi podkarpackiej – Izolatorem Boguchwała.
Starcie Wisłoka z Błażowianką nie trafiło na pierwsze strony ogólnopolskich gazet, nie było nagrywane przez kamery największych krajowych telewizji, ale dla lokalnej społeczności miało ogromne znacznie. Kibice, którzy tego wieczoru pojawili się na stadionie w Wiśniowej, byli świadkami historii i z pewnością, mimo niekorzystnego wyniku dla gospodarzy, na długo zapamiętają pierwszy mecz przy sztucznym świetle i wyjątkową atmosferę, która towarzyszyła temu widowisku.