Po bestsellerowej „Barça. Złota dekada” Leszek Orłowski powraca z kolejną opowieścią o Blaugranie. Jego najnowsza książka – „Barça. Burzliwa dekada” – to ekscytująca podróż przez ostatnie dziesięć lat w historii FC Barcelony: od potrójnej korony zdobytej z 2015 roku pod wodzą Luisa Enrique, przez lata chaosu i fatalnych decyzji podejmowanych przez Josepa Marii Bartomeu, aż po próbę odbudowy Dumy Katalonii z doświadczonym Robertem Lewandowskim i młodym Lamine’em Yamalem w rolach głównych. Autor nie boi się stawiać trudnych pytań – o wpływ Messiego na stan finansów Barcelony, o kontrakty Andrésa Iniesty, Gerarda Piqué, Sergio Busquetsa czy Jordiego Alby, i o kulisy błędów zarządu, które omal nie doprowadziły Barçę do katastrofy.
W tym samym czasie nakładem Wydawnictwa SQN ukazała się wyjątkowa propozycja dla najmłodszych fanów Barcelony – „Pedri i legenda o złotych butach”. To pełna przygód opowieść dla dzieci, która inspiruje do marzeń, pokazując, że piłka nożna to nie tylko rywalizacja, lecz także przyjaźń, wytrwałość i wiara w siebie.
Razem obie książki tworzą wyjątkowy zestaw dla kibiców Barcelony, klubu kochanego przez całe rodziny.
Książki „Barça. Burzliwa dekada” i „Pedri i legenda o złotych butach” są dostępne w przedsprzedaży na LaBotiga.pl: https://bit.ly/retro-barca
– dostajesz je jako pierwszy – czytasz jeszcze przed premierą!
– atrakcyjne pakiety z kubkiem dla kibiców Barcelony lub innymi gadżetami i publikacjami o FCB,
– z kodem RABATY przy zakupie trzech produktów najtańszy zrabatuje się o 50%.
Fragment książki „Barça. Burzliwa dekada”:
„Miał w sobie coś szczególnego. Nawet chodził inaczej niż rówieśnicy” – powiedział po latach o pucołowatym chłopcu jego pierwszy trener w La Torrecie Inocente „Kubala” Díez, który zresztą sporo dla Lamine’a zrobił. Gdy jego mama zmieniła pracę, opiekę nad sportowym rozwojem syna przejął tata. Mataró jest oddalone 20 kilometrów od La Roca del Vallès. Trener często musiał odwozić chłopaka do domu, aż w końcu miał dość, zadzwonił do znajomego trenera z La Masii i polecił mu siedmiolatka. Znajomym był Isidre Gil, który w każdy weekend jako wysłannik La Masii ogląda kilkanaście meczów dziecięcych drużyn w całej Katalonii. Przyjechał, zobaczył Yamala w akcji i orzekł, że jest wyjątkowy.
Chłopiec został zaproszony na turniej siedmiolatków w La Masii. Mecze obserwowali szefowie szkółki Jordi Roura i Aureli Altimira. Wystarczyło, że raz zobaczyli Lamine’a w akcji, i natychmiast zaproponowali jego rodzicom, żeby syn trenował w Barcelonie. Ciekawostką jest fakt, że kilka dni wcześniej Lamine był na testach w Espanyolu, które oczywiście też przeszedł, ale jego tata nie zdążył niczego podpisać. „Nie od początku był najlepszy w zespole rówieśników. Biegał trochę bez głowy. Dopiero gdy z siódemek przeszedł na granie po jedenastu, stało się jasne, z kim mamy do czynienia” – tak Roura opowiadał po latach o pobycie chłopaka w szkółce Barcelony.
Do Barcelony z Mataró tata woził syna pociągiem. Lamine z tatą musieli wyjść trzy–cztery godziny wcześniej, bo rozkłady jazdy komunikacji publicznej były, jakie były. W domu zajmowała się nim wtedy babcia Fatima, matka pana Mounira. Gdy rozstał się on z żoną, rzuciła wszystko w Maroku i nie całkiem legalnie przybyła do Hiszpanii, by pomóc w opiece nad wnukiem.
Yamal piłkarskiej techniki uczył się nie tylko w La Masii. Zdradził kiedyś pewien sekret swojego znakomitego dryblingu – otóż przez całe dzieciństwo kiwał się na podwórku z… domowymi psami, co podpowiedział mu tata. „Żaden człowiek nie ma takiej szybkości reakcji jak pies” – tłumaczył. Zdobyte w ten sposób umiejętności wykorzystywał na treningach oraz wieczorami na osiedlowym boisku, gdzie regularnie grał z dorosłymi facetami z sąsiedztwa, gdy ci wrócili z pracy. „Zderzenie z każdym z nich byłoby bolesne, musiałem zatem wykazać się sprytem, refleksem, by ich mijać, kiwać. Po tych doświadczeniach nie był mi straszny już nikt, żaden olbrzymi obrońca w zawodowym futbolu czy gość ze znanym nazwiskiem” – mówi.
Podpatrywał także i starał się naśladować najlepszych. Razem z kolegą oglądał namiętnie filmiki z akcjami Neymara, gdyż Brazylijczyk był idolem obu chłopców. Wieczorem zaś w swoim pokoju Yamal starał się odtworzyć podpatrzone triki. Innym idolem Lamine’a był Ronaldinho. „Uwielbiałem go za to, że na boisku cieszył się grą i zawsze starał się wymyślić coś nowego” – powiedział w rozmowie z „Marcą”.
Yamal otwarcie mówi, że techniki i dryblingu nauczył się sam, zaraz jednak dodaje, że umiejętność gry kolektywnej zawdzięcza wyłącznie trenerom z La Masii. „Chodzi także o kontrolowanie samego siebie, czego nie umiałem. I o podejmowanie decyzji, kiedy grać szybko, a kiedy zwolnić” – tłumaczy. W akademii zadbano też o jego siłę i inne parametry fizyczne. W 2023 roku, jak sam mówi, zwiększył masę mięśniową o dziesięć kilo. Kolejną rzeczą ukształtowaną przez trenerów Barçy jest mentalność, nastawienie na sukces zespołu. „Znacznie bardziej niż na Złotej Piłce zależy mi na wygraniu Ligi Mistrzów oraz mundialu. Nie mam obsesji na punkcie Złotej Piłki. Jeśli kiedyś ją zdobędę, to niech będzie to konsekwencją triumfów drużyn, w których gram” – powiedział „Marce”.
Warto w tym miejscu zacytować fragment artykułu O motywacji zawodników doktora Victora Wekselberga, psychologa organizacji, zamieszczonego w czerwcu 2025 roku na stronie www.pilkanozna.pl. Autor ze swojego punktu widzenia odpowiada w tym tekście na pytanie, które nęka wielu kibiców nie tylko Barcelony: dlaczego Yamalowi udało się to, co nie powiodło się Ansu Fatiemu, być może równie utalentowanemu? „W języku komentatorów sportowych często pojawia się wyrażenie: »cieszy się grą«. Choć brzmi ono potocznie, w rzeczywistości trafia w sedno jednego z najpotężniejszych mechanizmów motywacyjnych – wewnętrznego zadowolenia płynącego z samego uczestnictwa w aktywności sportowej. Z perspektywy psychologii motywacji mówimy tu o tzw. motywacji wewnętrznej, gdzie wykonywanie czynności jest samo w sobie nagradzające. W sporcie zespołowym, jakim jest piłka nożna, to »zadowolenie z gry« musi jednak mieścić się w ramach wspólnego systemu – indywidualna ekspresja powinna być spójna z koncepcją drużyny (wyniki społeczne)”.
W kontekście Ansu Fatiego mogliśmy zaobserwować inny proces. Choć jego historia w barwach Barcelony zaczęła się spektakularnie, dziś jego pozycja w klubie wydaje się coraz słabsza. Jednym z potencjalnych powodów mogło być niedopasowanie jego stylu gry do oczekiwań Hansiego Flicka. System, który preferuje intensywną grę pressingiem na całej długości i szerokości boiska, wydawał się po prostu niekompatybilny z fizycznym profilem i nawykami boiskowymi Fatiego. Brak adaptacji do tej intensywności skutkował nie tylko obniżeniem skuteczności poczynań zawodnika, ale też wewnętrznym konfliktem motywacyjnym – spadkiem poczucia satysfakcji z gry, który z czasem może prowadzić do wypalenia lub frustracji.
Tymczasem Lamine Yamal wydaje się naturalnie dostosowany do wymogów współczesnej, agresywnej piłki. Co więcej, jego zachowanie na boisku wskazuje, że gra obronna – często traktowana przez ofensywnych zawodników jako przykry obowiązek – jest dla niego źródłem autentycznej przyjemności. Motywacja Yamala może mieć charakter autoteliczny: nie tylko nie unika kontaktu fizycznego, ale wręcz zdaje się go poszukiwać, co wzbudza jednocześnie zachwyt i niepokój wśród kibiców, martwiących się o jego zdrowie” .
O książce:
Od Messiego do Yamala – historia kryzysu i odrodzenia Barcelony
Gdy Barça pod wodzą Luisa Enrique sięgnęła po potrójną koronę, wydawało się, że nie ma siły, która mogłaby ją powstrzymać. Tymczasem niedługo później rozpoczął się powolny i bolesny okres zawirowań. Leszek Orłowski postanowił dokładnie zbadać, dlaczego do tego doszło i komu Barcelona zawdzięcza ocalenie.
Czy Iniesta, Busquets, Piqué i Jordi Alba byli współodpowiedzialni za problemy finansowe klubu? Czy sam Leo Messi nie stał się w pewnym momencie przyczyną regresu drużyny? W jaki sposób Robert Lewandowski stanął na czele odbudowy zespołu, komu przeszkadzało, że Wojciech Szczęsny popalał papierosy, i za co Lamine Yamal uwielbiał Ronaldinho Gaúcho?
Jeden z największych polskich znawców hiszpańskiej piłki wybiera się w długą podróż przez labirynty najnowszych dziejów Dumy Katalonii. W pełnej anegdot, spisków i nieoczywistych wniosków opowieści w bezkompromisowy sposób przedstawia dziesięć burzliwych lat Barçy: od potężnego kryzysu po cudowne odrodzenie. Choć nie wiadomo, czy ta bajkowa historia zakończy się szczęśliwie, nowa fala wychowanków ma szansę ponownie wprowadzić Barcelonę tam, gdzie jest jej miejsce: na futbolowy szczyt.
Książkę znajdziecie na: https://bit.ly/retro-barca
Książkę polecają:
Nie wiem, czy też tak macie, ale w natłoku meczów i rozgrywek, coraz trudniej zapamiętać wyjątkowość poszczególnych sezonów. Leszek robi to za nas – cofa się, patrzy z dystansu i nie tylko wspomina, ale też potrafi wytłumaczyć, co z czego wynika. Ta dekada Barcelony rzeczywiście była burzliwa, ale z punktu widzenia polskiego kibica – najciekawsza w historii, bo wreszcie z mocnym polskim śladem.
Michał Kołodziejczyk, dyrektor redakcji CANAL+ Sport
Koniec ery Messiego? Spektakularne niepowodzenia w europejskich pucharach? Dwaj Polacy w Barcelonie? Powstanie nowego stadionu? Lewandowski jedną z legend klubu? Nikt w Polsce nie jest w stanie lepiej opisać tej dekady niż Leszek Orłowski.
Jacek Laskowski, komentator TVP Sport
Gdy w 2015 roku Barcelona Luisa Enrique wygrała wszystko, oczami wyobraźni widzieliśmy początek kolejnej ery jej dominacji w futbolu. Tymczasem po kolejnej dekadzie miast słowa „sukces” dominowały inne: rozkład, rozczarowanie, przekręt, degrengolada, a przede wszystkim palanca. Jak do tego doszło? Zajrzyjcie do książki. Serdecznie polecam.
Piotr Laboga, dziennikarz CANAL+ Sport
Klub, który miał zdominować Europę, otarł się o katastrofę: odejścia legend, wojny w gabinetach, finansowy koszmar. A jednak – dzięki pasji i młodzieży oraz pomocy dwóch Polaków – Barça znów pnie się na szczyt. W Barcelonie było jak na rollercoasterze, a w tę podróż warto ruszyć z Leszkiem Orłowskim.
Jakub Kręcidło, CANAL+ Sport