Słuszna postura (189 cm wzrostu), ciemna karnacja, głęboko osadzone oczy, włosy i broda zafarbowane na jasny blond. Tej postaci nie dało się nie zauważyć na boisku. Abel Xavier, bo o nim mowa, dał poznać się szerszemu gronu kibiców podczas EURO 2000. I choć na wspomnianym turnieju był jednym z najlepszych obrońców, to jednak to jego błąd w półfinałowym meczu z Francją sprawił, że Portugalia nie weszła do finału tej imprezy.
Abel Xavier – biogram
Dane osobowe
- Imię i nazwisko: Abel Luís da Silva Costa Xavier
- Data i miejsce urodzenia: Nampuli, Mozambik
- Wzrost: 1,91
- Pozycja: Boczny obrońca
Kluby i reprezentacja (oficjalne):
- Estrela Amadora (1990-93) – 85 występów, 5 bramek
- Benfica (1993-95) – 45 występy, 4 bramki
- AS Bari (1995-96) – 8 występów, 0 bramek
- Real Oviedo (1996-98) – 58 występów, 0 bramek
- PSV Eindhoven (1998-99) – 19 występów, 2 bramki
- Everton (1999-2002) – 43 występy, 0 bramek
- Liverpool (2002-2003) – 14 występów, 1 bramka
- Galatasaray (2003) – 11 występów, 0 bramek
- Hannover 96 (2004-2005) – 5 występów
- AS Roma (2005) –3 występy, 0 bramek
- Middlesbrough (2005-2007) – 18 występów, 1 bramka
- Los Angeles Galaxy (2007-2009) – 21 występów, 0 bramek
- Portugalia – 20 występów, 2 bramki
Osiągnięcia zespołowe:
Półfinał Mistrzostw Europy 2000 r.
Pechowa ręka i dyskwalifikacja
Opromieniona wygraniem trudniej grupy z Rumunią, Niemcami i Anglią oraz ćwierćfinałowym zwycięstwem nad groźną Turcją, Portugalia przystąpiła do meczu z „Trójkolorowymi” pełna wiary w sukces. Były ku temu całkiem poważne podstawy, bo chociaż rywalem byli ówcześni mistrzowie świata, to w kadrze Portugalczyków znajdowało się kilka gwiazd co najmniej europejskiego formatu, na czele z Luisem Figo,Rui Costą i Nuno Gomesem.
To właśnie ten ostatni w 21. minucie meczu wyprowadził reprezentację z Półwyspu Iberyjskiego na prowadzenie. Po przerwie wyrównał Thierry Henry, a ponieważ nikt więcej nie wpisał się na listę strzelców w regulaminowym czasie gry, austriacki sędzia Günter Benkö zarządził dogrywkę. Mimo zmęczenia obu drużyn mecz nie stracił na jakości i tempie.
W 117. minucie David Trezeguet znalazł się niemal sam na sam z Vitorem Baią. Portugalskiemu golkiperowi udało się nieco wybić go z rytmu, ale do piłki dobiegł Sylvain Wiltord i z ostrego konta próbował ją zmieścić w bramce rywali. Przy słupku znalazł się jednak nieco schylony Abel Xavier. Piłka trafiła w prawego obrońcę Portugalczyków i wyszła na rzut rożny. Tak przynajmniej się wydawało niemal wszystkim, łącznie z sędzią głównym tego spotkania. Po chwili konsultacji z sędzią asystentem arbiter podyktował rzut karny dla Francji. Powód? Piłka po zagraniu Wiltorda nie trafiła ani w udo, ani w klatkę piersiową, ale w dłoń Abela Xaviera.
Powtórki telewizyjne pokazały, że decyzja była właściwa. Portugalczycy nie mogli się jednak z nią pogodzić – wiedzieli, że rzut karny w dogrywce, w której obowiązuje zasada „złotego gola”, pozbawi ich najpewniej szansy gry w finale. Rzucili się najpierw na sędziego liniowego, później na głównego. Decyzja nie został jednak zmieniona, Zinedine Zidane wykorzystał jedenastkę i dał Francji awans do finału. Rozżaleni Portugalczycy mimo zakończenie spotkania nie odstępowali arbitra na krok. Do najagresywniejszych należeli właśnie Abel Xavier, a także Nuno Gomes i Paulo Bento. Takie zachowania nie mogło ujść płazem krewkim reprezentantom Portugalii. Xavier został zdyskwalifikowany na 9 miesięcy, Nuno Gomes na 8, a Paulo Bento na pół roku. Zakaz gry obowiązywał nie tylko w reprezentacji, ale również w europejskich pucharach.
Abel Xavier – z Mozambiku do Europy
Euro 2000 były pierwszym dużym turniejem, w którym wystąpił Abel Xavier. Nie można powiedzieć jednak, że wcześniej był całkowicie anonimowy. W momencie rozgrywania belgijsko-holenderskiego czempionatu 28-letni obrońca był zawodnikiem Evertonu. Zanim jednak trafił do Premier League, przeszedł długą drogę i to zarówno w sensie piłkarskim, jak i życiowym.
Urodził się 30 listopada 1972 roku w Nampuli, trzecim co do wielkości mieście Mozambiku. To leżące w południowo-wschodniej Afryce państwo, przez wieki portugalska kolonia, nie mogło wówczas jeszcze cieszyć się niepodległością. Dopiero po 1974 roku, gdy w Portugalii doszło do wojskowego zamachu stanu, zwanego Rewolucją Goździków, nastąpiła dekolonizacja posiadłości portugalskich w Azji i Afryce, w tym Mozambiku. Oficjalnie niepodległość kraj ten uzyskał w 1975 roku. Nieświadomy zapewne zachodzących zmian politycznych, mały Abel wraz z rodzicami przeprowadził się do Portugalii i tam spędził większość dzieciństwa i młodość.
Jego pierwszym klubem była Estrela da Amadora i to właśnie w jej barwach zadebiutował w lidze portugalskiej. Już wcześniej był etatowym graczem reprezentacji młodzieżowych. W końcu przyszedł czas na premiowy występ w „dorosłej” drużynie narodowej. Moment ten nastąpił 31 marca 1993 roku w meczu eliminacji do Mistrzostw Świata w USA. Rywalem Portugalczyków była tamtego dnia Szwajcaria. Mecz zakończył się remisem 1:1, ale niestety całe kwalifikacje nie były udane dla iberyjskiej drużyny. Xavier wystąpił jeszcze w trzech meczach reprezentacji w 1993 r., po czym poszedł w odstawkę na…5 lat! Na kolejny występ w narodowych barwach musiał czekać aż do kwietnia 1998 roku.
Benfica i tour de Europe
W tym czasie mogło się wydawać, że jego klubowa kariera nabiera tempa. Latem 1993 roku przeszedł do Benfiki Lizbona, z którą już w pierwszym sezonie wywalczył mistrzostwo Portugalii. Później przyszedł czas na wyjazd do Włoch. W AS Bari zaliczył tylko 8 występów. W 1996 roku trafił do Realu Oviedo. Zagrzał tam miejsce przez dwa sezony. Drużyna w obu broniła się przed spadkiem i w obu skutecznie. W noszącym wówczas długie, kręcone, czarne włosy szczupłym obrońcy ciężko rozpoznać późniejszego uczestnika EURO 2000.
Końcówka pobytu w Oviedo to czas wspomnianego powrotu do reprezentacji i ogólnej zwyżki formy. Zaowocowało to transferem do PSV Eindhoven Sezon 1998/1999 zakończył z 19 ligowym występami i 2 golami. W 1999 roku przyszedł czas na kolejną czołową europejską ligę. Walter Smith, ówczesny menedżer Evertonu zdecydował się wyłożyć 1,5 miliona funtów na portugalskiego defensora. W ciągu 2,5 roku spędzonych na Goodison Park Abel Xavier wystąpił w sumie w 49 spotkaniach.
Po czerwonej stronie Merseyside
Chociaż Abel Xavier dość często zmieniał kluby, jego przeprowadzki nie budziły większych kontrowersji. To zdanie było prawdziwe, ale tylko do 30 stycznia 2002 roku. Wtedy Portugalczyk podpisał kontrakt z odwiecznym rywalem Evertonu – Liverpoolem. Nie był co prawda pierwszym zawodnikiem w historii, który grał w obu klubach z miasta Beatlesów (przed nim byli m.in. Kevin Sheedy, Steve McMahon, Peter Beardsley czy Nick Barmby), ale nie zmniejszyło to rozgoryczenia fanów „The Toffees”.
Portugalczyk okazał się za to pionierem w innej dziedzinie – nikt przed nim nie wystąpił w derbach Liverpoolu w dwóch różnych drużynach w jednym sezonie. Mimo podjęcia takiej, a nie innej decyzji Abel Xavier po latach przyznawał, że w Evertonie czuł się całkiem nieźle.
„Chciałem zostać dłużej, ale nie było to możliwe, Everton nie był wówczas tak silny finansowo jak dzisiaj i nie mogłem przedłużyć kontraktu, który wygasał za sześć miesięcy” – mówił w wywiadzie dla „Liverpool Echo” we wrześniu 2018 roku.
W tej samej rozmowie Xavier z uznaniem wspominał trenera Waltera Smitha i jego metody treningowe. Szkockiemu menedżerowi nadal jest wdzięczny za to, że ten wprowadził go do drużyny pełnej ambitnych graczy. Wiele ciepłych słów poświęcił też kibicom Evertonu.
„W Evertonie czujesz się tak blisko kibiców … grasz dla nich, a dla mnie był to wyjątkowy czas. Dzięki fanom czułem, że jestem we właściwym miejscu (…) Dziś mogę spojrzeć w oczy kibicom Evertonu i powiedzieć, że robiłem co mogłem, aż do ostatniego dnia w klubie Mogę iść do miasta i chodzić z podniesioną głową. Jestem bardzo dumny, że oba kluby szanują mnie i ludzie mają dobre wspomnienia o mnie”
Warto dodać, że do dziś Abel Xavier jest ostatnim graczem, który przeszedł bezpośrednio z Evertonu do Liverpoolu. Trzeba też zauważyć, że w klubie z Anfield nie zrobił oszałamiającej kariery. Na początku sezonu 2002/2003 odszedł do Galatasaray Stambuł.
Równia pochyła
Po pobycie w Stambule przyszedł czas na Hanower (5 występów w barwach H96) oraz Rzym (3 ligowe mecze dla Romy). Na początku sezonu 2005-06, Xavier pozostawał bez klubu, ale pod koniec sierpnia podpisał kontrakt z Middlesbrough. Niestety dla niego, po zremisowanym meczu Pucharu UEFA ze Skoda Xanthi, został poddany testowi na obecność niedozwolonych środków w organizmie. Wynik był pozytywny – co w tym przypadku nie oznacza nigdy niczego dobrego dla sportowca. 23 listopada 2005 r. został uznany za winnego stosowania sterydów anabolicznych metandrostenolonu (zwanego również dianabolem) i ukarany osiemnastomiesięcznym zakazem gry. 17 lipca 2006 roku, po złożonym odwołaniu zmniejszono karę do 12 miesięcy.
7 listopada 2006 roku skończyła mu się kara i podpisał nową umowę z Middlesbrough. Po sezonie 2006/2007 Abel wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie dołączył do Los Angeles Galaxy. Klub z „Miasta Aniołów” był wówczas na ustach kibiców i dziennikarzy z całego świata. A wszystko za sprawą David Beckhama, który również (a raczej przede wszystkim) został graczem Galaxy. Portugalski obrońca nie wzbudzał aż takiego zainteresowania jak Anglik, nie był także aż tak istotnym graczem zespołu ze wschodniego wybrzeża. W 2008 Abel Xavier podjął decyzję o zakończeniu kariery piłkarskiej.
Muzułmanin i trener Mozambiku
W roku 2009 roku nazwisko Abela Xaviera jeszcze raz pojawiło się w światowych mediach. Były już piłkarz ogłosił, że przechodzi na islam i przyjmuje nowe imię – Faisal Xavier.
„Cieszę się, że to właśnie w islamie znalazłem pocieszenie w trudnych chwilach mojego życia. Dowiedziałem się, że jest to religia pokoju, wolności i nadziei. To niezwykle istotne dla mnie jako człowieka” – przyznawał z jednym z wywiadów.
W tamtym czasie obiecywał, że zajmie się jedynie działalnością charytatywną z ramienia ONZ. Po kilku latach postanowił jednak spróbować sił jako trener. SC Olhanense, SC Farense, CD Aves – nie są to nazwy klubów, które przeciętnemu polskiemu kibicowi mówią cokolwiek. Tak jednak nazywały się kolejne miejsca pracy Abela (a właściwie Faisala) Xaviera w latach 2013-2015.
W styczniu 2016 roku podjął się zupełnie nowego zadania – został selekcjonerem reprezentacji Mozambiku. Kraj urodzenia Xaviera nie należał nigdy i nadal nie należy do potęg piłkarskich. Jednym z celów, jaki postawił sobie bohater tego tekstu był awans do Pucharu Narodu Afryki, który odbywał się w 2019 roku.
„Mój priorytet zawsze był jasny – chcę odcisnąć swoje piętno na grze reprezentacji i promować rozwój futbolu w kraju, w którym się urodziłem” – mówił zaraz po przedłużeniu kontraktu z federacją w grudniu 2017 r.
Nie łatwo był selekcjonerem
W eliminacjach do PNA 2019 roku Mozambik sprawił niespodziankę, bo dwa razy wygrał z Zambią. Niestety poniósł też dwie porażki z Namibią oraz zanotował remis z Gwineą Bissau. Przed ostatnią kolejką Mozambik miał na swoim koncie siedem punktów i tracił jeden do Namibii i Gwinei Bissau. I to właśnie z tą drugą drużyną podopieczni Abela Xaviera 23 marca 2019 r. zagrali decydujący mecz. Niestety, remis 2:2 (gol stracony w doliczonym czasie gry) nie pozwolił na przeskoczenie w tabeli tych dwóch drużyn.
W sierpniu 2019 roku Abel Xavier przestał być selekcjonerem reprezentacji Mozambiku.
- Dreszczowiec we Florencji, czyli Włochy – Hiszpania 1934
- Czas Rivy – mistrzowskie Cagliari roku 1970
- Alessandro Nesta – elegancki włoski profesor
- Gennaro Gattuso – wojownik
- Filippo Inzaghi – napastnik, którego kochały gole
JAKUB TARANTOWICZ