Australia ośmiesza Samoa Amerykańskie – 31:0

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Wychodzisz na mecz z jasnym celem. Przegrać jak najmniej. Zdarzało ci się już w tych eliminacjach dostać lanie 0:13 czy 0:8, ale są to wyniki do zaakceptowania. Nie wiesz, że za chwilę wydarzy się tragedia. Twoja drużyna zapisze się w kartach historii przez najwyższą porażkę w meczu międzynarodowym. Przegrywasz 0:31.

Z Australią w strefie Oceanii było jak z młodszym bratem, któremu strzelasz 20 goli, a on ci żadnego. Z tą jednak różnicą, że on nie potrafi jeszcze liczyć, więc cieszy się po prostu, że z Tobą kopie. 22:0 z Tonga, 17:0 z Wyspami Cooka, 16:0 z Wyspami Cooka, 13:0 z Wyspami Salomona. To kilka wyników Socceroos do feralnego spotkania z Samoa Amerykańskimi w 2002 roku. Tylko Nowa Zelandia potrafiła im się przeciwstawić. Licząc od lat 90. do dziś – zagrali z Australią 18 razy. 15 razy przegrali, raz zremisowali i dwa razy w słodkim stylu, bo w finałach pucharu kontynentu, wygrali po 1:0.

Nie zagracie podstawowym składem

Samoa Amerykańskie to połączenie największej wyspy, która nazywa się Tutuila i sześciu mniejszych wysepek na Oceanie Spokojnym. Jest to terytorium nieinkorporowane Stanów Zjednoczonych. Mieszka tam ponad 50 tysięcy ludzi. 11 kwietnia 2001 roku. Reprezentanci Amerykańskiego Samoa są po dwóch porażkach w swoich debiutanckich eliminacjach do mundialu. 0:13 i 0:8. Pierwszy raz w historii mają zmierzyć się z wielką Australią, która dwa dni wcześniej rozprawiła się z Tonga 22:0. W 1987 roku na turnieju Południowego Pacyfiku przegrali 0:20 z Papuą-Nową Gwineą, ale kto by to pamiętał.

Przyznaję, że nieco patetycznie napisałem we wstępie, że nie wiedzieli o zbliżającej się tragedii. Mogli się jednak domyślać. Dlaczego? Zabroniono grać niemal wszystkim podstawowym zawodnikom. Zażądano od nich paszportu amerykańskiego. Tylko bramkarz, Nicky Salapu, spełniał to kryterium. Australia w tamtej chwili głośno debatowała o opuszczeniu swojej strefy eliminacyjnej. Potrzeba było argumentów. Właśnie dlatego wpakowali reprezentacji Tonga 22 gole. Piłkarze Samoa Amerykańskiego ostatecznie nie dostają pozwolenia na grę, co wielu określa mianem spisku. Młodsi zawodnicy mają szkolne egzaminy, więc ich też nie da rady powołać. Zbierają zespół dzieciaków ze średnią wieku 18 lat i trzema 15-latkami w składzie. Nie wszyscy w życiu w ogóle zagrali w spotkaniu 90-minutowym. Nie mają najmniejszego pojęcia o taktyce i nie potrafią skakać do główek.

Nicky Salapu był największą gwiazdą tamtego zespołu. Jako jedyny mógł zagrać. Po porażce wielokrotnie z niego żartowano, jednak prawda jest taka, że gdyby nie on, to skończyłoby się na 50 straconych bramkach. Nawet zainteresowało się nim kilka zagranicznych klubów. Twierdził jednak, że do tego meczu w ogóle nie powinno dojść i że niepotrzebnie kompletowali zupełnie przypadkowy zespół. Czy był zawstydzony klęską? Miał bardzo wysokie ambicje.

Chcę być jak Fabien Barthez. Znasz gościa, który gra w Manchesterze United? Mam jego rękawice z autografem, ale nie są oryginalne. Cieszyłem się grą. Nie czuję się zawstydzony, bo każdy z nas się czegoś nauczył. Jeśli moglibyśmy wystąpić pierwszym składem, to mogłoby być 0:5, 0:6. Bez moich najlepszych obrońców nic nie mogłem zrobić.

Tony Langkilde, menedżer zespołu, miał żal do federacji, samych Australijczyków i przede wszystkim do mediów, które niepochlebnie wypowiadały się o umiejętnościach piłkarzy Samoa Amerykańskiego, nie przedstawiając do tego prawdziwej wersji zdarzeń. Efektowną porażkę trzeba było sprzedać. Nieważne, że prawie nikt z podstawowej kadry nie mógł zagrać.

Prawdopodobnie od początku celowali w rekord i nic nie byliśmy w stanie zrobić. Mogliby ustąpić, przecież nie potrzebowali tych bramek. Przeszkadza nam, że ludzie się odwracają i mówią, że nie powinno nas być w tym turnieju. Nie rozumieją, dlaczego nie mamy tak silnego zespołu i nie znają problemów, które musieliśmy pokonać.

31:0 czy 32:0?

Tablica pokazuje 32:0. Stracony gol co 2 minuty i 45 sekund. Przegrani leżą wykończeni na murawie. Dali z siebie tyle, ile mogli. Byli po prostu bezradni. Często mylnie mówi się o wyniku 32:0. Nawet FIFA się pogubiła. Wszystko przez osobę, która ręcznie zmieniała liczbę bramek na tablicy wyników. Jednego gola sędzia Ronan Leaustic nie uznał z powodu spalonego. Padały one jednak tak szybko, że można było się pomylić.

Nikt nie rozumiał! Ani widzowie, ani dziennikarze, ani ludzie, którzy ręcznie obsługiwali tablicę wyników. To było nadzwyczajne. Usłyszałem odgłosy za drzwiami naszej szatni. Otworzyłem je i zobaczyłem dziennikarzy! Szybko zorientowałem się, że coś się dzieje. Konieczne było wyjaśnienie i podanie prawidłowego wyniku – mówił dla France Football.

Zostali ewidentnie oszukani w sprawie paszportów. To przecież sprawa na olbrzymią aferę. To jednak całkowicie nie ten typ ludzi. Po prostu to zaakceptowali, nadal wesoło tańczyli i zaczęli się modlić o pozytywny rezultat.

Ci chłopcy akceptowali wszystko z godnością. Nie walczyli o swoje prawa tak, jak powinni. Powiedziałem do komisarzy FIFA, że ci oni i tak zamierzają się jakimś cudem zebrać. Zapytałem – czy takiego właśnie meczu chcecie? Wynik nic dla nich nie znaczy – mówił David Smith.

David Smith zajmował się sprawami organizacyjnymi. Pełnił rolę łącznika pomiędzy reprezentacjami. Był zdumiony radością, jaką prezentowali goście z Samoa. Potrafili się świetnie bawić i to po totalnym blamażu, co czytamy w wypowiedzi łącznika. Przegrali 0:31, ale to nie przeszkodziło im rozerwać się wieczorem w Coffs Harbour, gdzie odbył się mecz:

Przegrali w fatalnym stylu, ale stanęli w szeregu z rękami na ramionach kolegów i śpiewali. Są fantastycznymi śpiewakami. Gdyby to był konkurs śpiewu, to wszyscy inni by się poddali. Świetni ludzie, świetne głosy, ale w piłkę grać nie umieli. Byli fatalni, okropni. Rezerwy z siódmej ligi amatorskiego zespołu by ich pokonały. Byli to jednak najlepsi ludzie, jakich poznałem.

Dobrze znacie scenę z filmu „Ucieczka do zwycięstwa”. Punktem kulminacyjnym jest mecz, który rozgrywają między sobą alianccy więźniowie i drużyna niemiecka. Jeńcy tworzą plan, by uciec w przerwie, jednak ostatecznie wychodzą na murawę i w drugiej połowie ogrywają we wspaniałym stylu Niemców. Piłkarze z Samoa Amerykańskiego przegrywali do przerwy 0:16, ale nawet nie myśleli o ucieczce. Sędzia by się pewnie nie pogniewał, bo w notesie powoli brakowało miejsca na zapisywanie kolejnych strzelców.

Samoańczycy nie próbowali uciekać w przerwie! Pod koniec pierwszej połowy zdałem sobie sprawę, że nie mam już zbyt wiele miejsca do notowania strzelców bramek. Po wznowieniu australijski gracz zapytał mnie, czy wziąłem flipchart! 

Rekordzista Archie Thompson

Archie Thompson strzelił w tamtym spotkaniu 13 goli. 39-latek nadal czynnie gra w piłkę. Dla reprezentacji zdobył 28 bramek, z czego niemal połowę stanowiły te z pojedynku z Samoa. Na pytanie zadane przez Four Four Two, czy dostał cztery piłki, odpowiedział:

Nie, tylko jedną. A powinienem! Powinienem był się dowiedzieć, czy tak można.

Australia swoje mecze eliminacyjne do mistrzostw świata i kontynentu gra z drużynami azjatyckimi od 2006 roku, a to spotkanie było jednym z największych argumentów do opuszczenia federacji Oceanii. Gdyby nie to, kat Amerykańskiego Samoa zapewne uzbierałby w kadrze tych goli jeszcze więcej. Bardzo ucieszył się z rekordu, jakim było 13 bramek jednego zawodnika w meczu międzypaństwowym, jednak pytał, czy jest sens gry z takimi zespołami:

Pobicie rekordu świata jest spełnieniem marzeń. Tylko musisz widzieć też z kim gramy i pytać, czy jest sens. To strata czasu. Ich zawodnicy byli na koniec uśmiechnięci. Niewiele więcej mogli zrobić. Myślę, że chcieli w ogóle wyjść z połowy. 

Reprezentanci Samoa Amerykańskiego oddali jeden celny strzał na bramkę. W 86. minucie. Michael Petkovic jednak obronił.

Dopiero w 2011 roku wygrali swój pierwszy mecz. 2:1 z Tonga. O pracy trenera Thomasa Rongena z tą kadrą opowiada dokument Next goal wins. Gwiazdą reprezentacji był Nicky Salapu. Ten sam, który puścił 31 bramek z Australią. W obronie grał też Jaiyah Saelua, pierwszy transseksualista w eliminacjach MŚ. Od tego czasu futbol na tej wyspie się rozwija. W eliminacjach do mundialu w Rosji byli bardzo bliscy przejścia pierwszej fazy eliminacyjnej. Pokonali dwie ekipy – Tonga i Wyspy Cooka. Wyprzedziła ich tylko drużyna Samoa. Zmobilizowali się po tym, jak na całym świecie ich wyśmiewano.

Rekord ten utrzymywał się do lipca 2015 roku. Wtedy to reprezentacja Fidżi pokonała Mikronezję 38:0 w Igrzyskach Pacyfiku. Kilka dni później Vanuatu wygrało z nimi jeszcze więcej. 46:0. Bramkarz otwarcie przyznał dziennikarzowi Guardiana, że pierwszy raz na tej pozycji zagrał trzy tygodnie wcześniej. 0:30 z Tahiti, 0:38 z Fidżi, 0:46 z Vanuatu. Da się być gorszym od Samoaańczyków. Piłkarze tej reprezentacji odetchnęli z ulgą. Od tamtej chwili nie byli już najgorsi.

PATRYK IDASIAK

Źródła, z których korzystałem:

  • „France Football”
  • „The Guardian”
  • „The Telegraph”

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Wroniecki rodzynek – jak Amica starała się bronić honoru polskiej piłki w Pucharze UEFA

Dwie dekady temu, celem uatrakcyjnienia rozgrywek Pucharu UEFA, Unia Europejskich Związków Piłkarskich zdecydowała się, wzorem Ligi Mistrzów, wprowadzić fazę grupową. Po rundach kwalifikacyjnych oraz...

Piłkarskie losy Radosława Majewskiego – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów ze Zniczem Pruszków

W rozegranym 10 listopada 2024 roku meczu 16. kolejki Betclic 1. Ligi Stal Rzeszów podejmowała Znicz Pruszków. Dla obu drużyn było to starcie o...

Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka – recenzja

Książka „Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka” to zapis z kilkunastomiesięcznej podróży Anity Werner i Michała Kołodziejczyka do Tanzanii, Turcji, Rwandy i Brazylii. Futbol jest...