Ben Warren — legenda Derby, która odeszła za wcześnie

Czas czytania: 10 m.
4
(1)

Dla zainteresowanych historią kibiców Derby County Ben Warren jest prawdziwą legendą. Choć od jego śmierci minęło już ponad 100 lat, to trudno przejść obojętnie obok jego tragicznej historii. Odszedł w wieku zaledwie 37 lat.

Dzieciństwo w Newhall

Benjamin Warren urodził się 7 maja 1879 w Newhall. Ta mała podmiejska osada położna jest w pobliżu miasteczka Swadlincote w dystrykcie South Derbyshire w Anglii. Dzisiaj osada liczy niespełna 800 mieszkańców. 140 lat temu było ich z pewnością jeszcze mniej. W osadzie znajduje się Kościół Św. Jana i to właśnie w nim mały Ben został ochrzczony 4 kwietnia 1880 roku.

Spisy ludności z tamtego okresu pozwalają znaleźć sporo informacji na temat rodziny Warrenów. Według takiego spisu z 1881 roku Benjamin jest trzecim z czwórki dzieci Josepha Henry’ego i Emily Sarah (z domu Staley). Jego ojciec jest kotlarzem. Mieszkają na Thorn Tree Lane w Newhall. Ze spisu przeprowadzonego 10 lat później dowiadujemy się, że Ben ma jeszcze czworo młodszego rodzeństwa. Państwo Warrenowie mają wówczas ósemkę dzieci.

Kolejnych 10 lat później Joseph i Henry mają już 12 dzieci i mieszkają pod nowym adresem, przy Union Road 201 w Newhall. Młody Ben pracuje wówczas, podobnie jak jego ojciec, jako kotlarz.

ZOBACZ TEŻ:

Nowa droga życia i piłkarskie początki

Ślub Benjamina z jego daleką kuzynką Minnie Staley odbył się 21 października 1902 roku w kościele Emmanuela w Swadlincote (ślub został zarejestrowany w Burton-upon-Trent, grudzień 1902). W tym czasie Ben już od czterech lat był piłkarzem pierwszej drużyny Derby County. Wcześniej grał w juniorskich zespołach w Swadlincote i Newhall, a następnie w już w „dorosłych” drużynach Newhall Town FC i Newhall Swifts FC.

Działacze Derby County udali się do Newhall w maju 1898 roku, aby pozyskać zdolnego lewego obrońcę. Z czasem Warren zaczął grać na prawej stronie defensywy, stając się jednym z najlepszych na tej pozycji w całym kraju. Bazując na relacjach prasowych sprzed ok. 120 lat, można stwierdzić, że Warren był dobry w odbiorze piłki. Grał twardo, ale bardzo fair. Często włączał się do akcji ofensywnych, co nie było typowe dla obrońców w tamtym czasie. Słynął także ze starannej pielęgnacji swoich wąsów.

Pucharowe zmagania „Baranów”

Derby County, nazywane często The Rams, było wówczas ambitną drużyną, której marzyły się większe sukcesy niż wicemistrzostwo Anglii w 1896 i dwa przegrane finały Pucharu Anglii w 1898 i 1899. Za pierwszym razem lepsze w finałowym meczu lepsze okazało się Nottingham Forrest, a za drugim Sheffield United. W rozrywkach 1901/1902 Derby z Warrenem w składzie również dobrze radziło sobie w rozgrywkach Pucharu Anglii, a Ben imponował skutecznością.

We wszystkich pucharowych meczach zdobył łącznie osiem goli. Barany wygrały kolejno z Blackburn Rovers 2:0, Lincoln City 3:1 i Portsmouth 6:3 (po wcześniejszym remisie 0:0). W półfinale Derby trafiło na Sheffield United, z którym miało rachunki do wyrównania. Spotkanie odbyło się w West Bromwich i zakończyło się remisem 1:1. W powtórzonym meczu rozegranym w Wolverhampton znów padł remis 1:1. Dopiero w trzecim spotkaniu (tym razem w Nottingham) piłkarze Sheffield okazali się lepsi i wygrali 1:0.

W kolejnym roku piłkarze Derby byli jeszcze bardziej zdeterminowani, aby zwyciężyć w FA Cup. 2:1 ze Small Heath, 2:0 z Blackburn Rovers, 3:0 ze Stoke (gol Warrena) i 3:0 w półfinale z Millwall (znów bramka Warrena) dały The Rams awans do finału.

Klęska w finale

Finał rozegrany na starym stadionie Crystal Palace w Londynie odbył się 18 kwietnia 1903 roku. Grające w błękitno-granatowych strojach Bury FC nie dało żadnych szans występującej w czerwonych koszulkach i czarnych spodenkach drużynie Derby County. Warren zagrał w spotkaniu jako prawy pomocnik w ustawieniu 2-3-5. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Bury 6:0.

W kolejnych latach, w których Warren by członkiem zespołu drużynie Derby nie udało się dotrzeć już do finału. Na zdobycie jedynego w historii Pucharu Anglii The Rams czekały aż do 1946 roku, a na mistrzostwo (jedno z dwóch) do 1972 roku.

Warren grał w Derby do 1908 roku. W tym czasie uzbierał łącznie 242 ligowe spotkania. Jego kolegami z drużynami byli zawodnicy, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii Derby County — Steve Bloomer (474 ligowych meczów), Jimmy Methven (458 meczów), Archie Goodall, młodszy brat Johna (380 spotkań), George Richards czy Charlie Morris.

Reprezentant

Dobra i stabilna forma w meczach ligowych i pucharowych zaowocowała powołaniem Warrena do reprezentacji Anglii. 17 lutego 1906 w meczu przeciwko Irlandii (wtedy będącej jeszcze częścią Zjednoczonego Królestwa) Warren zadebiutował w kadrze, a Anglia wygrała 5:0. Spotkanie odbyło się w ramach 22. edycji British Home Championship — turnieju rozgrywanego między reprezentacjami z Wysp Brytyjskich. Warren zagrał także w wygranym 1:0 meczu z Walią i przegranym 1:2 spotkaniu ze Szkocją.

Do 1 kwietnia 1911 roku Warren uzbierał w kadrze 22 mecze i zdobył dwie bramki — obie w spotkaniach z Austrią. Najpierw w 1908 roku trafił do siatki Austriaków w meczu wygranym aż 11:1, a rok później w rywalizacji zakończonej wynikiem 8:1 dla Synów Albionu. W ostatnim meczu, w którym grał Ben Warren, Anglicy zremisowali ze Szkocją 1:1.

BenWarren 2
Ben Warren w barwach reprezentacji Anglii.
Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Ben_Warren

Warren w Chelsea

28 lipca 1908 roku Chelsea zapłaciła drużynie Derby County 1000 funtów za pozyskanie Warrena. Chrapkę na Bena miały też Leicester Fosse (do 1919 nazwa dzisiejszego Leicester City) i Manchester City. Warren wybrał jednak Chelsea, ale odrzucił możliwość przeniesienia się na stałe do Londynu. Po każdym meczu w barwach Chelsea wracał do domu w rodzinnym Newhall.

W barwach The Blues zadebiutował w meczu z Preston North End 1 września 1908 roku. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a Chelsea wystąpiła w następującym składzie: Jack Whitley – John Cameron, Thomas Miller, Ted Birnie, Robert McRoberts, Ben Warren, Norman Fairgray, Angus Douglas, Percy Humphreys, George Hilsdon, Jimmy Windridge.

Początek kłopotów

Warren bez trudu zdobył stałe miejsce w drużynie Chelsea, utrzymał także swoją pozycję w narodowej kadrze. Kolejny sezon — 1909/1910 — przyniósł Warrenowi pierwsze poważne problemy zdrowotne. Opuścił drugą połowę sezonu z powodu cysty (rodzaju torbieli) na boku tułowia. 4 grudnia 1909 roku Warren zagrał jeszcze w wygranym meczu Chelsea z Bristol City 4:1 (dwa gole słynnego Viviana Woodworda), a już 21 grudnia został zoperowany w szpitalu Świętego Tomasza w Londynie.

Podczas drugiej części sezonu Warren tylko raz pojawił się na boisku — 7 marca w zakończonym bezbramkowym remisem meczu z Sheffield United. Dla Chelsea nie była to dobra kampania. Dziewiętnaste, czyli przedostatnie miejsce w tabeli oznaczało spadek do Second Divison.

Druga liga i półfinał pucharu

Sezon 1910/1911 już z w miarę zdrowym Warrenem Chelsea rozpoczęła od wyjazdowego zwycięstwa z jego byłym klubem, Derby County 4:1. Hat-tricka strzelił w tym spotkaniu George Hilsdon (prawie 100 bramek dla The Blues w zaledwie sześć lat). Warren również imponował swoją grą i ponownie stał się ważnym członkiem zespołu. Najczęściej grał na boku trzyosobowej linii pomocy. Chelsea radziła sobie nieźle, wygrywając m.in. 7:0 z Lincoln City czy 3:1 z West Bromwich. Ostatecznie jednak to ta ostatnia drużyna zajęła pierwsze miejsce w lidze i wywalczyła awans. Drugi był Bolton, a Chelsea dopiero trzecia. Na pocieszenie został tytuł króla strzelców dla Boba Wittinghama (31 goli).

O krok od sukcesu The Blues byli też w FA Cup. Po pokonaniu Leyton Orient, Chesterfield Town, Wolverhampton i Swindon Town Chelsea znalazła się w półfinale krajowego Pucharu. Na St. Andrew’s Stadium w Birmingham rywalem Chelsea było Newcastle. Porażka 0:3 zakończyła marzenia ówczesnego drugoligowca o zdobyciu prestiżowego trofeum. Warren nie mógł wtedy wiedzieć, że więcej przed taką szansą już nie będzie dane mu stanąć.

Początek dramatu

Sezon 1911/1912 był bardzo udany dla Chelsea. 54 punkty i drugie miejsce w tabeli dały upragniony powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Bob Wiittingham tym razem zdobył mniej bramek (26), ale i tak był najlepszym strzelcem zespołu. Prawie wszystko układało się po myśli fanów The Blues. Prawie.

Dla Benjamina Warrena i jego rodziny jesień 1911 roku była początkiem koszmaru, który nie miał szczęśliwego końca. 28 października 1911 roku Chelsea wygrała 4:1 z Clapton Orient (ówczesna nazwa Leyton Orient).

Jedna z prasowych relacji głosiła:

Wagę zwycięstwa podkreśla fakt, że zawodnik Ben Warren był w drugiej połowie tylko statystą.

Taki stan rzeczy spowodowany był kontuzją kolana, której doznał. Przypomnijmy, że w tamtych czasach nie było możliwości dokonania zmiany.

Troska o rodzinę

Lekarze uznali, że jest to niewiele więcej niż rutynowa kontuzja, a artykuł z gazety The Evening Telegraph & Post z 22 listopada 1911 roku sugerował, że uraz Warrena nie jest poważny:

Ben Warren robi wielkie postępy. Stan kontuzjowanego kolana poprawił się znacznie szybciej, niż się spodziewano, a teraz Warren spokojnie ćwiczy, aby wzmocnić mięśnie. Oczekuje się, że za kolejne trzy tygodnie znów będzie w formie meczowej.

Takie twierdzenia okazały się jednak nieuzasadnionym hurraoptymizmem. Kolano nie goiło się, jak należy. Warren im dłużej przebywał w szpitalach i był poza domem, tym bardziej martwił się, jak nakarmi swoją żonę i czwórkę dzieci. W ówczesnej rzeczywistości piłkarz, który nie grał, nie otrzymywał wynagrodzenia. Warren obawiał się nie tylko perspektywy przedwczesnego zakończenia kariery, ale także utraty zdolności do wykonywania jakiejkolwiek godziwej pracy.

Kolejna miesiące przynosiły tylko gorsze wiadomości. Gazety donosiły, że u Warrena rozwinęła się „gorączka mózgowa”. Zdaniem prasy, Warren, wcześniej łagodny i kulturalny człowiek, „stał się bardzo dziwny, a czasami agresywny”.

Od szpitala do szpitala

15 grudnia 1911 r. trafił do prywatnej kliniki. Rick Glanvill tak pisał o tym fakcie w oficjalnej monografii Chelsea FC:

Został przyjęty do prywatnej kliniki w Nottingham, cierpiąc na ostrą manię, urojenia, że ​​został otruty oraz halucynacje słuchu i wzroku.

Wiedza o leczeniu tego rodzaju chorób na początku XX wieku była dużo mniejsza niż obecnie. Psychiatria budziła wówczas wielkie zainteresowanie naukowców, ale metody leczenia znacznie odbiegały od dzisiejszych. Warrenowi starano się zapewnić jak najlepsze warunki odzyskiwania zdrowia. Nie bez znaczenia było to, że piłkarz był znaną publicznie postacią.

W lutym 1912 roku Warren musiał przyjąć kolejny cios. Mająca od lat problemy z płucami matka piłkarza, Emily zachorowała na grypę. Ciężki przebieg choroby oraz troska o swego syna doprowadziła panią Warren do śmierci.

Pogarszający się stan Warrena skłonił lekarzy do decyzji o umieszczeniu Bena w zakładzie zamkniętym.

Ben Warren został przeniesiony z Nottingham do zakładu w Mickleover, bliżej jego własnego domu. Nadal daleko mu do wyzdrowienia — donosił „The Manchester Courier”, w poniedziałek, 11 marca 1912 roku.

Niecodzienny spacerowicz

Kontuzjowane kilka miesięcy wcześniej kolano Warrena miało się już zdecydowanie lepiej. Natomiast stan umysłu piłkarza Chelsea mógł budzić bardzo poważny niepokój. Po kilku miesiącach pobytu w zakładzie w Mickleover wciąż sprawny fizycznie Warren postanowił stamtąd uciec. Przyjrzyjmy się nieco dłuższemu cytatowi z gazety The Courierz 5 września 1912, aby przekonać się, jak skończyła się ta próba.

Wczoraj rano, tuż przed drugą, na Derby Road w Nottingham miał miejsce niesamowity incydent. Uwagę przyciągnął nagi mężczyzna przechodzący między fontanną a główną bramą cmentarza. Inny mężczyzna, który akurat pił przy fontannie, zobaczył tajemniczą postać i był tak przerażony, że pobiegł za nią z pełną prędkością wzdłuż Alfreton Road. Pozostali przechodnie podążyli za tą postacią w dół Derby Road. Mężczyzna palił papierosa i nie miał na sobie nic poza kołnierzem i krawatem. Przechodząc Derby Road, zobaczył goniących go mężczyzn i krzyknął: „Dobranoc, Jack”. Przechodnie niespokojnie podążyli za nagim mężczyzną i zobaczyli, jak oddawał się dziwacznym wybrykom. Skakał po chodniku i jezdni, jakby się bawił w wyimaginowaną grę w piłkę nożną i wrócił drogą w kierunku mężczyzn. Mężczyźni podeszli do dziwnego „piłkarza”i spytali go, co robi.

Powiedział im, że jedzie do Trent Bridge, aby zagrać w meczu. Musiał tam być o 15:30. Wkrótce przybył inspektor policji i przekonując nieznajomego, że zostanie zabrany na boisko piłkarskie, nakłonił go do udania się do Guildhall, gdzie mężczyzna podał nazwisko Ben Warren i powiedział, że mieszka w Derby. Kilkakrotnie nawiązał do gry w Derby County ze Steve’em Bloomerem i innymi znanymi piłkarzami, a później został rozpoznany przez dziennikarza jako słynny obrońca lub pomocnik. Żałosną sytuację Warrena tłumaczy fakt, że po opuszczeniu Derby County kilka sezonów temu przeniósł się do Chelsea, gdzie doznał urazu kolana, co wymagało operacji chirurgicznych.

W końcu udał się do swojego domu w Newhall, a następnie do szpitala publicznego w Nottingham, gdzie przebywał kilka miesięcy i poinformowano go, że jego stan znacznie się poprawił. Warren, jeszcze tydzień temu, był w szpitalu psychiatrycznym hrabstwa Derbyshire w Mickleover, gdzie był przeniesiony z Nottingham. Uważa się, że uciekł z Mickleover i szedł pieszo do Nottingham, czyli odległość 20 mil.

Ben już nie zagra

Kilka dni później po tych wydarzeniach w gazecie The Evening Telegraph and Post ukazał się zaskakujący artykuł. Autor tekstu sugerował, że Warren ma się coraz lepiej. Czytelnicy mogli dowiedzieć się, że Ben jest w dobrej formie fizycznej, znów jest dawnym sobą i wkrótce wróci do gry w Chelsea. Biorąc pod uwagę, iż kilka dni wcześniej Warren biegał nagi po parku w Nottingham, doniesienia gazety wydawały się mało wiarygodne i dawały fałszywą nadzieję wielbicielom jego futbolowego talentu. Dwa dni później sprawę skomentował pracownik Chelsea, A.J. Palmer, który bez ogródek stwierdził, że tekst, który ukazał się w gazecie, jest zwykłą bzdurą.

Chciałbym, żeby tak było, ale pewne jest, że Ben Warren nie będzie w stanie grać w Chelsea w tym sezonie i osobiście wątpię, czy kiedykolwiek będzie na tyle zdrowy, by grać w pierwszoligowym futbolu. Proszę publicznie zaprzeczyć tej pogłosce.

O tym, że rację miał raczej Palmer niż dziennikarz The Evening Telegraph and Post świadczyć mogą kolejne wydarzenia. Według personelu szpitala Warren uważał się za nieprzydatnego i często wspominał o tym, że popełni samobójstwo. Raz zdarzyło się, że podarł prześcieradła na strzępy i usiłował się powiesić. Jego stan nie poprawił się na pewno w związku z doniesieniami o wybuchu I wojny światowej i wysłaniu na front jego braci. Wszyscy przeżyli wojnę, choć brali udział w krwawej bitwie nad Sommą, w której śmierć poniosło ponad 400 tysięcy brytyjskich żołnierzy. Przebywający w zamkniętym zakładzie Ben nie doczekał końca Wielkiej Wojny.

Śmiertelna gruźlica

W sierpniu 1916 roku u Warrena zaobserwowano niepokojący suchy kaszel, po dwóch miesiącach zdiagnozowano u niego gruźlicę. Wyczerpany psychicznie Ben nie miał siły walczyć z chorobą. 15 stycznia 1917 roku pół godziny przed północną Ben Warren został znaleziony martwy przez mającego nocny dyżur opiekuna.

Zanim doszło do tego tragicznego wydarzenia, angielskie środowisko piłkarskie wyszło z inicjatywą udzielenia pomocy finansowej rodzinie Bena Warrena. W tym celu zorganizowano dwa mecze charytatywne.

Na rzecz rodziny

27 kwietnia 1914 roku rozegrano mecz „Południe” kontra „Północ”.

„Południe” wystąpiło w składzie: Molyneux (Chelsea); Shaw (Arsenał), Colclough (Crystal Palace), White (Fulham), Logan (Chelsea), Grimsdell (Tottenham Hotspur); Walden (Tottenham Hotspur), Woodward (Chelsea), Davis (Millwall), McFadden (Clapton), McNeil (Chelsea).

W drużynie „Północy” zagrali natomiast: Pearson (West Bromwich); Crompton (Blackburn Rovers), Womack (Birmingham); Barbour (Derby County), Roberts (Oldham); Meredith (Manchester United), Shea (Blackburn Rovers), Osborn (Preston North End), Bache (Aston Villa), Henshall ( Notts County).

Najpierw prowadzenia objęli piłkarze z północy — gol Bache’a — ale strzały McFaddena i Forda (wszedł z ławki) dały zwycięstwo „południowcom”. Najważniejsze było jednak to, że z biletów zebrano kwotę, którą po odliczeniu kosztów organizacji, w całości przekazano żonie piłkarza, pani Minnie Warren.

Kilka dni później w Newhall zorganizowano mecz miejscowego zespołu Newhall Swifts z Derby County. Goście wygrali 4:1, jednak ponownie najważniejsza była kwota zebrana na rzecz żony i dzieci Bena Warrena. Łącznie z obu spotkań, a także z licznych datków uzbierano kwotę 613 funtów.

Grób Warrena

Pogrzeb odbył się w Newhall, 18 lutego 1917 roku, w obecności dużej liczby żałobników. Warrena żegnała nie tylko rodzina i mieszkańcy Newhall, ale także przedstawiciele świata angielskiej piłki. W 1929 w tym samym grobie pochowany został najmłodszy syn Warrena, Grenville. Po latach (w 1963) spoczęła tam także żona Bena, Minnie.

Przez wiele dziesięcioleci rodzinny grobowiec Warrenów był zapomniany i bardzo zaniedbany. Dopiero w ostatnich latach grób został uporządkowany przez krewnych. Dzięki miejscowemu historykowi Stuartowi Haywoodowi odsłonięto tablicę pamiątkową w miejscu urodzenia Warrena. Jego rodzinny dom został częścią szlaku edukacyjnego prezentującej dziedzictwo miasta Swadlincote i okolic.

Podobny do Gerrarda?

Mający już ponad 80 lat Stuart Haywood uważany jest za najlepszego znawcę życiorysu Warrena. W rozmowie z Derby Telegraph przyznaje, że stylem gry Ben Warren mógł przypominać Stevena Gerrarda, mimo iż grał na innej pozycji.

Oczywiście nigdy nie widziałem, jak grał i nie ma żadnych nagrań. Ale na podstawie doniesień o jego kondycji, nieustannym bieganiu, zdecydowanych interwencjach i celnych podaniach, jego styl był prawdopodobnie podobny do stylu Gerrarda.

Piłkarskie tradycje w rodzinie Warrenów kontynuował syn Bena, Harry. Grał w drużynie Folkestone Invicta, w której z czasem został grającym menadżerem. Później prowadził też drużyny Chelmsford City, Southend United i Coventry City.

Doceńmy dawnych piłkarzy

Życiorys Bena Warrena to z całą pewnością historia tragiczna. Jego niewątpliwie udaną karierę sportową przerwał szereg następujących po sobie nieszczęść. Choć był przecież jednym z najbardziej znanych piłkarzy w kraju, to pomoc, której mu udzielono, nie wystarczyła, aby ocalić go przed chorobą psychiczną i śmiercią.

Patrząc na tę historię z perspektywy ponad stu lat łatwo zauważyć, jak wiele zmieniło się w świecie futbolu od tamtego czasu. Zdrowie współczesnych piłkarzy monitorowane jest przez szereg specjalistów, a w razie problemów futboliści otaczani są troskliwą opieką. Warto pamiętać o tym kontraście i jeszcze bardziej docenić trud zawodników, którzy dostarczali kibicom rozrywki przed stu laty.

JAKUB TARANTOWICZ

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Jakub Tarantowicz
Jakub Tarantowicz
Rocznik 1987. Kibic Łódzkiego Klubu Sportowego i Manchesteru United. Szczęśliwy mąż. Dumny tata dwóch córeczek. Z wykształcenia historyk. Od wielu lat pracownik księgarni historycznej w Łodzi

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...