K ilka miesięcy temu na naszych łamach pisaliśmy o najważniejszej francuskiej rywalizacji piłkarskiej, czyli bojach Olympique Marsylia z PSG. Dziś przyszedł czas na historię Choc des Olympiques – walkę pomiędzy dwoma „olimpijskimi” klubami. Na przestrzeni lat Marsylia i Lyon toczyły z sobą wielkie boje, o których warto napisać więcej.
Kilka słów o Marsylii
W ostatnich latach na francuskich boiskach bezapelacyjnie rządzi PSG. Klub ze stolicy nie potrafi wprawdzie podbić Europy, ale w rozgrywkach ligowych nie ma sobie równych. I chociaż zdarzają się takie wpadki jak porażka 1:5 z Lille w sezonie 2018/19, to na koniec piłkarze stołecznej drużyny wznoszą trofeum za wygranie Ligue 1.
Bywały jednak lata, kiedy najlepszymi ambasadorami francuskiej piłki klubowej były inne zespoły. Olympique Marsylia dokonał czegoś, co nie udało się ani PSG, ani żadnemu innemu klubowi z Francji. W sezonie 1992/93 sięgnął po Puchar Europy, pokonując w finale AC Milan. Najważniejsze klubowe rozgrywki w Europie były wówczas pierwszy raz rozgrywane pod postacią Ligi Mistrzów. Dwa lata wcześniej, jeszcze przed erą Champions League, marsylczycy doszli do finału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, gdzie musli uznać wyższość Crvenej Zvezdy Belgrad.
Jeszcze nie tak dawno, bo w 2018 roku, piłkarze OM wystąpili w finale Ligi Europy. W 1999 i 2004, gdy te rozgrywki były Pucharem UEFA, również potrafili osiągnąć taki wynik. Pod koniec lat 80. był jeszcze półfinał nieistniejącego obecnie Pucharu Zdobywców Pucharów. Do tego należy doliczyć sukcesy krajowe. Dziewięć tytułów mistrza Francji czy dziesięć krajowych pucharów to dorobek, który robi kolosalne wrażenie.
Francja wydała na świat wielu wybitnych piłkarzy. Bodaj największy z nich, Zinedine Zidane, urodził się na przedmieściach Marsylii i chociaż nigdy nie zagrał w klubie z tego miasta, powiedział:
Marsylia to moje miasto, OM pozostanie klubem mojego serca.
Wypowiedzi wielkich osobistości francuskiego świata piłkarskiego najlepiej świadczą o wyjątkowości jednego z opisywanych w tym tekście klubów. Jeden z największych bramkarskich szaleńców, Fabien Barthez przyznał:
W mieście i klubie takim jak ten wystarczy spędzić rok, a jest się naznaczonym na całe życie.
Kilka słów o Lyonie
Wyjątkowości nie można odmówić także drugiemu z przedstawianych klubów. Olympique Lyon na początku XXI wieku był wizytówką Ligue 1 w Europie. Drużyna długo musiała czekać na pierwsze mistrzostwo kraju. Kiedy jednak sięgnęła po tytuł w 2002 roku, zdobywała go aż siedem razy z rzędu. Pięć Pucharów Francji to też dla wielu klubów wynik godny pozazdroszczenia.
W europejskich rozgrywkach Lyon, w przeciwieństwie do Marsylii, nigdy nie wszedł na szczyt, ale już w 1964 roku znalazł się w najlepszej czwórce PZP. W 2010 roku taki sam szczebel osiągnął w Lidze Mistrzów, a siedem lat później w Lidze Europy.
Barwni działacze
Olympique Lyon to także prawdziwa kuźnia selekcjonerów. Na przestrzeni lat związanych z OL było kilku późniejszych trenerów reprezentacji Francji jak Raymond Domenech, Jacques Santini, Aime Jacquet czy Gerard Houllier.
Opowiadając o klubach z Marsylii i Lyonu, koniecznie trzeba wspomnieć o ich słynnych działaczach. Bernard Tapie to jedna z najsłynniejszych postaci francuskiego piłkarstwa. Kopał piłkę, ale jedynie na poziomie piątej ligi. Świat poznał go jako wpływowego działacza mającego ogromny wpływ na historię marsylskiego klubu.
Tapie? To szaleniec, ale szaleniec sympatyczny i wpływowy – charakteryzował tę postać Diego Maradona.
I chyba właśnie słowa słynnego Argentyńczyka najlepiej opisują Tapiego. Jego świat nie ograniczał się do piłki nożnej. Hobbystycznie uprawiał kolarstwo, tenis, latanie samolotami czy żeglarstwo. Pasjonował się sztuką XVIII wieku, śpiewał, rapował, występował w teatrze. W 1996 roku zagrał u boku Daniela Olbrychskiego w filmie „Hommes, femmes, mode d’emploi” w reżyserii Claude’a Leloucha. Gdyby tego było mało, w telewizji TF1 miał program o gospodarce.
O tym nietuzinkowym człowieku napisano już wiele. Na pewno nie można go ocenić jednoznacznie. Faktem jest, że mocno przyczynił się do zbudowania potęgi OM. W 1993 roku jego klub osiągnął wszak największy sukces z możliwych, ale też splamił swój honor aferą korupcyjną, w wyniku której stracił mistrzostwo Francji.
Po stronie Lyonu także nie brakowało nieszablonowych działaczy. Na uwagę zasługuje historia Bernarda Lacombe’a. Na mecze OL uczęszczał już jako dziecko, wspólnie z ojcem. Pewnego dnia powiedział mu:
Zobaczysz, ja tu też kiedyś będę środkowym napastnikiem i będę tu strzelał gole.
Chyba każdy doświadczył tego, jak rzadko spełniają się marzenia. Często w brutalny sposób zostają zmiażdżone przez rzeczywistość, ale zdarza się, że niektóre się spełniają. Tak było w przypadku wyżej wspomnianego marzenia Lacombe’a. Jako piętnastolatek trafił na staż dla młodych zawodników do… Marsylii. Jego tata nie zgodził się na występy swojego syna w tamtejszym Olympique. Dwa lata później Bernard trafił do tego „właściwego”, z ich punktu widzenia, olimpijskiego klubu. Znalazł się w szerokiej kadrze OL, a pierwszego gola strzelił już w debiucie przeciwko Red Star. Przez następnych siedem lat zdobył dla Lyonu 123 bramki. Większe sukcesy w karierze zawodniczej osiągał z Girondis Bordeaux, ale po jej zakończeniu wrócił do Lyonu. Pełnił tam różne funkcje. Był dyrektorem technicznym, trenerem i w końcu doradcą prezesa.
Doradzał nie byle komu. Prezes OL, Jean-Michel Aulas to bowiem również postać, której należy poświęcić kilka zdań. Jego sportowa młodość związana była z piłką ręczną. Nigdy nie doszedł do pierwszoligowego poziomu, ale wykazywał się wielką walecznością. Przypłacił to kontuzją oka, w wyniku której odkleiła mu się siatkówka. Uporem odznaczył się już w wieku 16 lat. W wypadku na nartach złamał krąg lędźwiowy, co wiązało się z koniecznością dokonania przeszczepu. Aulas ani myślał porzucić sport. Niestety z powodów zdrowotnych nie dostał się do elitarnego batalionu Joinville, do którego wcielano wyczynowych sportowców, oraz na francuski odpowiednik AWF.
To wszystko doprowadziło do znalezienia nowych zainteresowań. Aulas zajął się branżą informatyczną. Ta działalność przyniosła mu sporo pieniędzy. Później trafił do świata futbolu. Człowiekiem, dzięki któremu tak się stało, był… Bernard Tapie. W 1987 roku Olympique Lyon przeżywał duże problemy finansowe. Aulas został wówczas ratownikiem klubu. Polecił go wspomniany szef OM.
Tapie, jak to Tapie – „kręcił się”, jak mówią. Milion spraw, milion interesów, milion znajomości. Aulas mu zaimponował swoim sprytem, zdecydowaniem i smykałką do biznesu – pisali autorzy wydanej przez „Przegląd Sportowy” publikacji „Wielkie kluby Europy. Olympique Lyon.
Francisque Collomb, ówczesny mer Lyonu, na spotkaniu ważnych biznesowych postaci miasta zapytał obecnego tam Tapiego, kiedy ten może wkroczyć do OL. W odpowiedzi usłyszał:
Moje przybycie tam mija się z celem, panie merze. Miasto takie jak Lyon ma przemysłowców zdolnych do podjęcia się takiego wyzwania.
Za plecami Tapiego schowany był Aulas, który obserwował całą sytuację. Jego nazwisko tego dnia jeszcze nie padło. Wszystko stało się jasne podczas jednego z ekonomicznych programów Tapiego w TF1. Właściciel OM ogłosił, że to Aulas jest w stanie uratować klub z Lyonu. Kilka misiecy później były szczypiornista przejął w nim stery i doprowadził do wielkich sukcesów.
Choc des Olympiques
Jak już napisano, oba kluby mają niezwykłą pozycję w świecie francuskiego futbolu. Nic dziwnego, że ich rywalizacja wzbudza szczególne zainteresowanie kibiców. Na pewno jednak w przypadku tej rywalizacji nie ma tyle „złej krwi”, co przy okazji bojów marsylczyków z PSG.
Pierwszy mecz pomiędzy „olimpijskimi klubami” został rozegrany już w 1945 roku i zakończył się remisem 1:1. Wtedy ta rywalizacja nie miała jeszcze takiej rangi jak teraz. Zyskała ją z czasem, po tym, jak zespół z Lyonu trafił pod skrzydła Aulasa.
Były to czasy dominacji Marsylii. Piłkarze OM od 1989 roku kolekcjonowali mistrzowskie tytuły. Zdobywali je cztery razy z rzędu, piąty został odebrany przez wspomnianą wcześniej aferę korupcyjną.
Lyon dopiero marzył o wielkości. Ambicje Aulasa były ogromne. Świadczy o tym fakt, że działacz w 1988 roku zapowiedział, że jego klub sięgnie po Puchar Europy w ciągu czterech lat. Jak wiemy, nie udało się to do dziś.
Ten „mniejszy” Olympique rósł w siłę. Rozpędzał się w latach 90. W połowie ostatniej dekady XX wieku został wicemistrzem Francji, ustępując jedynie Nantes. W drużynie grali już tacy piłkarze jak Amoros, Gava, Olmeta czy Giuly. Latem dołączył do nich Jacek Bąk.
Dopiero w 2000 roku OL zdołało dostać się do Ligi Mistrzów, stając u progu wielkiej ery klubu. Rok później jego łupem padł Puchar Ligi. A w 2002 zaczęła się wspaniała seria. Przez siedem sezonów w rozgrywkach ligowych nikt nie potrafił zatrzymać zespołu z miasta lwa.
Pamiętne mecze
Choc des Olympiques to rywalizacja o dużej wartości sportowej. W XXI wieku Lyon aż 16 razy stwał na podium w ligowych rozgrywkach. Marsylia uczyniła to w tym czasie siedmiokrotnie. Nic dziwnego, że mecze tych drużyn są uznawane za klasyk.
Kibice z Marsylii do dziś zapewne wspominają spotkanie z 1991 roku. Ich ulubieńcy pokonali zarządzany dopiero od kilku lat przez Aulasa klub aż 7:0. Fani Lyonu musieli poczekać nieco ponad sześć lat na wzięcie okazałego rewanżu. W maju 1997 roku to ich drużyna wygrała w ostatniej kolejce 8:0, już do przerwy prowadząc siedmioma bramkami. Nie miało znaczenia to, że oba zespoły zakończyły sezon w środku tabeli. Jedynym niezadowolonym zawodnikiem OL był Jacek Bąk. Polak wszedł na boisko na ostatnie 10 minut i złamał nos.
Warto zatrzymać się także przy meczu Pucharu Francji z 2007 roku. Miał on podobny przebieg do słynnego finału Ligi Mistrzów z 1999 roku, kiedy Manchester United w ostatnich minutach odwrócił losy widowiska i wyrwał puchar Bayernowi Monachium. W 1/16 finału Coupe de France wszystko wskazywało na to, że Lyon wywalczy awans, Jeszcze na dwie minuty przed końcem prowadził 1:0, ale rywale zdołali strzelić dwa gole tuż przed końcowym gwizdkiem. Ostatecznie Marsylia doszła do finału rozgrywek, gdzie przegrała po rzutach karnych z Sochaux.
Przenosimy się do 2009 roku. 8 listopada doszło prawdopodobnie na najbardziej pamiętnego meczu tych drużyn. Kilka miesięcy temu opisywaliśmy na naszych łamach to spotkanie szczegółowo. W tym miejscu warto przypomnieć, że zakończyło się ono wynikiem 5:5. Był to jeden z najwspanialszych meczów w historii ligi francuskiej, Prawdziwy piłkarski kosmos.
Wszystkich pamiętnych meczów opisać nie sposób. Należy na pewno wspomnieć jeszcze o spotkaniu z 2015 roku. ZostJustify-textało ono zapamiętane bardziej z powodów kibicowskich niż piłkarskich. Na Stade Velodrome przyjechał, już jako zawodnik Lyonu, były gracz Marsylii Mathieu Valbuena. Fani OM nie mogli wybaczyć mu zdrady. Przyjęli go bardzo wrogo, przygotowali kukłę z jego podobizną. Po rozpoczęciu drugiej połowy, przy prowadzeniu Lyonu 1:0, gdy Valbuena podszedł do narożnika, by rozegrać rzut rożny, w jego kierunku leciały rzucane przez kibiców przedmioty. Mecz został przerwany na ponad kwadrans. Sympatycy marsylskiego klubu nie pierwszy raz pokazali, że należą do jednych z najbardziej fanatycznych w Europie. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że po wznowieniu gry gospodarze wyrównali i potyczka zakończyła się remisem.
Zakończenie
Dla Olympique Marsylia najważniejszym rywalem jest PSG. Kibice Olympique Lyon z największymi wypiekami na twarzy czekają na mecze z lokalnym rywalem z St. Etienne. Choc des Olympiques to rywalizacja, która również sprawia, że fanom tych drużyn szybciej biją serca. Obecnie, kiedy we Francji dominują bogacze z Paryża, starcie OM z OL nie ma prawa szczycić się mianem meczu na szczycie. Sama liga francuska w Europie wypada gorzej od pozostałych lig tzw. wielkiej piątki. Nie ulega jednak wątpliwości, że zarówno we Francji, jak i w nieco mniejszym stopniu na kontynencie, starcia „olimpijczyków” to wielkie piłkarskie święto. Tak będzie zawsze, niezależnie od miejsc w tabeli. Choc des Olympiques to historia, część francuskiej kultury piłkarskiej i najczęściej po prostu dobry futbol.
GRZEGORZ ZIMNY
Źródła, z których korzystałem:
- Tadeusz Fogiel, Marcin Kalita – „Wielkie kluby Europy. Olympiue Lyon” – publikacja wydana przez „Przegląd Sportowy”
- Tadeusz Fogiel, Marcin Kalita – „Wielkie kluby Europy. Olympiue Marsylia” – publikacja wydana przez „Przegląd Sportowy”
- Strona OM4ever.com http://www.om4ever.com/HistoSommaire.html