
Tylko jeden klub w historii Irlandii zdobył tryplet, czyli mistrzostwo, puchar kraju i puchar ligi: Derry City FC w sezonie 1988/1989. A jest to drużyna z miasta, które nawet nie leży w granicach tego kraju! Dlaczego północnoirlandzkie Derry gra w lidze Republiki Irlandii i jaki ma to związek z historią “The Troubles”, czyli konfliktu między katolikami i protestantami w Irlandii Północnej?
Kibice piłkarscy są przyzwyczajeni do tego, że można zagrać z Irlandią bądź z Irlandią Północną. Z kolei w rozgrywkach rugby jest jedna Irlandia, bez podziału na Północ i Republikę. Północnoirlandzkie Derry City FC walczy o mistrzostwo Irlandii. Dodajmy jeszcze do tego język irlandzki, który jest wspaniałym dziedzictwem starożytnej Irlandii, a jednocześnie Irlandczycy (poza nieznaczną częścią społeczeństwa, głównie na zachodzie Wyspy) na co dzień nim się nie posługują i w sumie jest czymś trochę sztucznym. Historia Irlandii jest niezwykle skomplikowana i ma to także wielki wpływ na futbol.
KLIKNIJ I DOŁĄCZ DO NASZEJ GRUPY NA FACEBOOKU
Znana pod starożytną nazwą Hibernia (od tego słowa wzięło się irlandzkie „Eire”) Irlandia była znana Rzymianom, pisał o niej chociażby Tacyt („Żywot Juliusza Agrykoli”), ale władcy starożytnego świata nigdy nie podjęli próby jej podboju. Żyli sobie szczęśliwie na sąsiedniej Brytanii, aż musieli ją opuścić na początku V wieku n.e., kiedy to kończyło się ich cesarstwo i cały świat starożytny.
Jeden z ostatnich urodzonych tam obywateli rzymskich nazywał się Magonus Succetus Patricius Cothirthiacus. Wychowany w zgodzie z religią Rzymian, w pewnym momencie doznał olśnienia, nawrócił się na chrześcijaństwo i popłynął do Irlandii, aby nawracać mieszkających tam ludzi. Mowa oczywiście o św. Patryku, patronie całej Wyspy. Jednak historycy dawnej Irlandii od lat mieli niemały problem, bo Apostoł Irlandczyków zostawił po sobie dwa dzieła, które napisał bardzo ubogą łaciną i generalnie sprawiał wrażenie człowieka mało wykształconego. Natomiast późniejsze żywoty sławiły go jako ucznia św. Germana z Auxerre, czyli – porównując do dzisiejszych realiów – absolwenta jednego z najlepszych uniwersytetów na świecie. O co chodziło?
Na 100% pewnie nigdy się nie dowiemy, jak to było, ale najbardziej przekonującą odpowiedź dał w 1942 r. prof. Thomas O’Rahilly w książce „The Two Patricks”. Swoją drogą – rok 1942, środek II wojny światowej, a tu sobie w Dublinie można spokojnie badać historię średniowieczną. Irlandia zachowała neutralność w latach 1939-1945, a niektórzy Brytyjczycy powiedzieliby nawet, że po cichu sprzyjała Hitlerowi. Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, a że Irlandczycy od lat walczyli z Wielką Brytanią…
Ale wróćmy do św. Patryka – otóż tenże historyk O’Rahilly stwierdził, że tak naprawdę istniało dwóch św. Patryków: ten słabo wykształcony obywatel rzymski, który chrystianizował Ulster i założył biskupstwo w Armagh (Irlandia Północna) oraz Palladiusz Patryk, świetnie wykształcony uczeń św. Germana z Auxerre, który działał w Leinster, czyli generalnie w okolicach późniejszego Dublina. Tak już na samym początku swego istnienia Irlandia została rozdzielona przez dwóch różnych Patryków na Północ i resztę…
Mimo wszystko Derry City FC nie musiałoby pewnie balansować między jednym a drugim krajem, gdyby nie król Anglii Henryk VIII, który odrzucił katolicyzm i stworzył autonomiczny kościół anglikański w Wielkiej Brytanii. Tak zaczęła się reformacja, która jeszcze bardziej poróżniła Irlandczyków i Anglików – ci pierwsi pozostali wierni papieżowi, ci drudzy zaczęli tworzyć niezależne kościoły, bo przecież na anglikanizmie się nie skończyło. Irlandia wówczas wchodziła w skład Królestwa Wielkiej Brytanii, a jej najbardziej rozwiniętą prowincją był Ulster na północy, gdzie chętnie osiedlali się protestanci z Anglii i Szkocji.
Jako wierni poddani króla zyskiwali coraz większe przywileje, kosztem irlandzkich katolików. W 1641 r. doszło to tzw. Irlandzkiej Rebelii, kiedy to katolicy masowo mordowali protestantów. Niedługo potem doszło do ścięcia króla Karola I Stuarta, rządów Olivera Cromwella i ogólnie trudnych czasów dla Wielkiej Brytanii, a tym samym i dla Irlandii. Nie będę tutaj streszczał całej historii tego kraju, bo pisać chcę o Derry City FC, ale wspomnę jeszcze tylko o kluczowej bitwie nad rzeką Boyne koło Droghedy (nota bene Drogheda United FC właśnie awansował do irlandzkiej ekstraklasy).

Przenieśmy się więc do roku 1689 r. Trwała wtedy tzw. wojna irlandzka, która była elementem wielkiej rozgrywki o władzę w Londynie między Jakubem II Stuartem (jego popierali katolicy z Irlandii) a Wilhelmem III Orańskim z Holandii. Jakub był synem ściętego w 1649 r. króla Karola I, a więc po śmierci swojego starszego brata Karola II prawowitym następcą tronu; w dodatku katolikiem, czym naturalnie zaskarbił sobie sympatię Irlandczyków.
Anglicy nie chcieli jednak katolika na tronie i zaproponowali koronę Wilhelmowi Orańskiemu, tym samym planowali osadzić w Londynie nową dynastię. Wojna była nieunikniona.
Jeszcze na jej początku niemal cała Irlandia była w rękach jakobitów, poza protestanckimi enklawami w Ulsterze. W 1689 r. katoliccy mieszkańcy dzielnicy Bogside w Derry (niezwykle istotna dzielnica dla historii Derry City FC), znajdującej się poza murami miasta, napadli na centrum, aby „oczyścić” swoje miasto z protestantów. Ci się jednak świetnie bronili i przetrzymali oblężenie. Był to swego rodzaju wstęp do bitwy nad rzeką Boyne, która miała miejsce 11 lipca 1690 r. (według obowiązującego wówczas w Anglii kalendarza juliańskiego był 1 lipca).
Nad Boyne wygrali zwolennicy Wilhelma Orańskiego i dwa dni później wkroczyli triumfalnie do Dublina. Jakobici uciekli do Limericku za rzekę Shanon, tam otoczyły ich wojska Wilhelma, a Jakub Stuart uciekł za granicę. Wojna zakończyła się traktatem w Limericku, który ugruntował na lata sytuację na Zielonej Wyspie – dominację protestantów nad katolikami w Ulsterze i zależność całego kraju od Wielkiej Brytanii.
Protestanci w Irlandii Północnej co roku 12 lipca świętują zwycięstwo nad Boyne (czemu 12 lipca, a nie 1 bądź 11? – because we are Irish – odpowiedziała mi znajoma rojalistka z Belfastu…). Protestanci maszerują wtedy przez główne ulice miast, niczym zwycięska armia Wilhelma Orańskiego, a dominującym kolorem jest pomarańczowy. Katolików wyróżnia zieleń i to jest geneza irlandzkiej flagi – oba kolory przedziela jedynie biel, symbolizująca pokój między dwoma stronami. Z tym pokojem to jednak różnie bywało, a najlepiej obrazują to losy Derry City FC.
To nie koniec tekstu! Przejdź na następną stronę i czytaj dalej…