Derry City FC – między jedną a drugą Irlandią

Czas czytania: 12 m.
5
(1)

Tylko jeden klub w historii Irlandii zdobył tryplet, czyli mistrzostwo, puchar kraju i puchar ligi: Derry City FC w sezonie 1988/1989. A jest to drużyna z miasta, które nawet nie leży w granicach tego kraju! Dlaczego północnoirlandzkie Derry gra w lidze Republiki Irlandii i jaki ma to związek z historią „The Troubles”, czyli konfliktu między katolikami i protestantami w Irlandii Północnej?

Kibice piłkarscy są przyzwyczajeni do tego, że można zagrać z Irlandią bądź z Irlandią Północną. Z kolei w rozgrywkach rugby jest jedna Irlandia, bez podziału na Północ i Republikę. Północnoirlandzkie Derry City FC walczy o mistrzostwo Irlandii. Dodajmy jeszcze do tego język irlandzki, który jest wspaniałym dziedzictwem starożytnej Irlandii, a jednocześnie Irlandczycy (poza nieznaczną częścią społeczeństwa, głównie na zachodzie Wyspy) na co dzień nim się nie posługują i w sumie jest czymś trochę sztucznym. Historia Irlandii jest niezwykle skomplikowana i ma to także wielki wpływ na futbol.

Znana pod starożytną nazwą Hibernia (od tego słowa wzięło się irlandzkie „Eire”) Irlandia była znana Rzymianom, pisał o niej chociażby Tacyt („Żywot Juliusza Agrykoli”), ale władcy starożytnego świata nigdy nie podjęli próby jej podboju. Żyli sobie szczęśliwie na sąsiedniej Brytanii, aż musieli ją opuścić na początku V wieku n.e., kiedy to kończyło się ich cesarstwo i cały świat starożytny.

Jeden z ostatnich urodzonych tam obywateli rzymskich nazywał się Magonus Succetus Patricius Cothirthiacus. Wychowany w zgodzie z religią Rzymian, w pewnym momencie doznał olśnienia, nawrócił się na chrześcijaństwo i popłynął do Irlandii, aby nawracać mieszkających tam ludzi. Mowa oczywiście o św. Patryku, patronie całej Wyspy. Jednak historycy dawnej Irlandii od lat mieli niemały problem, bo Apostoł Irlandczyków zostawił po sobie dwa dzieła, które napisał bardzo ubogą łaciną i generalnie sprawiał wrażenie człowieka mało wykształconego. Natomiast późniejsze żywoty sławiły go jako ucznia św. Germana z Auxerre, czyli – porównując do dzisiejszych realiów – absolwenta jednego z najlepszych uniwersytetów na świecie. O co chodziło?

Na 100% pewnie nigdy się nie dowiemy, jak to było, ale najbardziej przekonującą odpowiedź dał w 1942 r. prof. Thomas O’Rahilly w książce „The Two Patricks”. Swoją drogą – rok 1942, środek II wojny światowej, a tu sobie w Dublinie można spokojnie badać historię średniowieczną. Irlandia zachowała neutralność w latach 1939-1945, a niektórzy Brytyjczycy powiedzieliby nawet, że po cichu sprzyjała Hitlerowi. Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, a że Irlandczycy od lat walczyli z Wielką Brytanią…

Ale wróćmy do św. Patryka – otóż tenże historyk O’Rahilly stwierdził, że tak naprawdę istniało dwóch św. Patryków: ten słabo wykształcony obywatel rzymski, który chrystianizował Ulster i założył biskupstwo w Armagh (Irlandia Północna) oraz Palladiusz Patryk, świetnie wykształcony uczeń św. Germana z Auxerre, który działał w Leinster, czyli generalnie w okolicach późniejszego Dublina. Tak już na samym początku swego istnienia Irlandia została rozdzielona przez dwóch różnych Patryków na Północ i resztę…

Mimo wszystko Derry City FC nie musiałoby pewnie balansować między jednym a drugim krajem, gdyby nie król Anglii Henryk VIII, który odrzucił katolicyzm i stworzył autonomiczny kościół anglikański w Wielkiej Brytanii. Tak zaczęła się reformacja, która jeszcze bardziej poróżniła Irlandczyków i Anglików – ci pierwsi pozostali wierni papieżowi, ci drudzy zaczęli tworzyć niezależne kościoły, bo przecież na anglikanizmie się nie skończyło. Irlandia wówczas wchodziła w skład Królestwa Wielkiej Brytanii, a jej najbardziej rozwiniętą prowincją był Ulster na północy, gdzie chętnie osiedlali się protestanci z Anglii i Szkocji.

Jako wierni poddani króla zyskiwali coraz większe przywileje, kosztem irlandzkich katolików. W 1641 r. doszło to tzw. Irlandzkiej Rebelii, kiedy to katolicy masowo mordowali protestantów. Niedługo potem doszło do ścięcia króla Karola I Stuarta, rządów Olivera Cromwella i ogólnie trudnych czasów dla Wielkiej Brytanii, a tym samym i dla Irlandii. Nie będę tutaj streszczał całej historii tego kraju, bo pisać chcę o Derry City FC, ale wspomnę jeszcze tylko o kluczowej bitwie nad rzeką Boyne koło Droghedy (nota bene Drogheda United FC właśnie awansował do irlandzkiej ekstraklasy).

Przenieśmy się więc do roku 1689 r. Trwała wtedy tzw. wojna irlandzka, która była elementem wielkiej rozgrywki o władzę w Londynie między Jakubem II Stuartem (jego popierali katolicy z Irlandii) a Wilhelmem III Orańskim z Holandii. Jakub był synem ściętego w 1649 r. króla Karola I, a więc po śmierci swojego starszego brata Karola II prawowitym następcą tronu; w dodatku katolikiem, czym naturalnie zaskarbił sobie sympatię Irlandczyków.

Anglicy nie chcieli jednak katolika na tronie i zaproponowali koronę Wilhelmowi Orańskiemu, tym samym planowali osadzić w Londynie nową dynastię. Wojna była nieunikniona.

Jeszcze na jej początku niemal cała Irlandia była w rękach jakobitów, poza protestanckimi enklawami w Ulsterze. W 1689 r. katoliccy mieszkańcy dzielnicy Bogside w Derry (niezwykle istotna dzielnica dla historii Derry City FC), znajdującej się poza murami miasta, napadli na centrum, aby „oczyścić” swoje miasto z protestantów. Ci się jednak świetnie bronili i przetrzymali oblężenie. Był to swego rodzaju wstęp do bitwy nad rzeką Boyne, która miała miejsce 11 lipca 1690 r. (według obowiązującego wówczas w Anglii kalendarza juliańskiego był 1 lipca).

Nad Boyne wygrali zwolennicy Wilhelma Orańskiego i dwa dni później wkroczyli triumfalnie do Dublina. Jakobici uciekli do Limericku za rzekę Shanon, tam otoczyły ich wojska Wilhelma, a Jakub Stuart uciekł za granicę. Wojna zakończyła się traktatem w Limericku, który ugruntował na lata sytuację na Zielonej Wyspie – dominację protestantów nad katolikami w Ulsterze i zależność całego kraju od Wielkiej Brytanii.

Protestanci w Irlandii Północnej co roku 12 lipca świętują zwycięstwo nad Boyne (czemu 12 lipca,  a nie 1 bądź 11? – because we are Irish – odpowiedziała mi znajoma rojalistka z Belfastu…). Protestanci maszerują wtedy przez główne ulice miast, niczym zwycięska armia Wilhelma Orańskiego, a dominującym kolorem jest pomarańczowy. Katolików wyróżnia zieleń i to jest geneza irlandzkiej flagi – oba kolory przedziela jedynie biel, symbolizująca pokój między dwoma stronami. Z tym pokojem to jednak różnie bywało, a najlepiej obrazują to losy Derry City FC.

Miasto konfliktu

Derry (tak powiedzą katolicy) albo Londonderry (tak powiedzą protestanci) to miasto leżące nad rzeką Foyle w północno-zachodniej części Irlandii Północnej (tuż przy granicy z Republiką). Liczące 84 tys. mieszkańców miasto to niejako symbol konfliktu irlandzkiego, tzw. „The Troubles”. Pierwsza wzmianka o Derry pochodzi z 546 r. – wtedy św. Kolumba założył tam klasztor.

Tenże święty o bardzo ciekawej biografii (długo był rycerzem i możnowładcą, aż dostał pokutę za morderstwo i przeszedł na bardziej świątobliwy tryb życia) zbyt długo w Derry nie pomieszkał, lecz wypłynął na północ i założył jeden z najsławniejszych klasztorów średniowiecznych na szkockiej wysepce Iona (złupiony potem przez wikingów). W czasach nowożytnych w Derry pojawiło się sporo protestantów, którym bezpieczeństwo zapewniało brytyjskie panowanie nad Wyspą, dlatego zawsze byli niezwykle lojalni wobec króla w Londynie. Zajmowali głównie centrum miasta, natomiast dzielnica Bogside po drugiej stronie rzeki Foyle była zawsze radykalnie katolicka i republikańska. Tam też swoją siedzibę znalazł Derry City FC, grający na Brandywell Stadium.

Pierwszym klubem w mieście był jednak powstały w 1890 r. St Columb’s Hall, który zmienił nazwę na St Columb’s Hall Celtic trzy lata później i w końcu na Derry Celtic w 1899 r. Nazwa Celtic jasno wskazuje, do jakiej tradycji odwoływali się założyciele. W sezonie 1897/1898 udało się dotrzeć do finału Pucharu Irlandii (tradycje Irish Cup przejął Puchar Irlandii Północnej, Puchar Republiki Irlandzkiej – FAI Cup – zaistniał w latach dwudziestych XX wieku), gdzie zespół z Derry przegrał 0:2 z Linfield FC. W lidze „Celtowie” zadebiutowali w sezonie 1900/1901, a ich największych osiągnięciem było piąte miejsce. W ciekawy sposób klub zakończył swój żywot – w 1913 r. po zajęciu 9. miejsca w lidze „Celtowie” zrezygnowali z dalszej, a zawodnicy skupili się na sportach irlandzkich (hurling i futbol gaelicki).  

W 1921 r. Irlandia uzyskała niepodległość, lecz ku niezadowoleniu katolików z Derry – ich miasto pozostało w granicach Irlandii Północnej, czyli de facto w granicach znienawidzonej Wielkiej Brytanii. Mimo działań IRA po pierwszej wojnie światowej i późniejszej wojnie o niepodległość Irlandii, życie powoli wracało do normy. Miasto rozmiarów Derry nie mogło zbyt długo pozostawać bez poważnego klubu piłkarskiego, zwłaszcza że liczące ¾ mieszkańców mniej Coleraine w 1927 r. założyło i zgłosiło do ligi Coleraine FC.

W 1928 r. powstał więc Derry City Football Club, który jednak w 1928 r. jeszcze nie mógł grać w Irish League, ponieważ jego aplikację odrzucono w Belfaście (Belfast i Derry zawsze ciężko się dogadywali). Rok później rozpoczął on występy w lidze Irlandii Północnej. Użycie w nazwie Derry było lekką prowokacją, ponieważ oficjalna brytyjska nazwa miasta to Londonderry. Jednocześnie władze kluby zaniechały członku „Celtic”, aby nie zrażać do drużyny nie-katolików.

Pierwszym historycznym trenerem był Joe McCleery. Jego drużyna występowała na stadionie Brandywell w barwach bordowo-niebieskich. W swoim pierwszym oficjalnym meczu pokonali Glentoran z Belfastu na oczach 7,5 tys. widzów. Po kilku latach Billy Gillespie zastąpił Joe McCleery’ego i jednocześnie zmienił klubowe barwy na obowiązujące do dzisiaj biało-czerwone – stąd przydomek „The Candystripes”.

Billy Gillespie wcześniej trenował Sheffield United, który też grywa w koszulkach w biało-czerwone pasy, więc nie trudno się domyślić, skąd nowy trener czerpał inspiracje. Pierwsze tytuły w historii to City Cup w 1935 i 1937 roku, a pierwszą prawdziwą klubową legendą był Jimmy Kelly, który wcześniej terminował w Liverpoolu, ale nie przebił się tam do pierwszej drużyny. W 1949 r. Derry City FC osiągnął pierwszy wielki sukces – zdobył Puchar Irlandii Północnej po zwycięstwie w finale z Glentoranem 3:1. „The Candystripes” powtórzyli to osiągnięcie w latach 1954 i 1964.

To trzecie zwycięstwo pozwoliło na debiut w europejskich pucharach. Derry City FC w sezonie 1964/1965 w 1. rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów otrzymał jednak solidną lekcję futbolu od Steauy Bukareszt (porażka 0:5 w dwumeczu). „Pasy” wykorzystały te doświadczenia i w tym samym sezonie zdobyły jedyne (jak się później okazało) mistrzostwo Irlandii Północnej. Dzięki temu w 1965 r. można było zadebiutować w Pucharze Europejskich Mistrzów Klubowych. Tym razem poszło dużo lepiej, bo „The Candystripes” zaczęli od pokonania w dwumeczu norweskiego Lynn Fotball 8:6 (5:1 w Derry i 3:5 w Oslo). W 1. rundzie trafili na RSC Anderlecht. Do pierwszego meczu w ogóle nie doszło i był to zwiastun ciemnych chmur, jakie nadchodziły nad klub i całe miasto.

„The Troubles”

Związek Piłki Nożnej w Irlandii Północnej stwierdził, że stadion Brandywell nie spełnia europejskich standardów i Derry City FC nie może tam podjąć mistrza Belgii. Zakończyło się walkowerem 0:3 i przekreśleniem szans na awans do 2. rundy (które wprawdzie i tak były iluzoryczne; w rewanżu Belgowie pokonali Irlandczyków 9:0). Zarząd, piłkarze i kibice Derry City FC podejrzewali, że był to po prostu przejaw dyskryminacji katolickiego klubu ze strony protestanckich władz futbolowych w Belfaście.

Relacje między klubem a Związkiem stały się przez to bardzo napięte. Abstrahując już od piłki nożnej, nastroje w Ulsterze w ogóle w latach sześćdziesiątych zaczęły eskalować, narastał konflikt między katolikami i protestantami. W 1969 r. mieszkańcy katolickiej dzielnicy Bogside zostali zaatakowani przez bojówki protestanckie, co niekiedy uznaje się za początek „The Troubles”, czyli de facto zimnej wojny domowej w Irlandii Północnej. Była to zapewne odpowiedź na zdarzenia z 25 stycznia 1969 r. podczas meczu Derry City z Linfield FC, kiedy to kibice ekipy z Belfastu musieli być ewakuowani w przerwie, po tym jak atakowali ich gospodarze.

Policja twierdziła, że nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa na meczach rozgrywanych w Bogside i piłkarze Derry City wielokrotnie musieli grać jako gospodarze na obcych obiektach. Choćby Linfield FC odmawiał przyjazdu na Brandywell i piłkarze Derry byli formalnymi gospodarzami w meczach na Windsor Park w Belfaście. Na kolejny oficjalny mecz w Derry „The Blues” przyjechali dopiero w 2005 r.

Mimo coraz gorszej sytuacji politycznej, Derry City Football Club starał się normalnie funkcjonować. Danny Hale został nawet królem strzelców w sezonie 1968/1969 z 21 golami na koncie, udało się także dojść do finału Pucharu Irlandii w 1971 r. (porażka z Distilery 0:3). Na boisku nie było źle, za to dużo gorzej wokół niego. Dużo się dzisiaj mówi o strefach „no-go” w różnych europejskich miastach, zdominowanych przez islamskich radykałów.

Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych podobnie było w Derry (oczywiście nie było tam islamskich radykałów). We wrześniu Derry City FC podejmował klub Ballymena United i goście wjechali autobusem w taką „no-go zone”. Fanatyczni kibice zaatakowali pojazd, porwali go i spalili – piłkarze uciekli, ale do meczu już nie doszło. Po tym zdarzeniu większość klubów ligowych z Ulsteru przyłączyła się do Linfield i odmówiła gry na Brandywell Stadium. Poparła je Królewska Policja Ulsteru, stwierdzając, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa podczas spotkań Derry u siebie.

30 stycznia 1972 r. doszło do eskalacji przemocy i „Krwawej Niedzieli w Derry”, kiedy to brytyjscy żołnierze zabili 14 uczestników katolickiej demonstracji. O tym właśnie śpiewa Bono i zespół U2 w piosence „Bloody Sunday”. To jeszcze bardziej wzmogło w Belfaście przekonanie, że na Bogside nie można rozgrywać meczów i od tej pory Derry City FC musiał się przenieść do odległego o 48 km miasteczka Coleraine na ich Showgrounds. Władze „The Candystripes” proponowały, że będą grać w miasteczku Limavady, mniej więcej w połowie drogi z Derry do Coleraine, proponowali też obiekt Finn Harps FC w Ballybofey – ten jednak odpadał od razu, ponieważ znajdował się poza granicami Irlandii Północnej.

Trzeba było więc grać w Coleraine. Występy w otoczeniu protestantów i unionistów nie były niczym przyjemnym dla klubu katolickiego, na trybunach pojawiała się garstka kibiców, a kasa klubu świeciła coraz większymi pustkami. W październiku 1972 r. władze Derry City FC znowu poprosiły IFA (północnoirlandzki związek piłki nożnej) o pozwolenie na powrót na Brandywell Stadium. Ten pomysł poparł klub z Portadown; na Brandywell przyjechała specjalna komisja, która nie zauważyła, aby w jakikolwiek sposób obiekt ten miał być mniej bezpieczny niż pozostałe.

Odbyło się głosowanie i zakaz został podtrzymany większością jednego głosu: Portadown, Bangor, Cliftonville, Ballymena United, no i oczywiście Derry City głosowały za powrotem na Brandywell, ale Crusaders, Ards, Glenavon, Glentoran, Distillery i Linfield były przeciwko. Po tym głosowaniu, dokładnie 13 października 1972 r. klub z Bogside wycofał się z rozgrywek ligowych Irlandii Północnej. Rozpoczął się 13-letni okres „dzikiego” funkcjonowania. Pierwsza drużyna występowała w amatorskiej lidze niedzielnej, zgłaszała się regularnie do Irish League, jako miejsce rozgrywek domowych podając za każdym razem Brandywell Stadium. Związek nie dopuszczał tego obiektu, Derry City FC nie szukał innego i nie przystępował do gry. Tak to trwało do 1985 r.

Droga do League of Ireland

Katolicki klub z Derry zwrócił się więc naturalnie w stronę dużo bardziej przyjaznej niepodległej Irlandii. W latach 1972-1985 rozgrywał liczne towarzyskie spotkania z Shamrock Rovers FC, Bohemian FC i innymi klubami z Południa. Nad projektem gry w League of Ireland pracowało od 1983 r. grono ludzi z Derry, najbardziej zasłużeni to Terry Harkin, Tony O’Doherty, Eamon McLaughlin i Eddie Mahon.

IFA starała się przeszkadzać jak mogła, zwłaszcza że jej ówczesny prezes Harry Cavan był także wiceprezydentem FIFA (to on „zasłużył” się w niedopuszczeniu do meczu na Brandywell z Anderlechtem w 1965 r.) – według niego niedopuszczalne było, aby Derry City FC występował w lidze innego kraju. W Dublinie też nie wszyscy byli przekonani do tego pomysłu – obawiano się kłopotów, wszyscy mieli świeżo w pamięci różne przykre historie z Derry. Wniosek Derry poparli z całych sił prezes Finn Harps FC Fran Fields oraz John Crossen z Glentoranu (ten akurat liczył, że odejście Derry United FC uspokoi nastroje w Ulsterze). Ogólnie większość klubów z Republiki była przychylna przyjęciu Derry City FC w szeregi swojej ligi.

Władze Irish League i League of Ireland spotkały się w Dundalk w sierpniu 1984 r. i rozmowy okazały się naprawdę obiecujące. Było to chwilę po tym, jak Derry zagrało u siebie z Shamrock Rovers w meczu towarzyskim, a na trybunach Brandywell Stadium zasiadło 4000 kibiców. IFA obawiała się, że inne katolickie kluby z Ulsteru (np. Cliftonville) będą chciały podążyć drogą Derry – postawiła więc kategoryczny warunek, że odejście Derry to wyjątek i coś takiego nie może się powtórzyć. Zgodę musiały jeszcze wyrazić FIFA i UEFA, ale po porozumieniu między związkami dwóch Irlandii, organizacje te nie robiły już problemów. W maju 1985 r. oficjalnie włączono Derry City Football Club w poczet klubów League of Ireland. Akurat od sezonu 1985/1986 stworzono dwie ligi centralne i „The Candystripes” dostali miejsce na poziomie drugim, w First Division.

Przejście do ligi Republiki nie rozwiązało jednak wszystkich problemów związanych z konfliktem irlandzkim – autobusy z kibicami Derry były często atakowane przez bojówki protestanckie, wiele razy trzeba było tracić godziny na sporych objazdach. Radość z powrotu do gry ligowej mimo wszystko była wielka, na Brandywell przychodziły tłumy. Jim Crossan został pierwszym trenerem Derry City FC w League of Irelnd, a Terry Kelly pierwszym kapitanem.

8 września 1985 r. „Pasy” oficjalnie zadebiutowały, wygrywając w Derry z Home Farm z Dublina 3:1. Strzelcem pierwszego historycznego gola został Barry McCreadie. Trener Jim Crossan „zwinął się” z klubu jeszcze przed końcem roku, a zastąpił go Noel King, sprowadzając ze sobą do zespołu Brazylijczyka Nelsona da Silvę i Owena Da Gamę z Afryki Południowej. Już w drugim sezonie Derry wywalczyło awans do Premier Division (Aleksandar Krstić z Jugosławii z 18 golami został królem strzelców First Division) i w sezonie 1987/1988 zadebiutowało w ekstraklasie Irlandii.

Już w pierwszym sezonie na najwyższym szczeblu klub zapewnił sobie pewne utrzymanie (8. miejsce) i dotarł do finału Pucharu Irlandii, przegrywając tam jednak z Dundalk FC 0:1. Rywal zdobył też mistrzostwo, więc Derry miało okazję wystąpić w rozgrywkach Pucharu Zdobywców Pucharów – ostatnio grali tam w sezonie 1964/1965 jako przedstawiciel Irlandii Północnej. W ogóle sezon 1988/1989 był najlepszy w historii klubu: pod wodzą najbardziej utytułowanego trenera League of Ireland Jima McLaughlina „Pasy” wywalczyły potrójną koronę (mistrzostwo, Puchar Irlandii i Puchar Ligi), co nie udało się jak do tej pory nikomu innemu. Ogółem klub z Derry po przystąpieniu do ligi irlandzkiej wywalczył:

🥇 2 razy mistrzostwo Irlandii (1988/1989, 1996/1997)

🏆 5 razy Puchar Irlandii (1988/1989, 1994/1995, 2001/2002, 2006, 2012)

🏅 10 razy Puchar Ligi Irlandzkiej (1988/1989, 1990/1991, 1991/1992, 1993/1994, 1999/2000, 2005, 2006, 2007, 2008, 2011)

W 1993 r. cztery mecze i jednego gola w barwach Derry City FC zaliczył Luther Blissett, piłkarz kultowy we Włoszech, choć na swoją sławę wcale nie zapracował dobrą grą. Jego fenomen tłumaczył w wywiadzie dla Retro Futbol historyk włoskiej piłki John Foot:

Bardzo spodobała mi się opisana przez ciebie historia Luthera Blissetta. Angielski piłkarz urodzony na Jamajce, raczej niezbyt dobry, w swoim jedynym sezonie w Milanie strzelił zaledwie trzy gole.

W Anglii był dobry, natomiast w Serie A poszło mu faktycznie bardzo źle.

Jednak zaledwie rok w Italii sprawił, że Luther Blissett stał się idolem różnych ciekawych ruchów społecznych. Jak to się stało, że mimo tak słabej gry, nazwisko Luthera Blissetta stało się niemal kultowe we Włoszech?

Milan kupił go za spore pieniądze z Watfordu, gdzie strzelał wiele goli. Imponował szybkością i świetnie kontrolował piłkę, w Mediolanie obiecywali sobie po nim bardzo dużo. A on trafił do siatki zaledwie trzy razy i stał się sławny za sprawą wielkiego „pudła”, kiedy to nie trafił do pustej bramki z kilku metrów.

Po sezonie oddano go czym prędzej z powrotem do Anglii. Parę lat później grupa aktywistów z Bolonii zaczęła nazywać siebie Luther Blissett i robić przy okazji dziwne rzeczy. Wchodzili np. wszyscy do autobusu bez biletu, a kiedy „kanar” ich sprawdzał, wszyscy zgodnie odpowiadali, że nazywają się Luther Blissett. Stał się symbolem sabotażu i sprzeciwu obywatelskiego; uznano, że celowo sabotował Milan rządzony przez Berlusconiego.

Przecież w Anglii spisywał się świetnie, więc pojawił się pomysł, że jest antykapitalistą i po prostu psuje „machinę” prezesa Milanu grając bardzo słabo. Uwielbiam tę historię, poświęciłem jej cały rozdział w „Calcio”. Spotkałem niedawno w Wielkiej Brytanii Luthera Blissetta – okazało się, że czytał książkę i nawet podpisał mi się na niej. Jego żona jednak przyznała, że był zasmucony podczas lektury tego rozdziału, wstydził się trochę.

Obecny selekcjoner reprezentacji Irlandii Stephen Kenny prowadził Derry City FC w latach 2004-2006 i 2008-2011. Nie odszedł z klubu w 2010 roku, kiedy to zdegradowano „The Candystripes” do First Division z powodu kłopotów finansowych, ale wywalczył powrót do ekstraklasy i dopiero wtedy przeniósł się do Shamrock Rovers, a potem do Dundalk FC, gdzie zapisał piękną kartę i zapracował na posadę selekcjonera kadry narodowej.

Jako reprezentant League of Ireland klub z Derry zadebiutował w europejskich pucharach w sezonie 1988/1989. Niestety już 1. rundzie PZP odpadł z Cardiff City (0:4 w dwumeczu). Najlepsza kampania europejska to sezon 2006/2007, w którym „Pasy” w Pucharze UEFA wyeliminowały sensacyjnie dwukrotnego zwycięzcę tego pucharu, szwedzki IFK Göteborg (2:0 w dwumeczu). Kolejnym rywalem była szkocka Gretna FC, którą Irlandczycy rozgromili u siebie 5:1 (w Gretnie padł remis 2:2). Dopiero francuskie Paris Saint-Germain okazało się za silne, choć w pierwszym meczu w Irlandii padł remis 0:0 (w rewanżu było 2:0 dla PSG). W sezonie 2020/2021 Derry City FC grał w eliminacjach Ligi Europy, ale już w 1. rundzie przegrał po dogrywce z Riteriai Wilno 2:3 na Litwie. Sezon 2020 (w Irlandii obowiązuje system wiosna-jesień) podopieczni trenera Declana Devine’a zakończyli na 7. miejscu w 10-zespołowej Premier Division.

Derry (czy Londonderry) to miasto niezwykle doświadczone przez „The Troubles”. Odbiło się to także na historii klubu sportowego z tego miasta, który gra w lidze innego kraju, a przez 13 lat egzystował bez drużyny seniorów. Dzisiaj Derry City FC to solidny irlandzki ligowiec, który prezentuje kraj (dla niektórych swój, dla niektórych inny) na arenie europejskiej. Co ciekawe, w Derry City FC jest także sekcja kobiet, która walczy o mistrzostwo… Irlandii Północnej. Dwie drużyny, dwie Irlandie, ale futbol ten sam.

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

Źródła
  • Stanisław Grzybowski, Historia Irlandii, Ossolineum, Wrocław 1977.
  • Patrick Radden Keefe, Cokolwiek powiesz, nic nie mów. Zbrodnia i pamięć w Irlandii Północnej, tłumaczenie: Jan Dzierzgowski, Czarne, Wołowiec 2020.
  • Jerzy Strzelczyk (red.), Św. Patryk. Pisma i najstarsze żywoty, Wydawnictwo Benedyktynów, Tyniec 2008.
  • Anita Werner, Michał Kołodziejczyk, Mecz to pretekst. Futbol, wojna polityka, SQN, Kraków 2020.
  • David Wilson, Derry City FC – City Till I Die, Zero Seven Media, Derry 2007.
  • Jarosław Wojtczak, Boyne 1690, Bellona, Warszawa 2008.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...