W2010 roku po raz pierwszy mundial zawitał do Afryki. W pamięci kibiców turniej w RPA został zapamiętany głównie przez wywołujące nerwicę wuwuzele. Finał: Hiszpania – Holandia. Dla obu narodów była to niezwykle istotna chwila, gdyż żaden z nich wcześniej nie zdobył tytułu najlepszej drużyny świata. Spotkanie nie stało na wysokim poziomie. Na zegarze wybiła 116. minuta, zespoły szykowały się do rzutów karnych i…
Mechaniczna pomarańcza i numer kierunkowy 01
Holendrzy odnieśli komplet zwycięstw w grupie. W pokonanym polu pozostawili: Danię, Japonię i Kamerun. W 1/8 finału zmierzyli się ze Słowacją, która w fazie grupowej sprawiła wielką sensację, eliminując z turnieju Włochów. Oranje po bramkach Robbena i Sneijdera zwyciężyli 2:1. Ćwierćfinał był starciem z Brazylią, która chciała za wszelką cenę odbić sobie nieudany poprzedni mundial. Canarinhos prowadzili po bramce Robinho, ale w drugiej połowie Holendrzy objęli prowadzenie za sprawą dwóch trafień Sneijdera. Gwoździem do trumny Brazylii okazała się 73. minuta, kiedy z czerwoną kartką z boiska wyleciał Felipe Melo. Czterokrotni mistrzowie świata nie byli w stanie odpowiedzieć europejskim rywalom. Robben i koledzy musieli w półfinale poradzić sobie z największą rewelacją całego mundialu, a więc Urugwajem. Po niezwykle emocjonującym meczu Holandia wygrała 3:2. Ozdobą spotkania była wspaniała bramka z dystansu, którą zdobył Giovanni van Bronckhorst. Reprezentacja Holandii była przez wiele lat określana „mechaniczną pomarańczą”, co wiązało się z dominacją nad rywalem, a także matematycznym wyliczeniem każdej akcji.
Mistrzowie Europy zaczęli swoje zmagania w RPA od sensacyjnej porażki ze Szwajcarią 0:1. Wszyscy krytycy hiszpańskiej piłki zacierali ręce, że znów będzie można użyć starego powiedzenia dotyczącego Hiszpanów: Grają jak nigdy, a przegrywają jak zawsze. Z każdym kolejnym meczem okazywało się, że Szwajcaria była tylko wypadkiem przy pracy. La Furia Roja pokonała Honduras 2:0, a później Chile 2:1 i zwyciężyła w swojej grupie. Wszystkie mecze fazy pucharowej należy określić w wykonaniu Hiszpanów jako mistrzowską precyzję. Kolejno: Portugalia, Paragwaj i Niemcy zostały pokonane 1:0. Na tamtym mundialu do Hiszpanii obowiązywał numer kierunkowy 01.
Dzień Andresa Iniesty
Prawie 85 tysięcy widzów zgromadzonych na First National Bank Stadium w Johannesburgu było świadkami bardzo zaciętego, chociaż niezbyt porywającego spotkania. Kochająca grać widowiskowy futbol Hiszpania męczyła się niemiłosiernie z niezwykle zdyscyplinowaną w obronie Holandią. Podopieczni Berta van Marwijka do perfekcji opanowali sztukę destrukcji i wyczekiwali na jakąś kontrę. Howard Webb pokazał aż 13 żółtych i jedną czerwoną kartkę. Jednym z momentów tego finału było brutalne wejście Nigela de Jonga w klatkę piersiową Xabiego Alonso. Angielski arbiter nie zdecydował się jednak na wyrzucenie Holendra z boiska. Piłkę meczową miał Arjen Robben. Skrzydłowy znalazł się w sytuacji sam na sam z Ikerem Casillasem. Do tej pory nikt nie rozumie jakim cudem hiszpański golkiper zdołał zatrzymać ten strzał stopą. Więcej okazji w całym spotkaniu mieli Hiszpanie, ale dobrze w holenderskiej bramce spisywał się Maarten Stekelenburg. W regulaminowym czasie gry bramki nie padły i potrzebna była dogrywka. W niej czerwoną kartkę ujrzał John Heitinga. Decydującym momentem o mistrzowie świata okazała się 116. minuta. Wtedy Cesca Fabregas znakomicie dograł do Andresa Iniesty. Pomocnik Barcelony się nie pomylił i dał Hiszpanii pierwszy tytuł mistrza globu.
To dla Daniego Jarque, mojej rodziny i całego kraju. To rezultat naszej ciężkiej pracy, w czasie której było mnóstwo trudnych momentów – powiedział dla hiszpańskiej telewizji po końcowym gwizdku Iniesta.
Najważniejszy moment hiszpańskiej piłki w cieniu tragedii
Już rok wcześniej Iniesta udowodnił, że potrafi decydować o losach meczów najwyższej rangi. Miało to miejsce w ostatnich sekundach półfinałowego spotkania Ligi Mistrzów pomiędzy Chelsea i Barceloną. Hiszpan trafił w okienko bramki Petra Cecha i przesądził o awansie do finału. Bramka przeciwko Holendrom zapewniła pomocnikowi absolutną futbolową nieśmiertelność. Portal Sefutbol przeprowadził ankietę – co było najważniejszym momentem w historii hiszpańskiego futbolu. Bramka Iniesty z Johannesburga znalazła się w tym głosowaniu na pierwszym miejscu. Co ciekawe, drugą pozycję zajęła cudowna interwencja Casillasa z tego samego spotkania. Podium zamknęło trafienie Fernando Torresa przeciwko Niemcom finale EURO 2008. Trwający obecnie mundial w Rosji będzie najprawdopodobniej ostatnim międzynarodowym turniejem, w którym bierze udział Iniesta. 34-letni Hiszpan potrafi jeszcze cały czas błyszczeć.
Po strzeleniu zwycięskiej bramki, Iniesta ściągnął koszulkę. Nie chodziło jednak tylko o gwałtowny wybuch radości. Na podkoszulku pomocnika widniał napis: „Dani Yarque siempre con nosotros” co oznaczało: „Dani Yarque na zawsze z nami„. W ten sposób Iniesta odniósł się do tragicznego zdarzenia, które miało miejsce niespełna rok przed finałem w RPA. Daniel Jarque był środkowym obrońcą, który całą zawodową karierę spędził w Espanyolu. 8 sierpnia 2009 roku, w czasie zgrupowania we Florencji, rozmawiał przez telefon ze swoją dziewczyną. Dostał wtedy ataku serca i pomimo reanimacji odszedł z tego świata w wieku 26 lat. Jarque grał razem z Iniestą w młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii. Pomocnik Barcelony uczcił jego pamięć w najważniejszym momencie dla hiszpańskiego futbolu. Barcelona to oczywiście rywal derbowy Espanyolu, jednak słabsza drużyna ze stolicy do dziś oklaskuje Andresa na swoim stadionie. W ten sposób oddają mu słuszny hołd.
Syndrom Ballacka
Chociaż Arjen Robben rozgrywał w RPA bardzo dobry turniej, to nie sposób zapomnieć o tym, że zawiódł w kluczowym momencie. Chwila, w której znalazł się sam na sam z Ikerem Casillasem pozostanie na zawsze w jego pamięci. W latach 2010-2012 zdążył przegrać trzy wielkie finały. Oprócz MŚ, dwukrotnie z Bayernem w Lidze Mistrzów. W 2010 z Interem, a dwa lata później z Chelsea. Druga porażka była szczególnie bolesna. Finał miał miejsce w Monachium, a Robben nie wykorzystał rzutu karnego w dogrywce. Losy holenderskiego skrzydłowego można porównać do tego, co spotkało Michaela Ballacka. Słynny niemiecki pomocnik również posiada bogatą kolekcję srebrnych medali. Pierwsze dwa z nich zdobył w 2002 roku. Najpierw w barwach Bayeru Leverkusen przegrał finał Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Chwilę później wraz z reprezentacją narodową musiał uznać wyższość Brazylijczyków w finale mundialu. Ballack był wtedy jednak zawieszony za kartki i nie mógł pomóc swoim kolegom. Do niemal identycznej historii doszło w przypadku Niemca sześć lat później. Najpierw w barwach Chelsea przegrał finał Ligi Mistrzów z Manchesterem United, a następnie musiał uznać wyższość Hiszpanów w finale EURO 2008. Robbenowi udało się przełamać fatum przegranych finałów w 2013 roku na Wembley. Przeprowadził on akcję meczu i dał Bayernowi puchar Ligi Mistrzów po zwycięstwie nad Borussią Dortmund.
Nie ma nowych Robbenów i Sneijderów
Hiszpanie udowodnili swoją dominację na szczeblu reprezentacyjnym, wygrywając EURO 2012. Trzy turnieje wygrane z rzędu do dziś robią wrażenie. Załamanie nastąpiło jednak dwa lata później. Podopieczni Vincente del Bosque nie byli nawet w stanie wyjść z grupy. Najpierw za opisywany finał mundialu odegrali im się Holendrzy, gromiąc ich aż 5:1, a później przegrali z Chile 0:2. Na otarcie łez pokonali Australię 3:0. Dwa lata później La Furia Roja również nie zachwyciła. Na EURO 2016 rozgrywanym we Francji dotarła do 1/8 finału, gdzie ulegli Włochom 2:0. Po tym turnieju rezygnację ze stanowiska złożył del Bosque. Pewien etap się skończył. Patrząc jednak na piłkę klubową, a więc triumfy Realu Madryt, Barcelony i Atletico Madryt nie można mówić o tym, że hiszpańska piłka znajduje się w jakimkolwiek kryzysie.
Na turnieju w Polsce i Ukrainie Holendrzy zanotowali fatalny występ, nie wychodząc nawet z grupy. Zajęli w niej ostatnie miejsce z zerowym dorobkiem punktowym. Przegrali z Danią, Niemcami i Portugalią. Chwile triumfu powróciły w 2014 roku na brazylijskich boiskach. Oranje zajęli tam trzecie miejsce, pokonując w ostatnim meczu gospodarzy 3:0. Potem jednak w holenderskiej piłce nastąpił duży kryzys. Reprezentacja narodowa nie zdołała awansować ani na EURO 2016, ani na trwający właśnie mundial w Rosji. Podczas turnieju w Brazylii ostatnie błyski przejawiali tacy piłkarze jak: Robin van Persie, Dirk Kuyt, Wesley Sneijder czy też Arjen Robben. Chociaż Holandia słynie ze szkolenia młodzieży, to w tym momencie nastąpiła potężna dziura pokoleniowa. W ich kadrze nie ma zbyt wielu wartościowych piłkarzy w przedziale wiekowym 25-30 lat. Na zły całokształt wpływa także aktualna kondycja rodzimej Eredivisie. Już dawno minęły czasy, kiedy holenderskie kluby odgrywały ważną rolę w europejskich pucharach. W lutym tego roku nowym trenerem reprezentacji został Ronald Koeman. Wszystkich czeka sporo pracy, żeby przywrócić holenderski futbol na należne mu miejsce. Mają niezwykle utalentowaną młodzież, której trzeba udowodnić, że mogą być nowymi Sneijderami, De Boer’ami czy Robbenami.
Skrót meczu:
MATEUSZ SZTUKOWSKI
Źródła, z których korzystałem: