Kamień węgielny kadry Nawałki. Polska — Litwa 2014

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Nie jest prawdą, że kamieniem węgielnym reprezentacji Adama Nawałki był historyczny mecz z Niemcami. Akt erekcyjny budowy kadry, która na EURO 2016 doszła aż do ćwierćfinału, został podpisany pięć miesięcy wcześniej w Gdańsku, przy okazji towarzyskiego spotkania z Litwą.

Pół setki testowanych

Zwycięstwo z drużyną Rinktine 2:1 zostało wyszarpane i wymęczone. „Przegląd Sportowy” relację z tego sparingu zatytułował „ulga i strach”, słusznie konstatując, że taka gra w eliminacjach ME może nie wystarczyć. To wtedy jednak narodził się zespół w pełnym znaczeniu tego słowa, któremu w kwalifikacjach do francuskiego czempionatu Starego Kontynentu niestraszne były już żadne przeszkody.

Prawie 5-letnią kadencję Adama Nawałki polscy kibice wspominają z rozrzewnieniem i sentymentem. Faktem jest jednak, że jego początki na stanowisku selekcjonera dalekie były od wymarzonych. Jedyne godne uznania rezultaty biało-czerwoni notowali, grając w składach krajowych (3:0 z Norwegią, 1:0 z Mołdawią), bądź mocno rezerwowych (0:0 z Niemcami). Poza tym przegrali ze Słowacją (0:2) i Szkocją (0:1) oraz zremisowali z Irlandią (0:0). Szkoleniowiec przez siedem miesięcy wypróbował ponad 60 zawodników, więc nic dziwnego, że gra naszej drużyny narodowej charakteryzowała się w tym czasie chaosem i brakiem spójności.

Coraz częściej zatem artykułowano wątpliwości czy aby Nawałka na pewno poradzi sobie z misją wprowadzenia Polaków do Mistrzostw Europy. Prezes PZPN, Zbigniew Boniek mocno jednak wierzył w swojego byłego kolegę z kadry, zatem temat zwolnienia nieradzącego sobie początkowo selekcjonera, w ogóle nie był rozważany przy ul. Bitwy Warszawskiej.

Dwa bieguny

Starcie z Litwą było próbą generalną przed startem eliminacji EURO 2016. Czas eksperymentów dobiegał końca, a skład delegowany na mecz w Gdańsku miał już w miarę możliwości przypominać ten galowy. – Coraz bardziej krystalizuje się grupa piłkarzy, na których oprę grę naszej reprezentacji. Mecze towarzyskie, sprawdziany pokazały, na jakich piłkarzy mogę liczyć, a na jakich nie — informował w maju Nawałka.

Reprezentanci nad Motławę zjeżdżali się jednak w różnych nastrojach. Wojciech Szczęsny w bramce Arsenalu w prawie połowie spotkań Premier League (16) zachowywał czyste konto. Niepodważalne były pozycje w klubach Kamila Glika (Torino FC) i Łukasza Piszczka (Borussia Dortmund). W Eredivisie w barwach PEC Zwolle furorę robił Mateusz Klich (cztery gole, dziewięć asyst), a rola Grzegorza Krychowiaka w Stade Reims stale rosła.

Na osobny akapit zasługuje Robert Lewandowski, który od lipca przenosił się do Bayernu Monachium. Na pożegnanie z Borussią Dortmund, wywalczył swoją pierwszą koronę króla strzelców w Bundeslidze (20 goli). W meczu z Litwą „Lewy” stawał się też pełnoprawnym kapitanem reprezentacji Polski. W ten sposób Nawałka starał się go budować i sprawić, że i w narodowych barwach będzie równie skuteczny, jak w klubie.

Na przeciwnym biegunie było jednak kilku innych graczy. Arkadiusz Milik kompletnie nie radził sobie w FC Augsburg, w sezonie 2013/2014 zdobywając ledwie dwie bramki w 18 grach. Opornie szła również aklimatyzacja Kamila Grosickiego po zimowym transferze do Stade Rennais FC (13 meczów, ale tylko jeden w pełnym wymiarze czasowym). Dla „Grosika” był to pierwsze spotkanie w kadrze od roku. Skrzydłowy zmagał się wówczas z problemem skuteczności w koszulce z orłem na piersi. Mecz z Litwą był jego 23. występem w drużynie narodowej. W pozostałych 22 ani razu nie trafił do siatki rywala.

Pachniało kompromitacją

Nasz północno-wschodni sąsiad do Polski przyjechał w mocno rezerwowym składzie. Wszyscy zatem liczyli na kanonadę i efektowne zwycięstwo, które miało podnieść nasze morale przed startem eliminacji EURO 2016. Zamiast tego jednak, jak określił to onet.pl, „pachniało kompromitacją”.

Biało-czerwoni przeważali od początku spotkania. W pierwszej połowie najlepsze okazje mieli Robert Lewandowski (strzał głową z ok. 5. metrów) oraz Grzegorz Krychowiak (potężna bomba z dystansu). Uderzenia naszych reprezentantów znakomicie obronił jednak Giedrius Arlauskis. Z kolei jedyny ofensywny wypad Litwinów, w 44. minucie skończył się golem Lukasa Spalvisa. Łukasz Piszczek nie zdołał zablokować dośrodkowania Fedora Cernycha, zaś Kamil Glik i Maciej Wilusz tylko przyglądali się jak Spalvis z bliska pokonuje Artura Boruca.

Komunikacja między Glikiem a Wiluszem to jest taka, jak nie powinna wyglądać

– komentował na antenie Polsatu Sport, Mateusz Borek.

– W pierwszej połowie byliśmy zbyt pasywni w ataku pozycyjnym, brakowało nam gola, żeby zawodnicy złapali odpowiedni rytm

– analizował później Nawałka. Po przerwie Polacy ruszyli na rywala z jeszcze większą agresją i szybko przyniosło to efekty. W 59. minucie wyrównał Arkadiusz Milik, dla którego był to dopiero drugi gol w narodowych barwach. Napastnik Augsburga był w tamtym czasie symbolem nieudolności i nieskuteczności. Zdaniem kibiców i ekspertów występy w kadrze zawdzięczał wyłącznie znajomości z selekcjonerem, który do seniorskiego futbolu wprowadzał go w Górniku Zabrze. Ba, w starciu z Litwą, nim wyrównał, też zmarnował jeszcze kilka dogodnych okazji.

W 79. minucie bramkę na wagę zwycięstwa zdobył z rzutu karnego Robert Lewandowski. Dla „Lewego” było to z kolei pierwsze trafienie dla reprezentacji od września 2013. Proces kwestionowania gwiazdy BVB trwał wtedy nad Wisłą w najlepsze, a ta fanom i fachowcom nie dawała argumentów w postaci hurtowo strzelanych goli. Ten moment miał dopiero nadejść.

Przyszłościowe rozwiązanie

Po meczu Nawałka nie owijał w bawełnę.

– Bez dwóch zdań wynik cieszy bardziej od gry

– przyznał selekcjoner, podkreślając jednak determinację swoich graczy.

– I za dążenie do zwycięstwa trzeba drużynę pochwalić, bo stracona bramka podziałała na nią mobilizująco

– cieszył się szkoleniowiec.

Największym kapitałem starcia na PGE Arenie było niewątpliwie przejście na dwóch napastników, które w niedalekiej przyszłości zapewni nam powodzenie w kwalifikacjach do EURO. Pierwszy występ duetu Robert Lewandowski – Arkadiusz Milik wypadł obiecująco, bo obaj zdobyli po bramce.

– Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, aby z Robertem się zrozumieć, ale nie wyglądało to najgorzej

– ocenił Milik. Nawałka z kolei podsumował:

– Jeżeli chodzi o dwóch napastników, którymi zdecydowałem się zagrać w pierwszym składzie, to były różne fazy gry i kilka dobrze zawiązanych akcji dwójkowych. Ta współpraca to pierwsza bramka, gdy Robert ściągnął na siebie rywali, a Arek to wykorzystał. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie to jedno z rozwiązań taktycznych, które wykorzystamy.

W czerwcu 2014 nikt zwycięstwa z Litwą nie świętował. Za swój występ Polacy zebrali co najwyżej średnie noty, a niepokój przed startem kwalifikacji do ME narastał. „I choć tym razem udało się wygrać, to przed spotkaniem z Gibraltarem sny trenera Nawałki pewnie nie będą bardziej spokojne” – pisała interia.pl. Mało kto jednak zauważał, jak ważna była ta wygrana z mentalnego punktu widzenia. Kadra po raz pierwszy od dawna odwróciła losy rywalizacji i zwyciężyła w meczu, który kompletnie jej się nie układał.

– Graliśmy ofensywnie, stwarzaliśmy sytuacje. Wiadomo, że jakieś tam mankamenty jeszcze mamy, ale to jest to, co powinniśmy robić

– uspokajał w mixzed zone Robert Lewandowski. Eliminacje EURO 2016 pokazały, że nie był to bynajmniej spokój na pokaz.

Maciej Kanczak

Źródła:

  1. Przegląd Sportowy
  2. Łączy Nas Piłka
  3. Onet.pl
  4. Polsat Sport
  5. Interia.pl
  6. Sport.pl

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Seria zwycięstw po trudnym początku – podsumowanie meczów Asseco Resovii w fazie zasadniczej PlusLigi

Mecz Asseco Resovii z Nowak-Mosty MKS Będzin, rozegrany 23 marca 2025 roku, był jednym ze spotkań ostatniej kolejki sezonu zasadniczego PlusLigi. Nasza wizyta na...

Rzeszowianki witają piłkarską wiosnę – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – Czarni Sosnowiec

Rozpoczęła się najbardziej wyrazista emocjonalnie pora roku. Co prawda to jesień najmocniej skłania do przemyśleń i wzbudza największą melancholię, ale wiosna działa na całą...

„Za lotem piłki” – recenzja

Książka Jana Otałęgi „Za lotem piłki” jest zbiorem biogramów ważnych postaci krakowskiego czy lwowskiego futbolu w XX wieku. Jest to bardzo interesująca publikacja, która...