Nie jest prawdą, że kamieniem węgielnym reprezentacji Adama Nawałki był historyczny mecz z Niemcami. Akt erekcyjny budowy kadry, która na EURO 2016 doszła aż do ćwierćfinału, został podpisany pięć miesięcy wcześniej w Gdańsku, przy okazji towarzyskiego spotkania z Litwą.
Pół setki testowanych
Zwycięstwo z drużyną Rinktine 2:1 zostało wyszarpane i wymęczone. „Przegląd Sportowy” relację z tego sparingu zatytułował „ulga i strach”, słusznie konstatując, że taka gra w eliminacjach ME może nie wystarczyć. To wtedy jednak narodził się zespół w pełnym znaczeniu tego słowa, któremu w kwalifikacjach do francuskiego czempionatu Starego Kontynentu niestraszne były już żadne przeszkody.
Prawie 5-letnią kadencję Adama Nawałki polscy kibice wspominają z rozrzewnieniem i sentymentem. Faktem jest jednak, że jego początki na stanowisku selekcjonera dalekie były od wymarzonych. Jedyne godne uznania rezultaty biało-czerwoni notowali, grając w składach krajowych (3:0 z Norwegią, 1:0 z Mołdawią), bądź mocno rezerwowych (0:0 z Niemcami). Poza tym przegrali ze Słowacją (0:2) i Szkocją (0:1) oraz zremisowali z Irlandią (0:0). Szkoleniowiec przez siedem miesięcy wypróbował ponad 60 zawodników, więc nic dziwnego, że gra naszej drużyny narodowej charakteryzowała się w tym czasie chaosem i brakiem spójności.
Coraz częściej zatem artykułowano wątpliwości czy aby Nawałka na pewno poradzi sobie z misją wprowadzenia Polaków do Mistrzostw Europy. Prezes PZPN, Zbigniew Boniek mocno jednak wierzył w swojego byłego kolegę z kadry, zatem temat zwolnienia nieradzącego sobie początkowo selekcjonera, w ogóle nie był rozważany przy ul. Bitwy Warszawskiej.
Dwa bieguny
Starcie z Litwą było próbą generalną przed startem eliminacji EURO 2016. Czas eksperymentów dobiegał końca, a skład delegowany na mecz w Gdańsku miał już w miarę możliwości przypominać ten galowy. – Coraz bardziej krystalizuje się grupa piłkarzy, na których oprę grę naszej reprezentacji. Mecze towarzyskie, sprawdziany pokazały, na jakich piłkarzy mogę liczyć, a na jakich nie — informował w maju Nawałka.
Reprezentanci nad Motławę zjeżdżali się jednak w różnych nastrojach. Wojciech Szczęsny w bramce Arsenalu w prawie połowie spotkań Premier League (16) zachowywał czyste konto. Niepodważalne były pozycje w klubach Kamila Glika (Torino FC) i Łukasza Piszczka (Borussia Dortmund). W Eredivisie w barwach PEC Zwolle furorę robił Mateusz Klich (cztery gole, dziewięć asyst), a rola Grzegorza Krychowiaka w Stade Reims stale rosła.
Na osobny akapit zasługuje Robert Lewandowski, który od lipca przenosił się do Bayernu Monachium. Na pożegnanie z Borussią Dortmund, wywalczył swoją pierwszą koronę króla strzelców w Bundeslidze (20 goli). W meczu z Litwą „Lewy” stawał się też pełnoprawnym kapitanem reprezentacji Polski. W ten sposób Nawałka starał się go budować i sprawić, że i w narodowych barwach będzie równie skuteczny, jak w klubie.
Na przeciwnym biegunie było jednak kilku innych graczy. Arkadiusz Milik kompletnie nie radził sobie w FC Augsburg, w sezonie 2013/2014 zdobywając ledwie dwie bramki w 18 grach. Opornie szła również aklimatyzacja Kamila Grosickiego po zimowym transferze do Stade Rennais FC (13 meczów, ale tylko jeden w pełnym wymiarze czasowym). Dla „Grosika” był to pierwsze spotkanie w kadrze od roku. Skrzydłowy zmagał się wówczas z problemem skuteczności w koszulce z orłem na piersi. Mecz z Litwą był jego 23. występem w drużynie narodowej. W pozostałych 22 ani razu nie trafił do siatki rywala.
Pachniało kompromitacją
Nasz północno-wschodni sąsiad do Polski przyjechał w mocno rezerwowym składzie. Wszyscy zatem liczyli na kanonadę i efektowne zwycięstwo, które miało podnieść nasze morale przed startem eliminacji EURO 2016. Zamiast tego jednak, jak określił to onet.pl, „pachniało kompromitacją”.
Biało-czerwoni przeważali od początku spotkania. W pierwszej połowie najlepsze okazje mieli Robert Lewandowski (strzał głową z ok. 5. metrów) oraz Grzegorz Krychowiak (potężna bomba z dystansu). Uderzenia naszych reprezentantów znakomicie obronił jednak Giedrius Arlauskis. Z kolei jedyny ofensywny wypad Litwinów, w 44. minucie skończył się golem Lukasa Spalvisa. Łukasz Piszczek nie zdołał zablokować dośrodkowania Fedora Cernycha, zaś Kamil Glik i Maciej Wilusz tylko przyglądali się jak Spalvis z bliska pokonuje Artura Boruca.
Komunikacja między Glikiem a Wiluszem to jest taka, jak nie powinna wyglądać
– komentował na antenie Polsatu Sport, Mateusz Borek.
– W pierwszej połowie byliśmy zbyt pasywni w ataku pozycyjnym, brakowało nam gola, żeby zawodnicy złapali odpowiedni rytm
– analizował później Nawałka. Po przerwie Polacy ruszyli na rywala z jeszcze większą agresją i szybko przyniosło to efekty. W 59. minucie wyrównał Arkadiusz Milik, dla którego był to dopiero drugi gol w narodowych barwach. Napastnik Augsburga był w tamtym czasie symbolem nieudolności i nieskuteczności. Zdaniem kibiców i ekspertów występy w kadrze zawdzięczał wyłącznie znajomości z selekcjonerem, który do seniorskiego futbolu wprowadzał go w Górniku Zabrze. Ba, w starciu z Litwą, nim wyrównał, też zmarnował jeszcze kilka dogodnych okazji.
W 79. minucie bramkę na wagę zwycięstwa zdobył z rzutu karnego Robert Lewandowski. Dla „Lewego” było to z kolei pierwsze trafienie dla reprezentacji od września 2013. Proces kwestionowania gwiazdy BVB trwał wtedy nad Wisłą w najlepsze, a ta fanom i fachowcom nie dawała argumentów w postaci hurtowo strzelanych goli. Ten moment miał dopiero nadejść.
Przyszłościowe rozwiązanie
Po meczu Nawałka nie owijał w bawełnę.
– Bez dwóch zdań wynik cieszy bardziej od gry
– przyznał selekcjoner, podkreślając jednak determinację swoich graczy.
– I za dążenie do zwycięstwa trzeba drużynę pochwalić, bo stracona bramka podziałała na nią mobilizująco
– cieszył się szkoleniowiec.
Największym kapitałem starcia na PGE Arenie było niewątpliwie przejście na dwóch napastników, które w niedalekiej przyszłości zapewni nam powodzenie w kwalifikacjach do EURO. Pierwszy występ duetu Robert Lewandowski – Arkadiusz Milik wypadł obiecująco, bo obaj zdobyli po bramce.
– Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, aby z Robertem się zrozumieć, ale nie wyglądało to najgorzej
– ocenił Milik. Nawałka z kolei podsumował:
– Jeżeli chodzi o dwóch napastników, którymi zdecydowałem się zagrać w pierwszym składzie, to były różne fazy gry i kilka dobrze zawiązanych akcji dwójkowych. Ta współpraca to pierwsza bramka, gdy Robert ściągnął na siebie rywali, a Arek to wykorzystał. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie to jedno z rozwiązań taktycznych, które wykorzystamy.
W czerwcu 2014 nikt zwycięstwa z Litwą nie świętował. Za swój występ Polacy zebrali co najwyżej średnie noty, a niepokój przed startem kwalifikacji do ME narastał. „I choć tym razem udało się wygrać, to przed spotkaniem z Gibraltarem sny trenera Nawałki pewnie nie będą bardziej spokojne” – pisała interia.pl. Mało kto jednak zauważał, jak ważna była ta wygrana z mentalnego punktu widzenia. Kadra po raz pierwszy od dawna odwróciła losy rywalizacji i zwyciężyła w meczu, który kompletnie jej się nie układał.
– Graliśmy ofensywnie, stwarzaliśmy sytuacje. Wiadomo, że jakieś tam mankamenty jeszcze mamy, ale to jest to, co powinniśmy robić
– uspokajał w mixzed zone Robert Lewandowski. Eliminacje EURO 2016 pokazały, że nie był to bynajmniej spokój na pokaz.
Maciej Kanczak
Źródła:
- Przegląd Sportowy
- Łączy Nas Piłka
- Onet.pl
- Polsat Sport
- Interia.pl
- Sport.pl