Kulisy największego piłkarskiego turnieju. „Historia mundiali” już w sprzedaży!

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Tuż przed mistrzostwami świata w Katarze Wydawnictwo SQN przygotowało dla wszystkich fanów piłki nożnej naszpikowaną ciekawostkami i statystykami lekturę. To pierwszy tom „Historii mundiali” Leszka Jarosza. Znany i ceniony dziennikarz sportowy w swojej książce odkrywa wiele nieznanych dotąd faktów dotyczących dziejów największego piłkarskiego turnieju na świecie.

Kup „Historię mundiali” już w przedsprzedaży na: https://bit.ly/rfbl-historia

Fragment książki:

PIERWSZY AWANS POLSKI (MŚ 1938)

Polska w eliminacjach pokonała Jugosławię (4:0 i 0:1). Ale zdanie, że „Polska wylosowała Jugosławię”, nie ma nic wspólnego z prawdą. Rywala przydzielono nam przy zielonym stoliku, bo pierwotnie mieliśmy grać z Norwegią i Irlandią!

Czas znowu trochę poprawić historię, bo sprawa jest nieznana i nieopisana. Losowanie eliminacji odbyło się 14 marca 1937 r. Układ grup w strefie europejskiej był następujący: grupa 2. – Polska, Norwegia, Irlandia; grupa 3. – Rumunia, Jugosławia, Egipt (dołączono jedyny zgłoszony zespół z Afryki). Rozpoczęliśmy nawet rozmowy z Norwegią i Irlandią o sposobie rozgrywek, bo wtedy federacje same ustalały, czy ma być tylko jeden mecz, czy również rewanż.

Z „polskiej” grupy miały awansować dwa zespoły, a z „jugosłowiańsko-rumuńskiej” tylko jeden. Jugosławia z Rumunią złożyły więc protest. Na pierwszy rzut oka zasadny, bo w obu grupach były po trzy drużyny, a liczba awansujących różna. Ale był tu element dodatkowy – też nieznany! W „polskiej” grupie mogła bowiem grać jeszcze Hiszpania! Trwała tam wojna domowa, funkcjonowały dwie konkurencyjne federacje. Zgłoszenie tego kraju nie zyskało akceptacji, ale FIFA zwlekała z postanowieniem i ostateczną decyzję podjęła dopiero w maju 1937 r. Gdy delegat PZPN wyjechał na zebranie „polskiej” grupy do Berlina, by ustalić kalendarz spotkań, dowiedział się, że… żadnej grupy nie ma: Hiszpania nie gra, dlatego sześć zespołów z grup 2. i 3. trzeba podzielić na trzy pary. Norwegia została z Irlandią, Rumunia trafiła na Egipt, a Polska na Jugosławię. Kojarzenie par odbyło się bez losowania – decydowało kryterium geograficzne. W czarodziejskim tyglu FIFA – zatytułował artykuł „Przegląd Sportowy”, w którym pisano: „Telefon z Zurychu wywraca dotychczasowy porządek. Norwegia i Irlandia przemieniły się w Jugosławię”.

Polska obawiała się drużyny z Bałkanów. Przegraliśmy z nią trzy poprzednie mecze, ostatni, we wrześniu 1936 r., czyli rok przed eliminacjami, aż 3:9. Co prawda graliśmy wtedy w Belgradzie bez najlepszego zawodnika, zawieszonego przez PZPN Ernesta Wilimowskiego. Do końca pierwszej połowy było aż 0:5, a debiutujący w bramce Edward Madejski został zmieniony już w przerwie.

W pierwszym meczu eliminacyjnym, rozegranym 10 października 1937 r. na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, doszło jednak do sensacji. I nie chodzi o samo zwycięstwo, ale jego rozmiary – Polska wygrała aż 4:0. A przecież ledwie tydzień wcześniej Jugosławia przegrała w Pradze z bardzo mocną Czechosłowacją tylko 4:5 i w starciu z naszą kadrą wydawała się faworytem.

(…) Co ciekawe, tego samego dnia rezerwowy skład Polski grał mecz z Łotwą w Katowicach (2:1), też zaliczany do oficjalnych spotkań reprezentacji (przed wojną takie dwumecze były popularne). Wiąże się z tym pewna historia. Pierwotnie planowano bowiem na Śląsku spotkanie towarzyskie z… Jugosławią, właśnie 10 października 1937 r. Gdy okazało się, że Plavi to nasi rywale w eliminacjach, spotkanie przeniesiono do stolicy, a Katowice w rekompensacie otrzymały mecz z Łotwą. I było tam więcej widzów niż w Warszawie, 22 tysiące! W stolicy organizatorzy ograniczyli bowiem widownię do 20 tysięcy z obawy przed… zamieszkami. Rok wcześniej na meczu z Niemcami na Stadionie Wojska Polskiego pojawiło się aż 40 tysięcy widzów, więcej niż mógł pomieścić obiekt. Masowo fałszowano bilety, pod stadionem dochodziło do awantur, bójek i licznych kradzieży. Pomny tych doświadczeń PZPN zdecydował więc, że z Jugosławią na trybunach zamelduje się mniej widzów, ale za to będzie porządek.

Rewanż wyznaczono na 3 kwietnia 1938 r. Czuć było niepokój, bo pamiętano klęskę w Belgradzie 3:9. (…) Przegraliśmy tylko 0:1, po golu Marjanovicia w 65. minucie z rzutu wolnego, po zagraniu ręką Gałeckiego. Jugosłowianie atakowali non stop, w rzutach wolnych było 17:3, a w rożnych 10:2 dla nich. Polacy grali jednak twardo i walecznie. (…) Selekcjoner Józef Kałuża mówił: „Drużyna grała z wyjątkowym poświęceniem. Nie był to mecz pokazowy, ale walka o życie”. Już miesiąc wcześniej odbyło się losowanie finałów mistrzostw świata. Polska wiedziała, że we Francji czeka na nią Brazylia…

Zamów „Historię mundiali” na: https://bit.ly/rfbl-historia

O książce:

Jak nazywał się statek, którym drużyna Peru podróżowała na pierwszy mundial? Czy szef FIFA Jules Rimet rzeczywiście robił wszystko, by turniej w Urugwaju wystartował? Ile pucharów wręczano w 1950 roku? Jak witano w Budapeszcie Węgrów po ich porażce cztery lata później? I czy Polska pod naciskiem ZSRR mogła zbojkotować mistrzostwa świata w 1974 roku?

Leszek Jarosz stworzył prawdziwą historię mundiali, najbardziej popularnej imprezy sportowej na świecie. Przedzierał się przez zakurzone archiwa, nagrania radiowe i telewizyjne, gazety i wszelkie inne dostępne źródła, by zajrzeć tam, gdzie oko zwykłego kibica nie sięga, i podważyć mity, którymi przez dziesięciolecia żył piłkarski świat. W efekcie powstało monumentalne dzieło: kompletne, erudycyjne, szczegółowe, a jednocześnie pełne anegdot, ciekawostek i nieznanych opowieści.

Pod piórem tego wytrawnego badacza dziejów mistrzostw świata futbolowa historia wciąż tętni życiem: Leônidas w zapadających ciemnościach strzela gole Polakom podczas dramatycznego meczu w 1938 roku, a Grzegorz Lato ściga się z brazylijskimi obrońcami, by zdobyć bramkę, która da Biało-Czerwonym sensacyjne trzecie miejsce na świecie. Są tu podejrzane werdykty sędziowskie, wielka polityka i jeszcze większe skandale – wszystko to składa się na zapierającą dech w piersiach opowieść o turnieju, który na samym początku, w 1930 roku, był zaledwie ubogim kuzynem igrzysk olimpijskich, by w niedługim czasie stać się imprezą, która rozpalała serca nie tylko zagorzałych fanów futbolu, ale i całych narodów.

Historia mundiali. Tom I (1930 – 1974)
Autor: Leszek Jarosz
Premiera: 19.10.2022
Liczba stron: 616
Cena okładkowa: 79,00 zł

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.