„Leo Messi. Autoryzowana biografia. Wyd. III” – recenzja

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Marzec 2019 r. przyniósł już trzecie polskie wydanie biografii Leo Messiego. Nikt tak dogłębnie jak Guillem Balagué nie wniknął w życiorys cudownego Argentyńczyka; autor opisuje życie Leo na ponad 700 stronach. Trzecie wydanie zostało doprowadzone do MŚ w Rosji, zupełnie nieudanych dla Argentyny. Publikacja wyszła nakładem nieocenionego w kwestii książek sportowych krakowskiego wydawnictwa SQN.

Jeśli ktoś (tak jak ja) najpierw wziął się za biografię Cristiano Ronaldo autorstwa Guillema Balagué’a i myślał, że ta książka to „cegła”, to dopiero musiał się zdziwić, biorąc do ręki publikację poświęconą Leo Messiemu. Wydanie trzecie z marca 2019 r. ma dokładnie 720 stron, a wszystko to jest napisane drobną czcionką! Chronologicznie biografia Messiego była wcześniejsza, jej pierwsze angielskie wydanie ujrzało światło dzienne już w 2013 r.

Book Sale Instagram Post 80

Bardzo ważną różnicą w porównaniu do książki o Ronaldo jest to, że biografia Messiego jest autoryzowana – główny bohater współpracował z autorem. Choć trzeba przyznać, że absolutnie ta książka nie sprawia wrażenia produktu PR-owego (z czym często mamy do czynienia w przypadku autoryzowanych biografii), nawet jeśli na prośbę głównego bohatera autor pewne wątki pominął (spekuluję, nie mam wiedzy na ten temat, choć pewnie takie dyskusje miały miejsce). Na pewno czymś unikatowym są e-maile, które młody Messi słał z Barcelony do swojego przyjaciela w Rosario i trzeba wyrazić uznanie dla autora, że namówił Leo na ich publikację.

Guillem Balagué to rodowity Katalończyk, jednak większość czasu spędza w Wielkiej Brytanii, gdzie jest ekspertem telewizji Sky Sports i stałym autorem „The Telegraph”, „Bleacher Report” oraz „Champions Magazine”. Współpracuje również w charakterze korespondenta na Wielką Brytanię z dziennikiem „AS” i radiem Onda Cero. Zna największe gwiazdy futbolu, a one znają jego. Napisał biografie Pepa Guardioli („Pep Guardiola. Sztuka zwyciężania”, 2015) i Cristiano Ronaldo („Cristiano Ronaldo. Biografia”, 2015), a także książkę o drodze Liverpoolu do triumfu w Lidze Mistrzów pod wodzą Rafy Beniteza (brak polskiego wydania). Do jego dorobku trzeba też dopisać publikacje o Barcelonie („Barça. Ilustrowana historia FC Barcelony”, 2015) i niedawną o Tottenhamie („Nowy wspaniały świat. Tottenham pod wodzą Pochettino”, 2019). Biografia Leo Messiego ukazała się pierwotnie w roku 2015, niezwykle obfitym jeśli chodzi o publikacje tego autora w Polsce (zaowocowało to jego wizytą nad Wisłą). Na początku 2019 r. wydawnictwo SQN przygotowało wydanie III, które Guillem Balagué doprowadził do nieudanego dla Messiego i reprezentacji Argentyny mundialu w Rosji.

Wiele jest biografii „nowego Maradony”, ale żadna nie jest tak szczegółowa i kompletna. Wystarczy wspomnieć, że pierwsze 135 stron (jest wiele krótszych książek) dotyczy życia małego Leo przed wyjazdem do Barcelony, czyli jego pierwszych 13 lat życia. Może to nawet za dużo, bo tutaj akurat znajdziemy najnudniejszy fragment; chwała autorowi za to, że dotarł do aż tylu znajomych Leo z dzieciństwa, forma mająca przypominać dramat też ujdzie, ale wiele z tych wypowiedzi nic nie wnosi i razi swoją banalnością. Kilkadziesiąt stron wspominek, że Leo był wielki na boisku, cichy w szatni, nie lubił przegrywać, a czasem lubił płatać figle – gdyby połowę z tego autor „wyrzucił”, książka raczej by nie ucierpiała.

Jeśli już jednak przebrniemy przez pierwszą część i dojdziemy do etapu barcelońskiego w życiu Messiego (trwającego do dzisiaj), spotkamy się ze szczegółową analizą jego drogi na szczyt. Przede wszystkim autor rozprawia się z mitem, że na Messiego od początku „dmuchano i chuchano” w Katalonii, czekając, aż będzie można go wprowadzić do pierwszej drużyny. Faktycznie, każdy widział jego wielki potencjał, ale wielu zastanawiało się, jaki jest sens płacić tyle pieniędzy i generalnie robić wielkie „halo” dla 13-latka, który może przecież nagle przestać się rozwijać (było wiele cudownych dzieci, które nic nie osiągnęły w dorosłym futbolu). Nawet po debiucie i pierwszych bramkach Messiego dla Barcelony wciąż rozważano jego wypożyczenie, albo nawet sprzedaż. Musiał dopiero przyjechać na Camp Nou wielki Fabio Capello i zacząć wychwalać 19-latka. Wtedy dopiero wszyscy w stolicy Katalonii zdali sobie sprawę, że mają w swoich szeregach jednego z najlepszych piłkarzy na świecie.

W pewnym sensie jest to nie tylko biografia Messiego, ale też opowieść o FC Barcelona. Dowiemy się chociażby, dlaczego zaledwie 28-letni Ronaldinho musiał odejść z Camp Nou. Był to wspaniały piłkarz i człowiek, który niezwykle troskliwie zaopiekował się nieśmiałym (czy też zamkniętym w sobie – nierozstrzygnięty spór, dlaczego Leo tak mało się odzywa) młokosem z Argentyny. Ta opieka nie ograniczała się jednak tylko i wyłącznie do spraw piłkarskich:

Ronaldinho chętnie zapoznawał Messiego także z wszystkimi innymi profitami związanymi z pozycją wybitnego piłkarza. W tamtej grupie najbardziej towarzyskie usposobienie mieli Ronnie, Motta i Deco. Raz w miesiącu szli na wspólną kolację i zabierali ze sobą Leo, choć jego głos rzadko dał się słyszeć w gwarze głośnych rozmów. „Nie było go słychać nawet wtedy, gdy mówił” – wspomina van Bronckhorst. Siedemnastolatek wydawał się zahipnotyzowany wszystkim tym, co traktował jako korzyści płynące z rozpoznawalności i statusu gwiazdy. Ronaldinho żył pełnią życia i uczył Leo, który do tej pory spędzał czas na boisku albo w domu, jak się dobrze bawić. (s. 275)

Przyszedł czas, że Leo nie potrzebował już opieki, bo sam stał się jedną z najjaśniejszych gwiazd drużyny. Guillem Balagué niezwykle dokładnie analizuje rozwój Messiego i Barcelony pod wodzą Pepa Giardioli, a także zmierzch tej być może najwspanialszej drużyny wszech czasów. Zresztą zmierzch to złe słowo – przeobrażenie, bo zespół, w którym gra Messi, zawsze jest groźny dla najlepszych. Rozdziały poświęcone Barcelonie autor przeplata tymi opisującymi grę Leo w reprezentacji Argentyny. Tutaj mieliśmy wspaniały początek, przemianę Leo w „dorosłego” zawodnika podczas MŚ U-20 w 2005 r. w Holandii i mistrzostwo olimpijskie w 2008 r. Balagué opisuje to wszystko bardzo dokładnie, znajdziemy wiele wypowiedzi kolegów Leo z tych reprezentacji. Jednak gra w narodowych barwach Argentyny to dla Leo wciąż jedno wielkie niespełnienie:

Nie wiemy, czy to była ostatnia szansa „Pchły” na zdobycie mistrzostwa świata. Nie wiemy, czy znów zagra dla swojej reprezentacji. Będzie musiał dopiero podjąć decyzję. Tuż przed zwolnieniem Sampaolego Claudio Tapia, prezes Argentyńskiego Związku Piłki Nożnej, powiedział podczas konferencji prasowej, że Leo potrzebuje czasu do namysłu. Tymczasem nic nie jest pewne, wszystko stoi pod znakiem zapytania. I wszystko jest możliwe.

Jednak w hipotetycznej przyszłości, jeśli Leo postanowi grać dalej, znajdzie się – jak studenci, którzy wracają, żeby powtórzyć rok – w otoczeniu innych kolegów. I po niewłaściwej stronie trzydziestki. (s. 685)

Wiemy jednak, że Messi wystąpił potem w Copa America 2019, gdzie Argentyna odpadła w półfinale z Brazylią po dość kontrowersyjnych decyzjach sędziego. Czy Leo wróci jeszcze do reprezentacji? Oby, bo Messi, nawet w wieku 40 lat, będzie wciąż piłkarzem z innej planety.

Autoryzowana biografia Leo Messiego autorstwa Guillema Balagué’a to już w tej chwili pozycja klasyczna. Każdy, kto interesuje się piłką nożną, powinien zgłębiać biografie najważniejszych postaci tej dyscypliny. A jeśli ktoś chce zgłębić życiorys Leo Messiego, musi sięgnąć po książkę Balagué’a. Autor wykonał tytaniczną pracę, dotarł do wielu osób, które mogą powiedzieć wiele ciekawego na temat głównego bohatera, na różnych etapach jego życia. Z kart książki bije też erudycja Katalończyka – wypowiadają się psychologowie, lekarze, historycy, specjaliści ds. marketingu. Balagué kreśli wiele ciekawych aluzji do filmu, literatury, sztuk pięknych itp. Jest to nie tylko wciągająca i niezwykle szczegółowa opowieść o jednym z najlepszych piłkarzy w historii, ale też o współczesnej piłce nożnej w ogóle. Warto, naprawdę warto przebrnąć przez te 720 stron, bo przydatnej wiedzy jest tam mnóstwo. Nawet jeśli zdarzają się pewne lapsusy (np. na s. 218 przeczytamy, że Argentyna zdobyła mistrzostwo świata w 1930 r.), w żadnym stopniu nie umniejszają one rangi tego dzieła – bo tak śmiało można napisać o autoryzowanej biografii Leo Messiego. Warto na koniec dodać jedno zastrzeżenie: jest to mimo wszystko lektura dla wyrobionych czytelników, których interesuje mocno pogłębiona wiedza. Tacy na pewno się nie zmęczą i z przyjemnością zanurzą się w te 720 stron fascynującej historii, której kolejne rozdziały autor i główny bohater jeszcze będą pisać.

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...