„Megan Rapinoe. Jedno życie” – recenzja

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Rośnie popularność kobiecej piłki nożnej, co ma swoje odbicie na rynku książek sportowych. Początek roku 2021 przyniósł najprawdopodobniej pierwszą biografię piłkarki nożnej w języku polskim. Wydawnictwo Relacja opublikowało uznaną przez New York Timesa za bestseller autobiografię gwiazdy kobiecej reprezentacji USA Megan Rapinoe.

Wydawnictwo Relacja bada nierozpoznany jeszcze grunt, bo w ostatnim czasie w temacie kobiecej piłki ukazała się tylko książka „Piłkarki. Urodzone, by grać” (recenzja tutaj), która nawet nie trafiła do normalnej sprzedaży. Na pewno w popularności książki mogą pomóc liczne kontrowersje związane z Megan Rapinoe – w 2012 r. zrobiła publiczny coming out, od tej pory regularnie angażuje się w różne inicjatywy społeczne. Po przyklęknięciu podczas hymnu USA w 2016 r. (wtedy już istniał ruch Black Lives Matter, choć nie był jeszcze tak popularny) została na chwilę wyrzucona z reprezentacji. Odmówiła też prezydentowi Donaldowi Trumpowi, gdy ten zapraszał ją do Białego Domu. Na pewno życiorys Megan Rapinoe jest bardzo ciekawy i jej autobiografia tylko w części jest o futbolu.

Book Sale Instagram Post 61

Książkę „Megan Rapinoe. Jedno życie” główna bohaterka napisała razem brytyjską dziennikarską Emmą Brockes, współpracowniczką Guardiana i New York Timesa. Książka generalnie ma podobny układ, jak większość biografii sportowych. Zaczyna się od czegoś najważniejszego bądź najbardziej interesującego w historii głównej bohaterki – w tym przypadku jest to słynny gest z 2016 r.

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się jednak szczególnej reakcji. W porównaniu z futbolem czy baseballem piłka nożna nie jest w tym kraju szczególnie popularna, zwłaszcza na poziomie ligowym. Dziewięć drużyn Krajowej Ligi Piłki Nożnej Kobiet gra świetnie, ale gazety sportowe nie rozpisują się na temat ich rozgrywek. Jesienią 2016 roku nawet reprezentacja narodowa – jeden z zespołów sportowych odnoszących największe sukcesy w historii – nie radziła sobie zbyt dobrze. Miesiąc wcześniej odpadłyśmy z eliminacji w ćwierćfinale rozgrywek igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, co było najgorszym od wielu lat wynikiem, jaki zaliczyłyśmy w międzynarodowych zawodach. Ja też nie byłam w najlepszej formie, wciąż dochodziłam do siebie po kontuzji kolana. Do tego sezon piłkarski dobiegał końca. (s. 18-19)

Megan Rapinoe opisuje bardzo dokładnie ten skandal we wstępie, wraca też do niego w dalszej części książki. Poza tym mamy zachowaną chronologiczną ciągłość. Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest szczerość, z jaką swoją historię opisuje prawie 200-krotna reprezentantka USA w piłce nożnej. Nie boi się pisać o problemach alkoholowych swojego dziadka, weterana wojny w Korei. Cały rozdział jest poświęcony starszemu bratu Brianowi, który we wczesnym dzieciństwie był idolem Megan i zaraził ją fascynacją do soccera. Jeszcze jako nastolatek popadł w uzależnienie od narkotyków i konflikt z prawem, co było niezwykle ciężkim doświadczeniem dla licznej rodziny Rapinoe. Bardzo dużo dowiemy się także o Rachel, siostrze bliźniaczce Megan – razem grały w piłkę, w tym samym mniej więcej czasie podczas studiów w Portland dwukrotnie zrywały więzadła w kolanach, wreszcie w podobnym czasie odkryły swoją orientację seksualną.

Nie da się ukryć, że kwestia homoseksualności jest jedną z najbardziej istotnych w książce „Megan Rapinoe. Jedno życie”. Pisząc z perspektywy dorosłej i świadomej siebie osoby piłkarka analizuje momenty ze swojego dzieciństwa i młodości, w których pojawiały się oznaki jej homoseksualności. Ostatecznie doszła do tego dopiero na studiach, kiedy zakochała się w koleżance z drużyny. Bardzo ciekawie opisuje moment, w którym powiedziała o tym rodzicom. Jej ojciec, mimo że ma dość prawicowe poglądy, zaakceptował ten fakt bez żadnego żalu. Większy problem był z matką, która bała się o przyszłość córki w społeczeństwie, w którym wciąż wielu nie akceptuje osób homoseksualnych. Tym sposobem dochodzimy do oficjalnego coming outu z 2012 r. W przeciwieństwie do przyklęknięcia z 2016 roku, ten gest Rapinoe nie wywołał aż takich reperkusji w mediach i społeczeństwie. Trochę nawet budzi śmieszność, jak Megan Rapinoe złości się, że inne koleżanki z reprezentacji USA nie poszły jej śladem:

Łyżką dziegciu w tym wszystkim był fakt, że z wyjątkiem Lori, która wyszła z szafy chwilę po mnie, nie dołączyło do mnie więcej zawodniczek z drużyny. Okazywały mi wsparcie, pisały pochwalne komentarze na Twitterze, ale w rozmowach z pozostałymi lesbijkami w drużynie jak refren powtarzało się: „Chcę żyć po swojemu. Nie jestem kimś, kto obwieszcza światu swoją orientację seksualną z najwyższej wieży. Publiczny coming out wymaga posiadania żyłki obrońcy, a ja tego nie mam”. (s. 123)

Megan Rapinoe w następnym akapicie twierdzi, że rozumie koleżanki, natomiast chwilę potem:

Nie przeszkadzała mi etykietka jedynej „lesbijskiej piłkarki”, czy też jednej z kilku w drużynie. Lubię być w centrum uwagi i dobrze się czuję sama ze sobą, bez względu na okoliczności. Nie mogłam jednak zrozumieć, dlaczego praktycznie nikt nie poszedł za moim przykładem. Chciałam zapytać dziewczyny: jak ma wyglądać opowieść o waszym życiu? Czy chcecie, by opowiedział ją za was kto inny, czy wolicie zrobić to same? (s. 124)

Często zauważam taką tendencję u lewicowych działaczy: wymagają od innych takiej samej aktywności społecznej, jaką oni sami prezentują, a jeśli ktoś nie ma na to ochoty, spotyka się to z ich dezaprobatą. Pełna zgoda, że homofobia jest czymś bardzo złym, natomiast nie rozumiem tego usilnego wymagania od osób homoseksualnych, aby publicznie mówiły o swojej orientacji. A jeśli ktoś jest homoseksualny, ale nie ma ochoty o tym mówić poza gronem rodziny i najbliższych znajomych? Dlatego też w tym punkcie z Megan Rapinoe się nie zgadzam.

Przepraszam za ten polityczny wtręt, ale nie da się go uniknąć w przypadku takiej książki. Megan Rapinoe to przede wszystkim genialna piłkarka, mistrzyni świata i mistrzyni olimpijska, ale jej autobiografia stała się bestsellerem New York Timesa i zyskała polskojęzyczną wersję właśnie ze względu na polityczne i społeczne odniesienia. Miłośnicy historii kobiecej piłki znajdą tam sporo relacji na temat wydarzeń czysto sportowych, choćby piękny opis gola wyrównującego w ostatniej minucie dogrywki ćwierćfinału MŚ 2011 z Brazylią, którego strzeliła Abby Wambach po podaniu Megan Rapinoe (smaczku tej sytuacji dodaje fakt, że Wambach była kiedyś partnerką Megan Rapinoe, a główna bohaterka „Jednego życia” w dość okrutny sposób zakończyła ten związek). Jednak piłka nożna nie jest na pierwszym miejscu w tej książce – przede wszystkim jest to portret Megan Rapinoe, która akurat jest zawodową piłkarką.

Z mojego punktu widzenia, czyli osoby dość konserwatywnej w swoich poglądach (po raz kolejny przepraszam za wtręty polityczne, których zazwyczaj unikam), historia osoby homoseksualnej w środowisku zawodowych sportowców jest tutaj opisana bardzo ciekawie; warto poznać takie spojrzenie. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że mimo wszystko łatwiej być lesbijką w świecie kobiecej piłki nożnej niż gejem w męskim futbolu. Z dużą ilością politycznych przemyśleń Megan Rapinoe nie do końca się zgadzam, ale bardzo się cieszę, że mogłem poznać taki punkt widzenia.

Lektura „Megan Rapinoe. Jedno życie” pozwala dowiedzieć się sporo nie tylko o biografii jednej z najlepszych piłkarek w historii, ale też o kobiecej piłce nożnej, codzienności osób homoseksualnych w sporcie zawodowym i współczesnych problemach Stanów Zjednoczonych. Można czasem przyczepić się do tłumaczenia piłkarskich zwrotów, bo nie do końca jestem przekonany, że „oddanie gola” to dokładnie to samo w języku polskim, co „strata gola”. Ale to naprawdę szczegóły. Bardzo kibicuję Wydawnictwu Relacja, aby wydanie autobiografii Megan Rapinoe zakończyło się sukcesem. Takie książki są potrzebne, warto poznawać inne punkty widzenia, które w konserwatywnych mózgach zasieją ferment.

NASZA OCENA: 7/10

Może nie każdemu książka „Megan Rapinoe. Jedno życie” przypadnie do gustu, ale mi czytało się ją bardzo dobrze. Historia tej piłkarki jest zdecydowanie warta poznania. A czy się z nią zgadzamy, to już zupełnie inna sprawa.

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

Nasz partner Sendsport przygotował dla Was zniżki! Książka Megan Rapinoe. Jedno życie oraz wiele innych tytułów taniej o co najmniej 10%.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Narcoball” – książka o tym, jak kartele zawłaszczyły kolumbijski futbol

Pablo Escobar kochał trzy rzeczy: władzę, pieniądze i futbol. Dwie pierwsze z jego pasji zostały bardzo dokładnie przedstawione w książkach i filmach. Nikt jednak...

Skradziona Złota Piłka – dlaczego Raul nie wygrał plebiscytu „France Football” w 2001 r.?

W Madrycie nieprzyznaniu Viniciusowi Juniorowi Złotej Piłki towarzyszą szok i niedowierzanie. Podobne reakcje w stolicy Hiszpanii miały miejsce 23 lata temu, gdy plebiscytu magazynu...

Wspomnienie dawnej potęgi – wizyta na meczu Asseco Resovia – Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

W ostatnich latach sportowym skojarzeniem z Częstochową jest piłka nożna. Dzieje się tak za sprawą Rakowa, który jest czołową drużyną futbolowej Ekstraklasy i mistrzem...