25 lutego 2024 roku Retro Futbol kolejny raz gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie. Odbyło się tam ważne spotkanie drużyn z końcowej części tabeli. Resovia mierzyła się z Zagłębiem Sosnowiec. Napiszemy oczywiście o tym meczu, tradycyjnie zanurzymy się w historii, ale poruszymy także kilka innych wątków.
Przed meczem
Przed pierwszym gwizdkiem obie drużyny zajmowały miejsca w strefie spadkowej. Resovia była szesnasta i miała siedem punktów przewagi nad ostatnim Zagłębiem. Drużyna Rafała Ulatowskiego miała za sobą wyjazdowy remis 2:2 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. W tym spotkaniu jedną z bramek dla rzeszowian zdobył nowy zawodnik, Luksemburczyk Edvin Muratović.
Zagłębie z kolei poniosło u siebie porażkę 0:1 ze Zniczem Pruszków. W przerwie zimowej sporo się działo w klubie z Sosnowca. Rafał Collins, przedsiębiorca i prezenter telewizyjny, kupił 0,74 procent akcji klubu. Wystarczyło to do tego, by zyskać swobodę w zarządzaniu pionem sportowym. Doszło do zmiany trenera. Ze stanowiska odszedł Artur Derbin. Zastąpił go były selekcjoner Białorusi Aleksandr Chackiewicz. Jego rodak Michaił Zalewski został dyrektorem sportowym. Obaj są ścigani przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Z tego powodu Zagłębie musiało odwołać obóz w Turcji, gdyż istniała obawa, że jego nowy trener trafi stamtąd do kolonii karnej na Białorusi.
Do meczu Resovii z Zagłębiem Sosnowiec jeszcze wrócimy. Wcześniej napiszemy więcej o zawodniku, który ma w piłkarskim CV grę w obu klubach. Mowa o Michale Gliwie, który obecnie jest bramkarzem Resovii, wcześniej zaś występował w Zagłębiu. Miał okazję także posmakować gry w reprezentacji Polski.
Marzenie każdego piłkarza
Chyba każdy piłkarz marzy o tym, by zagrać w reprezentacji swojego kraju. Tylko niektórzy to marzenie spełnili. 16 grudnia 2011 zrobił to Michał Gliwa. W tamtych czasach często miały miejsce specyficzne zgrupowania narodowej kadry. Selekcjoner powoływał zawodników z ligi polskiej, którzy jechali najczęściej do Turcji, by na kameralnym stadionie zagrać z przeciętną reprezentacją, która również była złożona z piłkarzy występujących na co dzień w rodzimej lidze.
Właśnie w takich okolicznościach Michał Gliwa, mający już za sobą występy w młodzieżówce, zadebiutował w dorosłej reprezentacji. Od pierwszej minuty stanął między słupkami polskiej bramki na stadionie w tureckim Kundu. Rywalem Biało-czerwonych była Bośnia i Hercegowina, a spotkanie oglądało z trybun około 150 widzów. Polacy wygrali 1:0 po golu Waldemara Soboty. W meczu zagrali też m.in. Piotr Celeban, Łukasz Trałka, czy Maciej Jankowski. Trenerem naszej drużyny narodowej był Franciszek Smuda.
Już nigdy później obecny bramkarz Resovii nie zagrał w pierwszej reprezentacji. Osiągnął jednak to, o czym marzy wielu. W dodatku stał się jedynym Michałem, który zagrał w dorosłej kadrze na pozycji bramkarza. Nic więc dziwnego, że gdy niedawno tygodnik „Piłka Nożna” publikował jedenastkę wszech czasów Michałów, to właśnie Gliwę umieścił w bramce.
Przy okazji warto w tym miejscu wymienić wszystkich zawodników grających obecnie na zapleczu naszej ekstraklasy i mających na koncie przynajmniej jeden występ w dorosłej reprezentacji swojego kraju. Takich graczy jest w Fortuna 1. Lidze dwudziestu dwóch:
Reprezentanci krajów w I lidze
Arka Gdynia:
- Martin Dobrotka (Słowacja, 1A)
- Bartosz Rymaniak (Polska, 1A)
- Janusz Gol (Polska, 8A)
Bruk-Bet Termalica Nieciecza:
- Artem Putiwcew (Ukraina, 1A)
- Jasse Tuominen (Finlandia, 15A, 1 gol)
GKS Katowice:
- Marten Kuusk (Estonia, 29A)
Górnik Łęczna:
- Enis Fazlagić (Macedonia Północna, 1A, wypożyczony z Wisły Kraków)
Miedź Legnica:
- Jurich Carolina (Curacao, 10A, 1 gol)
- Nemanja Mijusković (Czarnogóra, 4A)
- Iban Salvador (Gwinea Równikowa, 42A, 6 goli)
Odra Opole:
- Artur Pikk (Estonia, 56A, 1 gol)
Podbeskidzie Bielsko-Biała:
- Tomasz Jodłowiec (Polska, 49A, 1 gol)
- Giorgi Merebaszwili (Gruzja, 32A, 2 gole)
Resovia:
- Michał Gliwa (Polska, 1A)
- Edvin Muratović (Luksemburg, 13A, 1 gol)
Stal Rzeszów:
- Sebastien Thill (Luksemburg, 35A, 2 gole)
Wisła Kraków:
- Anton Chichkan (Białoruś, 1A)
- Vullnet Basha (Albania, 1A)
- Michał Żyro (Polska, 5A)
Wisła Płock:
- Jarosław Jach (Polska, 2A)
- Kristian Vallo (Słowacja, 2A)
Znicz Pruszków:
- Radosław Majewski (Polska, 9A)
- Źródło: „Przegląd Sportowy”.
Kariera klubowa
Gdy Michał Gliwa zakładał bluzę z Orzełkiem, był zawodnikiem Polonii Warszawa. Być może to właśnie czas spędzony w barwach Czarnych Koszul był dla niego najbardziej udany. Wcześniej golkiper występował w Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski i po fuzji tego klubu z Polonią trafił do stolicy.
Grając w Polonii, miał okazję zadebiutować w Ekstraklasie. Premierowy występ przypadł na szczególny mecz, drużyna Gliwy mierzyła się bowiem w derbach Warszawy z Legią, a spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Warto jednak cofnąć się do piłkarskich początków naszego bohatera. Michał Gliwa urodził się w kwietniu 1988 roku w Rzeszowie, a więc w mieście, w którym gra obecnie. Wówczas jednak nie bronił jeszcze w Resovii. Był wychowankiem szkółki piłkarskiej Orły Rzeszów. Stamtąd trafił do Cracovii, w której nie zdołał się przebić w pierwszym zespole. Co ciekawe, do Pasów sprowadził go trener Mirosław Hajdo, z którym po prawie dwóch dekadach spotkali się w Resovii.
We wspomnianej już Dyskobolii rzeszowianin również nie zagrzał miejsca jako jedynka, przegrawszy rywalizację z Sebastianem Przyrowskim. Mógł sobie jednak dopisać do CV triumf z wielkopolskim klubem w nieistniejącym już dziś Pucharze Ligi. Pięć i pół sezonu w Polonii to także czas, po którym bramkarz mógł czuć niedosyt, mimo że z Konwiktorskiej trafił do reprezentacji.
Najwięcej ligowych meczów wychowanek rzeszowskich Orłów rozegrał w barwach Zagłębia Lubin, chociaż z drużyną Miedziowych związany był tylko przez półtora sezonu. Wiodło się mu różnie, czasem popełniał błędy, przez co spotykała go duża krytyka ze strony kibiców.
Wiosną sezonu 2013/2014 Gliwa pierwszy raz wyjechał do zagranicznego klubu, zostając graczem Pandurii Targu Jiu, ówczesnego wicemistrza Rumunii. Transfer ten był sporą niespodzianką. Wiele osób wątpiło w bramkarskie umiejętności Gliwy, w dodatku Zagłębie walczyło w lidze polskiej o utrzymanie, a polski golkiper został ściągnięty do czołowej drużyny ligi rumuńskiej. Jak to się stało? Po wyjeździe bramkarza do Rumunii zapytał go o to Piotr Tomasik w wywiadzie przeprowadzonym na łamach portalu Weszło:
Widzisz, to jest piękno futbolu. Piękno, które nie wszyscy musimy rozumieć. Czasem idziesz do klubu, nie idzie ci i za cholerę nie potrafisz się odkręcić, a w innym – trafiasz po prostu na właściwą przystań, gdzie się odnajdujesz. Nie zapominam jednak o tym, co miałem w Lubinie. Na każdym kroku byłem krytykowany, wszystko, co robiłem, to robiłem źle i wszystkiemu winien byłem ja. Zostaje to w człowieku i potem wychodzi również w meczu. Brak spokoju, brak pewności siebie. Pamiętasz, jak to było z kibicami? Każde moje piąstkowanie czy odbicie piłki było kwitowane gwizdami, bo krzyczeli, że Gliwa znowu nie umie złapać. A nie wszystko łapać można, czasem trzeba odbić. W Pandurii nikt się do mnie nie dopieprza – odpowiedział Gliwa.
W Rumunii polski bramkarz spędził półtora roku. Po powrocie do ojczyzny podpisał kontrakt z Sandecją Nowy Sącz, z którą wywalczył jedyny w klubowej historii awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Dwa lata później cieszył się z przepustki do elity także w barwach Rakowa Częstochowa. W Ekstraklasie zagrał również ze Stalą Mielec.
Powrót do Rzeszowa
Wiosną sezonu 2021/2022 Michał Gliwa podpisał kontrakt z pierwszoligowym Zagłębiem Sosnowiec. Spędził w tym klubie jeszcze całą kolejną kampanię, po czym przed rozpoczęciem obecnego sezonu wrócił do rodzinnego miasta, stając się graczem Resovii. W klubie z Wyspiańskiego walczy o miejsce w bramce z Branislavem Pindrochem. Obaj bramkarze prezentują dobry, wyrównany poziom, a więcej o ich rywalizacji pisaliśmy pod koniec zeszłego roku po meczu Resovii z Odrą Opole.
12 sierpnia 2023 roku, w rundzie jesiennej obecnego sezonu, Gliwa miał okazję zagrać przeciwko poprzedniemu klubowi. Dla wychowanka Orłów Rzeszów był to jeden z pierwszych meczów w zespole Pasiaków. Nasz bohater na swej pierwszej konferencji prasowej w Resovii został zapytany o to, czy przy okazji spotkania w Sosnowcu pojawi się u niego sentyment:
Jasne, że tak. Byłem tam półtora roku, zżyłem się ze społecznością Zagłębia Dąbrowskiego, ale jestem profesjonalistą, gram teraz dla Resovii i wierzę, że wywieziemy stamtąd trzy punkty.
Gliwa wybiegł wówczas w podstawowym składzie, a Resovia wygrała 1:0. Teraz natomiast, gdy oba zespoły rywalizowały w Rzeszowie, jednokrotny reprezentant Polski usiadł na ławce rezerwowych, a w bramce od pierwszych minut pojawił się wspomniany Pindroch, który zresztą bardzo dobrze spisał się w przywołanym we wstępie meczu z Podbeskidziem i obronił w Bielsku-Białej rzut karny.
Resovia – Zagłębie
Michał Gliwa oglądał więc z ławki rywalizację swego obecnego klubu z byłym. Pierwsze kilkanaście minut meczu było dla Resovii bardzo dobre. Zawodnicy Rafała Ulatowskiego atakowali, co przyniosło efekt w 16. minucie, gdy Kamil Mazek dośrodkował w pole karne, a z kilku metrów do siatki trafił Edvin Muratović.
Później gra się uspokoiła i z obu stron brakowało ciekawych sytuacji. Dopiero w końcówce pierwszej połowy Słowak Marek Fabry przelobował swojego rodaka Branislava Pindrocha, lecz kapitan Resovii Radosław Adamski w efektownym stylu wybił piłkę z linii bramkowej.
Zagłębie zaczęło drugą połowę od ataków, z których jednak nie zrodziło się poważne zagrożenie. Dopiero trzy minuty przed końcem goście stworzyli bardzo groźną okazję, ale strzał Kamila Bilińskiego był minimalnie niecelny. Piłkarze z Sosnowca próbowali wyrównać, w polu karnym Resovii znalazł się nawet ich bramkarz Oleksiy Shevchenko, ale gospodarze utrzymali skromne prowadzenie.
Na pomeczowej konferencji prasowej Aleksandr Chackiewicz, trener gości, podsumował:
Zaczęliśmy ten mecz dobrze. Potem jeden błąd, drugi i drużyna Resovii zmusiła nas do cofnięcia się na swoją połowę. W tym czasie straciliśmy bramkę po indywidualnym błędzie naszego zawodnika. Potem kontrolowaliśmy przebieg spotkania, mieliśmy szanse, miał szansę Fabry, gdy zawodnik Resovii wybił piłkę z pustej bramki, miał szansę Biliński, miał Wrzesiński, ale na szczęście trzeba zasłużyć.
Szkoleniowiec Resovii Rafał Ulatowski, był oczywiście zadowolony ze zwycięstwa, ale dostrzegał błędy i szeroko analizował grę swojej drużyny, zwracając uwagę także na mankamenty:
Dobrze wiemy, że wygrać 1:0 jest w piłce nożnej najtrudniej. Gdyby ktoś powiedział mi w osiemnastej, dwudziestej minucie, kiedy objęliśmy prowadzenie i byliśmy przez dwadzieścia minut zespołem zdecydowanie lepszym od naszego przeciwnika, że ten mecz może mieć tak dramatyczne okoliczności, jeśli chodzi o sytuacje stworzone przez Zagłębie Sosnowiec, to bym nie uwierzył. Znam natomiast piłkę i na wylot i czułem, że jeżeli szybko nie zdobędziemy bramki na 2:0, to ten mecz może nam się wymknąć spod kontroli i tak się stało. Stało się tak, dlatego że z nieznanych mi jeszcze powodów podjęliśmy taką samą strategię, jak Sosnowiec, czyli po zdobyciu bramki wdaliśmy się w zupełnie nie nasz styl. Szukaliśmy długich podań, omijaliśmy środkową linię, nasze dziesiątki, czyli Marcin Urynowicz i Kamil Mazek, zamiast wyciągać przeciwnika, schodziły po piłkę, nie było komu zagrać piłki do przodu, Edvin był osamotniony i myślę, że to też nakręciło silne fizycznie Zagłębie Sosnowiec do tego, żeby uwierzyć w to, że tutaj można co najmniej zremisować.
Kapitan zwycięzców Radosław Adamski, który, jak już wspomniano, popisał się piękną interwencją w defensywie, również był obecny na konferencji prasowej. Cieszył się z wygranej, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, jak długa droga czeka jego drużynę do osiągnięcia celu:
Najważniejsza jest wygrana. Bardzo się z tego, cieszymy, ale też z tyłu głowy mamy to, że to jeszcze nie koniec sezonu. Wiele spotkań przed nami, teraz krótka regeneracja i przygotowanie się do kolejnych spotkań.
Dzięki zwycięstwu Resovia opuściła strefę spadkową i ma na koncie 22 punkty. Zagłębie do tej pory zgromadziło 11 oczek i z tym dorobkiem zamyka tabelę Fortuna 1. Ligi. Rzeszowian czeka teraz wyjazd do Gdańska na mecz z Lechią, sosnowiczanie podejmą zaś Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Nowy prezes sekcji piłkarek
Na koniec poświęcimy kilka zdań dwóm innym sekcjom Resovii. Gdy w rzeszowskich klubach będzie się działo coś ciekawego właśnie w innych sekcjach niż męski futbol, od czasu do czasu, będziemy o tym pisać.
W piątek 23 lutego przedstawiony został nowy prezes sekcji piłki nożnej kobiet Resovii. Funkcję tę będzie pełnił Sebastian Skalski, prezes zarządu rzeszowskiej firmy Geokart-International. Spółka ta pomaga finansowo Szkole Mistrzostwa Sportowego RESOVIA.
W skład zarządu weszli Zbigniew Bednarz (wiceprezes sekcji i kierownik 1-ligowej drużyny), Paweł Szurgociński (wiceprezes sekcji i trener juniorek CLJ U16) oraz Sabina Wargacka-Sitek (sekretarz sekcji i asystentka trenerki CLJ U18).
Piłkarki Resovii prowadzą w tabeli rozgrywek Orlen 1. Ligi i wiosną będą walczyć o awans na najwyższy szczebel. Pod koniec marca drużyna prowadzona przez Łukasza Wojtalę zagra też o wejście do półfinału Pucharu Polski.
Od prawie trzech lat firma Geokart-International współpracuje ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego Resovia. Uznaliśmy, że nadszedł czas na nowe wyzwania i mam nadzieję, iż za kilka miesięcy będziemy świętować historyczny awans do Ekstraligi. Chcemy, aby wzrosło zainteresowanie kibiców piłką nożną kobiet. Już teraz zapraszamy na nasze mecze, bo dziewczyny naprawdę grają dobrze i zostawiają serce na boisku. Oczywiście moje pojawienie się w klubie nie wiąże się jedynie z drużyną seniorek Resovii. Opracowaliśmy długofalowy plan dla całej sekcji, prowadzimy rozmowy z potencjalnymi sponsorami. Jest za wcześnie na podawanie konkretnych kwot, ale jesteśmy nastawieni do projektu bardzo pozytywnie. Pragniemy spopularyzować piłkę nożną kobiet, przyciągnąć kibiców na trybuny, zaprezentować całą sekcję, która posiada bardzo mocne fundamenty i nie ma sobie równych na Podkarpaciu – powiedział na konferencji prasowej nowy prezes.
Sukcesy lekkoatletów
Wyjdziemy także poza piłkę nożną, gdyż duże sukcesy odnieśli ostatnio lekkoatleci Resovii. W odbywających się w Toruniu 68. Halowych Mistrzostwach Polski sportowcy rzeszowskiego klubu zdobyli aż pięć medali.
Na najwyższym stopniu podium stawali Oliwer Wdowik w biegu na 60 metrów i Anna Wielgosz w rywalizacji na 800. Ze srebrnych krążków cieszyli się dwustumetrowiec Albert Komański oraz Wiktoria Miąso startująca w skoku wzwyż. W tej ostatniej konkurencji po brąz sięgnęła Alicja Wysocka.
Ten dorobek dał Resovii trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej mistrzostw. Najlepszy spośród wszystkich startujących klubów okazał się SKLA Sopot, który wywalczył trzy medale, wszystkie w kolorze złotym, a na drugiej pozycji uplasował się AZS AWF Warszawa z dwoma złotymi, pięcioma srebrnymi i dwoma brązowymi krążkami.
Wspomniana Anna Wielgosz w najbliższy weekend weźmie udział w Halowych Mistrzostwach Świata w Glasgow i będzie tam jedyną przedstawicielką CWKS Resovia. Niektórzy sportowcy nie zdecydowali się na wyprawę do Szkocji, gdyż szykują formę na letnią część sezonu, która będzie w tym roku bardzo intensywna ze względu na mistrzostwa Europy w Rzymie i igrzyska olimpijskie w Paryżu.