„Pele” – recenzja

Czas czytania: 3 m.
5
(2)

Prawie rok temu odszedł „Król Futbolu” – wielki Brazylijczyk Pele. Edson Arantes de Nascimento jako jedyny w historii trzy razy świętował tytuł mistrza świata. Przez wielu uważany jest za najlepszego piłkarza w historii. A jakim był człowiekiem? Na te pytania stara się odpowiedzieć w swojej biografii francuski dziennikarz Stephane Cohen.

Książka o bardzo prostym tytule „Pele” ukazała się w listopadzie nakładem wydawnictwa Albatros. To samo wydawnictwo, mimo że nie jest jakoś specjalnie nastawione na tematykę sportową, jako pierwsze zareagowało także na śmierć boskiego Diego Maradony i przygotowało po jego odejściu drugie polskie wydanie, kultowej już „Ręki Boga” Jimmy’ego Burnsa. Sporo książek o Pelem (na czele z jego autobiografią, wydaną u nas w 2006 r.) już powstało, ale ta jest pierwszą napisaną po jego śmierci i obejmującą całość życiorysu.

Book Sale Instagram Post 2

Nazwisko autora do tej pory niewiele mi mówiło. Z notki na okładce można się dowiedzieć, że Stephane Cohen pracował choćby w „L’Equipe” i ma także wiele wspólnego z telewizją. Na równi z historią piłki nożnej interesuje się literaturą. A przede wszystkim, że spędził w Brazylii parę lat, szukając śladów Pelego.

Trzeba przyznać, że ten miks zainteresowania litraturą i dogłębnej pracy źródłowej przyniósł naprawdę dobry efekt. Książka Stephane’a Cohena to nie jest tylko wyliczanka kolejnych meczów, bramek i sukcesów Edsona Arantesa de Nascimento. Z jednej strony dowiadujemy się masy ciekawostek (np. że urodził się tak naprawdę dwa dni przed oficjalną datą urodzin, a jego imię miało brzmieć Edison, na cześć wynalazcy żarówki, a Edson to efekt literówki w urzędzie), a z drugiej nie jest przeładowana mało istotnymi szczegółami. Nie wiem, na ile znany jest fakt, że dla najbliższych Pele zawsze funkcjonował jako Dico – nie znałem tego przed lekturą książki.

Osią, wokół której obraca się opowieść francuskiego dziennnikarza, są kolejne bramki „O Rei” (króla), których nastrzelał grubo ponad 1000. Na tę tysięczną czekał z zapartym tchem cały świat, choć jak to w takich sytuacjach bywa – okazało się, że to ostatecznie była bramka numer 1002. Nie brakuje oczywiście opisów wszystkich najważniejszych wydarzeń Pelego z jego życia sportowego. Ale dla mnie najciekawsze były analizy jego życia pozapiłkarskiego. I trzeba przyznać, że tutaj autor obszedł się z nim dość ostro, bo z książki wyłania się postać osoby dość pazernej oraz łasej na pochwały i atencję, na czym często cierpiała najbliższa rodzina. Zresztą pierwsze małżeństwo rozpadło się przede wszystkim przez to, że Pelego po prostu nigdy nie było w domu. Częste zdrady też na pewno nie pomagały.

O ile Pele jako piłkarz był spełniony, o tyle w roli aktora czy muzyka (próbował sił w obydwu dziedzinach) poszło mu mocno tak sobie…

W tym filmie sensacyjnym zamożny biznesmen o wrażliwym sercu staje się świadkiem ataku młodocianych przestępców na młodą kobietę w samym centrum Sao Paulo i postanawia wyciągnąć pomocną dłoń do dzieci ulicy, które bieda zmusiła do zejścia na złą drogę. Mężczyzna decyduje się skontaktować ze słynnym piłkarzem Pele, dawną gwiazdą boisk, a obecnie trenerem młodzieży w Santos Futebol Clube. Nawiązują współpracę. Pele zabiera małych złodziejaszków na treningi i ćwiczy z nimi grę w piłkę, a jednocześnie tępi ich „opiekunów”. W jednej ze scen ktoś taki – tak się akurat składa, że to kobieta – nie wierzy własnym oczom: „Czy ty… ty jesteś Pele?”. Na co pada odpowiedź: „Nie, kurwa, jestem Jo Soares!” (nawiązanie do znanego w całym kraju komika). W Brazylii ten fragment stał się kultowy, a po latach stał się wiralem w internecie. Sam film z Królem jako gwiazdą, nie pierwszy przecież raz, okazał się klapą. W Brazylii po obejrzeniu jakiegoś gniotu zwykło się mawiać: „Już lepiej było obejrzeć film z Pele”. (s. 229-230)

Pele stał się bohaterem kultury popularnej w Brazylii, ale być może akurat pod tym względem wolałby tego uniknąć…

Stephane Cohen prowadzi nas po życiu wielkiego piłkarza bardzo sprawnie, proporcjonalnie dozując tematy i ich objętość. Możemy się dowiedzieć, dlaczego Pele jest bardzo szanowany w swoim kraju, ale jednak bardziej kochany był Garrincha… Poznamy też kulisy tego, jak Pele „podpadł” swoim rodakom w 2014 r. i dlaczego Maracana nie została nazwana jego imieniem. Rzetelnie też autor opisuje działalność trzykrotnego mistrza świata jako ministra sportu.

Wreszcie wiele jest o życiu rodzinnym Pelego, udanym w różnym stopniu, w zależnosći z czyjego punktu widzenia patrzymy. Także sporo jest o jego nieślubnych dzieciach i ich trudnej walce o uznanie. Mamy o jego trzech żonach i licznych kobietach „pomiędzy”. Dowiemy się także o stosunkach rodzinnych i kłopotach syna Edinho czy dziwnej uległości wobec niego młodczego brata Zoci.

Na wielki plus zaliczam przedostatni rozdział pt. „Dziedzictwo”, w którym Stephane Cohen daje się ponieść trochę swoim zamiłowaniom literackim i w swoistym eseju próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy Pele zaiste jest najlepszym piłkarzem w historii. Jako świetny statystyczny dodatek trzeba uznać wykaz wszystkich meczów i bramek „Króla Futbolu” na końcu książki.

NASZA OCENA: 9/10

Pele” autorstwa francuskiego dziennikarza Stephane’a Cohena to kawał dobrej lektury, dzięki której poznamy dokładnie wielkiego Brazylijczyka jako piłkarza i człowieka. Akcenty są dobrze wyważone, nie jest to ani przesłodzona opowieść, ani jednocześnie nie czepia się autor głównego bohatera na siłę. A to wszystko napisane płynnie, ciekawie, dzięki czemu lektura biegnie szybko. Szczerze polecam.

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 2

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...