Zapraszamy na reklamy! Pierwsza część cieszyła się sporym zainteresowaniem czytelników. Podawaliście swoje propozycje, które znajdą się w drugiej części cyklu ,,Piłkarskie reklamy sprzed lat”. Tych, których ulubione spoty w tym odcinku zostały pominięte uspokajamy – na nie też przyjdzie czas. Tymczasem czytajcie, oglądajcie i wspominajcie!
Przeczytaj także: „Reklamy piłkarskie sprzed lat”
Czekając na samolot
Lot się opóźnia, czas się dłuży, nuda doskwiera… Co by tu zrobić? Jacek Cygan napisałby jakiś przebój dla Maryli Rodowicz. David Copperfield pokazałby oczekującym na lot do Berlina białego królika wyskakującego z kapelusza, a Jan Nowicki ograłby kogoś w pokera, jak przystało na Wielkiego Szu. Piłkarze reprezentacji Brazylii, także postanowili umilić sobie czas robiąc to, co kochają i co potrafią najlepiej. Poziom boiskowego artyzmu w tej reklamie wzniósł się gdzieś tak na wysokość 10000 metrów nad ziemią. No, może z wyjątkiem finalnego strzału Ronaldo. Andrzej Kostyra skomentowałby to uderzenie słowami, że nawet Stevie Wonder by to trafił. Nawet Stevie Wonder uśmiałby się na widok tego spotu.
Wyzwolić Pepsi
W poprzednim odcinku przedstawiliśmy reklamę, w której David Beckham nieudolnie wcielił się w rolę Johna Wayne’ a. W 2004 roku Anglik ponownie robił groźne miny, kreując się na ostatniego sprawiedliwego w reklamie Pepsi stylizowanej na film kostiumowy osadzony w średniowiecznych realiach. Po jednej stronie plądrująca wioskę ze słynnych niebieskich puszek grupa złowrogich rycerzy aktorów. Po drugiej piłkarze, których bronią wcale nie jest miecz, a piłka. W tej nieco odartej z sensu reklamie (złoczyńcy bojący się fruwającej w powietrzu piłki?) równie dobrze mógł wystąpić jedynie Roberto Carlos, którego atomowego uderzenia obawiali się nawet faceci w zbrojach.
Złodzieje piłek
Piłkarskie reklamy zdecydowanie najczęściej czerpią pomysły z kina akcji. W 2000 roku Nike nakręciło spot, w którym grupa zawodników pod wodzą Louisa van Gaala dostała za zadanie wykraść pewien skarb. Tym skarbem była oczywiście piłka. Pomysłowość speców od reklamy amerykańskiej firmy sportowej po raz kolejny przyprawiła o uśmiech na twarzy każdego oglądającego. Liny z piłkami służącymi jako haczyk? Legendarne okulary Edgara Davidsa widzące lasery? Bajka! Końcówka z kolei przypomina klasyki kina sensacyjnego. Potężna eksplozja, dobro góruje nad złem i protagoniści zaglądający śmierci w oczy. Na szczęście Bierhoffowi i Davidsowi się udało. Tak jak i twórcom tej reklamy.
Na dnie
Piłkarze często powtarzają, że grają pod zbyt dużą presją. A gdyby tak zagrali… o życie? W 2005 roku gwiazdy Adidasa zagrały taki mecz. Hiszpański tenisista Rafael Nadal ma w zwyczaju nie deptać linii kortu wchodząc na niego po przerwie. Gdyby podobną zasadę wyznawał w czasie tamtego meczu śmierci, spadłby w przepaść tak jak przeciwnicy Raúla, Beckhama czy Michaela Ballacka. Jak powstrzymać przeciwnika? Strącić go w otchłań. Najlepiej zrobić to przy pomocy piłki. Straty wśród gwiazd? Oczywiście żadne, w odróżnieniu od z twarzy niepodobnych do nikogo anonimowych aktorów służących za pachołki, pomosty i spadające z tego piłkarskiego drzewa liście. Piłkarze tylko zyskali. Tak powiedzieli im księgowi.
Japońska golizna
Ci nieco odważniejsi dziennikarze piszą w relacjach meczu o jednostronnych widowiskach, że było to pojedynek gołej dupy z batem. Gołych pośladków w reklamie Pepsi z 2002 roku było o wiele więcej. Przeciwnikami Roberto Carlosa, Raúla, Gianluigiego Buffona i Davida Beckhama (swego czasu występował w piłkarskich reklamach tak często, jak Borys Szyc w polskich filmach) była grupa zawodników sumo, z czego każdy gabarytami przypominał potomstwo Godzilli. Tym razem herosi w korkach przegrali z herosami w majtkach. Rzadkie to zjawisko w piłkarskich reklamach, w którym wspomniany ,,Becks” był kreowany na krzyżówkę Jasona Stathama z Chuckiem Norrisem. Czego się jednak nie robi dla promocji mundialu?
Pod tekstem będą mile widziane linki z innych reklam piłkarskich sprzed lat, których dotychczas jeszcze nie opisaliśmy. Wracamy do programu, ale już niebawem ponownie powita was obfity we wspomnienia piłkarski blok reklamowy.
SEBASTIAN CHROSTOWSKI