„Remanent 4. Portrety na polu karnym” – recenzja

Czas czytania: 4 m.
5
(1)

Miłośnicy dobrego dziennikarstwa sportowego „Remanent” Jerzego Chromika znają już bardzo dobrze. Na pewno więc ucieszyli się, kiedy pod koniec listopada ukazał się czwarty, tym razem niebieski tom tej serii. Po raz kolejny możemy cofnąć się w czasie i zachłysnąć pisarstwem najwyższej próby.

Zwyczajowo recenzję zaczynam od przedstawienia autora książki, ale o redaktorze Chromiku pisałem już przy opisach „On. Strejlau” oraz „Remanent 1”. Co prawda jest już na emeryturze, ale siedzenie w kapciach przy kominku do niego nie pasuje; wciąż dba o to, aby na stronie TVP Sport ukazywały się teksty na dobrym poziomie. A przede wszystkim odkurza stare gazety (m.in. „Sportowca” czy „Express Wieczorny”) i wyciąga z nich to, co najlepsze. Był kiedyś taki cykl w telewizji polskiej pt. „Perły z lamusa”. „Remanent” to właśnie takie „perły z lamusa”, czyli najlepsze teksty i wywiady Jerzego Chromika z ostatnich prawie 40 lat.

Book Sale Instagram Post 1
"Remanent 4. Portrety na polu karnym" - recenzja 2

Tom czwarty zyskał kolor niebieski i jest zdecydowanie mniej „depresyjny” od trzeciego, czerwonego (wcześniej były żółty i zielony) – tam Jerzy Chromik umieścił swoje teksty demaskujące patologie w polskim futbolu. „Niebieski” składa się z dwóch zasadniczych części: pierwsza to „Portrety w polu karnym”, czyli cykl wywiadów bądź reportaży, jakie na przestrzeni lat ukazywały się w tygodniku „Sportowiec”. Tylko kilka ostatnich tekstów pochodzi z „Expressu Wieczornego” i „TVP Sport”.

„Nie znam się na piłce, znam się na Chromiku. Zwłaszcza przestępcy powinni być zadowoleni, że został dziennikarzem. Jurek potrafiłby wyciągnąć od nich więcej niż adwokat, prokurator i sędzia razem wzięci.  Wymiar sprawiedliwości ucierpiał, korzystają czytelnicy” – napisał w swoim blurbie znany ekspert tenisowy Artur Rolak.

Nic dodać, nic ująć – Jerzy Chromik potrafi świetnie przepytywać i sam doświadczyłem tego, jak łatwo w rozmowie telefonicznej potrafił skłonić mnie do powiedzenia tego, o czym na początku mówić nie chciałem. Jego wywiady to nie są sztampowe pytania i odpowiedzi, jakich wiele możemy przeczytać w różnych mediach. Jest taka kategoria wywiadów, w których można sobie najpierw spisać pytania, a potem dziennikarz sam do nich dopisze odpowiedzi i nawet nikt nie będzie miał pretensji czy zastrzeżeń. Czegoś takiego u Jerzego Chromika na pewno nie znajdziemy.

„Portrety w polu karnym” to nie zawsze wywiady, czasem są też reportaże o danym zawodniku. Czy wtedy, kiedy dany bohater nie zgodził się na rozmowę? Tak to interpretuję, ale autor o tym nie pisze, więc może zależało to tylko od jego fantazji. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z wywiadem, czy z artykułem o jednym bohaterze, zawsze jest to lektura ciekawa i niebanalna. Spotkamy tam piłkarzy znanych dobrze i dzisiaj (np. Dariusz Dziekanowski, Ryszard Tarasiewicz czy Cezary Kucharski), ale też postaci zupełnie anonimowe.

Mnie zachwycił choćby artykuł o Henryku Pasko – piłkarzu trzecioligowym, nie do „wygooglania” dzisiaj, który mimo potwornych problemów z kolanami, wciąż kontynuował grę. Kiedy ktoś mówi o pasji do piłki nożnej, to jej ucieleśnieniem jest właśnie taki trzecioligowy piłkarz Pasko, który za śmieszne pieniądze kopie w niższych ligach, mimo że w kolanach jest już tylko próchno. I takie teksty są dla mnie dużo ciekawsze niż reportaż np. z drugiego ślubu Ani i Roberta Lewandowskich.

Na pewno trzeba też przeczytać „Portret w polu karnym” Marka Ostrowskiego (s. 303-318). Jerzy Chromik ciekawie opisał perypetie transferowe zdolnego zawodnika Pogoni Szczecin. Z tekstu „Transfer z ketchupem” wyłania się obraz pokrzywdzonego piłkarza i chytrego menedżera Tomasza Cybulskiego. Tenże Cybulski po artykule Jerzego Chromika wysłał do redakcji „Sportowca” sprostowanie pt. „Bez ketchupu”. W nim fakty się zgadzają z tekstem Chromika, ale wydźwięk jest już nieco inny. Wielkie słowa uznania, że nawet po latach autor zdecydował się opublikować replikę na swój tekst, co jest kwintesencją rzetelności dziennikarskiej. Niby oczywiste, a przecież dziś tak rzadko spotykane.

Druga, mniejsza część czwartego „Remanentu” to stała rubryka pt. „Proszę czekać, będzie… korespondencja!”. Tutaj możemy wrócić pamięcią (o ile ktoś pamięta, a ja trochę tak) do turnieju Euro 1996. Jerzy Chromik pracował już wówczas w „Expressie Wieczornym” i wspaniale pisał nie tyle o meczach (które przecież były ciekawe), ale też i o kulisach całego turnieju. Wszystkie relacje są dobre, ale moją uwagę przykuły zwłaszcza dwie:

Po zmianie Ronalda de Boera na Wintera w zespole Holandii, który dotąd najbardziej rozczarowywał bezproduktywną grą, na boisku było aż sześciu graczy ciemnoskórych. Pytanie popołudnia brzmiało więc, czy to jeszcze reprezentacja Holandii, czy już zespół Antyli Holenderskich. Brakowało kogoś, kto by posklejał finezję z boiskową logiką. (s. 458)

Zupełnie normalne spostrzeżenie, do którego dzisiaj zapewne przyczepili by się piewcy politycznej poprawności. A poza tym zaimponować mogła na pewno znajomość historii Ernesta Wilimowskiego:

Po raz ostatni Chorwacja grała z Niemcami bodaj w 1942 roku i nie odniosła zwycięstwa. Dwie bramki dla reprezentacji kraju ze swastyką zdobył wtedy Ernest Wilimowski, a Niemcy wygrali 5:1. Wielu kibiców przybyłych znad Renu w niedzielę do Manchesteru było przekonanych, że i tym razem nie będzie żadnych problemów z pokonaniem Chorwatów. (s. 521)

Być może w 1996 r. był to temat głośny, bo rok wcześniej „Ezi” miał przyjechać do Chorzowa na uroczystości jubileuszowe swojego „Ruchu”, ale mocno zaprotestował przeciwko temu śp. Bohdan Tomaszewski. Dziś o Erneście Wilimowskim wiemy dużo więcej (wciąż czekamy na biografię wydawnictwa GiA), wtedy do opinii publicznej przebijały się ledwie wzmianki. Takie odniesienie do 1942 r. przed ćwierćfinałem Niemcy-Chorwacja i jeszcze wplecenie w to wątku „Eziego” świadczyło o wielkiej erudycji autora.

Przeczytałem dokładnie wszystkie cztery „Remanenty” Jerzego Chromika i zajmują one honorowe miejsce na mojej półce. Nie tylko dzięki temu, że są po prostu pięknie wydane (ukłony dla grafików SQN). Nie są to książki, które przeczyta się raz i można puścić w dalszy obieg – do wielu wywiadów, tekstów czy reportaży ma się ochotę wracać wielokrotnie. I zdarzało mi się już parę razy, że jak gdzieś przeczytałem, usłyszałem o jakimś piłkarzu, sięgałem po odpowiedni „Remanent” i czytałem sobie wywiad z nim ze „Sportowca” z lat 80. Po pierwsze, bo chciałem sobie przypomnieć dawne dzieje danego bohatera. A po drugie, bo jest to lektura zawsze ciekawa.

NASZA OCENA: 9,5/10

Piękna znajomość języka polskiego, świetny styl i unikanie sztampowości – to w skrócie największe zalety dziennikarstwa Jerzego Chromika. „Remanent 4. Portrety w polu karnym” polecam nie tylko miłośnikom piłki nożnej. Oni na pewno wrócą z nostalgią do dawnych czasów i często dowiedzą się czegoś jeszcze o bohaterach wiele razy (albo i niewiele) już opisywanych. A nawet kompletni laicy piłkarscy mogą po prostu cieszyć się dobrą lekturą i uczyć porządnego stylu.

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

PS. „Remanent” w założeniu miał być „pięcioksięgiem”, ale Jerzy Chromik we wstępie do tomu czwartego wspomina, że wydawnictwo SQN przebąkuje o części szóstej. Z tego miejsca apel/prośba zarówno do SQN, jak i do redaktora Chromika – nie zatrzymujcie się na części piątej!

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.