Ho! Ho! Ho! Byliście grzeczni w tym roku? Zgodnie z niedawną obietnicą, zebraliśmy dla Was wszystkie numery Retro Futbol Magazyn. Jest to dla nas bardzo ważne wydawnictwo, ponieważ to ono było protoplastą strony, na której właśnie jesteście. Najpierw jednak przeczytajcie historię o tym, jak to było.
Zanim pojawił się pomysł założenia strony www.retrofutbol.pl bądź www.rfbl.pl ( obie formy przeniosą Was w to miejsce), było kilka innych inicjatyw. Pierwotnie był blog naszego założyciela, Damiana Bednarza, gdzie opisywał on wybrane fragmenty z dziejów futbolu. W marcu 2014 roku powstał profil na Facebooku, Retro Futbol – historia piłki nożnej, który był uzupełnieniem bloga. Aż w końcu nadszedł ten magiczny wieczór przy szklance soku… To właśnie wtedy do życia za sprawą założyciela i jego przyjaciela Szymona Korzucha, powstał pierwszy numer magazynu.
Była to wersja elektroniczna, która nigdy nie doczekała się druku. Zresztą tak, jak pozostałe. Pierwszy, historyczny numer, tworzyły cztery osoby. Oprócz Damiana Bednarza i Szymona Korzucha, który zajął się częścią graficzną, byli to Jakub Budny i Mariusz Jaroń. W sieci pojawił się w październiku 2014 roku i miał dokładnie 20 stron. Jakiś czas po jego premierze powstała strona internetowa.
Drugi numer był już zdecydowanie bogatszy w treści. Liczył 54 strony, a do zespołu redakcyjnego dołączyli: Patryk Idasiak, Kamil Kijanka, Andrzej Gomołysek, Piotr Grabowski, Paweł Klama i Paweł Wilamowski. Ten numer doczekał się już nawet profesjonalnej korekty, za którą odpowiadała partnerka jednego z redaktorów. Nie zdradzimy, co mogliście w nim przeczytać, bo tego właśnie dotyczy nasza niespodzianka.
Redakcja rozrastała się, a my nawiązywaliśmy nowe przyjaźnie i kontakty. Zaczęliśmy pojawiać się na okładkach książek, jako patroni medialni, zapraszano nas także do współpracy przy tworzeniu innych, podobnych projektów. Innymi słowy, zostaliśmy zauważeni.
W rozwoju naszego projektu pomogło nam mnóstwo zawodowych dziennikarzy, którzy poświęcali swój czas, żeby wesprzeć młodych kolegów. Na szczególne słowa uznania zasługują: Marek Wawrzynowski i Jerzy Chromik, którzy byli wielkim wsparciem merytorycznym, a w chwilach najważniejszej dla nas próby pomogli.
Niestety ponieśliśmy klęskę. Nie byliśmy w stanie poradzić sobie marketingowo i finansowo, żeby wypromować nasz projekt i doprowadzić go do wydruku i dotarcia do szerszego grona odbiorców. Właśnie dlatego po piątym numerze Retro Futbol Magazyn zdecydowaliśmy, że zostaniemy przy stronie internetowej. Nigdy nie zarabialiśmy na Retro Futbol i zapewne zarabiać nie będziemy. Wszelkie zbiórki są tylko na wydatki bieżące, jak koszty utrzymania strony czy dostęp do materiałów źródłowych.
W międzyczasie oprócz standardowych tekstów rozwinął się także dział statystyczny. Najpierw pod kierownictwem Rafała Pawlety, a następnie Mariusza Chodały. Obecnie to jeden z najmocniejszych punktów naszej strony.
Retro Futbol spełnił marzenia wielu z nas. Niektórzy wypromowali się na tym projekcie i dostali wymarzone prace w mediach. To najczęstsza przyczyna ich odejścia z Retro Futbol. Nie żałujemy, właśnie dlatego nasza twórczość jest wyjątkowa. Jesteśmy fanami piszącymi dla fanów. Dzięki temu się realizujemy i tak jak wspomnieliśmy wyżej, spełniamy marzenia.
W 2015 powstała książka „Polska kluby w europejskich pucharach”, która jest naszą największą satysfakcją. Nie byłoby jej, gdyby nie Wy. To właśnie Czytelnicy dołożyli swoje pieniądze, by ta pozycja pojawiła się na sklepowych półkach. I tu wypada wspomnieć Grzegorza Ignatowskiego, Andrzeja Potockiego, Mariusza Świerczyńskiego i Bartłomieja Matulewicza, bez których pracy ta książka nie powstałaby.
Nie jest pozbawiona błędów, ale jest nasza. Wyciągnęliśmy wnioski i wiemy, że kolejna pozycja będzie dużo lepsza. Spóźnialskich informujemy, że kupienie jej graniczy z cudem.
W głowie mamy jeszcze wiele projektów i pomysłów. Dziękując, że jesteście, mamy dla Was świąteczny prezent. Klikając w link poniżej, pobierzecie wszystkie archiwalne numery Retro Futbol. Przyjemnej lektury!
