Złota Jedenastka: Oriundi

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

W latach 70. XIX wieku wielu Włochów wyemigrowało w celach zarobkowych po całym świecie. Choć blisko milion ludzi opuściło Italię, kraj nie zapomniał o nich oraz o ich przodkach. Piłkarze z włoskimi korzeniami mogli na ten przykład reprezentować Włochy, nawet mimo wcześniejszych występów dla Urugwaju, Argentyny czy Brazylii. W ten oto sposób w ciągu niemal stu lat przez włoską reprezentację przewinęła się spora liczba graczy nazywana ,,oriundi”. W najnowszej części cyklu ,,Złote Jedenastki” zaprezentowani zostaną najlepsi ,,oriundi” w historii!

BRAMKARZ: Rogério Ceni

Na początek przykład zawodnika, który mimo włoskich korzeni (przodkowie golkipera zmienili nazwisko po emigracjiz włosko brzmiącego Cenni już na początku XIX wieku), w reprezentacji Italii nigdy nie zagrał. W sumie nic w tym dziwnego, gdyż Ceni był powoływany do kadry ,,Canarinhos” i to w czasach, kiedy ta doszła do dwóch finałów mundiali z rzędu (szesnaście występów w latach 1997-2006). O dziwo nie strzelił żadnego gola, choć w całej swojej karierze zdobył ponad sto bramek.

OBROŃCY: Paolo Dellafiore, Giuseppe Wilson, Gabriel Paletta

Gabriel Palleta i Paolo Dellafiore urodzili się w Buenos Aires. Na tym ich podobieństwa się kończą. Dellafiore uczył się futbolu we Włoszech jako adept szkółki Interu, natomiast Palletta grał w Argentynie aż do dwudziestego roku życia, kiedy to przeniósł się z Banfield do Liverpoolu. Tam kariery jednak nie zrobił i po roku wrócił do Argentyny. W 2010 roku przeniósł się z Boca Juniors do Parmy. Obecnie jest zawodnikiem Milanu, po tym jak rok temu opuścił tonący okręt ze Stadio Ennio Tardini, jednak to właśnie jako piłkarz Parmy niespodziewanie pojechał z reprezentacją Włoch na mundial do Brazylii. Paletta wrócił do wielkiej reprezentacyjnej piłki po niemal dekadzie przerwy. W 2005 wraz z Argentyną zdobył młodzieżowe mistrzostwo świata.

Dellafiore tego typu zaszczyty nigdy nie groziły. Reprezentacja Włoch straciła wiarę w niego już w 2008 roku, kiedy to po raz ostatni wystąpił w młodzieżowej kadrze Italii. Przez całą swoją karierę nie mógł zagrzać sobie miejsca w jednym klubie na dłużej niż dwa lata. W 2010 roku spotkał się nawet z Palettą w Parmie.

Osobliwym przypadkiem w jedenastce jest Giuseppe Wilson, który jako jedyny przedstawiciel drużyny nie urodził się w Ameryce Południowej, lecz w angielskim Darlington. Jego matką była urodzona w Neapolu Lina Di Francesco, zaś ojcem Dennis Wilson. Oboje poznali się, gdy Dennis służył w Armii Brytyjskiej. Para postanowiła przeprowadzić się z Anglii do Neapolu, gdy Giuseppe miał sześć miesięcy. Wilson junior po dziś dzień jest jedną z legend Lazio. W latach 1969-1979 rozegrał blisko trzysta meczów ligowych dla ,,Orłów”. W 1974 roku reprezentował Włochów na mistrzostwach świata w RFN.

POMOCNICY: Luis Monti, Miguel ,,Michele” Andreolo, Alcides Ghiggia, Juan Alberto Schiaffino, Raimundo Orsi

Luis Monti już na zawsze będzie zapamiętany jako pierwszy w historii piłkarz, który rozegrał dwa finały mistrzostw świata z rzędu reprezentując dwa kraje. W 1930 roku jako reprezentant Argentyny uległ w decydującym boju 2:4 Urugwajowi. Cztery lata później był już częścią włoskiego gangu Vittorio Pozzo. W obu turniejach znajdował się w drużynie mistrzostw. Włosi byli tak zachwyceni Contim, że ten tuż po urugwajskim czempionacie przeniósł się z San Lorenzo do Juventusu, gdzie występował przez niemal dekadę.

Miguel ,,Michele” Andreolo także zdobył Puchar Świata z Włochami, reprezentując uprzednio reprezentację z Ameryki Południowej. W latach 1934-1935 pięć razy reprezentował Urugwaj. Później przeniósł się do Bolonii. Jego grę w tamtejszym klubie docenił Vittorio Pozzo i to właśnie Andreolo zastąpił innego ,,oriundo”, czyli Montiego.

Nieco inaczej potoczyła się kariera dwóch innych wybitnych Urugwajczyków. Juan Alberto Schiaffino i Alcides Ghiggia najpierw zdobyli mistrzostwo globu z Urugwajem, a następnie reprezentowali Italię. To oni strzelali gole w finale mistrzostwo z 1950 roku rozgrywanym na legendarnej Maracanie. Ich skuteczne strzały doprowadziły do – jak pisał ich rodak Eduardo Galeano – ,,najbardziej doniosłej ciszy w historii futbolu”. W reprezentacji Włoch tak dobrze już nie grali. Zanotowali ledwie kilka występów. Znacznie lepiej wiodło im się natomiast we włoskich klubach. Obaj reprezentowali Milan i Romę.

Raimundo Orsi natomiast zasłynął z siedmiu lat gry dla Juventusu. Tak jak Schiaffino i Ghiggia strzelił gola w finale MŚ. Jego strzał w dogrywce finału z Czechosłowacją zapewnił Włochom pierwszy triumf w 1934 roku. Rok później Orsi wrócił do Argentyny, by w 1936 roku zagrać nawet raz dla swojej pierwszej ojczyzny.

NAPASTNICY: Omar Sívori i José Altafini

Omar Sívori to jedyny w jedenastce ,,oriundich” laureat Ballon d’Or. Zdobył ją za 1961 rok. Wtedy też zadebiutował w reprezentacji Włoch, mimo wcześniej rozegranych dziewiętnastu występów dla Argentyny. Przygoda z włoską kadrą zakończyła się dla Sívorego bardzo boleśnie, bowiem na MŚ w Chile w 1962 roku on i Humberto Maschio byli przez cały mecz brutalnie faulowani przez reprezentantów gospodarzy. Chilijczycy uważali Maschio i Sívorego za zdrajców. Tamten mecz został ochrzczony mianem ,,Bitwy o Santiago”. Skandaliczne zachowanie piłkarzy w czasie tamtego spotkania zmusiło władze FIFA do zastrzeżenia przepisów dotyczących zmiany reprezentacji.

José Altafini także był powołany jako reprezentant Włoch na turniej w Chile, choć jeszcze do 1961 roku reprezentował Brazylię. Zdobył z nią nawet mistrzostwo na poprzednim czempionacie w Szwecji. Świetna gra w Milanie oraz brak możliwości gry dla ,,Canarinhos” wobec siły duetu Pelé – Vavá sprawiły, że Altafini skorzystał z propozycji Włochów, choć już po roku zniesmaczony wydarzeniami z Chile zdecydował się skupić jedynie na reprezentowaniu włoskich klubów.

SEBASTIAN CHROSTOWSKI

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Więcej tego autora

Najnowsze

„Deyna czyli obcy. Amerykański sen” — recenzja

Wznowienie przez wydawnictwo Zysk i S-ka biografii Kazimierza Deyny autorstwa Romana Kołtonia to dobra okazja, by przekonać się, że ten popularny dziennikarz, znany głównie...

Upadek i upokorzenie – jak Anglia przyjęła zatrudnienie pierwszego zagranicznego selekcjonera

Po wyborze Thomasa Tuchela na selekcjonera reprezentacji Anglii, po Wyspach Brytyjskich przetoczyła się fala niezadowolenia i oburzenia. Jej siła nijak ma się do jednak...

Gol z połowy, rywalizacja spadkowiczów, historia klubowych ikon – reminiscencje po meczu Resovii z Podbeskidziem Bielsko-Biała

Rozegrany 13 października mecz Resovii z Podbeskidziem Bielsko-Biała w ramach 13. kolejki Betclic 2. Ligi dostarczył ogromnych emocji i niecodziennych boiskowych zdarzeń. Nasza wizyta...