Zwycięstwo nad liderem, sześciu młodzieżowców, pucharowe triumfy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Lechią Gdańsk

Czas czytania: 5 m.
5
(6)

27 kwietnia Retro Futbol gościło na meczu Stali Rzeszów z Lechią Gdańsk. Oba zespoły walczyły o punkty w ramach rozgrywek Fortuna 1. Ligi. Mecz dostarczył wielu emocji, więc było co opisywać. Tradycyjnie zanurzymy się także w historii, by tym razem przypomnieć triumfy trójmiejskiego klubu w Pucharze Polski.

Kilka dni przed meczem z Lechią piłkarze Stali pojechali do Sosnowca na mecz z ostatnim w tabeli Zagłębiem. Drużyna Marka Zuba wygrała 1:0 po golu Arsena Grosu. Taki wynik zapewnił zespołowi z Rzeszowa utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy, a także sprawił, że Zagłębie definitywnie pożegnało się z marzeniami o pozostaniu na drugim poziomie rozgrywkowym.

Lechia ograła natomiast, również 1:0, Polonię Warszawa. Zadecydowała bramka Maksyma Khlana. Dzięki temu ekipa Szymona Grabowskiego jest bardzo bliska wywalczenia awansu do elity po zaledwie jednym sezonie spędzonym na drugim szczeblu.

Do meczu Stali z Lechią jeszcze wrócimy. Wcześniej, jak już wspomniano, sięgniemy do przeszłości i opowiemy o tym, jak drużyna z Gdańska sięgała po Puchar Polski. Ta sztuka udawała się jej dwukrotnie.

Finałowe porażki

Lechia nigdy nie była mistrzem Polski. Klub założony w sierpniu 1945 roku dwa razy stawał na najniższym stopniu podium rozgrywek o mistrzostwo Polski – w 1956 i 2019 roku. W gablocie ma dwa Superpuchary Polski zdobyte w roku 1983 i 2019. W finale Pucharu Polski wystąpił cztery razy, dwukrotnie ciesząc się z triumfu.

Drużyna z Gdańska przegrała finał w 1955 roku. Decydujący mecz Pucharu Tysiąca drużyn był wówczas rozgrywany na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, co z pewnością stanowiło atut Legii – rywala trójmiejskiego zespołu. Legioniści nie pozostawili złudzeń, wygrywając aż 5:0.

Kolejną finałową porażkę Lechia poniosła po wielu latach, gdy w 2020 roku uległa 2:3 po dogrywce Cracovii. Z powodu pandemii Covid-19 na trybunach Areny Lublin mogło być zajętych tylko 25 procent miejsc. Tak jak Legia 65 lat wcześniej zdobyła pierwszy Puchar Polski w dziejach klubu, tak Cracovia również po zwycięstwie nad Lechią wzniosła to trofeum premierowo.

Pierwszy triumf

Wielką radość piłkarze Lechii sprawili swoim kibicom w 1983 roku. Doszło wówczas do jednego z najbardziej niezwykłych finałów w historii Pucharu Polski. O trofeum zmierzyły się bowiem kluby spoza najwyższej klasy rozgrywkowej. Lechia grała na trzecim szczeblu (w tym samym sezonie zapewniła sobie awans), Piast będący jej rywalem występował zaś na drugim froncie.

Lechia zaczęła rozgrywki od wyeliminowania po dogrywce Startu Radziejów. Później okazała się lepsza od Olimpii Elbląg. Widzew Łódź musiał uznać wyższość drużyny z Trójmiasta po rywalizacji w rzutach karnych. W walce o ćwierćfinał zawodnicy trenera Jerzego Jastrzębowskiego strzelili w dogrywce trzy gole Śląskowi Wrocław. Kolejną niespodziankę sprawili, wygrywając skromnie z Zagłębiem Sosnowiec. W półfinale piłkarze z Gdańska pokonali w karnych Ruch Chorzów, ówczesnego lidera Ekstraklasy. Piast też odnosił świetne wyniki. Wyeliminował m.in. Wisłę Kraków i broniącego trofeum Lecha Poznań. 

Finał został rozegrany 22 czerwca w Piotrkowie Trybunalskim. Kibice usłyszeli pierwszy gwizdek o godzinie 17. Już dziewięć minut później Lechia objęła prowadzenie po golu Krzysztofa Górskiego. W 39. minucie podwyższył Marek Kowalczyk. Trzy minuty przed końcem pierwszej połowy Piast wrócił do gry dzięki bramce zdobytej z rzutu karnego przez Ryszarda Kałużyńskiego. W drugiej części nie było goli.

17 tysięcy kibiców zobaczyło więc pierwszy w historii pucharowy triumf Lechii. Był to także pierwszy przypadek, że po Puchar Polski sięgnął zespół grający w trzeciej klasie rozgrywkowej. W kolejnym sezonie drużyna z Gdańska przystąpiła do walki w Pucharze Zdobywców Pucharów. Trafiła na słynny Juventus, w którego składzie występował Zbigniew Boniek.  Dwumecz z turyńskim klubem był jednym z najbardziej niezwykłych wydarzeń w historii polskiego piłkarstwa, nie tylko ze względów sportowych, ale przede wszystkim poprzez wymiar społeczno-polityczny. Jest to jednak temat na inną opowieść.

Sukces na Narodowym

2 maja 2019 roku doszło do drugiego triumfu Lechii w Pucharze Polski, Kibice tego klubu musieli więc długo czekać na powtórzenie sukcesu. Na trybunach Stadionu Narodowego w Warszawie zasiadło tego dnia ponad 44 tysiące kibiców.

Marsz do finału Lechia rozpoczęła od zwycięstwa po rzutach karnych nad Wisłą Kraków. Później ogrywała Resovię, Bruk-Bet Termalikę Nieciecza, Górnika Zabrze i Raków Częstochowa.  Jej finałowym rywalem była Jagiellonia Białystok.

Bramki w decydującym meczu bardzo długo nie padały. Dopiero w siódmej z doliczonych minut, gdy wydawało się, że będzie dogrywka, do siatki trafił wprowadzony z ławki rezerwowych Artur Sobiech. Ten gol zadecydował o drugiej w historii pucharowej wiktorii klubu z Gdańska.

Jagiellonia zdominowała nas na początku drugiej połowy, ale graliśmy swoje. Sytuacji z obu stron nie było jednak za wiele. Dążyliśmy do strzelenia gola i cieszymy się, że puchar jest nasz. Napastnik powinien przewidywać to, co może się wydarzyć. Musi mieć nosa do zdobywania bramek. Wszyscy ciężko zapracowali na sukces, a ja dopełniłem formalności – powiedział zdobywca bramki w wywiadzie dla portalu Polsat Sport.pl. 

Do triumfu piłkarzy z Trójmiasta poprowadził trener Piotr Stokowiec, który po końcowym gwizdku powiedział na łamach portalu Gol24.pl:

Nie było to, jeśli chodzi o jakość, jakieś wyjątkowo piękne widowisko. Tak się jednak gra finały, żeby je wygrać. Cieszę się, że wytrzymaliśmy do końca i nie ulegliśmy presji. To nagroda za wszystko, przez co przeszliśmy. Myślę, że cały Gdańsk jest z nas dumny.

Mecz w Rzeszowie

Pora wrócić do meczu zapowiadanego we wstępie. Chyba mało kto spodziewał się tego, co wydarzyło się na stadionie przy Hetmańskiej. Trener Marek Zub wystawił w podstawowym składzie aż sześciu młodzieżowców. Byli nimi osiemnastoletni bramkarz Jakub Raciniewski, a także Patryk Warczak, Karol Łysiak, Szymon Kądziołka, Kacper Paśko i Szymon Łyczko. Dodatkowym smaczkiem był fakt, że przeciwko Stali, jako szkoleniowiec Lechii, stanął były trener Resovii Szymon Grabowski.

Tuż po upływie kwadransa gospodarze przeprowadzili efektowną akcję, która jednak nie dała im prowadzenia, gdyż Patryk Warczak nie trafił. Kibice Stali doczekali się gola w 36. minucie, gdy piłkę do bramki skierował Andreja Prokić.

Druga połowa była popisem drużyny z Podkarpacia. W 55. minucie świetnie w polu karnym zachował się Jesus Diaz, który strzelił po ziemi, podwyższając na 2:0. Już osiem minut później Karol Łysiak zdobył bramkę strzałem z ostrego kąta. Stal nie cieszyła się długo trzema bramkami przewagi, gdyż po chwili sędzia podyktował rzut karny za zagranie ręką Milana Simcaka. Jedenastkę wykorzystał Łukasz Zjawiński.

W 82. minucie rzeszowska drużyna znów była lepsza o trzy gole. Tym razem odgwizdano rękę w polu karnym gości, a rzut karny pewnie wykonał Łysiak. W doliczonym czasie podyktowano jeszcze jedną jedenastkę – tym razem dla Lechii. Znów do piłki podszedł Zjawiński, który po chwili mógł cieszyć się z drugiego gola. Wiele to jednak jego drużynie nie dało. Stal wygrała bowiem z Lechią 4:2 i było to zwycięstwo jak najbardziej zasłużone.  

Szymon Grabowski powiedział na konferencji prasowej po niespodziewanej porażce swojej drużyny:

Jeszcze jestem w emocjach, więc pewnie trudno będzie mi powiedzieć coś konstruktywnego i mądrego, bo dostaliśmy mocny gong, który odczuliśmy wszyscy, zaczynając ode mnie, a kończąc na zawodnikach. Gratulacje dla Stali Rzeszów, bo była dziś od nas lepsza, była szybsza, bardziej zdecydowana. Dużym zadaniem dla mnie i mojego sztabu będzie analiza, wyciągnięcie wniosków i znalezienie przyczyn porażki.

Warto obejrzeć całą konferencję. W sali licznie zgromadzeni byli dziennikarze z Gdańska. Mimo że Lechia jest liderem tabeli i awans do Ekstraklasy ma na wyciągnięcie ręki, przedstawiciele trójmiejskich mediów zadawali trenerowi sporo trudnych pytań, byli bardzo dociekliwi. Skupili się jednak wyłącznie na swoim zespole, gdyż po zakończeniu części z udziałem Szymona Grabowskiego opuścili salę, nie czekając na spotkanie z Markiem Zubem.

Szkoleniowiec rzeszowskiej Stali miał sporo do powiedzenia, zwłaszcza że niecodziennie ogrywa się lidera ligowej tabeli, mając w podstawowej jedenastce sześciu młodzieżowców. Oto słowa, które po meczu padły z ust trenera Zuba:

Mam jeden krótki pomysł na komentarz. Przypadła nam rola weryfikatora pierwszej ligi. Trzy dni temu weryfikowaliśmy dół tabeli, dzisiaj szczyt. Zweryfikowaliśmy i dzięki temu mamy kolejne punkty. Nie należy nam się gra w dolnej części tabeli, ale też nie jesteśmy w czubie po zwycięstwie nad liderem. Zazwyczaj gdy łączy się górę z dołem, wychodzi środek. I tak to w tej chwili wygląda.

Stal po zwycięstwie nad Lechią mogła pochwalić się serią siedmiu meczów bez porażki. Złożyło się na nią sześć zwycięstw i jeden remis. Tydzień po ograniu lidera doszło jednak do nieprawdopodobnej sytuacji. Passa rzeszowian została przerwana w sposób, jakiego nikt się nie spodziewał. Drużyna Marka Zuba pojechała do Katowic, gdzie przegrała z GKS aż 0:8. Tak wysoka porażka była szokiem chyba dla każdego. Kilka godzin wcześniej Lechia zwyciężyła u siebie 3:0 GKS Tychy i jest już niemal pewne awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 6

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...