100 zapomnianych piłkarzy – część 7

Czas czytania: 6 m.
0
(0)

Wielcy piłkarze zajmują w sercach kibiców szczególne miejsce. Emocje, które zafundowali kibicom sprawiły, że wielu z nich może mówić o pewnego rodzaju nieśmiertelności. Niestety nic nie trwa wiecznie i nazwiska niektórych „nieśmiertelnych” powoli znikają z pamięci kibiców najpopularniejszej dyscypliny sportu na świecie. Z tej okazji zdecydowaliśmy się na zabawę, w której wraz ze znanymi dziennikarzami sportowymi wytypowaliśmy nazwiska piłkarzy z jednej strony zapomnianych, a z drugiej niedocenianych. Przed Wami stu bohaterów boisk, o których chcemy przypomnieć.

Oczywiście obiektywna ocena tych zawodników nie jest możliwa, ponieważ niektórzy z nich grali w bardzo odległych czasach, ale także dlatego, że każdy ma swój punkt widzenia i dla kogoś jeden zawodnik może uchodzić za zapomnianego bądź niedocenianego, a dla kogoś innego jest to piłkarz powszechnie znany. Traktujemy to więc jako zabawę, wierząc, że poszerzy ona nieco horyzonty wielu czytelników Retro Futbol. Z przyjemnością poznamy też Wasze typy w komentarzach, ponieważ wierzymy, że wiedza czytelników może również poszerzyć nasze horyzonty.

Nazwiska piłkarzy, które oznaczyliśmy czerwonym kolorem to odnośniki to naszych tekstów na ich temat. Kliknij i dowiedz się jeszcze więcej!

Rob Rensenbrink

Rob Rensenbrink w czasie swojej kariery wyróżniał się szybkością, techniką i niesamowitym dryblingiem przez co dorobił się przydomku „Człowiek guma”. Jego strzał w słupek w 90’ finału mistrzostw świata w Argentynie przeszedł już do legendy. Gdyby strzelił wtedy gola to on a nie Mario Kempes byłby największą gwiazdą turnieju, a reprezentacja Holandii zdobyła by tytuł mistrza świata (Rensenbrink zagrał 49 razy w reprezentacji Oranje i strzelił 14 goli). Karierę zaczynał jako 18 latek w amsterdamskim DWS (120 meczów i 34 gole), ale zdecydowaną jej większość spędził na belgijskich boiskach gdzie czarował publiczność w barwach Club Brugge (55 gier i 24 bramki) i RSC Anderlecht (260 występów i 143 gole). Urodzony w Amsterdamie zawodnik w 2007 wybrany został przez ekspertów najlepszym obcokrajowcem w historii ligi belgijskiej.

Herve Revelli

Francuski futbol jeszcze przed pojawieniem się Michela Platiniego miał wielu niezapomnianych piłkarzy, jak na przykład Raymond Kopa czy Just Fontaine. Nieco mniej pamięta się dziś o innej wielkiej gwieździe, jaką był Herve Revelli. Urodzony w Verdun napastnik jest uznawany za najlepszego piłkarza w historii AS Saint-Etienne (318 meczów i 175 bramek), swoją klasę potwierdził też w Nice (71 występów i 41 goli) oraz w reprezentacji Francji (30 gier i 15 trafień). Niestety Revelli trafił na trudne czasy dla francuskiego futbolu, bo choć jego AS Saint-Etienne było liczącą się siłą w europejskim futbolu, to reprezentacja Francji za czasów jego kariery w drużynie narodowej nie zagrała ani razu na Mistrzostwach Świata.

Hector Rial

W ekipie Realu Madryt, który w latach 50. seryjnie wygrywał Puchar Mistrzów, pierwsze skrzypce grali Alfredo Di Stefano, Francisco Gento, Raymond Kopa czy Ferenc Puskas. Mało kto dziś pamięta, że jedną z kluczowych postaci w tej drużynie był też Argentyńczyk Hector Rial. Urodzony w Pergamino zawodnik zaczynał swoją karierę w San Lorenzo (40 meczów i 20 goli), skąd trafił do Independiente Santa Fe (54 występy i 26 bramek). Następnie z powodzeniem występował w urugwajskim Nacionalu (51 gier i 20 goli), by w 1954 roku przenieść się do Realu (113 meczów i 60 bramek). To właśnie jego gol zadecydował o triumfie madrytczyków w meczu ze Stade Reims w pierwszej edycji Pucharu Mistrzów. Co ciekawe, Rial nigdy nie zagrał w reprezentacji Argentyny, zakładał za to w latach 1955 – 1958 koszulkę reprezentacji Hiszpanii (5 gier i jedna bramka).

Roberto Dinamite

W Brazylii Carlos Roberto de Oliveira znany jako Roberto Dinamite zna każdy kibic, jednak na świecie wielu osób zapomniało, że taki piłkarz istniał. Niesłusznie. Zawodnik urodzony w Duque de Caxias był prawdziwą legendą Vasco da Gama (295 meczów i 181 goli), zaliczył też krótki epizod w Barcelonie (osiem występów i dwa trafienia) i w Portugiesie (16 gier i dziewięć bramek). O jego klasie świadczą doskonałe statystyki w reprezentacji Brazylii (47 meczów i 26 bramek), lecz na mistrzostwach świata w 1978 i 1982 roku pełnił rolę rezerwowego.

Jorge Robledo

W czasach, kiedy w lidze angielskiej grali niemal wyłącznie piłkarze brytyjscy, pojawił się jeden rodzynek, który udowodnił, że obcokrajowcy również mogą grać pierwsze skrzypce na Wyspach Brytyjskich. Mowa o chilijskim napastniku – Jorge Robledo, znanym też jako George Robledo (31 spotkań i osiem gier w reprezentacji Chile). Urodzony w Iquique zawodnik już w wieku sześciu lat wyemigrował do Anglii. Piłkę zaczął kopać w Huddersfield, ale na dobre dał się poznać kibicom dopiero w Barnsley (105 meczów i 45 goli), skąd w 1949 roku przeniósł się do Newcastle (146 gier i 82 gole). W 1952 roku chilijskie Colo-Colo (153 występy i 84 trafienia) zapłaciło 25 tysięcy funtów, żeby ściągnąć go do ojczyzny. Warto wspomnieć, że Robledo był pierwszym królem strzelców ligi angielskiej, pochodzącym spoza Wysp Brytyjskich. Jego wyczyn powtórzył dopiero 47 lat później Jimmy Floyd Hasselbaink.

Josep Samitier

Jeśli ktoś strzela ponad 300 goli dla takiego klubu jak Barcelona, to wydaje się, że musi na zawsze pozostać postacią niezapomnianą. Jednak pokręcone losy Josepa Samitiera sprawiły, że nie wszyscy dziś wiedzą kim był „Człowiek langusta”. A przecież to właśnie on był jednym z najbardziej znanych zawodników, którzy zamienili koszulkę Barcelony (454 mecze i 333 gole) na koszulkę Realu Madryt (osiem występów i cztery trafienia). Samitier potwierdził też swoją wielką klasę w lidze francuskiej, grając przez trzy lata w Nice (82 gry i 47 bramek). Co ciekawe, Samitier nie osiągnął nic z reprezentacją kraju (21 mecze i dwa gole), choć grał w niej w tych samych czasach co Ricardo Zamora, czy Paulino Alcántara.

György Sárosi

Złotą węgierską jedenastkę kojarzy dziś niemal każdy kibic futbolu, ale mało kto pamięta o wcześniejszych węgierskich bohaterach, na których tacy piłkarze jak Puskas czy Kocsis mogli się wzorować. Jednym z nich był György Sárosi – supersnajper, który był postrachem rywali Ferencvarosu Budapeszt (383 mecze i 351 bramek). Urodzony w Budapeszcie zawodnik znakomicie spisywał się też w reprezentacji kraju (62 gry i 42 gole), z którą zagrał w finale mistrzostw świata w 1938 roku. Co ciekawe, Sárosi odpowiadał nie tylko za strzelanie bramek, ale świetnie sobie radził również w roli pomocnika czy obrońcy.

Imre Schlosser

Zanim węgierscy kibice poznali Sárosiego, królem ich serc był Imre Schlosser. As Ferencvarosu (169 meczów i 269 bramek) i MTK Budapeszt (125 gier i 141 trafień) uchodził za niezwykle skutecznego snajpera. Swój niebywały instynkt strzelecki potwierdził też w reprezentacji Węgier, w której strzelał średnio 0,87 gola na mecz (68 występów i 59 goli). Schlosser próbował też swoich sił w austriackim Wiener AC, choć tam nie był już aż tak skuteczny (17 gier i sześć goli). Ciekawostką jest fakt, że węgierski napastnik jako pierwszy piłkarz spoza Wielkiej Brytanii został najlepszym snajperem lig europejskich w 1911 roku.

Karl-Heinz Schnellinger

Karl-Heinz Schnellinger swoją przygodę z piłką nożną rozpoczął w SG Düren 99, aby później stać się jednym z najlepszych obrońców w historii FC Koeln (131 meczów i osiem bramek), w którym to zdobył mistrzostwo Niemiec w 1962 roku. Po wyjeździe z Kolonii z powodzeniem grał na boiskach Serie A, gdzie reprezentował takie kluby jak AC Mantova (33 mecze i dwie bramki), AS Roma (29 gier i dziewięć goli), AC Milan (222 występy i trzy trafienia). To właśnie w klubie z Mediolanu święcił największe sukcesy w postaci krajowego mistrzostwa czy zdobycia pucharu europy. Jego licznik w reprezentacji narodowej zatrzymał się na liczbie 47. Wystąpił na czterech turniejach mistrzostw świata, w których to rozegrał 17 spotkań, jednak dziś jego nazwisko blednie wśród wielu niemieckich piłkarzy, którzy zdobyli tytuł mistrza świata. Niesłusznie, bo Schnellinger był jednym z najlepszych niemieckich obrońców wszech czasów.

Matthias Sindelar

Jeśli kogoś nazywa się Mozartem futbolu, to musi chodzić o piłkarza absolutnie fenomenalnego. I właśnie takim piłkarzem był Matthias Sindelar. Urodzony w miejscowości Kozlov (dawniej Austrio-Węgry, dziś okolice czeskiej Jihlavy) był jedną z najważniejszych postaci austriackiego Wunderteamu (43 mecze i 26 bramek), oraz jedną z największych gwiazd Austrii Wiedeń. O jego bajecznych dryblingach i niesamowitej kreatywności opowiadało się legendy, które przechodziły z pokolenia na pokolenie. Jedna z nich głosi, że po zaanektowaniu Austrii przez III Rzeszę, Sindelar odmówił gry w reprezentacji Niemiec, co miało być jednym z powodów jego późniejszej śmierci. Piłkarz miał zginąć w wyniku zatrucia dwutlenkiem węgla, choć wiele osób uważa, że został on zamordowany.

Alberto Spencer

Ameryka Południowa to kopalnia zapomnianych talentów. Można je znaleźć wszędzie, choćby w Paragwaju czy Ekwadorze. Właśnie w tym ostatnim kraju, w mieście Ancon, na świat przyszedł Alberto Spencer. Początkowo terroryzował przeciwników drużyny Club Deportivo Everest (90 meczów i 101 goli), gdzie debiutował w wieku 15 lat, a później potwierdził swoje nieprzeciętne umiejętności w urugwajskim Peñarolu (519 gier i 326 bramek we wszystkich rozgrywkach), by na koniec zaliczyć krótki epizod w klubie Barcelona Guayaquil (37 występów i 19 trafień). Co ciekawe, Spencer zakładał zarówno koszulkę reprezentacji Ekwadoru (11 meczów i cztery bramki), jak i Urugwaju (pięć gier i jeden gol).

Eduard Strielcow

Eduard Strielcow był prawdopodobnie najbardziej utalentowanym zawodnikiem jaki urodził się w Związku Radzieckim. Dysponował świetnymi warunkami fizycznymi, był znakomicie wyszkolony technicznie i wyróżniał się boiskową inteligencją na tle rywali. Początki jego futbolowej drogi były wręcz rewelacyjne, czemu dowodzi strzelenie trzech bramek w reprezentacyjnym debiucie. Spodziewano się, że Strielcow oczaruje wszystkich na mistrzostwach świata w 1958 roku, ale krótko przed wyjazdem oskarżono go o gwałt i w pokazowym procesie skazano na pobyt w łagrze. Po pięciu latach w obozie został zwolniony i wrócił do futbolu, ale już nigdy nie wrócił do wcześniejszej formy. Pomimo tego wciąż był kluczową postacią ukochanego Torpedo Moskwa (222 mecze i 100 bramek) i znów założył koszulkę reprezentacji narodowej (łącznie rozegrał w niej 38 spotkań i strzelił 25 goli). Nigdy się nie dowiemy, ile by osiągnął, gdyby nie pięcioletnie zesłanie do łagru.

Fritz Szepan

Fritz Szepan był traktowany przez kibiców niemal jak Bóg Gelsenkirchen. Zawodnik pochodzący z Mazur przez całą swoją piłkarską karierę związany był z Schalke 04. Jego największym atutem była skuteczność (342 mecze i 234 bramki) Z powodzeniem grał też w reprezentacji Niemiec, wychodząc w 30 spotkaniach z opaską kapitańską na ramieniu (ogółem rozegrał 34 mecze i zdobył 8 bramek). Ze względu na boiskową inteligencję i umiejętności przywódcze po latach zaczęto mówić o niego „Przedwojenny Beckenbauer”

Jeden z galerii wspaniałych reżyserów gry, nie imponował szybkością, ale miał talent do narzucenia szybkiej gry. Wiedział w jaki sposób grać w drużynie, ale też był zdolny do wspaniałych indywidualnych akcji, a do tego był wystarczająco mocny w defensywie, aby grać jako stoper – Helmut Schön.

ZOBACZ TEŻ:
Stu zapomnianych piłkarzy – część 1
Stu zapomnianych piłkarzy – część 2
Stu zapomnianych piłkarzy – część 3
Stu zapomnianych piłkarzy – część 4
Stu zapomnianych piłkarzy – część 5
Stu zapomnianych piłkarzy – część 6

GRZEGORZ IGNATOWSKI

Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...