100 zapomnianych piłkarzy – część 8

Czas czytania: 6 m.
1
(1)

Wielcy piłkarze zajmują w sercach kibiców szczególne miejsce. Emocje, które zafundowali kibicom sprawiły, że wielu z nich może mówić o pewnego rodzaju nieśmiertelności. Niestety nic nie trwa wiecznie i nazwiska niektórych „nieśmiertelnych” powoli znikają z pamięci kibiców najpopularniejszej dyscypliny sportu na świecie. Z tej okazji zdecydowaliśmy się na zabawę, w której wraz ze znanymi dziennikarzami sportowymi wytypowaliśmy nazwiska piłkarzy z jednej strony zapomnianych, a z drugiej niedocenianych. Przed Wami stu bohaterów boisk, o których chcemy przypomnieć.

Oczywiście obiektywna ocena tych zawodników nie jest możliwa, ponieważ niektórzy z nich grali w bardzo odległych czasach, ale także dlatego, że każdy ma swój punkt widzenia i dla kogoś jeden zawodnik może uchodzić za zapomnianego bądź niedocenianego, a dla kogoś innego jest to piłkarz powszechnie znany. Traktujemy to więc jako zabawę, wierząc, że poszerzy ona nieco horyzonty wielu czytelników Retro Futbol. Z przyjemnością poznamy też Wasze typy w komentarzach, ponieważ wierzymy, że wiedza czytelników może również poszerzyć nasze horyzonty.

Nazwiska piłkarzy, które oznaczyliśmy czerwonym kolorem to odnośniki to naszych tekstów na ich temat. Kliknij i dowiedz się jeszcze więcej!

Tommy Taylor

Dużo mówi się dziś o legendarnych zawodnikach Manchesteru United, którzy zginęli podczas katastrofy lotniczej w 1958 roku, w szczególności o Duncanie Edwardsie. Jednak w tej drużynie było wielu zawodników, o których warto pamiętać. Jednym z nich był Tommy Taylor – środkowy napastnik, który imponował niebywałą skutecznością. Świetnie sobie radził w Barnsley (44 mecze i 26 goli) oraz w Manchesterze United (166 występów i 112 trafień), ale najlepiej radził sobie w reprezentacji Anglii (19 gier i 16 bramek). Dziś można się tylko zastanawiać czy reprezentacja Anglii z takimi zawodnikami jak Edwards czy Taylor musiałaby czekać na tytuł mistrza świata aż do 1966 roku…

Americo Tesoriere

Na naszej liście znalazło się kilku bramkarzy, lecz Americo Tesoriere jest chyba najbardziej tajemniczą postacią spośród nich. Grający w latach 20 ubiegłego wieku Argentyńczyk (38 gier w reprezentacji kraju) był jednym z pierwszych herosów turnieju Copa America, zachowując czyste konto w dwóch edycjach (1921 i 1924). Przez większość kariery klubowej był związany z Boca Juniors (144 mecze), z którym pięć razy wygrywał argentyńską Primera Division, ale miał też krótki epizod w klubie Sportivo del Norte.

Paul van Himst

Jednym z najwybitniejszych belgijskich piłkarzy był obdarzony fantastyczną techniką i instynktem strzeleckim Paul van Himst. Właśnie ze względu na umiejętności i styl gry nazywano go Białym Pele. Miał też inne przezwiska takie jak Polle Slalom (ze względu na dryblig) i Pol Gazon (za to że był bardzo często faulowany). Debiutował w barwach RSC Anderlecht jako 16 latek i do dziś jest uznawany za najlepszego piłkarza w historii Fiołków z Astrid Park (457 spotkań i 233 bramki). Zdobył osiem tytułów mistrzowskich i cztery krajowe puchary, czterokrotnie był wybierany najlepszym piłkarzem Belgii. Na swoją doskonałą reputację zapracował też grając w reprezentacji Belgii (81 meczów i 30 goli). Warto wspomnieć, że van Himst zagrał również wraz Pelem i Bobby’m Moorem i Kazimierzem Deyną w filmie „Ucieczka do zwycięstwa”.

Wilfried van Moer

„Mały generał” – taki przydomek ze względu na niski wzrost (168 cm) i zdolności do kierowania grą zespołu zyskał belgijski pomocnik Wilfried van Moer. Urodzony w Beveren zawodnik trzykrotnie był wybierany najlepszym piłkarzem Belgii, choć przecież miał w tym czasie wielu rywali o nieprzeciętnych umiejętnościach. Van Moer był jednym z architektów wspaniałego występu reprezentacji Belgii na mistrzostwach Europy w 1980 roku (w kadrze zaliczył 59 gier i strzelił dziewięć bramek). Karierę klubową zaczynał jako 16 latek w Beveren, ale dopiero jako piłkarz Antwerp (77 meczów i 14 goli) a w szczególności Standardu Liege (170 występów i 24 trafienia) osiągnął największe klubowe sukcesy.

Van Moer w swoich czasach był ultranowoczesnym środkowym pomocnikiem. Jest on jednym z ojcem sukcesów wielkiej belgijskiej drużyny z lat 80, o której sami Belgowie mówią że to najlepsza drużyna w ich historii. Był wielkim liderem tej drużyny. Zresztą już wcześniej odgrywał ważną rolę w zespole z 1972 roku, jednak złamanie nogi w meczu ćwierćfinałowym uniemożliwiło mu wyjazd na turniej finałowy – Marek Wawrzynowski.

Francisco Varallo

Mieliśmy wcześniej na liście legendarnego bramkarza Boca Juniors z czasów przedwojennych. Teraz czas przypomnieć o zawodniku, który odpowiadał za strzelanie bramek dla tego klubu. A trzeba przyznać, że Francisco Varallo wywiązywał się z tej roli wyśmienicie, o czym świadczy średnia 0,85 bramki na mecz (210 meczów i 181 goli). W reprezentacji kraju również spisywał się całkiem nieźle i choć nie był aż tak skuteczny jak w klubie (16 gier i siedem bramek), to zdołał wygrać turniej Copa America i zagrać w finałach mistrzostw świata w 1930 roku, mając zaledwie 20 lat. Jego statystyki zapewne byłyby znacznie lepsze, gdyby nie poważna kontuzja, którą doznał w wieku 20 lat. Dwa lata później zmusiło go to do zakończenia kariery.

Ivo Viktor

Rzadko się zdarza, że bramkarz jest nagradzany indywidualnym wyróżnieniem typu piłkarz roku. Jednak Ivo Viktor aż pięć razy sięgał po nagrodę najlepszego czechosłowackiego piłkarza, a także zajął trzecie miejsce w konkursie „Złota Piłka” w 1976 roku. Viktor niemal przez całą swoją karierę był związany z Duklą Praga (310 meczów), a także przez 11 lat bronił dostępu do czechosłowackiej bramki (63 występy). To właśnie on był jednym z bohaterów mistrzostw Europy w 1976 roku, kiedy to Czechosłowacy sięgnęli po główne trofeum.

Chris Waddle

Anglia słynęła z twardych zawodników, dobrze grających głową i dysponujących znakomitymi warunkami fizycznymi. Chris Waddle zupełnie nie pasował do tego schematu, ponieważ był piłkarzem o dużej fantazji i kapitalnej technice. Udowodnił to zarówno w lidze angielskiej, grając w bawrach Newcastle United (170 meczów i 46 goli), Tottenhamie Hotspur (138 gier i 33 trafienia) czy Sheffield Wednesday (109 występów i 10 bramek), ale też we francuskim Olympique Marsylia (107 gier i 22 gole). Błyskotliwy skrzydłowy z powodzeniem występował też w reprezentacji Anglii (62 mecze i sześć bramek), z którą zajął czwarte miejsce na mundialu w 1990 roku.

Tak jak w Polsce wychowałem się na Dziekanowskim, tak później mieszkając we Francji wychowałem się na Waddle’u, który był piłkarzem absolutnie wybitnym i we Francji bardzo podziwianym. Nigdy nie zapomnę jego dywanu z włosów i opuszczonych getrów oraz wyciągniętej koszulki. On był takim niechlijem na murawie. Nie został nigdy doceniony, być może dlatego, że reprezentacja Anglii z takimi zawodnikami jak Waddle czy Lineker nigdy nie osiągnęła wielkiego sukcesu, bo półfinał mistrzostw świata chyba nie był dla tej drużyny wynikiem wystarczająco dobrym – Tomasz Smokowski.

Waldo

Real Madryt w drugiej połowie lat 50. miał genialnego Alfredo di Stefano, Barcelona miała Ladislao Kubalę, ale mało kto pamięta, że w tamtych czasach piłkarza ze światowego topu miała też Valencia. Był nim Waldo Machado da Silva. Urodzony w Niteroi zawodnik był legendą Fluminense (403 mecze i 314 bramek), a później stał się również legendą Valencii (216 spotkań i 115 bramek). Co ciekawe, w reprezentacji kraju rozegrał zaledwie pięć spotkań, w których tylko raz wpisał się na listę strzelców. Po wyjeździe do ligi hiszpańskiej jego kariera reprezentacyjna została zakończona.

Faas Wilkes

Servaas (Faas) Wilkes to fantastyczny holenderski skrzydłowy który wraz z Abe Lenstrą i Keesem Rijversem tworzył legendarne złote trio, które niestety rozegrało ze sobą tylko 10 meczów w reprezentacji Holandii. Stało się tak dlatego że Wilkes i Rijveers podpisali zawodowe kontrakty za granicą, czego nie akceptował holenderski związek piłki nożnej. Karierę klubową rozpoczynał jako siedemnastolatek w rotterdamskim klubie Xerxes (99 gier i 59 bramek) a osiem lat później wyjechał do Włoch by grać dla mediolańskiego Internzionale (95 meczów i 47 goli). Ta decyzja właśnie spowodowała że na pięć lat wykluczono go z reprezentacji Holandii (38 meczów i 35 goli). Później dziurawił też siatki rywali takich klubów jak Valencia, VVV, Levante czy Fortuna Sittard i łącznie w swojej karierze klubowej rozegrał 454 mecze w których zdobył 221 goli, ale nigdy nie zdobył żadnego poważnego trofeum.

Billy Wright

Kiedy wybuchała II wojna światowa Billy Wright miał 15 lat i debiutował w pierwszym składzie Wolverhampton Wanderers. Nieco później trafił na front, by po zakończeniu wojny zdobyć trzy tytuły mistrza Anglii, które są jedynymi w historii klubu z hrabstwa West Midlans. Wright przez całe swoje piłkarskie życie oddany był wyłącznie „Wilkom” (490 meczów i 13 bramek). W barwach reprezentacji Anglii (105 gier i trzy gole) brał udział w trzech turniejach o mistrzostwo świata i aż w 90 meczach wyprowadzał swoją reprezentację jako kapitan. O tym jak uwielbiany jest w Wolverhampton niechaj świadczy fakt, że trybuna stadionu Molineux nosi jego imię.

Ricardo Zamora

Poszukując najlepszych bramkarzy w historii futbolu musimy cofnąć się do lat 20. To właśnie w tamtych czasach Ricardo Zamora z reprezentacją Hiszpanii dwukrotnie zdobywał srebrny medal olimpijski. Słynący ze swojej zwinności i elgancji Zamora jako pierwszy bramkarz czynił próby gry na przedpolu. Karierę zaczynał w Espanyolu, skąd trafił do FC Barcelony. Zdobył z nią dwukrotnie Copa del Rey, po czym wrócił do Espanyolu, by po latach przenieść się do Realu. W Madrycie stał się wielkim bohaterem i idolem publiczności. Pomógł Realowi zdobyć pierwsze mistrzostwo w historii i obronić tytuł rok później, dołożył też kolejne dwa triumfy w Copa Del Rey. O jego klasie świadczy fakt, że nagroda dla najlepszego bramkarza Primiera Division do dziś nosi jego imię.

Telmo Zarra

Zanim Cristiano Ronaldo i Lionel Messi zaczęli swój kosmiczny wyścig, najlepszym strzelcem w historii ligi hiszpańskiej był Telmo Zarra. Urodzony w Erandio zawodnik stał się największą legendą Athletiku Bilbao (277 meczów i 251 bramek), zdobywając w tym klubie tytuł mistrzowski, pięć krajowych pucharów i sześciokrotnie sięgając po koronę króla strzelców. Do dziś trofeum najlepszego hiszpańskiego snajpera w Primera Division jest nazywane jego nazwiskiem. Zarra świetnie radził sobie również w reprezentacji Hiszpanii (20 meczów i 20 goli). Zagrał też na mistrzostwach świata w 1950 roku, a jego zwycięski gol w meczu z Anglią zadecydował o tym, że uważający się za najlepszych na świecie Anglicy nie wyszli z grupy.

ZOBACZ TEŻ:
Stu zapomnianych piłkarzy – część 1
Stu zapomnianych piłkarzy – część 2
Stu zapomnianych piłkarzy – część 3
Stu zapomnianych piłkarzy – część 4
Stu zapomnianych piłkarzy – część 5
Stu zapomnianych piłkarzy – część 6
Stu zapomnianych piłkarzy – część 7

GRZEGORZ IGNATOWSKI

Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 1 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...