Adriano – Imperator pokonany przez samego siebie

Czas czytania: 6 m.
4
(2)

Ciężko w przypadku byłej gwiazdy Serie A i piłkarza uznawanego swego czasu za najlepszego napastnika na świecie mówić o zmarnowanym talencie. Te słowa będą prawdziwe, gdy mówimy o Adriano. O piłkarzu, który miał być lepszy niż Ronaldo. Tego Ronaldo.

Adriano – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: Adriano Leite Ribeiro
  • Data i miejsce urodzenia: 17.02.1982
  • Wzrost: 190 c
  • Pozycja: Napastnik

Historia i statystyki kariery

Kariera juniorska

  • Flamengo (1997-1999)

Kariera klubowa

  • Flamengo (2000-2001, 2009-2010, 2012) 50 występów, 26 bramki
  • Inter Mediolan (2001-2002, 2004-2009) 177 występów, 74 bramki
  • Fiorentina (2002) 15 występów, 6 bramek
  • Parma (2002-2004) 45 występów, 26 bramek
  • Sao Paulo (2008) 28 występów, 17 bramek
  • AS Roma (2010-2011) 8 występów
  • Corinthians Paulista (2011-2012) 4 występy, 1 bramka
  • Athletico Paranaense (2014) 3 występy, 1 bramka
  • Miami United (2016) 1 występ

Kariera reprezentacyjna

  • Brazylia U-17 (1999) 5 występów
  • Brazylia U-20 (2001-2002) 14 występów, 12 bramek
  • Brazylia (2000-2010) 48 występów, 27 bramek

Wychowany na Fawelach

Adriano podobnie jak wielu brazylijskich wybitnych piłkarzy, wychowywał się w fawelach. Pochodził z biednego domu i przez lata nie było stać jego rodziny nawet na buty dla przyszłej gwiazdy światowego futbolu. Jedyną i najważniejszą atrakcją była dla niego gra w piłkę. Całymi dniami, biegał za piłką na prowizorycznych boiskach i nic nie było w stanie oderwać go od tej atrakcji. Często kończyło się nawet tym, że posiłki przynosiła mu na boisko babcia, najczęściej prażąc kukurydzę i przynosząc małemu piłkarzowi, by przekąsił coś, nie opuszczając jedynego słusznego placu zabaw.

Od samego początku był jednak najlepszy ze wszystkich. O jego lewej nodze zaczęły wręcz krążyć legendy. Siłą rzeczy wpadł więc do notesów skautów największych klubów w regionie Rio de Janeiro, który przychodzili na fawele, by zobaczyć młodzież, „latającą” za piłką, w poszukiwaniu kolejnego Pelego, Garrinchy, czy Romario. Jego ojciec odłożone pieniądze, przeznaczył na to, by jego syn dołączył do jakiejkolwiek prowincjonalnej szkółki piłkarskiej.

Dostrzeżony przez Flamengo

Adriano Leite Ribeiro nie trzeba było długo obserwować. Jego talent bił wręcz po oczach, więc rozpoczęła się walka między klubami o względy nastolatka. Ostatecznie najszybsze i najbardziej konkretne było Flamengo, do którego dołączył w 1997 roku. Dopiero w drużynach juniorskich dostrzeżono, kim tak naprawdę był ten chłopak. Choć wydawało się, że wyciągnięto z ulic brylant, dopiero wtedy trenerzy zauważyli niesamowite tempo rozwoju zawodnika i wręcz nieograniczony szczyt. I to mimo tego, że pierwotnie trafił na lewą stronę bloku defensywnego. Szybko jednak poszli po rozum do głowy i przesunęli go na środek ataku, bo w lewej nodze miał „kowadło”, a tego łączył niezwykłą siłę, ze świetną techniką. Aż szkoda byłoby go trzymać na lewej flance, ograniczając mu pole do gry ofensywnej.

Gdy przeszedł do pierwszej drużyny, skauci europejskich klubów, już wiedzieli, że to na niego trzeba zwrócić największą uwagę. Gdy świat zachwycał się Ronaldo, z Rio płynęła informacja, że mają tam jeszcze bardziej utalentowanego. Na mistrzostwach świata U-17 jednak nie zachwycił. Wkrótce jednak, jako nastolatek wskoczył do pierwszego składu wielkiego Flamengo, a Emerson Leao dał mu powołanie do dorosłej kadry. Prawdziwy popis dał jednak w 2001 roku na mistrzostwach świata U-20. Tam spisywał się wyśmienicie i obok Kaki był największą gwiazdą zespołu, który sensacyjnie odpadł w ćwierćfinale z Ghaną. Sam Adriano strzelił jednak sześć bramek i zapracował na transfer do Interu Mediolan, który bez wahania wyłożył na niego ponad 13 milionów euro.

Transfer do Europy

Wydawało się, że trzeba chwilę poczekać na to, aż ciągle nastoletni Brazylijczyk zaaklimatyzuje się na Półwyspie Apenińskim. I faktycznie, wejście do drużyny „Nerazzurri” miał ciężkie, choć dostawał szanse z ławki, strzelił też gola w Serie A, przeciwko Venezii. Mało tego, w nieoficjalnym debiucie w meczu towarzyskim przeciwko Realowi Madryt zdobył zwycięskiego gola, posyłając pocisk z rzutu wolnego. Za rywali do miejsca w składzie miał jednak m.in. Ronaldo, Hakana Sukura, Christiana Vieriego i Nicolę Ventolę. Nawet teraz, po ponad 20 latach, brzmi to mocno. Najistotniejszy był jednak ten pierwszy. Szykujący się do swojej jak się okazało najważniejszej imprezy w życiu Ronaldo, który przyjął rolę mentora dla młodszego kolegi.

Choć młodzian nigdy nie stronił od pięknych kobiet i imprez, wysoka pensja i piękny klimat, tylko naciągały łańcuch, który utrzymywał go przy względnie profesjonalnym podejściu. To też doradził mu „El Fenomeno”, który wręcz wymagał, by Adriano najpierw zajął się piłką, a później całą resztą.

Przenosiny do Florencji

Najważniejsza była jednak gra, dlatego w przerwie zimowej, przeprowadził się na pół roku do Florencji, gdzie grał niemal wszystko „od deski do deski”, notując sześć bramek i znacząco przyczyniając się rzutem na taśmę do utrzymania Fiorentiny w elicie. Po nie do końca udanym roku Brazylijczyk trafił do Parmy, a Inter wtedy myślał, że ubił niezły interes, zarabiając jeszcze parę groszy.

Gdy Ronaldo wracał z Korei i Japonii w chwale, Adriano trenował, by stworzyć z kolejnym niepokornym, Adrianem Mutu, bramkostrzelny duet. Skończyło się na 17 golach Brazylijczyka i 22 Rumuna. Po sezonie Mutu jednak odszedł, a bohater naszego tekstu, nadal szalał na włoskich boiskach, popisując się kapitalnymi bramkami. O jego uderzeniach z lewej nogi krążyły już legendy. Zimą 2004 roku zadzwonił Inter, ponownie sprowadzając go na San Siro. Tym razem Brazylijczyk był już jednak postacią wiodącą, podobnie jak w reprezentacji Brazylii.

Początek końca

To był kluczowy rok dla niego. Najwybitniejszy, ale jak się później okazało, był to początek końca. Po niezłej rundzie wiosennej w czarno-granatowych barwach, dostał powołanie od Carlosa Alberto Parreiry na Copa America. „Canarinhos” bez Ronaldo, bez Rivaldo, bez Kaki, bez Ronaldinho mieli podjąć próbę wywalczenia trofeum.

To też była kapitalna okazja dla Adriano na to, by udowodnić swoją wartość. I zaczęło się już w drugim meczu grupowym, gdy snajper Interu popisał się hattrickiem przeciwko Kostaryce. Do tego dwie bramki i asysta w ćwierćfinale z Meksykiem, półfinałowy gol z Urugwajem i w końcu wielki finał, oczywiście z Argentyną. Choć na minuty przed końcem, podopieczni Carlosa Alberto Parreiry przegrywali, w doliczonym czasie gry, piłka spadła w polu karnym, a Adriano zachował zimną krew, podbił ją sobie i potężnym strzałem z lewej nogi, pokonał bramkarza Argentyny i doprowadził do dogrywki. Ta również nie przyniosła rozstrzygnięcia i do wyłonienia triumfatora potrzebne były rzuty karne. Te świetnie rozpoczął właśnie Adriano, po tym, jak wśród „Albicelestes” spudłował D’Alessandro.

Adriano zalał się łzami po rozstrzygnięciu i jako król strzelców imprezy, dedykował w wywiadach to zwycięstwo tacie –

Dedykuję ten tytuł ojcu. To mój największy przyjaciel. Bez niego jestem nikim

To było 25 lipca. Dziewięć dni później, otrzymał najgorszy telefon w życiu – Adriano miał ojca, który bardzo się nim opiekował I trzymał go w ryzach. Ale wtedy wydarzyło się coś niewyobrażalnego. Odebrał telefon z Brazylii I powiedziano mu, że jego ojciec nie żyje.

Widziałem, jak płakał. Rzucił swoim telefonem I zaczął krzyczeć. Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić tego krzyku. Do dziś mam gęsią skórkę, gdy o tym myślę

– mówił Javier Zanetti, który przebywał z Brazylijczykiem w pokoju.

Uzależnienie

Jak się okazało ta tragiczna wiadomość była tak naprawdę kluczowym momentem również w jego karierze. Brazylijczyk mimo wielkiego talentu popadł w depresję, a swoje smutki zalewał alkoholem:

Czułem się szczęśliwy tylko gdy piłem

– Ten cytat dokładnie wskazuje ogromny problem w jaki popadł.

Mimo chęci pomocy z każdej strony napastnik uciekł w świat alkoholu i imprez i nie dało się go już wyciągnąć – Ivan Cordoba dzielił z nim kiedyś pokój na zgrupowaniu, przegadali całą noc. Zapytał go:

Adri. Czy ty sobie zdajesz sprawę, że jesteś mieszanką Ronaldo i Zlatana Ibrahimovicia? Czy ty masz świadomość, że możesz być największym napastnikiem wszech czasów?

Niestety, Ivan niewiele wskórał. Nie daliśmy rady przywrócić chłopaka na szczyt.

Nie potrafiliśmy wyciągnąć go z ciemnego tunelu depresji. To największa porażka w mojej karierze. Jedyny moment, gdy czułem się całkowicie bezsilny.

Wciąż grał w piłkę, strzelał gole I wznosił palce ku górze, dedykując je ojcu. Ale po tamtym telefonie nic nie było tak samo.

To był jednak moment w którym ciężko byłoby mu się odciąć od wszystkiego, a idealny pod kątem ucieczki w imprezy. Szóste miejsce w plebiscycie Złotej Piłki, gwiazda gry komputerowej Pro Evolution Soccer, ciągłe zdjęcia i plakaty w gazetach z jego wizerunkiem. Rozpoznawalność na kosmicznym poziomie. To wszystko niestety nie zapowiadało nic dobrego.

Pierwszy sezon po tej fatalnej informacji zaliczył jeszcze bardzo dobry, strzelając łącznie 28 bramek, jednak jego forma coraz bardziej pikowała w dół. W 2005 roku wygrał razem z kolegami Puchar Konfederacji, a najważniejszym turniejem miały być mistrzostwa świata w Niemczech. Tam jednak „Canarinhos” zawiedli i ze sporych nadziei pozostał tylko ogromny zawód, a nasz bohater zaliczył dwa gole.

Po tym turnieju, Adriano zaczął mieć też coraz większe problemy w klubie. Mimo wielkich nadziei i ogromnych pokładów cierpliwości, włodarze „Nerazzurri” zaczęli mieć dość jego sposobu prowadzenia się. Wypadł z podstawowego składu i władze pozwoliły mu na wyjazd do Brazylii, do jednego z ośrodków odnowy fizycznej, w celu odbudowania się. To jednak na niewiele się wdało. Inter zdobył Scudetto, jednak brazylijski snajper nie odgrywał już zbyt istotnej roli.

Ostateczna wiara w niego upadła w 2009 roku, po tym, jak zaliczył znów nieudany sezon, mimo że na wcześniejszym wypożyczeniu do Sao Paulo zdecydowanie wrócił do formy, jednak nadal sprawiał problemy, przychodząc tylko na niektóre treningi i awanturując się. Nieźle radził sobie pod wodzą Jose Mourinho. W kwietniu poleciał na zgrupowanie reprezentacji i do Mediolanu już nie przybył. Nikt nie wiedział co się z nim dzieje.

Zmierzch kariery

Wrócił po sezonie do Flamengo, gdzie znów nastrzelał sporo bramek, jednak transfer do Romy był już całkowitym zwieńczeniem jego kariery. Prezentował się słabo, miał nadwagę i kompletnie nie przykładał się do treningów. Zaliczył jeszcze kilka prób powrotów, jednak ani w Corinthians (opuścił 67 jednostek treningowych w sezonie), ani w Flamengo, ani w Athletico Paranaense nie nawiązał nawet do swoich najlepszych występów. Z każdego z tych klubów wylatywał albo po zdjęciach z zakrapianych imprez, albo gdy już stawiał się na treningu, ale w stanie znacząco wskazującym.

W 2016 roku podpisał jeszcze kontrakt z Miami United z niższych lig amerykańskich, jednak i to okazało się nieporozumieniem. Ostatecznie zaszył się w fawelach, gdzie co rusz pojawiały się zdjęcia i filmiki, gdy były gwiazdor, zataczał się po zakrapianych imprezach.

Gdy w 2015 roku fiaskiem zakończył się transfer do Le Havre, Adriano skończył, imprezując z 18 prostytutkami. W zeszłym roku wydawało się, że w końcu się ustatkuje. Poślubił fryzjerkę, Micaelę Mesquitę. Wszystko skończyło się jednak po 22 dniach, gdy były piłkarz miesiąc miodowy świętował, oglądając z kolegami mecz reprezentacji Brazylii na mistrzostwach świata. Problem był taki, że wrócił do domu dwa dni później. Wcześniej postrzelił przyjaciółkę, był zamieszany w narkotyki.

Statystyki i osiągnięcia:

Osiągnięcia zespołowe:

Inter Mediolan

  • 4x mistrzostwo Włoch (2006, 2007, 2008, 2009)
  • 2x Puchar Włoch (2005, 2006)
  • 3x Superpuchar Włoch (2006, 2007, 2009)

Flamengo

  • 1x mistrzostwo Brazylii (2009)

Corinthians Paulista

  • 1x mistrzostwo Brazylii (2011)

Reprezentacja:

  • 1x Copa America (2004)
  • 1x Puchar Konfederacji (2005)
  • Mistrzostwo świata U-17 (1999)

Osiągnięcia indywidualne:

  • Król strzelców Copa America (2004)
  • Król strzelców Pucharu Konfederacji (2005)
  • Król strzelców ligi brazylijskiej (2009)
  • 6 miejsce w plebiscycie Złotej Piłki (2004)

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4 / 5. Licznik głosów 2

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img

Więcej tego autora

Najnowsze

„Messi vs. Ronaldo” – recenzja

Książka "Messi vs. Ronaldo" to hołd dla dwóch piłkarzy, którzy zdominowali ostatnie lata w światowym futbolu. Joshua Robinson i Jonathan Clegg opisują biografie obydwu...

„Skandal!” – czyli słynny mecz Ulm z Hansą Rostock

Mimo iż w Bundeslidze Janusz Góra zagrał tylko 25 spotkań to i tak bez wątpienia przeszedł do nieśmiertelności. Każdy sympatyk niemieckiej piłki doskonale kojarzy...

Walka o awans, wyrównane mecze, historia Franciszka Niemca – kwiecień koszykarskiej Resovii

W naszej tradycyjnej serii poświęconej występom koszykarzy OPTeam Resovii przyszła pora na podsumowanie kwietnia. Był to bardzo intensywny miesiąc dla zawodników Kamila Piechuckiego. Drużyna...