Awans do pierwszej ligi – maj koszykarskiej Resovii

Czas czytania: 7 m.
5
(6)

W naszej tradycyjnej serii poświęconej występom koszykarzy OPTeam Resovii przyszła pora na podsumowanie maja. Jest to już ostatnie podsumowanie w sezonie 2023/2024. Będzie o czym pisać, gdyż rzeszowscy koszykarze wywalczyli awans na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej.

Maj miał być dla zawodników OPTeam Resovii decydującym miesiącem. Nazajutrz po święcie konstytucji ruszyła bowiem rywalizacja w półfinałach drugiej ligi. Awans na zaplecze elity uzyskiwały najlepsze trzy drużyny drugoligowych zmagań. Wiadomo więc było, że cieszyć się będą obaj finaliści oraz zespół, który zajmie trzecie miejsce. Z grona półfinalistów na trzecim froncie miała pozostać zatem tylko jedna ekipa.

Dwie porażki w Łodzi

Półfinałowym rywalem koszykarzy Kamila Piechuckiego był ŁKS Coolpak Łódź. Pierwszy mecz rzeszowianie rozegrali na wyjeździe. Przed rozpoczęciem spotkania mogli się pochwalić serią 22 zwycięstw z rzędu. Wiadomo było jednak, że w rywalizacji z Łódzkim Klubem Sportowym nie będzie łatwo o podtrzymanie dobrej passy.

Walka w Zatoce Sportu była bardzo wyrównana. Od pewnego momentu gospodarze prowadzili, ale nie potrafili uzyskać większej przewagi, chociaż w czwartej kwarcie wynosiła ona osiem punktów. Ostatecznie, po dramatycznej końcówce, ŁKS Coolpak wygrał 85:83.

Wśród zwycięzców świetnie zagrał Norbert Kulon, który zdobył aż 25 punktów. Najskuteczniejszym graczem Resoviaków był Dawid Zaguła, który zgromadził 22 oczka. Imponująca seria OPTeam Resovii została przerwana, ale porażka była minimalna, co dawało nadzieję na awans. Rywalizacja przeniosła się do stolicy Podkarpacia, gdzie zainteresowanie meczem było ogromne.

Drugie starcie rzeszowsko-łódzkie odbyło się 11 maja. Hala przy ulicy Towarnickiego była oczywiście wypełniona. Gdy koszykarze wybiegali na parkiet, z głośników leciał utwór „Serius” – kompozycja grupy The Alan Parsons Project znakomicie kojarząca się z koszykówką.

Większość kibiców zajmujących miejsca w ostatnich rzędach za koszem stała na krzesełkach, by lepiej widzieć to, co dzieje się na boisku. A działo się sporo. Bieszczadzkie Wilki przystąpiły do gry osłabione brakiem Michała Gabińskiego i Mateusza Bręka. Mecz nie układał się po myśli miejscowych. OPTeam Resovia pierwszy raz objęła prowadzenie dopiero pod koniec drugiej kwarty. Po pierwszej połowie był remis 39:39, co zwiastowało ogromne emocje.

Wciąż bliżej zwycięstwa był zespół z Łodzi. Po zakończeniu trzeciej kwarty miał siedem punktów przewagi. Na początku kolejnej części zaliczka gości wrosła do jedenastu oczek. Kibice z Rzeszowa wciąż jednak wierzyli, a ich koszykarze wiarę tę podzielali.

Na pięć minut przed końcem gospodarze cieszyli się już czteropunktowym prowadzeniem. Przyjezdni odrobili tę niewielką stratę, ale decydujące były trafienia za trzy punkty Wojciecha Szpyrki i Norberta Ziółki, który z dorobkiem 26 oczek był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Gdy na nieco ponad dwie minuty przed końcową syreną drużyna Kamila Piechuckiego miała o osiem punktów więcej od rywala, było niemal pewne, że w rywalizacji o finał pierwszej ligi będzie remis.

Na koniec tablica wyników pokazała rezultat 89:82 dla OPTeam Resovii. Oznaczało to, że wszystko rozstrzygnie się kilka dni później w Łodzi. Tuż po zakończeniu meczu w Rzeszowie porozmawiał z nami zawodnik gospodarzy Wojciech Wątroba.

Retro Futbol: Otoczka tego meczu była niesamowita. W pewnym momencie wydawało się, że hala odleci.

Wojciech Wątroba: Super atmosfera, oczywiście dzięki kibicom. Czuć ten doping przez czterdzieści minut, hala żyje, jesteśmy jednością, kibice to szósty zawodnik i to nas cieszy.

– Co zadecydowało o tym, że to właśnie wy schodzicie dzisiaj z boiska z uśmiechami?

– Wydaje mi się, że spokój i opanowanie większych nerwów. Popełniliśmy mniej błędów niż przeciwnicy. Zagraliśmy lepszą koszykówkę, bardziej konsekwentną i to się opłaciło.

– Wróćmy do meczu w Łodzi. Jak wam się tam grało? Jak oceniasz łódzką halę i atmosferę w niej panującą? Czeka was jeszcze powtórka.

– Dobrze wspominam mecz. Może indywidualnie nie rozegrałem najlepszych zawodów, a jako drużyna też mieliśmy dużo niedociągnięć, przegrywaliśmy zbiórki, mieliśmy bardzo dużo strat. Mam nadzieję, że w środę się to nie powtórzy i wrócimy z tarczą, a nie na tarczy.

Zwycięzca meczu w Łodzi zgarniał awans do finału drugiej ligi, a tym samym zapewniał sobie przepustkę do gry w przyszłym sezonie na zapleczu elity. Spotkanie odbywało się 15 maja. Zainteresowanie było tak duże, że w Rzeszowie została zorganizowana strefa kibica.

Tego dnia koszykarzom OPTeam Resovii zupełnie się jednak nie powiodło. Przewaga łodzian była niepodważalna. Gospodarze wygrali 99:56. Chyba nikt nie spodziewał się tak jednostronnego widowiska. Znów najskuteczniejszy był Kulon, który zgromadził 23 punkty, o pięć więcej niż Zaguła, najlepszy pod tym względem wśród pokonanych. ŁKS Coolpack Łódź zapewnił więc sobie awans do pierwszej ligi. Resovia musiała liczyć na ostatnią szansę w meczach o trzecie miejsce.

Walka o awans z Warszawą

Rywalizacja o trzecie miejsce, podobnie jak półfinały, toczyła się do dwóch zwycięstw. Przeciwnikiem OPTeam Resovii była Energa Basket Warszawa, która w walce o finał przegrała z KSK Ciech Notecią Inowrocław.

Obu drużynom walczącym o najniższy stopień podium w drugiej lidze towarzyszyła duża presja, gdyż tylko jedna z tych ekip mogła awansować na drugi front. Pierwsze spotkanie odbyło się 18 maja w stolicy.

Podopieczni Kamila Piechuckiego wyrzucili z głów wysoką porażkę w Łodzi. W Warszawie prowadzili przez większość spotkania, mimo że w ich szeregach zabrakło wciąż kontuzjowanego Mateusza Bręka. Po końcowej syrenie na tablicy widniał wynik 78:70 dla gości, na co złożyły się m.in. 23 punkty najskuteczniejszego Zaguły. Po tej wygranej zawodników OPTeam Resovii dzielił od pierwszej ligi już tylko jeden mecz.

Wielki dzień przypadł na środę 22 maja. Hala przy Towarnickiego znów wypełniona była po brzegi, a obok niej ustawiono telebim, by jak najwięcej kibiców mogło wspólnie przeżywać emocje. Nadzieje na awans były w stolicy Podkarpacia ogromne.

Spotkanie lepiej zaczęli goście prezentujący udane kontrataki. Po dwóch kwartach stołeczna drużyna prowadziła pięcioma punktami. Kibice w rzeszowskiej hali jednak się nie załamywali, gdyż doskonale pamiętali, że ich zawodnicy potrafią w trudnych sytuacjach odwracać losy rywalizacji. Tak się stało również w spotkaniu z Energą.

Duże znaczenie miał początek trzeciej części. Dwoma trafieniami za trzy punkty popisał się Michał Jędrzejewski. Gdy zza łuku celnie rzucił Wojciech Szpyrka, rzeszowianie uzyskali już dziesięciopunktową przewagę. Z taką zaliczką schodzili na krótką przerwę przed ostatnią kwartą.

Czwarta odsłona była popisem miejscowych. Gdy za trzy trafili Bartosz Czerwonka i ponownie Jędrzejewski, chyba nikt w hali nie miał wątpliwości, że w Rzeszowie poleją się szampany. Ostatecznie gospodarze, wśród których znów najwięcej punktów – 18 – zdobył Zaguła, wygrali 95:79, dzięki czemu w przyszłym sezonie zagrają na pierwszoligowych parkietach.

Świętowanie awansu

Gdy tylko zakończył się mecz, w hali wybuchła euforia. Koszykarze padali sobie w ramiona, na parkiet wysypywało się konfetti, a wkrótce do świętowania dołączyli kibice. Zawodników OPTeam Resovii dekorował m.in. prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek.

Koszykarze rzeszowskiego zespołu rozdawali autografy, pozowali do zdjęć i jeszcze długo po końcowej syrenie przebywali na boisku. Po zwycięskim meczu porozmawiał z nami Michał Jędrzejewski, jeden z najlepszych graczy drużyny prowadzonej przez Kamila Piechuckiego.

Retro Futbol: Gratulacje. Prosimy o kilka słów na gorąco po tym, co się tu dziś wydarzyło.

Michał Jędrzejewski: Serdecznie dziękuję. Niesamowite emocje, świętować awans na własnym parkiecie, po dwóch meczach, to jest coś pięknego. Osiągnęliśmy cel, który mieliśmy założony od początku sezonu. Tylko to się dla nas liczyło. Mamy chwilę wolnego i w przyszłym roku wracamy z pierwszą ligą!

– Mam takie skojarzenie piłkarskie, że jesteście w tym sezonie, jak Real Madryt albo Bayer Leverkusen, bo nawet gdy mecz się nie układa, to na koniec potraficie wyprowadzić wynik. Dziś też początkowo mecz się nie układał, skończyliście jednak ze sporą przewagą.

Tak, zaczęliśmy trochę rozkojarzeni, byliśmy za mało skupieni, daliśmy sobie rzucić za dużo punktów, Niektórzy, patrząc na naszą grę, mogli myśleć, że będziemy wracać do Warszawy, jak zwykle jednak pokazaliśmy resoviacki charakter, wróciliśmy do meczu, pokonaliśmy przeciwnika i tylko to się teraz dla nas liczy.

– Jak czuliście się z rolą faworyta? W meczach z ŁKS trudno było go wskazać, to był mecz dwóch wyrównanych drużyn. Dziś natomiast byliście faworytem, zwłaszcza po zwycięstwie w Warszawie. Wolicie podchodzić do meczu w takiej roli, jak dziś, czy może bardziej odpowiada wam taka sytuacja, jak przed meczem z zespołem z Łodzi?

Myślę, że jest to dla nas bez znaczenia. Na każdym meczu trzeba się skupić. Z Łodzią ważna była przewaga parkietu, której nam zabrakło. W ostatnim meczu zagraliśmy beznadziejnie, nie ma co do niego wracać. Chwała nam za to, że po takim meczu pojechaliśmy do Warszawy i pokonaliśmy Energę ośmioma punktami, już trzy dni później. Gdybyśmy mieli przewagę parkietu, mogłoby to pójść w naszą stronę, ale nie ma co do tego wracać, mamy pierwszą ligę.

– Wiem, że to nie będzie łatwe, ale czy mógłbyś wymienić trzy najlepsze dla was momenty tego sezonu? Oprócz dzisiejszego zwycięstwa, bo to jest oczywiste.

Zaczęliśmy sezon 6-4, słabiutko, wszyscy mieli głowy w dół. Myślę, że pierwszym zwrotnym momentem była dla nas wygrana u siebie z Polonią Bytom. To zwycięstwo dodało nam skrzydeł. Następnym takim momentem było pokonanie Basket Hills Bielsko-Biała, również u siebie, siedemnastoma punktami. Ostatni taki moment to wygrana ze Zniczem Pruszków. Przyjechali tutaj, walczyli, wygrywali z nami, nie odpuszczali, wzięliśmy się w garść i wygraliśmy ten mecz. To są takie trzy momenty, które najlepiej pamiętam z tego sezonu.

– Wiem, że to już nie ma znaczenia, bo awansowaliście, ale powiedz, jak oceniasz format rywalizacji o awans do pierwszej ligi. Dwie drużyny, które wchodzą do finału, w tym przypadku Noteć Inowrocław i ŁKS, mają już zapewniony awans na zaplecze, przez co finałowa rywalizacja o złoto w drugiej lidze jest trochę rywalizacją o pietruszkę. Co myślisz więc o takim formacie? Może lepszy byłby turniej finał four wyłaniający najlepsze trzy drużyny?

Trudno powiedzieć. Mamy teraz 64 drużyny w drugiej lidze, trudno jest to zrobić tak, by było dobrze. Dopiero teraz kończymy sezon, niektóre drużyny już sobie zakontraktowały zawodników, już zrobiły ruchy na rynku, my dopiero będziemy zaczynali to robić, więc na pewno można byłoby to zmienić. Myślę, że turniej final four byłby dobrym rozwiązaniem, podobnie jak zmniejszenie liczby drużyn w drugiej lidze, gdyż, nie oszukujmy się, te końcowe zespoły są trochę słabsze, odstają od reszty. Według mnie można byłoby więc zmniejszyć grupy, nieco skrócić sezon i rzeczywiście zrobić final four.

Być może szefowie rozgrywek pochylą się jeszcze nad formatem rywalizacji. Jest to jednak temat na inny czas. Warto dodać, że mistrzostwo drugiej ligi zdobyła KSK Ciech Noteć Inowrocław, która w dwumeczu (w takiej formule rywalizowano o złoto) pokonała ŁKS Coolpack Łódź.

W poprzednich podsumowaniach umieszczaliśmy na końcu kącik historyczny. W tym tekście wyjątkowo nie będziemy wracać do przeszłości, gdyż 22 maja 2024 roku historia została napisana na naszych oczach. To, co wydarzyło się tego dnia, jest ważnym momentem rzeszowskiego basketu. O dawnych koszykarzach opowiemy na naszych łamach jeszcze wiele razy. Teraz na podkreślenie swych zasług zapracowali obecni zawodnicy, którzy zapisali znaczący rozdział w dziejach Bieszczadzkich Wilków.

Gdy opuszczaliśmy halę, na rzeszowskim niebie pojawiły się fajerwerki. Już teraz stawiane są pytania o to, co dalej. W jakim składzie OPTeam Resovia zagra na zapleczu elity? Czy będą wzmocnienia? Gdzie drużyna będzie rozgrywała pierwszoligowe mecze? Na odpowiedzi przyjdzie czas niebawem. Wcześniej zawodników czeka odpoczynek po bardzo udanym sezonie.

Mecze OPTeam Resovii w maju:

ŁKS Coolpack Łódź – OPTeam Resovia 85:83

OPTeam Resovia – ŁKS Coolpack Łódź 89:82

ŁKS Coolpack Łódź – OPTeam Resovia 99:56

Energa Basket Warszwa – OPTeam Resovia 70:78

OPTeam Resovia – Energa Basket Warszawa 95:79

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 6

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...

Siatkarski klasyk w Rzeszowie – wizyta na meczu Asseco Resovia – PGE GiEK Skra Bełchatów

Siatkarskie mecze pomiędzy Resovią a Skrą Bełchatów od lat uznawane są za jeden z największych klasyków. Kluby te walczyły o największe laury, nie tylko...