„Był sobie piłkarz… cz. II” – recenzja

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

W 2020 roku Antoni Bugajski opublikował książkę „Był sobie piłkarz”, w której opisał sylwetki 40 nieco zapomnianych polskich piłkarzy z dawnych lat. Po roku otrzymujemy część II, w której możemy przeczytać o kolejnych 40 graczach. Niektórzy bardzo znani, o innych pamięta pewnie tylko wąskie grono fanów. Każdy z nich zapisał się jednak w historii polskiej piłki nożnej.

Sylwetkę autora, Antoniego Bugajskiego, miałem okazję przedstawić już przy okazji recenzji pierwszej części książki i tam odsyłam tych czytelników, którzy nie mieli okazji zetknąć z tym dziennikarzem.

Book Sale Instagram Post 45

Druga część „Był sobie piłkarz”, podobnie jak pierwsza, została wydana w ramach serii „Biblioteka Przegląd Sportowy”. Tak samo jak poprzedniczka liczy 288 stron.
Autor ponownie dotarł do wielu żyjących piłkarzy oraz do rodzin zmarłych futbolistów. Dzięki tym staraniom opowieść o byłych graczach wydaje się być naprawdę wiarygodna.

Niektórych czytelników może dziwić obecność w tym gronie takich zawodników, jak Marek Dziuba, Robert Gadocha, Paweł Janas czy Kazimierz Kmiecik. W końcu byli to piłkarze bardzo znani, wielokrotni reprezentanci Polski i medaliści mistrzostw świata. Można zapytać, co nowego da się o nich napisać. Autor jednak znajduje takie momenty ich karier, które nie są powszechnie znane. Kto z Was, drodzy Czytelnicy, potrafi bez sprawdzania w internecie powiedzieć, w jakim meczu debiutował w kadrze Marek Dziuba? Albo, jaki był ostatni klub w jego piłkarskiej przygodzie? Kto pamięta, że Robert Gadocha był asystentem selekcjonera Henryka Apostela? Ile osób wie, że Kazimierz Kmiecik w wieku 36 lat zagrał w finale Pucharu Niemiec w barwach Stuttgarter Kickers?

W książce przeczytamy też np. o piłkarskiej karierze Kazimierza Górskiego. Późniejszy legendarny trener zapowiadał się na całkiem niezłego gracza, ale powtarzające się kontuzje storpedowały, a ostatecznie zakończyły jego karierę. W jedynym meczu reprezentacji Polski, w którym zagrał Kazimierz Górski, nasza kadra przegrała 0:8 z Danią. Ten niechlubny wynik z pewnością również nie pomógł Górskiemu w dalszej karierze.

Skoro było o Górskim, to musi być też o Jacku Gmochu. Następca Górskiego na posadzie selekcjonera ma za sobą karierę zupełnie udaną – 190 meczów w Legii, 29 w kadrze narodowej. W jego przypadku również poważna kontuzja okazała przeszkodą, która ostatecznie zakończyła jego piłkarską przygodę. Antoni Bugajski przypomniał też dość ciekawy epizod z życiorysu Gmocha. Przez kilkanaście lat pan Jacek co czwartek prowadził w telewizji krótki program „Ekran z bratkiem”, w którym demonstrował różne zagrania i sztuczki techniczne. Starsi kibice być może mieli szansę oglądać te popisy na żywo, młodsi raczej nie. Należy więc pochwalić autora książki za przywołanie tego nietypowego zajęcia Jacka Gmocha.

Jednym z pierwszych bohaterów publikacji jest też niejaki Boniek. Tym razem nie chodzi nie jednak o Zbigniewa, lecz jego ojca — Józefa. Talentem z pewnością ustępował on swojemu synowi, ale udało mu się zagrać 60 meczów w I lidze w barwach Polonii Bydgoszcz. Bardziej dociekliwi fani z pewnością wiedzieli o tym fakcie. Wielu, szczególnie nieco młodszych, kibiców nie miało prawdopodobnie pojęcia, że tata byłego już prezesa PZPN był przez pewien czas solidnym ligowcem.

Ciekawie przedstawia się także kilka innych historii. Ot, choćby niezwykłe dzieje Stanisława Barana. Przed wojną jako 18-letni piłkarz Warszawianki pojechał z reprezentacją na mistrzostwa świata do Francji, gdzie jednak nie zagrał ani minuty. W ostatnim przedwojennym meczu naszej kadry (z Węgrami) zaliczył wreszcie debiut. Przez kolejne sześć lat, z wiadomych powodów, nie miał szans powiększyć tego dorobku. W czasie wojny Baran pod pseudonimem Eskimos walczył w szeregach Armii Krajowej. Po zakończeniu wojny przez Gdańsk trafił do Łodzi, do ŁKS-u. Z tym klubem zdobył mistrzostwo Polski w 1958 roku, mając 38 lat. Jego życiorys jest w większości dość znany fanom łódzkiego zespołu. Warto jednak, aby poznali go czytelnicy z innych części kraju. Bugajski sprawia, że mają na to szansę.

Książkę skończyłem czytać 5 listopada, co byłoby nieistotnym faktem, gdyby nie to, że właśnie tamtego dnia zmarł jeden z jej bohaterów — Ryszard Grzegorczyk. Życiorys byłego piłkarza Polonii Bytom i RC Lens nie jest może najbardziej niecodzienny spośród wszystkich opisanych w książce. Smutna koincydencja czasowa sprawiła jednak, że nazwisko zasłużonego gracza zapadło mi w pamięć.

Podsumowując — książka Antoniego Bugajskiego jest napisanym w reporterskim stylu zbiorem ciekawie przedstawionych biografii. Po książkę powinienem sięgnąć każdy, kto często zastanawia się, co stało się z tym lub tamtym piłkarzem z dawnych lat.

Bugajski potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika. „Dobiera” piłkarzy z różnych czasów — od przedwojnia aż po lata 90. XX wieku. Nie nuży odbiorców zbyt długimi rozdziałami. Niekiedy pozostawia z poczuciem niedosytu.
Nawet jeśli publikacja nie jest książką, która trzeba przeczytać, to z pewnością warto rozważyć jej lekturę.

NASZA OCENA: 7/10

JAKUB TARANTOWICZ

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Jakub Tarantowicz
Jakub Tarantowicz
Rocznik 1987. Kibic Łódzkiego Klubu Sportowego i Manchesteru United. Szczęśliwy mąż. Dumny tata dwóch córeczek. Z wykształcenia historyk. Od wielu lat pracownik księgarni historycznej w Łodzi

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!