D rużyna Sevilla FC to klub, który w XXI wieku zdominował „gorszy” z europejskich pucharów. „Sevillistas” w ciągu ostatnich kilkunastu lat pięć razy wygrywali w Pucharze UEFA/Lidze Europy (2006, 2007, 2014, 2015, 2016). W lidze hiszpańskiej od lat klub utrzymuje się w czołówce, ale jedynego mistrzostwa nie pamiętają nawet najstarsi górale Andaluzyjczycy. Sevilla FC zdobyła je w …1946 roku.
Maradona – spod Wezuwiusza do Andaluzji
Na początku lat 90. ubiegłego stulecia mogło się wydawać, że klub ma podstawy, aby myśleć o rywalizacji z Realem Madryt czy FC Barceloną. W sezonie 1992/1993 właśnie w stolicy Andaluzji skrzyżowały się drogi trzech graczy, których rola w historii futbolu jest niebagatelna i którzy mieli zapewnić Sevilli tak upragniony sukces.
Najbardziej znanym z nich był jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy zawodnik w dziejach piłki nożnej, Diego Armando Maradona. Urodzony 30 października 1960 roku, mistrz świata z 1986 roku i wicemistrz z 1990 szczyt kariery klubowej osiągnął grając w Napoli. W mieście leżącym u stóp Wezuwiusza Diego traktowany był jak bóg. Jego doskonała gra pomogła klubowi z południa Włoch zdobyć Puchar UEFA w 1989 i mistrzostwo Włoch w 1990.
To, co dobre, jednak jak zwykle szybko się kończy. W marcu 1991 roku w organizmie Maradony wykryto kokainę. Diego otrzymał karę 15 miesięcy dyskwalifikacji i jak się miało okazać, nigdy więcej nie zagrał w błękitnej koszulce neapolitańczyków. Gdy okres wyznaczonej kary minął, genialnego Argentyńczyka zapragnął mieć w swoim składzie stary znajomy Carlos Bilardo, wieloletni selekcjoner reprezentacji Albicelestes, który właśnie rozpoczynał nową pracę w Sevilli.
Latem 1992 roku oczy większości kibiców zwrócone były najpierw na Szwecję, gdzie rozgrywane były Mistrzostwa Europy (sensacyjnie wygrane przez reprezentację Danii), a następnie na Barcelonę – miasto, w którym odbywały się Letnie Igrzyska Olimpijskie. Już po zakończeniu tych wydarzeń i zdecydowanie w ich cieniu, toczyły się trudne negocjacje między nieustępliwym prezydentem Napoli, Corrado Ferlaino a Luisem Suervasem, szefem Sevilli. Tematem oczywiście był transfer Maradony do hiszpańskiego klubu. Sprawa znalazła swój finał w siedzibie FIFA w Szwajcarii. Sam Argentyńczyk przebywał już w Sewilli wraz z żoną i dwiema córkami i czekał na korzystne wyjaśnienie sprawy. Wreszcie 22 września 1992 roku oficjalnie stał się zawodnikiem andaluzyjskiego klubu, a 4 października zaliczył ligowy debiut w przegranym 1:2 meczu z Athletic Bilbao.
Maradona był jednak zbyt sławnym graczem, aby jego pierwszym meczem w nowych barwach miał być zwykły pojedynek ligowy. Sevilla FC naprędce zorganizowała towarzyski mecz z Bayernem Monachium, który odbył się 28 września. Argentyńczyk otrzymał opaskę kapitana, a podczas rzutu monetą nie miał nawet miejsca, by się ruszyć, otoczony przez tłum rozentuzjazmowanych fotoreporterów. Sam mecz był popisem Diego, który dzielił i rządził na boisku, choć jego korpulentna sylwetka i fakt, że od ponad roku nie mógł grać w oficjalnych meczach, kazałaby podejrzewać, że Maradona będzie bez formy. Sevilla wygrała mecz 3:1, a liczba sprzedanych karnetów na cały sezon wzrosła z 26 tysięcy do 40 tysięcy.
Simeone – ten drugi Diego
Maradona nie był jedynym Argentyńczykiem, który w podobnym czasie trafił do klubu z miasta nad rzeką Gwadalkiwir. Również z ligi włoskiej (ale tym razem z klubu Pisa S.C. – dzisiaj występującego pod nazwą AC Pisa 1909) do Sevilli przybył inny Diego – utalentowany, 22-letni środkowy pomocnik nazwiskiem Simeone. Późniejszy gracz Atletico Madryt, Interu Mediolan i Lazio Rzym, a obecny trener i symbol „Atleti” miał już wówczas za sobą debiut w reprezentacji Argentyny i gdyby nie chronologicznie późniejszy transfer Maradony, z pewnością jego przyjście uznawane byłoby za największe wzmocnienie Sevilli.
Simeone od razu zyskał pewne miejsce w składzie nowego klubu, a w jego grze imponowały waleczność i nieustępliwość. Jego debiut przypadł na mecz 1. kolejki z Albacete, wygranym 4:3. Ani Simeone, ani Maradona nie byli jednak pierwszymi zawodnikami w Sevilli noszącymi imię Diego. Palmę pierwszeństwa dzierżył niejaki Diego Rodriguez Fernandez, zawodnik może nieuważany za wybitnego, ale jednak będący reprezentantem Hiszpanii. W Sevilli FC grał już od czterech lat, a jego poprzednim klubem był …lokalny rywal — Betis, w którym spędził aż sześć lat. Dziennikarze szybko zauważyli, że w zespole jest trzech imienników i zaczęli pisać o „El Sevilla de Los Diegos”, a zawodnicy chętnie pozowali do wspólnych zdjęć.
Šuker – późniejszy król
Przed sezonem prócz wzmocnień doszło też do poważnego osłabienia zespołu. Do Realu Madryt odszedł najlepszy strzelec drużyny z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán – Chilijczyk Ivan Zamorano. Mimo to nastroje w klubie były bardzo optymistyczne i uważano, że nawet zdobycie mistrzostwa nie jest niemożliwe. Jak się miało okazać najwyższą pozycję w tabeli – trzecią, Sevilla zajmowała po pierwszej kolejce. We wspomnianym tu już meczu premiowej serii spotkań z Albacete najlepsze zawody rozegrał Davor Šuker. Chorwat ustrzelił hat-tricka i to głównie dzięki niemu andaluzyjska drużyna odniosła zwycięstwo.
Šuker, jedyny niehiszpańskojęzyczny zawodnik w kadrze klubu przeszedł do Sevilli w 1991 roku. Napastnik uciekł do Hiszpanii przed toczącą się na Bałkanach wojną. Sławę niezłego zawodnika zyskał nie tylko dzięki wielu bramkom zdobytym dla Dinama Zagrzeb, ale także jako młodzieżowy reprezentant Jugosławii. W barwach „Plavich” zdobył młodzieżowe mistrzostwo świata na turnieju w 1987 roku. W drużynie grali także inni zawodnicy, którzy po kilku latach byli kluczowymi graczami późniejszej Chorwacji (m.in. Robert Prosinecki czy Zvonimir Boban).
Po powstaniu niepodległej Chorwacji Šuker zagrał jeszcze dwa razy dla Jugosławii, choć był już po debiucie w chorwackiej drużynie narodowej. Jak to możliwe? Dopóki Chorwacja nie została przyjęta do FIFA, występy w jej barwach nie stanowiły w oczach światowej federacji przeszkody, aby grać w innej reprezentacji. Šuker był i czuł się Chorwatem i w koszulce tej reprezentacji osiągnął największe w karierze sukcesy. Na Euro 1996 doprowadził swój kraj do ćwierćfinału (słynny gol wrzucony „za kołnierz” Peterowi Schmeichelowi), a na Mundialu 1998 do trzeciego miejsca na świecie. Sam został królem strzelców całych mistrzostw, a jego drużyna zyskała sympatię kibiców na całym świecie. W karierze klubowej nie wiodło mu się aż tak dobrze, choć z Realem Madryt wygrał Ligę Mistrzów w 1998 roku. Grał również dla Arsenalu Londyn czy West Hamu. Na razie jesteśmy jednak w roku 1992, a Šuker świetnie rozpoczyna nowy sezon.
Bez fajerwerków, z konfliktami
Sevilla w pierwszej części kampanii radziła sobie całkiem nieźle, ale znakomite mecze przeplatała słabymi. Po zwycięstwie z Realem Madryt 2:0 (gole Šukera i Marcosa), przyszła ligowa porażka z Tenerife 0:3 (Maradona i Marcos z czerwonymi kartkami), a następnie bezbramkowy remis z Barceloną, który można było uznać za sukces. Druga część sezonu była zdecydowanie gorsza. Z Pucharu Króla Sevillę wyrzuciła Valencia, a w lidze klub poniósł porażki z Deportivo La Coruna, Logrones, Realem Oviedo, Realem Saragossa oraz Atletico, Barceloną i Realem (trzy gole Ivana Zamorano, byłego gracza Sevilli) i ostatecznie zajął dopiero 7 miejsce w tabeli.
Do Simeone i Šukera ciężko było mieć pretensje, ale zdecydowanie więcej spodziewano się po Maradonie. Pięć ligowych goli w 26 występach to nie był wynik, jakiego oczekiwali kibice i działacze klubowi. O ile w wygranym meczu z Realem Maradona dał popis gry w środku pola, to w żadnym z pozostałych meczy ligowych nie zaprezentował niczego, co mogłoby zostać zapamiętane na dłużej. Ostatnią bramkę zdobył 31 stycznia 1993 roku w meczu z Albacete w 20. kolejce sezonu. Szybko popadł też w konflikt z władzami klubu, w szczególności z wiceprezesem Jose Marią del Nido. W przedostatniej kolejce sezonu, w meczu z Realem Burgos został zmieniony przez trenera na początku drugiej połowy. Z ust „El Diego” padło wówczas kilka wulgarnych słów pod adresem Bilardo. Władze klubu nie były zadowolone ani ze szkoleniowca, ani z zawodnika. Atmosfera stawała się coraz gorsza. Wszyscy chcieli zakończyć tę toksyczną sytuację. Publiczne komentarze wiceprezesa Del Nido na temat sprawności Maradony okazały się kroplą, która przelała czarę goryczy.
Po sezonie Maradona powrócił do rodzinnej Argentyny, podpisał kontrakt z Newell’s Old Boys. Problemy z prawem i narkotykami sprawiły, że końcówka kariery człowieka, który na przełomie lat 80. I 90. zachwycał cały piłkarski świat, stała się, najdelikatniej mówiąc, żałosna.
Udane kariery
W zupełnie innych nastrojach mogli kończyć wspomniany sezon pozostali dwaj pozostali bohaterowie tego tekstu. Diego Simeone zagrał w 33 meczach, wszystkie w podstawowym składzie i zdobył cztery bramki. W stolicy Andaluzji zabawił jeszcze jeden sezon, nim przeszedł do Atletico Madryt – klubu jego życia. Sevilla stała się dla Simeone bramą do ciekawej i udanej kariery piłkarskiej i trenerskiej.
Spośród zawodników Sevilli Davora Šukera z kolei można uznać za największego wygranego sezonu 1992/1993. Po pierwsze, został najlepszym strzelcem zespołu, zdobył 13 ligowych goli, udanie zastępując Ivana Zamorano. Po drugie, prezentował równą formę przez cały sezon i ugruntował swoją pozycję na tyle, że pozostał podstawowym napastnikiem Sevilli przez 3 kolejne sezony. Łącznie dla klubu z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán zdobył 91 goli, z czego 76 w lidze. Jest szóstym najlepszym strzelcem w historii klubu. W 1996 roku przeszedł do Realu Madryt i rozpoczął najbardziej spektakularny okres w swojej karierze.
Powód do dumy
Sezon 1992/1993 zapewne nie zapadłby w pamięć kibicom Sevilli, gdyby nie obecność Simeone, Maradony i Sukera w składzie. Choć tylko ten ostatni związał się z klubem na dłużej, to jednak fakt, że ta trójka grała razem w jednym sezonie w barwach Sevilli, napawa do dziś kibiców tego klubu dumą. Fan każdego zespołu z pewnością chciałby móc się pochwalić, że w jego ukochanej drużynie w jednym sezonie grali: były mistrz świata, przyszły król strzelców mundialu i jeden z najlepszych obecnie trenerów.
JAKUB TARANTOWICZ