W potyczce finałowej Pucharu UEFA z sezonu 1996/97 los zetknął niemieckie FC Schalke 04 Gelsenkirchen oraz włoski Inter Mediolan. O ile zespół z Italii był jednym z faworytów tych rozgrywek, to ekipa niemiecka w sezonie pełnym perturbacji zupełnie niespodziewanie dotarła aż do finału. Niespodziewanie ciekawy przebieg miała też sama rywalizacja. Warto odnotować również, że był to ostatni finał Pucharu UEFA w historii, który został rozegrany systemem mecz i rewanż.
Schalke i ich droga do finału
Już w pierwszej rundzie rozgrywek doszło do ciekawego pojedynku. Schalke 04 trafiło na swej drodze Rode JC Kerkrade prowadzoną przez Huuba Stevensa. W Gelsenkirchen gospodarze gładko wygrali 3:0. W rewanżu natomiast musieli się bardziej postarać. Remis 2:2 dał im kwalifikację.
Losowanie drugiej rundy Pucharu UEFA przydzieliło na drodze Konigsblauen turecki Trabzonspor. Co ciekawe kilka dni przed pierwszym meczem, po słabych wynikach w Bundeslidze został zwolniony trener Jorg Berger. Na jego miejsce zatrudniono szkoleniowca niedawnego pucharowego rywala – Huuba Stevensa z Rody.
Pierwszy mecz Schalke wygrało 1:0. W meczu wyjazdowym, mimo początkowego prowadzenie 2:0 losy awansu toczyły się do samego końca. Ostateczny wynik 3:3 premiował drużynę niemiecką.
W 1/8 finału rywalem Czeladników zostało FC Brugge. Pierwsze starcie odbyło się na wyjeździe. Po przestrzelonym rzucie karnym przez Olafa Thona trzeba było uznać wyższość przeciwników 2:1. U siebie gracze z Zagłębia Ruhry odrobili straty, a wynik 2:0 dał im awans.
Ćwierćfinał to rywalizacja z hiszpańską Valencią CF. Pierwszy mecz na Parkstadionie wygrany 2:0. Sędzią tego spotkania był Polak – Ryszard Wójcik. Z Estadio Mestalla Schalke przywiozło remis 1:1 i mogło grać dalej.
Mocna Teneryfa
W meczach półfinałowych na drodze Konigsblauen stanęła solidna wtedy ekipa CD Tenerife. Drużyna ze stolicy Wysp Kanaryjskich – Santa Cruz de Tenerife – miała wówczas w składzie takich piłkarzy jak Niemiec Oliver Neuville, Bośniak Meho Kodro czy Czech Pavel Hapal, którego polscy kibice zapewne najbardziej pamiętają z tego, że był trenerem Zagłębia Lubin w latach 2011-2013. Zespół z Teneryfy prowadził słynny Jupp Heynckes.
Schalke nie miało łatwej przeprawy z Hiszpanami. W meczu wyjazdowym już od 6 minuty przegrywali po rzucie karnym wykorzystanym przez Felipe Minambresa. Mecz był dość ostry, a przewagę mieli gospodarze, którzy jednak swoją grę przypłacili dwiema czerwonymi kartkami w drugiej połowie. Wtedy to dopiero do głosu doszła drużyna niemiecka. W 78 minucie wywalczyła nawet rzut karny, ale ten został zmarnowany przez Johana de Kocka. Jego strzał obronił szwedzki bramkarz Bengt Andersson. Końcowy wynik 0:1.
PRZECZYTAJ TEŻ:
- Cud w Getafe. Walka hiszpańskiego kopciuszka z niemieckim gigantem
- Wielka Barca i bezradne United. Finał Ligi Mistrzów 2011
- Der Psychokrieg, czyli dlaczego Aptekarze przegrali z Bobsleistami?
Rewanż był bardzo wyrównany. Długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Dopiero w 68. minucie po wrzutce z rzutu rożnego Olafa Thona, piłkę głową do bramki skierował Thomas Linke, wyrównując stan rywalizacji. Do końca regulaminowego czasu gry wynik się nie zmienił i sędzia zarządził dogrywkę. W 107. minucie znów sprawy w swoje ręce wziął Olaf Thon, który to kapitalnie wykonał rzut wolny, dośrodkowując na głowę Marca Wilmotsa. Ten strzelił celnie i Schalke wygrało 2:0, awansując do finału.
Inter Mediolan i ich droga do finału
Losowanie przyniosło w pierwszej rundzie mediolańczykom francuski klub EA Guingamp. W pierwszym, wyjazdowym meczu wygrali 3:0, a Polak Marek Jóźwiak grający w Guingamp wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. W rewanżu było 1:1 i Inter mógł odhaczyć awans.
Kolejna runda postawiła na ich drodze austriacki Grazer AK. Wygrana 1:0 na Giuseppe Meazza i przegrana w takim samym stosunku w meczu wyjazdowym spowodowała konieczność rozegrania dogrywki. Tam szczęśliwie, grając w osłabieniu po czerwonej kartce Ince’a, doszło do rzutów karnych, w których to gracze Interu byli bezbłędni.
1/8 finału to starcia z Boavistą Porto. W meczu domowym pewna wygrana 5:1. Rewanż po spokojnym spotkaniu również zakończony pozytywnie 2:0.
Na drodze Interu w ćwierćfinale stanął Anderlecht Bruksela. Z meczu wyjazdowego piłkarze La Beneamata (Umiłowani) przywieźli remis 1:1. W Mediolanie wygrali natomiast 2:1, pieczętując awans.
W półfinale Inter spotkał się z francuskim AS Monaco. Pierwszy mecz odbył się w Mediolanie. Po bardzo dynamicznej pierwszej połowie piłkarze Nerazzurri pewnie prowadzili 3:0 po dwóch golach Maurizio Ganza i jednym Ivana Zamorano. W drugiej odsłonie nadzieje przyjezdnym na odrobienie strat w rewanżu dał Nigeryjczyk Victor Ikpeba. Końcowy wynik brzmiał 3:1.
Drugi mecz na Stade Louis-II w Monaco w dużej mierze od początku odbywał się pod dyktando gospodarzy. Mimo wielu prób to dopiero 69 minuta przyniosła im gola, którego autorem był tak ja w pierwszym meczu Victor Ikpeba. W tym momencie Czerwono-biali potrzebowali jeszcze jednej bramki do awansu. Niestety nie udało im się jej strzelić. To Inter mimo porażki 0:1 awansował dalej.
Droga do finału Pucharu UEFA dla obu ekip nie była – jak to się potocznie mówi – usłana różami. Właściwie w każdej rundzie rozgrywek zarówno jedni, jak i drudzy musieli wznieść się na wyżyny możliwości oraz wykazać się wysoką koncentracją, by pokonać kolejnych rywali. Tym ciekawiej zapowiadała nam się potyczka finałowa.
Finał – przebieg rywalizacji
Pierwszy mecz tego finału został rozegrany w środę 7 maja 1997 roku na wypełnionym przez 56,8 tysiąca widzów Parkstadionie w Gelsenkirchen. Sędzią spotkania był francuz Marc Batta.
Zespoły zaczęły w następujących składach:
FC Schalke 04: Jens Lehmann – Thomas Linke, Olaf Thon, Johan de Kock – Yves Eigenrauch, Ingo Anderbrugge, Andreas Muller, JiriNemec, Mike Buskens – Radoslav Latal, Marc Wilmots
Trener: Huub Stevens
Inter Mediolan: Gianluca Pagliuca – Giuseppe Bergomi, Massimo Paganin, Fabio Galante, Alessandro Pistone – Javier Zanetti, Salvatore Fresi, Ciriaco Sforza, Aron Winter – Maurizio Ganz, Ivan Zamorano
Trener: Roy Hodgson
Od początku spotkania obie ekipy bez kompleksów ruszyły do ataków. Już w 6 minucie dogodną okazję mieli gospodarze. Mike Buskens na lewej stronie podał po linii do Jiriego Nemca, ten wrzucił w pole karne, gdzie niecelnie główkował Wilmots.
W 26. minucie piłkę przed polem karnym wywalczył Anderbrugge. Niestety jego strzał z 20 metrów poszybował nad poprzeczką. Po rzucie rożnym w 30 minucie do piłki w polu karnym ekipy Die Knappen (Czeladników) wyskoczy Ivan Zamorano, strzelił w kierunku dalszego słupka, ale piłka ominęła bramkę.
Po wywalczeniu piłki w środku pola przez Anderbrugge w 36 minucie, o strzał z 30 metrów pokusił się Olaf Thon. Strzelił celnie, lecz wprost w ręce dobrze ustawionego Pagliuci. W 39. minucie rzut wolny po lewej stronie boiska, blisko narożnika wykonywał Inter. Ciriaco Sforza wrzucił piłkę w pole karne, ta minęła wychodzącego z bramki Lehmanna, a sytuację wyratował na drugim metrze Buskens, wybijając ją głową na rzut rożny.
Ostatnia minuta pierwszej odsłony przyniosła dobrą okazję dla Maurizio Ganza. Włoch strzelił z lewej strony pola karnego, ale czujnością wykazał się Lehmann.
Druga połowa
57. minuta przyniosła zaciętą walkę w środku pola. W końcu Muller przerzucił piłkę na lewą stroną do Anderbrugge, który bardzo dobrze dośrodkował ją na szósty metr przed bramką Czarno-Niebiskich, ale tam ani Wilmots, ani Latal jej nie sięgnęli.
W 70. minucie nastąpił przełomowy moment meczu. Po niestarannym wybiciu piłki przez obrońcę gości, jej lot po prawej stronie boiska głową przeciął Yves Eigenrauch. Ta trafiła do centralnej strefy, gdzie przejął ją nieobstawiony Marc Wilmots. Belg podbiegł z nią jeszcze jakieś 10 metrów i mając przed sobą bardzo dużo miejsca, huknął z około 30 metrów w kierunku bramki strzeżonej przez Gianluce Pagliuce. Bramkarz Interu wyciągnął się jak mógł, ale nie był w stanie dosięgnąć futbolówki lecącej w długi róg.1:0 dla Schalke. Stadion oszalał.
Przy prawej linii boiska, blisko pola karnego gospodarzy piłkę wywalczył Javier Zanetti. Po czym precyzyjnie dośrodkował ją w kierunku Zamorano. Ten wyskoczył wyżej niż dwaj niemieccy obrońcy, ale jego strzał był zbyt lekki, by Lehmann mógł mieć z nim kłopoty. Była 89. minuta.
Piłkarze Interu do końca meczu próbowali jeszcze wykreować jakąś sytuację, ale niewiele z tego wynikało. Rezultat nie uległ zmianie. 1:0 dla FC Schalke 04 – skromna zaliczka przed drugim spotkaniem.
Kłopoty trenerskie Interu przed rewanżem
Potyczka rewanżowa odbyła się 21 maja w Mediolanie na stadionie Giuseppe Meazza. Na trybunach popularnego San Siro zasiadło 81,7 tysiąca gardeł gotowych dopingować obie ekipy. Na rozjemcę tego pojedynku został wyznaczony Hiszpan Jose Maria Garcia-Aranda.
Inter Mediolan: GianlucaPagliuca – Giuseppe Bergomi, Massimo Paganin, Salvatore Fresi, Alessandro Pistone – Javier Zanetti, Paul Ince, Youri Djorkaeff, Ciriaco Sforza – Maurizio Ganz, Ivan Zamorano
Trener: Luciano Castellini
FC Schalke 04:Jens Lehmann – Thomas Linke, Olaf Thon, Johan de Kock – Radoslav Latal, Yves Eigenrauch, Andreas Muller, Mike Buskens – Jiri Nemec, Marc Wilmots– Martin Max
Trener: Huub Stevens
W obu ekipach nastąpiły minimalne zmiany personalne. Zmieniło się też ustawienie drużyny niemieckiej, które to miało na celu większe zagęszczenie środka pola i zabezpieczenie defensywy. Spodziewali się oni, że Inter jako gospodarz może intensywnie zaatakować od początku meczu.
Do ciekawej sytuacji doszło w drużynie Nerazzurrich. Dwa dni przed tym spotkaniem z funkcji trenera zrezygnował Roy Hodgson. Zastąpił go asystent Luciano Castellini. Mimo że Włoch był oficjalnie wpisany do protokołu, to jednak Prezydent Interu Massimo Moratti zdołał przekonać Hodgsona, by jeszcze w tym meczu wspomógł drużynę z ławki.
Jak się później okazało, Anglik nie do końca dobrze czuł się we Włoszech. Doskwierała mu również krytyka miejscowych mediów. Postanowił przyjąć ofertę, którą otrzymał od rodzimego Blackburn Rovers.
Pierwsza połowa
Spotkanie natomiast dość niespodziewanie zaczęło się od ataków Schalke. Już na samym początku bardzo podobną akcję jak w pierwszym meczu przeprowadził Nemec. Wrzucił z lewej strony w pole karne, a tam niepilnowany Wilmots uderzył z woleja, zmuszając Pagliuce do interwencji.
29. minuta spotkanie przyniosła rzut wolny dla Die Knappen po prawej stronie boiska. Na potężny strzał z około 30 metrów zdecydował się Buskens. Piłka leciał w środek bramki, ale bramkarz Interu musiał wykazać się kunsztem.
Niedługo potem inicjatywę przejęli gospodarze. Zanetti w 35. minucie pomknął prawą stroną i wrzucił piłkę do napastników. Futbolówkę wybitą przez obrońców przed polem karnym przejął Djorkaeff i strzelił mocno, lecz w środek bramki.
W 41. minucie na 25 metrze z prawej strony przed polem karnym de Kock faulował Maurizio Ganza. Youri Djorkaeff zacentrował z rzutu wolnego w pole karne, a tam Ganz wyskoczył wyżej od obrońców i strzelił minimalnie obok słupka.
Druga połowa
Po jednej z akcji na wprost bramki został sfaulowany Sforza. Była 48. minuta gry. Mimo około 30 metrów od bramki Djorkaeff zdecydował się na strzał. I tym razem Lehmann wykazał się czujnością.
To był mecz obfitujący w strzały z daleka. Minuta 59 – do bezpańskiej piłki ponad 30 metrów od bramki, po lewej stronie boiska dopadł Buskens i huknął lewą nogą bez zastanowienia. Pagliuca ponownie spisał się kapitalnie.
Dużo szczęścia Inter miał w 68. minucie. Rzut wolny z lewej strony pola karnego wykonywał Wilmots. Strzelił w kierunku dalszego słupka, gdzie też podążył bramkarz. Piłka po drodze odbiła się jednak od Fresiego, i zmieniła kierunek lotu, ostatecznie minimalnie mijając bramkę.
Niedługo potem podobną okazję po drugiej stronie boiska miał Djorkaeff. Piłka po jego strzale przeleciała nad poprzeczką.
Wreszcie nadeszła 85. minuta. Piłkę z autu po lewej stronie placu gry wyrzucił w kierunku pola karnego Pistone. Głową jej lot przedłużył Ince, a na piątym metrze mimo asysty dwóch obrońców dopadł do niej Ivan ‘el Terrible’ Zamorano i zewnętrzną częścią prawej stopy uderzył ją w kierunku bliższego słupka. Bezradny i kompletnie zaskoczony Lehmann odprowadził tylko piłkę wzrokiem.
Największa gwiazda zespołu wreszcie mogła pokazać swój kunszt i wyrównała stan rywalizacji. Był to dopiero w drugi gol Chilijczyka w tamtym sezonie Pucharu UEFA. W 90. minucie Salvatore Fresi dostał dugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną, za co musiał opuścić boisko. Do końca regulaminowego czasu gry nic się już nie zmieniło i sędzia zarządził dogrywkę.
Dogrywka
Pierwsza połowa dogrywki nie przyniosła klarownych sytuacji zarówno jednej jak i drugiej drużynie. Natomiast w drugiej odsłonie zaczęło się dziać dużo więcej.
Po centrze Zanettiego z prawej strony piłkę świetnie w drugie tempo przedłużył Ganz, lecz wbiegający tam Paul Ince jej nie sięgnął. Chwilę później piękną wrzutką ponad linią obrony z 30 metra popisał się Zamorano. Do piłki doszedł ponownie Ganz i pięknie przelobował wychodzącego z bramki Lehmanna, lecz piłka trafiła w poprzeczkę. Można powiedzieć, że Maurizio Ganz miał piłkę meczową na swojej nodze.
Z przebiegu całej dogrywki trzeba stwierdzić, że oba zespoły były skoncentrowane i bardzo szczelnie ustawiły się w defensywie, skutecznie przecinając większość akcji zaczepnych.
Remis w dwumeczu spowodował konieczność rozstrzygnięcia rywalizacji w konkursie jedenastek.
Rzuty karne
Jako pierwszy do rzutu karnego podszedł Ingo Anderbrügge i mocnym strzałem w prawy róg bramki pokonał Pagliuce. Bramkarz gospodarzy wyczuł intencje strzelającego, ale piłka była uderzona zbyt wysoko. 1:0 dla Schalke
Trener Interu pierwszego do strzału desygnował Ivana Zamorano. Ten ustawił piłkę, wziął rozbieg i szybko, bez zastanowienia oddał strzał. Piłka zmierzała w prawy róg, a Jens Lehmann zmierzał w tym samym kierunku, broniąc strzał Ivana’Groźnego’. Nadal 1:0.
Drugą serię rozpoczął Olaf Thon, który pewnie strzelił prawą nogą w prawą stronę bramki. Kompletnie zmylony Pagliuca rzucił się w odwrotnym kierunku. 2:0. Kolejnym graczem był francuz Youri Djorkaeff – etatowy wykonawca stałych fragmentów gry w drużynie Interu. Również on strzelił w prawą stronę bramki i, mimo że Lehmann i tym razem rzucił się w dobrym kierunku, to był minimalnie spóźniony. Piłka idealnie przy słupku wpadła do siatki. 2:1
Następny do piłki podszedł niemiecki napastnik polskiego pochodzenia – urodzony w Tarnowskich Górach – Martin Max. Niemal skopiował uderzenie Olafa Thona, a bramkarz Interu i tym razem poszybował w przeciwną stronę. 3:1
Od tego momentu Inter był „na musiku”. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Aron Winter. Reprezentant Holandii strzelił bardzo źle, tak jakby w ostatnim momencie zmienił decyzję, w którym kierunku chce strzelić. Piłka po jego uderzeniu poleciała daleko obok prawego słupka bramki Schalke. Lehmann co prawda rzucił się przeciwległy róg, ale nie miało to znaczenia. Wciąż 3:1
W tej chwili Gianluca Pagliuca, żeby zachować jeszcze jakiekolwiek szanse na wygraną Interu, musiał obronić kolejny strzał. Do jego wykonania zmierzał belgijski internacjonał Marc Wilmots. Gracz ekipy niemieckiej kopnął mocno i precyzyjnie, tuż nad ziemią, blisko lewego słupka. Pagliuca rzucił się w prawą stronę, czyli tam, gdzie uderzali wszyscy dotychczasowi strzelcy. Gol!!! 4:1 dla Schalke.
Radość zwycięzców
Biegnący w szale radości do linii bocznej Wilmots utonął w objęciach kolegów. Trener Huub Stevens w geście triumfu ściskał swojego asystenta oraz menedżera zespołu RudiegoAssauera. Schalke 04 Gelsenkirchen zwycięzcą Pucharu UEFA w sezonie 1996/97!!!
Wrzawa na trybunach wypełnionego po brzegi San Siro była mieszanką radości kibiców Królewsko Niebieskich oraz dezaprobaty i smutku fanów Czarno-Niebieskich. Na murawie, odchodzący z klubu po tym meczu trener gospodarzy Roy Hodgson z niedowierzaniem kręcił głową, a załamany Ivan Zamorano wypłakiwał się na ramieniu swojego kolegi Javiera Zanettiego.
Na pocieszenie przegranym został tytuł króla strzelców tych rozgrywek, który zdobył Maurizio Ganz – strzelec 8 goli.
W kilku pomeczowych wywiadach Jens Lehmann, bohater zespołu z Zagłębia Ruhry podkreślał:
„Byliśmy doskonale przygotowani do tego meczu. Szykowaliśmy się na ewentualność wykonywania rzutów karnych. Trener dokładnie omówił ze mną, jak jedenastki wykonują poszczególni gracze Interu. Widziałem, że jak Zamorano bierze długi rozbieg, to zawsze strzela w lewy róg bramkarza, jak krótki, to w prawy. Udało się. Mamy puchar…”
Słowa bramkarza Schalke doskonale potwierdzają telewizyjne powtórki, na których widać jak wykonuje ruch w swoją lewą stronę już chwilę przed oddaniem strzału przez Zamorano, po to, by być w odpowiednim miejscu gdy doleci tam piłka. Podobnie było przy strzale YouriDjorkaeffa, który jednak był na tyle precyzyjny, że futbolówka znalazła drogę do siatki.
Epilog
Die Konigsblauen mimo wielkiego sukcesu w Pucharze UEFA kończyli sezon z mieszanymi uczuciami. Na krajowym podwórku wypadli fatalnie, kończąc rozgrywki dopiero na 12. miejscu w Bundeslidze. Do kolejnej edycji europejskich rozgrywek dostali się jako obrońca trofeum.
W innych nastrojach byli gracze z Mediolanu. Serie A skończyli na 3. pozycji, ustępując ledwie 6 punktami mistrzowskiej ekipie Juventusu. Do następnego sezonu mieli też przystąpić pod wodzą nowego szkoleniowca – Luigiego Simoniego.
Opisywana rywalizacja była dla Interu Mediolan trzecim finałem tych rozgrywek na przestrzeni sześciu lat. Poprzednie dwa wygrali. W 1991 roku pokonali w dwumeczu AS Roma 2:1. Natomiast trzy lata później w 1994 roku, po obu spotkaniach finałowych odprawili z kwitkiem Austrię Casino Salzburg 2:0.
Już rok po przegranej z Schalke ponownie zameldowali się w finale Pucharu UEFA. W maju 1998 roku, w rozgrywanym na paryskim Parc des Princes spotkaniu pokonali 3:0 rywala z krajowego podwórka – Lazio Rzym. Bramki w tym meczu strzelali: Ivan Zamorano, Javier Zanetti i Brazylijczyk Ronaldo.
Jako ciekawostkę trzeba dodać, że w drodze po to trofeum, w ćwierćfinale piłkarze Nerazzurri ponownie spotkali się z Schalke. Pierwszy mecz wygrali po golu Ronaldo 1:0. W rewanżu przegrywali po trafieniu Belga Michaela Goossensa i potrzebna była dogrywka. Już na jej początku bramkę strzelił Taribo West i remis 1:1 premiował ich awansem do kolejnej rundy.
Rekord zabrany przez Sevillę
Zdobywając w 1998 roku trzeci w swojej historii Puchar UEFA, mediolańczycy zrównali się z dotychczasowym rekordzistom tych rozgrywek Juventusem. W 2001 roku do tego grona dołączył FC Liverpool. Rekord ten został jednak wyśrubowany w ostatnich latach do sześciu przez hiszpański klub Sevilla FC. Sevillistas do dwóch triumfów w Pucharze UEFA dołożyli czterokrotne zwycięstwo wLidze Europy UEFA, która jest jego bezpośrednim spadkobiercą.
Ekipie z Gelsenkirchen nigdy wcześniej ani później nie było dane zagrać w finale żadnych europejskich rozgrywek. Najbliżej powtórzenia tego wyczynu byli w sezonie 2010/11, gdzie słynny skład Królewsko Niebieskich z Manuelem Neuerem, ChristophemMetzelderem, Peruwiańczykiem Jeffersonem Farfanem oraz hiszpańskim trio Sergio Escudero, Jose ManuelemJurado i Raulem Gonzalezem Blanco doszedł do półfinału Ligi Mistrzów, w którym to poległ w dwumeczu z mocarnym Manchesterem United aż 6:1.
Zwycięstwo w opisanej edycji Pucharu UEFA 1996/97 pozostaje dla FC Schalke 04 największym sukcesem w historii klubu.
WOJCIECH ŚLUSARCZYK