Nie jest tajemnicą, że Francji nie idzie na turnieju we własnym kraju, pomimo siedmiu punktów i wyjścia z grupy.. Zwycięstwa rodzą się w ogromnych bólach, brakuje gwiazd, które mogłyby ponieść drużynę, zaś styl gry pozostawia wiele do życzenia. Młodzi, lecz niedoświadczeni. Indywidualności, bez poświęcenia dla drużyny. Rozkapryszeni, zamiast charyzmatycznych. Tego typu epitety najczęściej wymienia się w kontekście zawodników zespołu francuskiego. Chociaż kibice liczyli od dawna na sukces pokroju najwybitniejszych reprezentacji w historii kraju, jednak na razie nie zanosi się, by trofeum piłkarze Deschampsa zdołali wywalczyć bez problemów.
Siłą rzeczy, ilekroć w ostatnich latach wszyscy oglądamy trójkolorowych, nie możemy uciec od nostalgicznych wspomnień dawnych znakomitych zespołów. Większość z nas na pewno pamięta fenomenalną reprezentacją Francji Aimee Jaqueta, która sięgnęła po tytuł mistrzów świata. Nie zapomnieliście również o ekipie Rogera Lemerre’a, wygrywającej w 2000 turniej na Starym Kontynencie. Piękne czasy, prawda? Ja, mówiąc szczerze, wychowałem się w dużym stopniu na tej drugiej drużynie, tam bowiem sięga najdalej moja pamięć. Kiedy oglądam Francję na każdym turnieju, to może nie jestem jej wielkim kibicem (w sercu mam Argentynę), ale zawsze jakiś mniejszy lub większy sentyment tkwi wewnątrz mnie.
Z tego też powodu boli mnie to, co oglądam od wielu lat – postępujący regres francuskiego futbolu. Jasne, nie przesądzam tego, co wydarzy się jeszcze we Francji. Może okazać się, że Pogba, Griezmann i spółka odpalą, a nam wszystkim szczęki opadną, pod wpływem podziwu wobec gry gospodarzy. Może… ale dla mnie nie zmienia to faktu, że ten zespół nigdy nie dorośnie do pięt jednej z najwybitniejszych generacji, którą pamiętam.
Lubię analizować, wymyślać, kombinować, szukać różnych dziwnych form na tekst. Nie tak dawno przeczytałem ponownie książkę Raymonda Domenecha. Kilka dni później brytyjski „The Guardian” opublikował ciekawy materiał, zestawiający najlepsze jedenastki kilku turniejów Euro. Wówczas do głowy przyszedł mi pomysł, aby zestawić do pojedynku dwie drużyny, które wygrały ważne turnieje i mogłyby stanowić wzór dla dzisiejszej kadry francuskiej. Na pewno w jakimś stopniu faktycznie nim są. Moim zdaniem, poziomem deklasują obecną generację.
Która z nich była lepsza? Jak wyglądałby taki pojedynek między nimi? Gdzie leżały mocne punkty jednej i drugiej? Spróbujmy porównać. Francja 1998 vs 2000.
Francja 1998
Skład z finału Mistrzostw Świata 1998:
Fabien Barthez – Lilian Thuram, Marcel Desailly (czerwona kartka), Frank Leboeuf, Bixente Lizarazu – Didier Deschamps, Emmanuel Petit, Christian Karembeu (Alain Boghossian), Zinedine Zidane, Youri Djorkaeff (Patrick Vieira) -Stephane Guivarc’h (Christophe Dugarry),
W meczu zabrakło Laurenta Blanca, za czerwoną kartkę w półfinale.
Aime Jacquet stworzył zaiste nietypową maszynę. Wcale bowiem nie mieliśmy do czynienia z zespołem, który rozgniatał każdego rywala w drodze po trofeum. Wręcz przeciwnie, przez cały turniej radzili sobie różnie. Najpierw lekko przebrnęli przez grupę, ale już w fazie pucharowej zaczęły się schody. Dogrywka z Paragwajem, karne z Włochami, trudny mecz z Chorwacją… Powiedzielibyście, że dzisiejsza Francja również boryka się z problemami, ale mimo wszystko mam wrażenie, że zespół Jacqueta był bardziej poukładany i miał zdecydowanie bardziej klasowych zawodników.
Po pierwsze, w jego składzie była typowa, prawdziwa dziesiątka, playmaker. Oczywiście – Zinedine Zidane. Chociaż cały turniej nie był w jego wykonaniu wybitny, ba, dopiero w finale gwiazda zespołu odpaliła, niemniej to wokół niego budowano grę ofensywną zespołu. Zizou był wówczas najlepszą „10” na świecie. Selekcjoner potrafił odpowiednio wykorzystać talent swojego zawodnika. Zidane nie otrzymywał wielkich instrukcji taktycznych, raczej dostawał dużą swobodę do konstruowania akcji. Jedyne od czego Zizou miał trzymać się z daleka, to od formacji defensywnej, gdyż płuco tej drużyny tkwiło w fenomenalnie funkcjonującej trójce defensywnych pomocników – Didier Deschamps, Emmanuel Petit, Christian Karembeu.
Obrona jednak nie koncentrowała się tylko na tym trzonie. Francja 1998 roku dysponowała również kapitalnymi bocznymi obrońcami. Lilham Thuram, wedle taktyki, mógł od czasu do czasu pozwolić sobie na próbę ataków, co w meczu półfinałowym przyniosło fantastyczne skutki.
Paradoks polega na tym, że obok takiego playmakera grał bardzo słaby jak na tą drużynę napastnik. Powiedzmy to sobie wprost, Stephane Guivarc’h nie jest raczej piłkarzem, o którym dziś każdy z nas pamięta. Jego dorobek w kadrze to jeden gol w 14 spotkaniach. ToGrzegorz Rasiak ma aż osiem bramek w naszej reprezentacji, a pamiętamy jak go postrzegano. Tymczasem Jacquet konsekwentnie stawiał na tego zawodnika, który na mundialu wystąpił w sześciu spotkaniach. Co w takim razie powodowało, że Guivarc’h grał? Otóż, pomimo słabego dorobku strzeleckiego, potrafił on skupiać na sobie uwagę obrońców, robiąc tym samym miejsce dla innych zawodników. A gdy na boisku pojawiał się Thierry Henry, natrafiał on już na podmęczonego rywala, co zaowocowało nawet trzema golami z jego strony.
Mocne strony:
– Bramkarz, Fabian Barthez to klasa sama w sobie,
– znakomita defensywa, zarówno boki (Thuram, Lizarazu) jak i centralna formacja (Blanc, Desailly),
– fantastyczne trio: Petit, Deschamps, Karembeu
Francja 2000
Fabien Barthez – Lilian Thuram, Marcel Dessailly, Laurent Blanc, Bixetne Lizarazu (Robert Pires) – Patrick Vieria, Didier Deschamps, Youri Djorkaeff (David Trezeguet), Zinedine Zidane, Christophe Dugarry (Silvain Wiltord) – Thierry Henry
Jeśli zerkniemy personalnie, to drużyna niezbyt się zmieniła. Na pierwszy rzut oka widać głównie zmianę w ataku. Thierry Henry lub Christophe Dugarry pełnili najczęściej grali najczęściej na szpicy. Dodatkowo, w środku pola, znalazło się miejsce dla Patricka Vieiry. Z tyłu zaś większych zmian nie uświadczyliśmy. A jak wyglądała sytuacja na polu taktyki?
Francja pod wodzą Lemerre’a przeszła pewną rewolucję. O ile zespół z 1998 roku opierał się w dużym stopniu na znakomitej defensywie, o tyle można powiedzieć, że drużyna z 2000, w ofensywie była już zdecydowanie lepszą wersją Francji. Pomimo obecności w składzie w dalszym ciągu klasycznych defensywnych pomocników, zespół ten grał o wiele bardziej ofensywnie. A czynił to dużo lepiej z kilku powodów:
Po pierwsze, wydaje się, że dwa lata później, dużo lepszy turniej zaliczył właśnie Zidane, który po Euro 2000 nie musiał wysłuchiwać narzekań pod swoim adresem. Faktycznie, był on już klasyczną „10” w pełnym tego słowa znaczeniu. Dojrzał, potrafił ponieść grę zespołu.
Dużo dobrego do zespołu wnieśli Vieira i Henry, którzy przez dwa lata od turnieju we Francji, wykonali niesamowity postęp pod okiem Arsene’a Wengera. Do tego doszli świetni zmiennicy, załatwiający zespołowi triumf w finale turnieju. Pod tym względem wydaje się, że po prostu dużo więcej potrafili oni wnieść do zespołu.
W trakcie całego turnieju Francja przegrała tylko raz, w grupie – z Holandią. Było 2:3 po świetnym meczu. Grali jednak w rezerwowym składzie, mając pewny awans. Lama w bramce, Candela w obronie, Micoud w pomocy. Nie byli to zawodnicy pierwszego wyboru. Później jednak potrafili znakomicie rozpracować Hiszpanię i Francję. Tym razem obyło się bez dogrywek i nerwów. Finał doskonale znamy. 1:0 dla Włochów, potem Wiltord w 90+3’ i Trezeguet w dogrywce.
Mocne strony:
– Dużo lepsza gra w ofensywie, znakomity Zidane,
-rozwój Henry’ego i Vieiry,
– bardzo mocna ławka, która dała zwycięstwo w finale
I kiedy tak patrzę na obydwie jedenastki, zastanawiam się, która z nich była lepsza. Francja 1998 czy Francja 2000? Każda z nich miała, jak widzimy swoje lepsze i gorsze strony. A gdyby tak bezpośrednio je ze sobą zestawić?
Bramkarz – Remis
Trudno dyskutować, Barthez na obydwu turniejach dał z siebie wszystko
Obrona – Remis
Ta sama formacja, te same nazwiska, ten sam wysoki poziom.
Środek pola defensywny – Francja 1998
Trio Deschamps, Karembeu i Petit było absolutnie rewelacyjne
Środek pola ofensywny – Francja 2000
Zidane był zawodnikiem o niebo lepszym niż we Francji, przede wszystkim już ułożonym, chociaż wszyscy pamiętamy jego finał.
Klasowy napastnik – Francja 2000
Tutaj zdecydowanie Henry pokonuje Stephane Guivarc’ha
Zmiennicy – Francja 2000
Spójrzmy na finał
Trener – Francja 1998
Bo Aime Jacquet na zawsze pozostanie legendą, która odeszła w chwale!
A wy, którą Francję woleliście? Może waszym zdaniem nie było jednak większej różnicy między obiema jedenastkami. Wprawdzie minęły tylko dwa lata, choć z drugiej strony – dwa lata w futbolu…
WOJCIECH KOWALSKI