Widzieliście film Terminal opowiadający przejmującą historię Wiktora Naworskiego, który w związku z sytuacją polityczną w swojej ojczyźnie został uwięziony na lotnisku Johna F. Kennedy’ego w Waszyngtonie? Podobne nieszczęście przydarzyło się Nii Aryee Ayiemu, młodemu ghańskiemu piłkarzowi, niemogącemu przez kilka miesięcy opuścić jednego z filipińskich lotnik.
Wiktor Naworski (w tej roli Tom Hanks) to postać fikcyjna pochodząca z fikcyjnego środkowoeuropejskiego państwa, Krakozji. Człowiek ten pewnego razu wybrał się do Waszyngtonu. Jego podróż zbiegła się jednak w czasie z wybuchem przewrotu politycznego w jego ojczyźnie. W odpowiedzi Stany Zjednoczone natychmiast zrywają kontakty dyplomatyczne z Krakozją i przestają uznawać dokumenty podróżne obywateli tego kraju. Urzędnicy zatrzymują więc Naworskiego na lotnisku. Sytuacja jest patowa, bo mężczyzna nie może wejść na terytorium Stanów, a jednocześnie nie jest możliwy powrót.
Postać Naworskiego inspirowana jest historią pochodzącego z Iranu Merhana Karimi Nasseriego, który przez od 1988 do 2006 roku mieszkał w terminalu paryskiego lotniska im. Charlesa De Gaulle’a. Utknął tam, bo nie posiadał stosownych dokumentów (stracił je podczas kradzieży). Potem rozpoczęła się batalia formalno-prawno-dyplomatyczna w sprawie statusu Nasseriego. W końcu po 7 lata pozwolono mu wyjechać do Belgii, gdzie mieszkał przed zatrzymaniem. Ale wtedy on sam odmówił. Potem Francuzi zaproponowali mu mieszkanie, lecz i tym razem mężczyzna powiedział „nie”. Dopiero w 2006 roku do zmiany miejsca pobytu zmusił go zły stan zdrowia.
100 zamiast 1000
Nii Aryee Ayi przyszedł na świat w 1988 roku. Gdy skończył 18 lat, otrzymał propozycję gry w piłkę w Singapurze za 1000 dolarów miesięcznie w zrzeszającym afrykańskich graczy klubie Sporting Afrique. Przyleciał na miejsce, ale tam spotkało go spore rozczarowanie. Jak przyszło do konkretów, klub w którym miał występować, zaoferował mu zaledwie kwotę dziesięciokrotnie niższą. Chłopak odrzucił tę śmiesznie niską propozycję i postanowił zaaplikować o wizę studencką w Singapurze. Jednocześnie miał nadzieję, że niedługo załapie się do innej ekipy, która będzie skłonna zapłacić godne pieniądze.
Singapurczycy poinformowali Ghańczyka, że w oczekiwaniu na wizę będzie musiał opuścić kraj. Chłopak postanowił wykorzystać ten czas i odwiedzić kuzyna mieszkającego na Filipinach. Po 9-dniowym pobycie u rodziny wsiadł w samolot powrotny do Singapuru, ale na miejscu okazało się, że jego aplikacja o wizę studencką została rozpatrzona negatywnie. Odesłano go więc na Luzon (największa filipińska wyspa, na której mieszkał kuzyn).
Na ziemi niczyjej
Na filipińskim lotnisku pojawił się kolejny problem. Urzędnicy nie chcieli go wpuścić do kraju, ponieważ nie posiadał wizy. Jego pierwszy pobyt na ojczyźnie Manny’ego Pacquiao uznano za legalny, gdyż przyleciał tam jako turysta w ramach ruchu bezwizowego. Ale gdy w grę wchodził tak szybki powrót, to już – z punktu widzenia prawa – był nielegalnym imigrantem, a nie turystą.
W ten oto sposób 18-latek z Ghany, kraju położonego ponad 13 tys. kilometrów, utknął na ziemi niczyjej. Bez pieniędzy na powrót do ojczyzny i bez pomocy dyplomatycznej. Zamieszkał na terenie terminalu, potem przeniósł się do pomieszczeń zajmowanych przez lotniskową straż pożarną. Czas spędzał, czytając, kopiąc piłkę sam ze sobą i rozmawiając z pracownikami obsługi lotniska.
List do gazety
W końcu Nii postanowił napisać list do filipińskich gazet, w którym opisał swój przypadek. Temat podjęła Philippine Star. O nieszczęśliwym przybyszu z Afryki stało się głośno. Prasę obiegły zdjęcia nastolatka z Afryki ubranego w żółty trykot Juventusu. Dzięki temu o Ghańczyku dowiedzieli się dwaj działacze piłkarscy: Rafael Rodriguez i Dominic Samson. Zaprosili go do swojego klubu, choć przyznali, że nie mogą mu zapłacić. Obiecali jednak pomoc w dostaniu się na studia.
Rafael i Dominic pomogli 18-latkowi. Załatwili formalności i opłacili mu podróż do Ghany i z powrotem na Filipiny (taki zabieg był potrzebny, by chłopak mógł legalnie znaleźć się na terytorium Filipin). Ghańczyk po 47 dniach uwięzienia na terenie lotniska odzyskał wolność.
– Myśleli, że nigdy nie wrócę –
OPOWIADAŁ NII, WSPOMINAJĄC ROZMOWY Z RAFAELEM I DOMINIKIEM.
Młody piłkarz jednak dotrzymał słowa. Wrócił na Filipiny, gdzie zaczął studiować nauki o sporcie. Grał też w uniwersyteckim klubie Fighting Maroons. Potem występował w jeszcze innych filipińskich zespołach, m.in. w Dolphins United czy Green Archers. Po zakończeniu kariery został trenerem.
Dominik Górecki
ŹRÓDŁA:
Artykuł „No option for ‘stranded’ Ghana teener but to go home, says BI Chief” z 2 września 2006 roku [https://www.philstar.com/nation/2006/09/02/355886/no-option-145stranded146-ghana-teener-go-home-says-bi-chief]
Artykuł „Nii Aryee Ayi. O Viktor Navorski das Filipinas” autorstwa Ruiego Pedro Silvy z 25 lutego 2017 roku [https://edesporto.com/nii-aryee-ayi-o-viktor-navorski-das-39363]
Książka „Feet of the Chameleon. The Story of African Football” autorstwa Iana Hawkeye’a