Gol z połowy, rywalizacja spadkowiczów, historia klubowych ikon – reminiscencje po meczu Resovii z Podbeskidziem Bielsko-Biała

Czas czytania: 7 m.
5
(5)

Rozegrany 13 października mecz Resovii z Podbeskidziem Bielsko-Biała w ramach 13. kolejki Betclic 2. Ligi dostarczył ogromnych emocji i niecodziennych boiskowych zdarzeń. Nasza wizyta na tym spotkaniu stanowiła okazję do zanurzenia się w historii, tym razem niezbyt odległej.

Resovia przystępowała do tego starcia po trzech ligowym meczach bez zwycięstwa. Ostatni raz wygrała w lidze dokładnie miesiąc temu, pokonując KKS Kalisz, o czym więcej pisaliśmy tutaj. Później były wyjazdowa porażka 2:3 z Hutnikiem Kraków, opisywany przez nas remis w Rzeszowie z Olimpią Elbląg oraz przegrana 1:3 w delegacji z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. W międzyczasie drużyna Jakuba Żukowskiego wyrzuciła z Pucharu Polski Lecha Poznań, ale przed spotkaniem z Podbeskidziem musiała się koncentrować na rywalizacji ligowej.  

Piłkarze Podbeskidzia przyjechali do stolicy Podkarpacia w kiepskich nastrojach. W lidze nie wygrali od czterech meczów, z Pucharu Polski odpadli zaś po przegranych rzutach karnych z Zagłębiem Lubin. Tydzień przed konfrontacją z Resovią drużyna Krzysztofa Bredego uległa w derbach Bielska-Białej Rekordowi 0:3.

W zeszłym sezonie zarówno Resovia, jak i Podbeskidzie grały jeszcze na pierwszoligowych boiskach, ale nie zdołały utrzymać się na zapleczu elity. Jak na razie po spadku lepiej radzą sobie rzeszowianie. O tym kto był górą w bezpośrednim starciu tych zespołów, napiszemy pod koniec naszego tekstu. Wcześniej przypomnimy kariery czterech byłych piłkarzy Podbeskidzia pamiętających najlepsze czasy klubu spod Klimczoka.

Klubowe ikony

Podbeskidzie Bielsko-Biała już od ponad dwóch dekad nieprzerwanie jest obecne na poziomie centralnym ligowych rozgrywek. Na najwyższym szczeblu klub ten spędził sześć sezonów, w tym pięć z rzędu po awansie wywalczonym w 2011 roku.

Sezon 2010/2011 był dla kibiców z Bielska-Białej wyjątkowy, gdyż zakończył się nie tylko pierwszym w historii awansem do Ekstraklasy, ale także półfinałem Pucharu Polski. Więcej o tamtej pamiętnej kampanii pisaliśmy tutaj. Przepustkę do najlepszej czwórki krajowego pucharu Górale wywalczyli jeszcze cztery lata później. Najlepszym ich wynikiem w najwyższej klasie rozgrywkowej było natomiast dziesiąte miejsce w sezonie 2013/2014.

W tym tekście przypomnimy sylwetki czterech zawodników, którzy współtworzyli najnowszą historię Podbeskidzia i zapewne także i dziś są wspominani przez fanów tego klubu. Takich piłkarzy jest oczywiście więcej, ale my skupimy się na tych, którzy prawdopodobnie jako pierwsi przychodzą na myśl, gdy mowa jest o Podbeskidziu.

Marek Sokołowski   

Urodził się w Bielsku-Białej, tam stawiał pierwsze piłkarskie kroki i prawdopodobnie z gry w tym mieście został zapamiętany najmocniej, chociaż z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski zdobywał Puchar Polski i dwukrotnie sięgał po Puchar Ligi.

Żaden inny piłkarz nie rozegrał w barwach Podbeskidzia tak dużej liczby meczów w najwyższej lidze. Sokołowski uzbierał w koszulce Górali 138 spotkań w elicie, ogółem (także w drużynach KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Odry Wodzisław Śląski, Dyskoboli Grodzisk Wielkopolski i Polonii Warszawa) wystąpił w Ekstraklasie 307 razy i mógł pochwalić się zdobyciem 24 bramek. Wiele osób kojarzyło zawodnika z tzw. centrosztrzałem. Nie mogło być inaczej, skoro to właśnie sam Sokołowski wymyślił to określenie na antenie Canal+ po jednym z takich trafień. Kilka lat temu opowiadał o tym w wywiadzie udzielonym portalowi Weszło:

Nie wiedziałem, że aż tak wpisze się to w annały. Typowe stwierdzenie na szybko. Żelek Żyżyński zapytał:

– To był strzał czy dośrodkowanie?

– Centrostrzał.

I poszło. Miała być bardziej wrzutka niż strzał, wiadomo. Fajnie, że wszyscy do tego wracają. A bramka była bardzo piękna.

Pomocnik zakończył karierę siedem lat temu. Podbeskidzie było ostatnią drużyną, w której zagrał.  W tym roku były kapitan Górali został trenerem grających w IV lidze śląskiej rezerw swego ukochanego klubu.

Richard Zajac

Słowacki bramkarz grał w Podbeskidziu w latach 2010-2015. Na najwyższym ligowym szczeblu uzbierał 86 spotkań, w 29 zachowując czyste konto. Wcześniej cieszył się solidną marką w ojczyźnie. Z Duklą Bańska Bystrzyca sięgnął między innymi po krajowy puchar.

W Podbeskidziu nie brakowało trudnych chwil. Krótko po awansie do Ekstraklasy zespół z Bielska-Białej przegrał z GKS Bełchatów aż 0:6, co dla Zajaca skutkowało nawet utratą miejsca w podstawowym składzie, zwłaszcza że kilka dni wcześniej, w zremisowanym 2:2 meczu z Jagiellonią na inaugurację sezonu, Słowak popełnił poważny błąd.  

Bramkarz przetrwał jednak gorsze momenty i jeszcze wiele razy cieszył kibiców swoją grą. W sezonie 2013/2014 fani Podbeskidzia przyznali Słowakowi tytuł najlepszego zawodnika bielskiej drużyny. Golkiper zebrał wówczas prawie połowę oddanych głosów.

Zajac był nawet powołany do reprezentacji Słowacji, ale nie zagrał nigdy w jej oficjalnym meczu. Wystąpił jedynie, jeszcze przed przyjściem do Podbeskidzia, w nieoficjalnym spotkaniu z Kuwejtem, będąc zawodnikiem drużyny złożonej z piłkarzy ligi słowackiej.

W czerwcu 2015 roku zawodnik zakończył karierę, ale pozostał w Podbeskidziu, obejmując funkcję trenera bramkarzy tego klubu. Między słupkami bramki Górali stał przez sześć lat, stając się niemal kultową postacią naszej ligi.

Prawie cały ten okres był świetny. Spędziłem tu piękne lata i można powiedzieć, że niemal cały czas na boisku odnosiliśmy mniejsze czy większe sukcesy. Czasami przytrafiały się gorsze mecze, ale w każdym sezonie było to „coś” – mówił Zajac na oficjalnej stronie Podbeskidzie, gdy opisywał czas spędzony w tym klubie.

Robert Demjan

Innym Słowakiem, który stał się ważną postacią Podbeskidzia, był Robert Demjan. Mocno przyczynił się do awansu na najwyższy front, ale zapamiętany został głównie ze względu na zdobycie w sezonie 2012/2013 tytułu króla strzelców Ekstraklasy. Podczas uroczystej gali wieńczącej tamte rozgrywki, otrzymał również nagrodę dla najlepszego piłkarza sezonu.

W najwyższej klasie rozgrywkowej zdobył dla Górali 31 bramek, co czyni go najlepszym pod tym względem zawodnikiem klubu spod Klimczoka. Jeśli chodzi zaś o liczbę ekstraklasowych występów w koszulce Podbeskidzia, Słowak, który uzbierał 125 meczów, ustępuje jedynie Sokołowskiemu.

Przed przyjazdem do Polski napastnik grał w ojczyźnie oraz w Czechach, ale to właśnie w naszym kraju osiągnął najlepszą formę. Po wspomnianym sezonie zakończonym tytułem najskuteczniejszego strzelca na polskich boiskach Demjan przeniósł się do Belgii, zostając zawodnikiem Waasland-Beveren, ale furory na Beneluksie nie zrobił i już po roku wrócił do Bielska-Białej. Dlaczego jego losy po wyjeździe z Polski nie potoczyły się w wymarzony sposób? Tak tłumaczył to sam piłkarz, udzielając wywiadu portalowi Sportowe Beskidy.pl tuż po powrocie:

Myślę, że zbyt długo trwała adaptacja w nowym otoczeniu. Być może drugi sezon byłby lepszy po przejściu pełnej aklimatyzacji. Szkoda, że odszedł trener, który na mnie stawiał. Dostawałem szansę gry, teraz nie wiadomo co by było. Gdy przyszedł nowy trener, od razu otrzymałem informację, że mogę sobie szukać klubu i… wiedziałem, że trafię do Bielska-Białej.

Łącznie spędził w Podbeskidziu sześć sezonów. Po krótkim pobycie na Słowacji znów przyjechał nad Wisłę, zostając graczem Widzewa Łódź. Obecnie 42-letni napastnik kopie piłkę w ojczyźnie.

Sylwester Patejuk

Był 10 września 2011 roku. Podbeskidzie przyjechało na stadion przy Łazienkowskiej, by w 6. kolejce ekstraklasowych zmagań zmierzyć się z Legią Warszawa. Zdecydowanym faworytem była drużyna gospodarzy, ale to piłkarze z Bielska-Białej objęli prowadzenie. Tuż przed końcem pierwszej połowy jeszcze je podwyższyli, a stało się tak dzięki prawdopodobnie jednej z najpiękniejszych bramek w dziejach naszych ligowych rozgrywek.

Goście zaczęli grę od rzutu z autu. Piłka trafiła w pole karne, po czym przepięknie, wykonując niezwykle efektowną przewrotkę, kopnął ją Sylwester Patejuk. Michał Trela, pochodzący z Bielska-Białej dziennikarz sportowy i fan Podbeskidzia, napisał na łamach portalu newonce, że tamto trafienie uważa za „najpiękniejszą bramkę w historii futbolu”. Wiadomo, że gole wydają się jeszcze piękniejsze, niż są w rzeczywistości, gdy patrzy się na nie kibicowskim sercem, a nie tylko oczami, ale tamta przewrotka rzeczywiście robiła wielkie wrażenie.

Legia w drugiej połowie zdobyła kontaktową bramkę, ale na więcej nie było jej stać. Podbeskidzie odniosło więc pierwsze zwycięstwo w historii swoich występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Patejuk był jednym z architektów nie tylko tamtej wygranej, ale także wcześniej wspomnianych sukcesów Górali.

Wychowanek Hutnika Warszawa spędził pod Klimczokiem trzy udane sezony, później przeszedł do Śląska Wrocław. O tym, dlaczego wybrał właśnie ten klub, opowiedział tuż po transferze w wywiadzie dla portalu gol24:

Po pierwsze – Wrocław to fajne miasto. No i serce mniej boli, bo do Bielska też nie jest daleko. Zdecydowały jednak względy przede wszystkim sportowe. Uważałem, że czas powalczyć o jakieś wyższe cele niż tylko utrzymanie z beniaminkiem. I tak zrobiliśmy dobry wynik, sprawiliśmy kilka niespodzianek. Będzie to dla mnie kolejny sprawdzian i mam nadzieję, że uda się zrealizować moje marzenia.  

W stolicy województwa dolnośląskiego pomocnik spędził dwa lata, po czym wrócił do Bielska-Białej na jeszcze jeden sezon. Pograł potem w Zawiszy Bydgoszcz, Wiśle Puławy i KS Raszyn. Wspomniana bramka przy Łazienkowskiej stała się swego rodzaju symbolem tamtego Podbeskidzia.

Mecz w Rzeszowie

Jak obecne Podbeskidzie poradziło sobie w zapowiadanym we wstępie starciu z Resovią? Mecz miał niezwykły przebieg. W pierwszej połowie zdecydowanie dominowali gospodarze. Przewagę wykorzystali w 22. minucie, kiedy Maksymilian Hebel precyzyjnie dośrodkował, a gola głową strzelił Maciej Górski.

Już dwie minuty później Resovia zadała drugi cios, strzelając gola, o którym będzie się pewnie mówiło jeszcze długo. Hebel oddał strzał z połowy boiska, piłka przeleciała nad bramkarzem Konradem Forencem i wpadła do siatki. Takie trafienia zdarzają się niezwykle rzadko. Kibice Pasiaków z pewnością mają w pamięci bramkę zdobytą przed dwoma laty przez Bartosza Kwietnia w derbach Rzeszowa, o których więcej pisaliśmy tutaj. W powszechnej świadomości fanów polskiej piłki zapisał się natomiast gol strzelony przez Marka Citkę w meczu Widzewa Łódź z Atletico Madryt w Lidze Mistrzów.

Zawodnicy Jakuba Żukowskiego schodzili do szatni w znakomitych nastrojach. W drugiej części mecz wyglądał jednak zupełnie inaczej. Dziesięć minut po wznowieniu gry sędzia podyktował rzut karny dla Podbeskidzia, a Marcin Biernat pokonał Jakuba Tetyka strzałem z jedenastu metrów.

W 63. minucie kocioł pod bramką gospodarzy wykorzystał Bartosz Florek, który doprowadził do remisu. Goście dominowali, stwarzali więcej sytuacji i w końcu mogli cieszyć się z decydującej bramki. Stało się to dwie minuty przed końcem, gdy piłka wylądowała w siatce Resovii po strzale oddanym z rzutu wolnego przez Mateusza Kizymę.

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Resovii Jakub Żukowski powiedział:

Dostaliśmy trzy bramki ze stałych fragmentów, a w taki sposób nie można wygrać meczu. Znowu rozgrywamy tylko jedną dobrą połowę. Rozmawiamy o tym w szatni, zdajemy sobie sprawę z tego, że nie tak to powinno wyglądać, ale znowu wychodzimy na drugą połowę i robimy prosty błąd, dajemy przeciwnikowi grać, sami sobie stwarzamy sytuacje pod własną bramką, robimy rzut karny i mecz od tego czasu się odmienia. Oddaliśmy inicjatywę, przeciwnik przycisnął, my natomiast zaczęliśmy się bać i wybijać piłkę. Nie kontrolowaliśmy tego spotkania i dostaliśmy kolejną bramkę, a później jeszcze kolejną. Biorę za to całą odpowiedzialność, bo jestem trenerem, a więc osobą, która za to odpowiada.  

Zapytaliśmy szkoleniowca rzeszowskiej drużyny o to, z czego wynika gorsza gra w drugich połowach meczów, podobnie było bowiem w wyjazdowym spotkaniu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki:

Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Rozmawiamy na ten temat, jest to ćwiczone, w szatni powiedzieliśmy sobie, że ten mecz zaczyna się od nowa, zostało 45 minut i mamy wyjść na drugą połowę tak samo, jak na pierwszą. Niby wszyscy o tym wiemy, wychodzimy z takim nastawieniem, ale oddajemy przeciwnikowi pole gry i możliwość stwarzania łatwych sytuacji. Gracze tacy, jakich mamy, nie powinni do tego dopuszczać. Musimy jak najszybciej wyciągnąć wnioski, żeby to się nie powtarzało.

Trener Podbeskidzia Krzysztof Brede tak podsumował to spotkanie:

Uważam, że w pierwszej połowie poza bramkami, które Resovia zdobyła i dwiema-trzema groźnymi sytuacjami my także potrafiliśmy dobrze grać, ale nie wykorzystaliśmy sytuacji. Można było ten mecz już do przerwy wyprowadzić na remis. Zrobiliśmy jedną zmianę w przerwie, w drugiej połowie dobrze funkcjonował cały zespół. Bardzo szczelnie broniliśmy, od bramkarza po napastnika, wykonaliśmy kapitalną pracę i byłoby to niesprawiedliwe, gdybyśmy nie wygrali tego meczu.  

Dla Podbeskidzia było to pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo. Zespół z Bielska-Białej znajduje się obecnie tuż nad strefą baraży o utrzymanie. Resovia po tej porażce wypadła zaś poza miejsce dające udział w barażach o awans.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 5

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Oszukać Przeznaczenie – Historia meczów Polska – Chorwacja

15 października reprezentacja Polski podejmie na Stadionie Narodowym drużynę Chorwacji. Bałkański kraj kojarzy nam się z plażami, pysznymi owocami morza oraz wspaniałymi zabytkami. Mecze...

„Atletico Madryt. Cholo Simeone i jego żołnierze” Leszek Orłowski — recenzja

Nowe wydanie książki Leszka Orłowskiego „Atletico Madryt. Cholo Simeone i jego żołnierze” od SQN zawiera opis sezonów od 2018 roku, kiedy pojawiło się pierwsze...

Olimpia Elbląg – historia klubu

Piłkarze Resovii do rozegranego 29 września 2024 roku meczu 11. kolejki Betclic 2. Ligi przystępowali opromienieni wielkim sukcesem w Pucharze Polski. Kilka dni wcześniej...