„Jordan Henderson. Autobiografia kapitana Liverpoolu” – recenzja

Czas czytania: 3 m.
4.5
(2)

Jordan Hendereson to człowiek, który uosabia sukcesy Liverpoolu w drugiej dekadzie XXI wieku. Kapitan, który miał zastąpić Stevena Gerrada. Patrząc do gabloty, udało się wyśmienicie. Nie jest więc dziwne, że na półki trafiła autobiografia piłkarza – legendy „The Reds”, kontynuującego karierę karierę w Ettifaq FC. To pozycja obowiązkowa dla fanów Liverpoolu, ale zamieszania wśród biografii piłkarzy nie zrobi.

Jordan Henderson przejął opaskę kapitańską po niezwykle zasłużonym Stevenie Gerrardzie. Jako kapitan Liverpoolu może czuć się spełniony. Sięgnął po sześć trofeów, wygrał Ligę Mistrzów i Premier League, co zapewniło klubowi z Anfield pierwsze mistrzostwo Anglii od 30 lat. Zawodnik rozegrał w trykocie „The Reds” 492 spotkania.

Book Sale Instagram Post 6

Był żołnierzem Jurgena Kloopa – trenera, którego przyjście do drużyny rozpoczęło pasmo sukcesów. Choć ostatnio heavymetalowa maszyna nieco zwolniła tempo perkusji, to ostatnie lata pozostaną w pamięci kibiców jako czas wybitny, który ciężko będzie powtórzyć. Symbolem był właśnie Jordan, którego niemiecki trener nie mógł się nachwalić. Ten odwdzięczał się oddaniem i poświęceniem, z wiekiem – jak to u wiekowych piłkarzy bywało – grał coraz bliżej bramki. Kluczowa była piłkarska inteligencja, a więc cecha, której nie da się wypracować. 

Da się za to wypracować charakter i o tym m.in. pisze Henderson w książce.

Bo trzeba pamiętać, że w czerwcu 2011 roku Jordan miał trudności z adaptacją u kolejnych trenerów – sir Kenny’ego Dalglisha i Brendana Rodgersa. Dzięki determinacji ugruntował swoją pozycję na Anfield jako żywioły król środka pola. W biografii opisuje dziesięciolecie obecności w Liverpoolu, wychodząc jednak poza linię boczną i przedstawiając historię swojego życia oraz rodziny.

Skromność nie była przeszkodą, by osiągnąć wielkie sukcesy. Henderson prezentuje się w biografii jako piłkarz, który żyje piłką, pozostającą wielką miłością – podobnie jak Liverpoool. Skuszony, jak wielu innych, petrodolarami, wskazuje w książce, jak wiele zawdzięcza miastu, kibicom i organizacji. Na zawsze pozostanie „czerwony”.

Książkę powinni przeczytać młodzi piłkarze. Może być wzorem dla współczesnych adeptów futbolu. Jak pokazuje przykład polskiej reprezentacji U-17, wcale nie jest pewne, że będąc na drodze do sukcesu, nie zboczą z niej, być może załamując swoje kariery. Droga „Hendo” nie była łatwa, ale mimo to, widząc trofea w gablotach, warto było ją przebyć.

Dużo opowieści z kariery jest oczywistych, a wielu kibiców z pewnością oczekiwało smaczków zza kulis, pokazania tego, czego kibice na co dzień nie są w stanie zobaczyć. Tym niemniej całość jako lektura jest przyjemna w odbiorze. Czyta się łatwo i szybko – tak jak powinno się czytać podobne pozycje, które pochłaniamy bardziej w przelocie niż w domu; w fotelu przy okazji długiego wieczoru. Swoje wspomnienia kończy finałem Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt a Liverpoolem, tym z Paryża z 2022 roku.

Z drugiej strony bardzo ważną częścią książki są fragmenty o psychice, która zaczyna we współczesnym sporcie – podobnie jak w życiu – odgrywać kluczową rolę w osiągnięciu sukcesu. Presja, oczekiwania, hejt wylewający się zwłaszcza z mediów społecznościowych, bywa zabójczy dla wielu dobrze zapowiadających się karier. Henderson nie boi się mówić o strachu, depresji, podkreślając rangę zagadnienia nadal często bagatelizowanego przez kibiców, ale coraz bardziej istotnego w świadomości samych sportowców.

W książce ciekawym wątkiem jest też pokazanie w trakcie pandemii z ludzkiej strony piłkarzy, których w powszechnym mniemaniu zwykle określa się jako bogaczy bez serca. Tymczasem Henderson zainicjował wtedy pomoc brytyjskiej służbie zdrowia. Był to okres dobrze kojarzący się piłkarzowi, bo wtedy na świat przyszedł jego syn. Poruszający fragment dający do myślenia na temat współczesnych gwiazd futbolu.

Wiedziałem, że niezależnie od zebranej kwoty, nigdy nie będzie ona wystarczająca. Chłopaki mogłyby przekazać dziesiątki milionów, a i tak znalazłby się ktoś, kto powiedziałby, że to za mało. Wszyscy zdecydowaliśmy, że włączenie się w tę akcję i wybór sumy pozostanie dla każdego sprawą prywatną. Nie chodziło o liczby i chełpienie się tym, co zrobiliśmy. Chodziło o zebranie możliwie jak największej sumy pieniędzy oraz takie wsparcie pracowników NHS, by poczuli, że jesteśmy z nimi.

NASZA OCENA: 7/10

Pomijając, że chciałoby się więcej i bardziej, jeśli chodzi o zagadnienia spoza boiska, i trochę niechlujstwa w tłumaczeniu, to jako całość publikacja z pewnością spodoba się kibicom piłki. Fanom Liverpoolu polecać nie trzeba. Ponad 300 stron to idealna lektura na dwa, trzy wieczory ze wspomnieniem pięknych czasów „The Reds”, które trudno będzie powtórzyć.

PATRYK SZCZERBA

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4.5 / 5. Licznik głosów 2

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Remanent 5. Pole karne z bliska.

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych,...

Jakie witaminy i minerały są ważne dla biegaczy?

Bieganie to nie tylko pasjonująca forma aktywności, ale także sposób na zadbanie o zdrowie i kondycję. Odpowiednia dieta, bogata w witaminy i minerały, może...

Przełamanie w starciu z liderem – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Weegree AZS Politechnika Opolska

Koszykarze OPTeam Energia Polska Resovii w meczu 9. kolejki Bank Pekao 1. Ligi podejmowali Weegree AZS Politechnikę Opolską. Spotkanie rozegrane zostało w przeddzień Święta...