Mówisz: „Finlandia”, myślisz: „św. Mikołaj, renifery, hokej, skoki narciarskie”. Albo… przychodzi Ci do głowy 40% trunek w szklanej butelce. W pierwszym rzędzie skojarzeń raczej nie znajdzie się miejsca dla futbolu. Ale Suomi mogą się pochwalić kilkoma dobrymi zawodnikami, a nawet jednym wybitnym. Oto subiektywny ranking 15 najlepszych fińskich piłkarzy ostatnich 30 lat.
15. Mika-Matti „Mixu” Paatelainen
Rocznik 1967. Z Finlandii wyjechał bardzo szybko. Poza rocznym pobytem we Francji, całą swoją dalszą karierę spędził na Wyspach Brytyjskich. Do jego największych sukcesów należy zaliczyć awans z Boltonem do Premier League. Zresztą Fin był bohaterem finału play-off przeciwko Reading (barw tego klubu bronił wtedy Dariusz Wdowczyk).
Znany jest przede wszystkim z boisk szkockich, do których znakomicie pasował jego fizyczny styl gry. Wprawdzie do miana jednego z najlepszych piłkarzy tej ligi sporo mu brakowało, ale miał opinię solidnego zawodnika. Sporo zdrowia zostawił też, grając w kadrze narodowej.
Dla Suomi zagrał 70 meczów, w trakcie których 18 razy trafiał do siatki przeciwnika. Aż 4 razy rywalizował z Polską. Strzelił nam nawet bramkę. Stało się to podczas towarzyskiego spotkania rozgrywanego w marcu 1991 roku w Warszawie. Przy golu Fina nie popisał się wówczas nasz bramkarz Kazimierz Sidorczuk.
Skrót meczu Polska – Finlandia, w którym Paatelainen strzelił Polakom bramkę:
Po zakończeniu kariery został trenerem. Bez większych sukcesów pracował z klubami szkockimi, fińskimi i tajskim Ubon UMT United. Był także selekcjonerem swojej rodzimej drużyny narodowej oraz Łotwy. Teraz prowadzi narodową kadrę Hong Kongu.
14. Shefki Kuqi
Z pochodzenia Kosowianin. Z targanej konfliktem zbrojnym ojczyzny uciekł do Finlandii na początku lat 90-tych. Dorosłą karierę zaczynał w Mikkelin Palloilijat, skąd po dwóch sezonach przeniósł się do znacznie silniejszego HJK Helsinki. Z ekipą ze stolicy awansował do fazy grupowej Champions League, co do dziś jest największym sukcesem w historii fińskiej piłki klubowej.
Preferujący twardy, fizyczny futbol Kuqi trafił do Anglii. Tam wiodło mu się różnie. Najlepsze chwile przeżywał w sezonie 2004-05. Strzelił wówczas dla występującego w Championship Ipswich 19 bramek. Ten wyczyn zaowocował transferem do Blackburn, gdzie jednak nie wiodło mu się już tak dobrze.
Kluby zmieniał często, ale z drugiej strony przez 11 lat utrzymywał się w kadrach zespołów z najwyższej klasy rozgrywkowej lub jej zaplecza (z wyjątkiem półrocznego pobytu w Second Division). Z jednej strony świadczy to o małej skuteczności Fina. Z drugiej jest to dowód na to, że długo utrzymywał się popyt na usługi tego silnego, umiejącego grać tyłem do bramki zawodnika.
Bilans w reprezentacji Kuqiego to 68 meczów i 8 bramek.
13. Aki Riihilahti
Jeden z głównych architektów awansu HJK Helsinki do Ligi Mistrzów. Miał duży wkład w zwycięstwo w pojedynku eliminacyjnym przeciwko Metz (o awansie HJK zdecydował samobój obrońcy Metz Jeffa Strassera). W fazie grupowej zagrał we wszystkich sześciu spotkaniach. Po niezłych występach w Champions League niespodziewanie przeniósł się do norweskiej Vålarengi. – Wybrałem Oslo i Norwegię. Nie wiem dlaczego. Po prostu tak czułem – wspominał po latach swoją decyzję o przejściu do norweskiej ligi. Grał tam bez większych osiągnięć przez dwa lata.
Dopiero w 2001 roku trafił do mocniejszej ligi, do Crystal Palace. Na transfer namówił go Mikael Forssell, będący wówczas graczem The Eagles. W 2004 roku Riihilahti wraz z Crystal Palace awansował do Premier League. Przez 5 lat zapracował sobie na szacunek fanów ekipy z Selhurst Park, którzy cenili w nim waleczność i boiskową inteligencję.
W reprezentacji Finlandii Riihilahti zagrał 69 razy. Strzelił dla niej 11 goli. Najbardziej zapamiętany to ten, który zdobył na Anfield Road przeciwko Anglikom w minimalnie przegranym meczu eliminacyjnym do Mistrzostw Świata 2002 (było 2:1 do Anglii).
12. Petri Pasanen
Pasanena pamiętamy przede wszystkim z występów w Ajaksie i Werderze. W holenderskim klubie wiodło mu się różnie. Gdy był zdrowy, grał. Jednak trapiły go też kontuzje (przez uraz stracił w zasadzie jeden cały sezon). W 2004 roku odszedł do ówczesnego mistrza Niemiec, Werderu Brema. W Bundeslidze występował przez siedem sezonów. Wyrobił sobie opinię solidnego i twardego obrońcy.
Bramki zdobywał rzadko, ale gdy już trafił, to naprawdę efektownie. Tak było, chociażby w 2007 roku, kiedy to jego potężny strzał z rzutu wolnego dał Werderowi zwycięstwo nad Eintrachtem. Gra u naszych zachodnich sąsiadów przyniosła mu puchar i superpuchar. Dotarł także do finału Pucharu UEFA (Werder przegrał walkę o trofeum z Szachtarem).
Koszulkę reprezentacyjną Pasanen przywdziewał 76 razy. Z kadrą pożegnał w 2013 roku po zremisowanym meczu z Walią.
11. Ari Hjelm
Czwarty na liście piłkarzy z największą liczbą występów w reprezentacji Finlandii. Zaczynał w FC Ilves, skąd przeszedł w 1988 roku do Stuttgarter Kickers. Co prawda wywalczył miejsce w podstawowym składzie Die Blauen, ale zespół w pierwszym sezonie pobytu Hjelma w Niemczech spadł do II ligi.
Fin po relegacji nie opuścił drużyny, chcąc pomóc jej w awansie. Niestety, nie udało się wrócić do Bundesligi, toteż Hjelm postanowił wrócić do ojczyzny. Potem jeszcze dwukrotnie próbował swoich sił w Niemczech, ale bez sukcesów.
Hjelm najlepiej czuł się w Finlandii. Najwyższą formę osiągnął jeszcze w latach 80-tych, kiedy sięgał po mistrzostwo kraju i koronę króla strzelców. Pewnie gdybyśmy w rankingu oceniali wyczyny fińskich piłkarzy na przestrzeni ostatnich 35 czy 40 lat, wychowanek Ilves znalazłby się w tej klasyfikacji wyżej.
Nie można zapomnieć o tym, co Hjelm zrobił dla reprezentacji. 100 meczów i 20 goli musi budzić respekt. Strzelił niegdyś dwie bramki przeciwko Polakom w meczu eliminacji do Igrzysk Olimpijskich 1984. Pokonywał też m. in. bramkarzy Hiszpanii, Portugalii, NRD, Czechosłowacji czy Brazylii.
10. Hannu Tihinen
Kolejny ważny gracz drużyny HJK, która zdołała awansować do Ligi Mistrzów. Nie licząc niezbyt udanego epizodu w West Hamie, dawał sobie radę za granicą. W Vikingu Stavanger, Anderlechcie i FC Zurych był podstawowym piłkarzem.
W Norwegii zdobył puchar kraju, w Belgii dwa razy sięgnął po mistrzostwo i raz po puchar, zaś w Szwajcarii dwa razy cieszył się z mistrzostwa. Dzięki jego bramce Zurych pokonał Milan w meczu Ligi Europy. Słynął z twardej gry i nie unikał pojedynków powietrznych. Ale miał ku temu dobre warunki fizyczne (190 cm).
Tihinen wszedł do kadry narodowej przytupem. Po zaledwie 10 minutach gry w debiutanckim meczu z Turcją strzelił gola. Potem było już gorzej, bo Finowie przegrali 2:4. W reprezentacji przez wiele lat z Samim Hyypią tworzył parę stoperów.
9. Jonatan Johansson
Nie zapowiadał się na dobrego piłkarza. W wieku 22 lat z ligi fińskiej trafił do Estonii. Tam wypatrzyli go działacze Rangersów. Nie stał się nigdy najważniejszym piłkarzem The Gers, ale kibice zapamiętali go z bardzo ważnej bramki strzelonej Bayerowi Leverkusen w II rundzie Pucharu UEFA 1998/99. Szkoci wyeliminowali wówczas Niemców, co uznano za duży sukces.
Gol Johanssona przeciwko Bayerowi:
Johansson może dobrze wspominać okres gry w Charltonie. Grał tam przez ponad 5 lat. Szczególnie dobry miał start. W sezonie 2000-01 zdobył w Premier League 11 goli. Potem już tak skuteczny nie był, ale manager Alan Curbishley i tak chętnie korzystał z usług Fina. Efekt był dobry, bo Charlton bez problemów utrzymywał się w gronie najlepszych angielskich drużyn.
Sporo dał kadrze narodowej. 22 gole w 105 występach to wynik godny zapamiętania. Niestety, tak jak całe jego pokolenie, nie zagrał w żadnej poważnej międzynarodowej imprezie. Raz był blisko gry w barażach o mundial. Finom zabrakło jednego punktu, by wyprzedzić Węgrów i zachować szansę na awans do Mistrzostw Świata w 1998 roku.
8. Teemu Tainio
Przez 8 lat miał status podstawowego zawodnika AJ Auxerre. Następne trzy spędził w Tottenhamie, gdzie również grał sporo. Podobnie było w Sunderlandzie. W dwóch kolejnych sezonach pojawiał się już na boisku dużo rzadziej. Po nieudanej przygodzie z Ajaksem postanowił spróbować swoich sił w MLS, do New York Red Bulls. Za Atlantykiem grał dobrze i szybko stał się ulubieńcem fanów klubu z Nowego Jorku. Mimo to nie zagrzał tam długo miejsca. Karierę zakończył w ojczyźnie, w HJK.
Tainio miał duży udział w zdobyciu przez Tottenham ostatniego jak dotąd trofeum. W 2008 roku Koguty sięgnęły po Puchar Ligi, a Fin zagrał w pięciu meczach tamtej kampanii, między innymi w derbowym pojedynku z Arsenalem, który Tottenham wygrał aż 5:1.
Przez lata Tainio był kluczowym graczem drużyny narodowej. Ale sukcesów było jak na lekarstwo. Efektowne zwycięstwo z Polską, remisy z Portugalią, Hiszpanią czy Niemcami… To w zasadzie tyle, jeśli chodzi o największe osiągnięcia z kadrą.
7. Joonas Kolkka
Do Holandii wyjechał w glorii wicemistrza kraju i zdobywcy Pucharu Finlandii. Pierwsze pół roku w Willem II było dla niego trudne. W 7 meczach nie zdobył żadnej bramki. Swoje umiejętności zaczął pokazywać dopiero, gdy zespół z Tilburga przejął Szkot Jimmy Calderwood. Radził sobie na tyle dobrze, że w 1998 roku sięgnęło po niego PSV. Przez trzy lata był podstawowym zawodnikiem tej drużyny. A nie był to zespół byle jaki – w składzie miał np. Ruuda van Nistelrooya, Marka van Bommela czy Mateję Kežmana.
Co ciekawe, Kolkka, będąc jeszcze piłkarzem rodzimego MyPA, miał okazję zagrać przeciwko PSV w rozgrywkach Pucharu UEFA. W pierwszym meczu jego ekipa sensacyjnie zremisowała z utytułowana drużyną holenderską 1:1. Był to trenerski debiut Dicka Advocaata w europejskich pucharach. Rewanż nie pozostawił złudzeń, który zespół jest lepszy. PSV wygrało 7:1, a cztery gole zdobył sam Ronaldo Luís Nazário de Lima.
Kolkka dawał radę nie tylko w Holandii. Panathinaikos, Borussia Mönchengladbach, Crystal Palace – wszędzie grał dużo. Po przygodzie z tymi klubami wrócił do „Kraju Tulipanów”, ale już nie do PSV. Z jego sporych umiejętności skorzystały jeszcze: ADO, Feyenoord, Breda i ponowie Willem II. Karierę kończył w Stanach Zjednoczonych, w Texas Dutch Lions.
98-krotnie zagrał w seniorskiej drużynie Finlandii. Strzelił w tych spotkaniach 11 goli. Wynik strzelecki to mały niedosyt, zwłaszcza, że przez ponad 5 ostatnich lat gry w kadrze nie pokonał golkipera rywali ani razu.
6. Mikael Forssell
Hasselbaink, Zola, Flo, Guðjohnsen i… Forssell – tak wyglądała lista kandydatów do gry w ataku Chelsea przed erą Abramowicza. Przy takiej konkurencji Fin nie mógł liczyć na regularne występy. Szukał więc szczęścia na wypożyczeniach. Dobrze spisywał się w Crystal Palace, Borussii Mönchengladbach, a przede wszystkim w Birmingham, dla którego strzelił w ciągu jednego sezonu 17 bramek.
Okres gry w ekipie w St. Andrew’s był najlepszym w jego karierze. On sam często podkreśla, ile zawdzięcza klubowi. – Przychodziłem jako młody piłkarz. Profesjonalistą stałem się dopiero w Birmingham – wspominał lata, które spędził w tym mieście.
Karierę Forssella mocno wyhamowały kontuzje kolana. Nie załamywał się jednak kolejnymi urazami. Po jednym z nich mówił dziennikarzom: – Byłem kontuzjowany, ale to sprawiło, że jestem silniejszy. Wiem, jak sobie z tym poradzić mentalnie, chociaż nigdy to nie jest łatwe.
87 meczów i 29 goli – to bilans Forssella w kadrze narodowej. Dwukrotnie w barwach Finlandii zanotował hat-tricki: w 2005 roku przeciwko Macedonii i w 2010 przeciwko San Marino.
5. Jussi Jääskeläinen
Legenda Boltonu, dla wielu najlepszy bramkarz w historii tego klubu. W barwach Kłusaków zagrał ponad 500 spotkań. Miał wielki wkład w awans tej drużyny do Premier League. A w najwyższej klasie rozgrywkowej też radził sobie znakomicie. To w dużej mierze dzięki niemu Bolton grał w niej nieprzerwanie przez 11 lat. Warto wspomnieć, że w 1997 roku ówczesny manager Kłusaków Colin Todd zapłacił za kartę zawodniczą Jääskeläinena zaledwie 100 tys. funtów
Po spadku Boltonu do Championship pozostał na Wyspach. Dwa sezony spędził w West Hamie i dwa Wigan. Na koniec swojego pobytu w Anglii przegrywał rywalizację o miejsce w składzie z Węgrem Ádámem Bogdánem, który wcześniej był jego zmiennikiem w Boltonie.
O bluzę nr 1 w reprezentacji przez wiele lat walczył z Antiim Niemim. Licznik gier zatrzymał się na 56 spotkaniach. Z kadrą pożegnał się w 2010 roku, puszczając dwie bramki w meczu z Węgrami.
4. Teemu Pukki
W zakończonych sukcesem eliminacjach do Euro 2020 Pukki zdobył 10 goli. Taki wynik nie może być zaskoczeniem, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Fin przez ostatnie kilka sezonów dość regularnie zdobywa gole dla swoich klubów.
W kadrze Pukki po raz pierwszy zagrał 11 lat temu. W debiutanckim meczu z Japonią pojawił się na boisku w 67. minucie, zastępując wielkiego Jariego Litmanena. Drużyna z Kraju Kwitnącej Wiśni sprawiła wtedy srogie lanie Finom, zwyciężając aż 5:1. Kto by wtedy pomyślał, że Pukki będzie kiedyś piłkarskim bohaterem swojego kraju…
Pukki w wieku 18 lat opuścił Finlandię, by uczyć się futbolu w Sevilli. Nie było mu dane jednak mocniej zaistnieć w drużynie w Andaluzji, której atak tworzyli wtedy znakomici Frédéric Kanouté i Luís Fabiano. Pograł natomiast trochę w drugoligowych rezerwach, gdzie nawet udało mu się zdobyć trzy gole.
W zeszłym roku Pukki nie tylko przypięczetował awans do Euro. Sięgnął też po koronę króla strzelców Championship i uzyskał promocję z Norwich do Premier League.
Pukkiego kibice cenią nie tylko za bramki, ale i za grę defensywną. Jak wspominał, pracy w obronie nauczył go Alexander Zorniger, który trenował go w Brøndby. – Prawdopodobnie byłem trochę leniwy. Nie wykonywałem pracy obronnej, którą powinienem był wykonywać. Tego właśnie nauczył mnie Zorniger. Kiedy pracuję w obronie, zawsze pomaga to mojej grze w ofensywie – przyznał.
3. Lukáš Hradecký
Urodził się Bratysławie. Do Finlandii przeniósł się jako dziecko. W lidze fińskiej nie pograł jednak za wiele. W wieku 20 lat trafił do duńskiego Esbjerg, z którym sięgnął po mistrzostwo i puchar. W 2013 został piłkarzem Brøndby. Krokiem milowym dla Hradeckiego było przejście do Eintrachtu. Trzyletni pobyt we Frankfucie nad Menem okrasił pucharem i tytułem najlepszego bramkarza Bundesligi. Dziś reprezentuje Bayer Leverkusen.
Hradecký dokonał czegoś, co nie udało się jego poprzednikowi Jääskeläinenowi. Otóż udało mu się awansować do Euro. Co prawda, było mu łatwiej, bo w teraz turnieju biorą udział aż 24 drużyny, a nie 16, tak jak to było za czasów Jääskeläinena. Należy jednak pamiętać, że Suomi dziś nie mają tylu gwiazd co chociażby 15 czy 20 lat temu. Podopieczni Markku Kanervy w walce o grę w mistrzostwach Starego Kontynentu ustąpili tylko Włochom, a wyprzedzili choćby Greków czy Bośniaków. Wielka w tym zasługa Hradeckiego.
2. Sami Hyypiä
Drugi, obok Litmanena, i jak dotąd ostatni Fin, który wygrał Ligę Mistrzów. Na początku kariery podążał tą samą drogą co Kolkka. Po wicemistrzostwie i Pucharze Finlandii trafił do Willem II. Ich drogi rozeszły się w 1998 roku. Kolega odszedł do PSV, a Hyypia został jeszcze na rok w Tilburgu.
W 1999 roku przeszedł do Liverpoolu. Zwolennikiem sprowadzenia Fina był ówczesny menedżer The Reds Gerard Houllier. Był to znakomity ruch zarówno ze strony klubu, jak i samego piłkarza. Z miejsca stał się podstawowym piłkarzem. Na Anfield spędził 10 lat. W tym czasie wygrał 10 trofeów. Perłą w koronie jest oczywiście triumf w Champions League w 2005 roku.
Słynął z twardej, ale czystej gry. Tylko raz został ukarany czerwoną kartką. Zdarzyło się to 5 kwietnia 2003 roku. Fin wyleciał z boiska, a jego Liverpool przegrał wtedy 0:4 z Manchesterem United.
W pierwszej drużynie narodowej debiutował w 1992 roku w towarzyskim meczu przeciwko Tunezji. 18 lat później, w spotkaniu przeciwko Węgrom, po raz ostatni przywdział reprezentacyjny trykot (mecz ten był pożegnaniem także z kadrą dla Jussiego Jääskeläinena). W sumie dla Suomi zagrał 105 razy i zdobył 5 goli
1. Jari Litmanen
Gdyby nie kontuzje, pewnie osiągnąłby więcej. Ale i tak ma się czym pochwalić. Śmiało można powiedzieć, że bez Fina Ajax nie zdobyłby czwartego tytułu najlepszej drużyny Europy. Sezon 1994/95 był na niego wymarzony. Liga Mistrzów, Superpuchar Europy, Puchar Interkontynentalny, Mistrzostwo Holandii i Superpuchar Holandii, a do tego trzecie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki France Football (nie brakuje głosów, że to on, a nie George Weah powinien wtedy cieszyć się z tej najcenniejszej indywidualnej nagrody dla piłkarza). A pomyśleć, że zanim trafił do Amsterdamu, kontraktu nie chciały z nim podpisać takie firmy jak Leeds i PSV.
Jak wspomnieliśmy, Litmanenowi w rozwinięciu skrzydeł przeszkadzały kontuzje. Przez urazy nie pokazał swojego kunsztu w Barcelonie. Trafił więc do Liverpoolu, gdzie liczono, że wróci do formy, jaką prezentował w Ajaksie. Zresztą przejście na Anfield było jego marzeniem. – Byłem łączony z każdym klubem w Europie, ale to Liverpool zawsze był dla mnie wyjątkowy – mówił po podpisaniu umowy. Niestety nie dał The Reds tyle, ile by chciał. Problemy zdrowotne nie pozwoliły mu zagrać w żadnym z pięciu wygranych przez Liverpool finałów w 2001 roku (w spotkaniach o Superpuchar Europy i Tarczę Wspólnoty zasiadał na ławce, ale trener wolał stawiać na Owena, Heskeya i Fowlera).
Jest rekordzistą pod względem występów i bramek dla fińskiej reprezentacji. Niestety, nigdy nie zdołał z kadrą awansować na duży turniej. Może się pochwalić jedynie triumfem w Mistrzostwach Nordyckich w Piłce Nożnej (międzynarodowy turniej dla drużyn skandynawskich).
DOMINIK GÓRECKI