Władimir Putin zrobi wszystko, aby mundial w Rosji zakończył się pełnym organizacyjnym sukcesem. Jak w ogóle jednak do tego doszło, że najlepsi piłkarze świata zagoszczą w rosyjskich miastach? I jak wyglądały przygotowania Rosjan do turnieju? Na te wszystkie pytania (i wiele innych) odpowiedź znajdziemy w książce „Najważniejszy mecz Kremla”, którą napisali Roman Imielski i Radosław Leniarski.
Przy okazji recenzji „Królów strzelców” wspominałem, że wschód był do tej pory zaniedbywany, jeśli chodzi o rynek książki sportowej. Na szczęście dzięki mundialowi w kraju Władimira Putina ta luka szybko się wypełnia. Na „perełkę” Wydawnictwa Czarnego kapitalnie „Najważniejszym meczem Kremla” odpowiedziała Agora. Książka doświadczonych dziennikarzy „Gazety Wyborczej” zaczyna się od relacji z Mostu Moskworieckiego, gdzie 27 lutego 2015 r. zamordowany został rosyjski opozycjonista Borys Niemcow. Władimir Putin potępił to wydarzenie i obiecał surowo ukarać sprawców. Winny musiał się oczywiście znaleźć – na 20 lat ciężkiego więzienia skazano Czeczeńca Zaura Dadajewa.
Nikt ze śledczych nie odważył się prowadzić sprawy tak, by wyjaśnić ewentualny udział w morderstwie samego Kadyrowa, bez którego żaden czeczeński watażka nie kiwnie palcem. (s. 17)
Jak to zwykle w Rosji bywa – skazano płotkę, a grube ryby pozostały nieznane. Nie będzie niczym odkrywczym stwierdzenie, że śmierć Borysa Niemcowa jakoś strasznie nie zmartwiła władcy Rosji. Autorzy zapewne zaczęli od tego, bo sytuacja ta jest symbolem dzisiejszej Rosji – Putinowi lepiej nie wchodzić w drogę, a nawet jeśli ma się z nim dobre układy, wszystko może się szybko zmienić. Analogie z „Królami strzelców” nasuwają się same, ponieważ „Najważniejszy mecz Kremla” również piłkę nożną wykorzystuje jako pretekst do opowieści o polityce. Jeśli kogoś interesuje czysty sport – być może nie trafi do niego książka Agory. Jeśli jednak chcemy poznać coś więcej niż tylko wyniki meczów, a w dodatku fascynuje nas Rosja – będziemy w pełni usatysfakcjonowani.
Świetna jest opowieść o wielkiej aferze dopingowej, która wykluczyła Rosję z zimowych igrzysk w Pjongczangu. Władze oczywiście potępiły „koksiarzy” i prawiły utarte frazesy o „czarnych owcach”. Dopiero zeznania zbiegłego z Rosji Grigorija Rodczenkowa ujawniły, że w system dopingu zaangażowane były państwowe służby specjalne FSB. Historia rosyjskiej afery dopingowej to najlepsza część „Najważniejszego meczu Kremla”, jednak pozostałe wiele nie ustępują. Mamy rozdział o kibolach, okraszony wywiadem z ich szefem Aleksandrem Szpryginem. Dlaczego robiący zadymę w Marsylii podczas Euro 2016 Rosjanie byli witani w kraju jak bohaterowie, a teraz są szykanowani?
Wszedł postawny, niemal dwumetrowy 40-latek o bystrym spojrzeniu. Zamówił kawę, bo „będzie musiał jeszcze prowadzić”. A potem mówił, dlaczego mistrzostwa świata w Rosji będą najbezpieczniejsze w historii. Mówił też, kto jest największym wrogiem dla rosyjskich kiboli zaraz po Ukrainie, kto największym przyjacielem i co on sam musi zrobić, aby nie pójść do więzienia w czerwcu, kiedy rozpocznie się mundial. O ile w ogóle doczeka na wolności aż tak długo. Mówił to z pewnym żalem, bo czuje się odrzucony przez rosyjskie media i władze. Teraz już go nie lubią, nie wpuszczają na salony. (s. 79)
Typowo rosyjska sytuacja, gdzie łaska Kremla na pstrym koniu jeździ. Podobnie jak w przypadku oligarchów, którzy z dnia na dzień mogą stracić względy Putina i trzeba uciekać za granicę. Jak chociażby Dmitrij Rybołowlew, właściciel klubu AS Monaco, w którym gra nasz Kamil Glik. W rozdziale o Rybołowlewie oprócz piłki nożnej i polityki znajdziemy też mini śledztwo dziennikarskie w sprawie kupna słynnego obrazu Leonarda da Vinciego „Salvator Mundi”. Przede wszystkim jednak autorzy odwiedzili większość miast, w których odbędą się mecze MŚ. Szczególnie ciekawa była wizyta w Sarańsku, najmniejszym z miast-gospodarzy.
Zachowując wszelkie proporcje, to tak, jakby w Polsce mecze odbywały się w Białej Podlaskiej, z całym oczywiście szacunkiem do tego pięknego miasta na Podlasiu – mówił na spotkaniu promocyjnym książki Roman Imielski.
W książce znajdziemy także odpowiedź na pytanie, które miasto jest sportową stolicą Rosji i jaki jest najbrzydszy budynek w Kaliningradzie. Autorzy znaleźli też czas na odwiedzenie… więzienia dla kobiet w Poćmie, „zaledwie” 250 km od Sarańska. Nie brakuje również wątków stricte historycznych – jak opowieść o czterech braciach Starostinach (piłkarze) czy dwóch braciach Znamieńskich (biegacze długodystansowi). „Najważniejszy mecz Kremla” to świetny reportaż napisany przez ludzi, którzy wiedzą, o czym piszą i pisać potrafią. Zakres tematów jest tak szeroki, że właściwie każdy rozdział mógłby się stać osobną „cegłą”. To też jest duża sztuka, żeby zmieścić to wszystko w zgrabnej opowieści.
Do strony graficznej nie można mieć większych zastrzeżeń. Na okładce słynny mural na cześć Cristiano Ronaldo w Kazaniu (w książce znajdziemy ciekawą historię jego powstania), poza tym sporo dobrze dobranych zdjęć. Niektóre wykonali sami autorzy. Książkę Romana Imielskiego i Radosława Leniarskiego powinien przeczytać każdy koneser powiązań sportu i polityki. Jest także świetną propozycją dla osób interesujących się Rosją. Jeśli ktoś liczy wyłącznie na opowieść o piłce nożnej, to może się zawieść – piłka po raz kolejny jest tylko pretekstem do szerszej opowieści. Tytuł ten można przeczytać „od deski do deski”, ale równie dobrze można sięgać do niego jak po przewodnik i badać informacje o konkretnych ludziach czy wydarzeniach.
Autorzy kończą słowami:
Na koniec dziękujemy Tobie, drogi Czytelniku, że sięgnąłeś po „Najważniejszy mecz Kremla”. Mamy nadzieję, że nie była to strata czasu. Bo staraliśmy się jak cholera, żeby tak nie było.
Absolutnie nie żałuję czasu przeznaczonego na lekturę i mogę z czystym sumieniem polecić „Najważniejszy mecz Kremla” czytelnikom Retro Futbol. To po prostu bardzo dobra książka. Możecie ją kupić TUTAJ
BARTOSZ BOLESŁAWSKI