Cofnijmy się prawie o 12 lat do wydarzenia, które miało miejsce w Dortmundzie. Pod względem czysto piłkarskim nie było to być może najlepsze widowisko tamtego turnieju, ale w kategorii dramatyzmu tak. Niemcy zostali wyrzuceni przez Włochów z turnieju, rozgrywanym na własnych boiskach. W dogrywce, krok przed finałem. „Andiamo a Berlino” – krzyczał wówczas podekscytowany Fabio Carresa, włoski komentator, a realizator wyłowił z tłumu jedną z wielu zapłakanych Niemek.
Droga do półfinału
Gospodarze turnieju odnieśli komplet zwycięstw w swojej grupie. Szczególnie bolesny dla nas był gol Olivera Neuville’a, który pokonał w doliczonym czasie gry fantastycznie broniącego Artura Boruca. Dla Niemców oznaczało to już awans z grupy, a dla drużyny Pawła Janasa powrót do domu (na szczęście było blisko). Niemcy bez trudu w 1/8 rozprawili się ze Szwedami po dwóch golach 21-letniego Lukasa Podolskiego, rewelacji tamtego turnieju. Na drodze stanęła później Argentyna. W 49. minucie Albicelestes wyszli na prowadzenie po bramce Roberto Ayali. Na 10 minut przed końcem do remisu doprowadził Miroslav Klose. Więcej bramek nie padło i potrzebna była dogrywka. Nie przyniosła ona jednak rozstrzygnięcia. W serii rzutów karnych więcej zimnej krwi zachowali niemieccy piłkarze, zwyciężając 4:2.
Włosi znaleźli się w grupie z Ghaną, USA i Czechami. W drugiej serii gier Squadra Azzurra zagrała przeciwko Amerykanom. Padł remis 1:1, a samo spotkanie było brutalne. Sędzia zmuszony był pokazać aż trzy czerwone kartki – jedną dla Włochów i dwie dla Amerykanów. Przed ostatnią serią spotkań wszystkie cztery zespoły zachowały szanse na awans. Włosi mieli zmierzyć się z Czechami. Pavel Nedved i jego koledzy nie byli w stanie pokonać ani razu Gianluigiego Buffona. Drużyna Lippiego wygrała 2:0 i znalazła się w fazie pucharowej. Australijczycy sprawili Włochom wiele problemów. Dodatkowo w 50. minucie czerwoną kartkę obejrzał Marco Materazzi. Cały czas utrzymywał się wynik bezbramkowy. W doliczonym czasie w pole karne Australii wpadł Fabio Grosso i…. podopieczni Lippiego otrzymali karnego z kapelusza, którego na awans zamienił Francesco Totti. Napastnik Romy pewnym strzałem pokonał Marka Schwarzera. W ćwierćfinale Italia już bez większych problemów poradziła sobie z Ukrainą, wygrywając 3:0.
Czarny dla Niemców 4 lipca
Spotkanie było bardzo wyrównane. Lepszy poziom gry w pierwszej połowie meczu pokazała drużyna Lippiego, ale to gospodarze byli bliżej wyjścia na prowadzenie. Miroslav Klose znakomicie dograł do Bernda Schenidera, ale strzał pomocnika Bayeru Leverkusen minął o centymetry poprzeczkę włoskiej bramki. Po przerwie Niemcy podkręcili tempo gry, ale tylko raz stworzyli poważne zagrożenie po uderzeniu Lukasa Podolskiego. Bramki nie padły, więc potrzebna była dogrywka. Zdecydowanie lepiej rozpoczęli ją Włosi. Najpierw w słupek trafił Alberto Gilardino, a już chwilę potem minimalnie niecelnie z dystansu strzelał Gianluca Zambrotta.
W 110. minucie w znakomitej sytuacji znalazł się Podolski, ale jego uderzenie doskonale obronił Gianluigi Buffon. Kiedy wydawało się, że potrzebne będą rzuty karne, Włosi zadali dwa zabójcze ciosy. W 119. minucie Andrea Pirlo podał sprytnie do Fabio Grosso. Obrońca bardzo precyzyjnym strzałem przy słupku pokonał Jensa Lehmanna. Niemcy próbowali jeszcze odpowiedzieć rzucając się rozpaczliwie do ataku. Wtedy jednak Fabio Cannavaro przejął piłkę we własnym polu karnym i podał ją do Alberto Gilardino. Napastnik Milanu podholował futbolówkę pod pole karne rywali i wypuścił w uliczkę Alessandro Del Piero. Snajper Juventusu bardzo pewnie umieścił piłkę pod poprzeczką i przypieczętował awans Włochów do finału. Pamiętamy, jak to się później skończyło…
Składy obu drużyn:
Niemcy – Jens Lehmann, Arnie Friedrich, Sebastian Kehl, Miroslav Klose (111′ Oliver Neuville), Michael Ballack, Philipp Lahm, Per Mertesacker, Tim Borowski (73′ Bastian Schweinsteiger), Bernd Schneider (83′ David Odonkor), Lukas Podolski, Christoph Metzelder
Trener: Jurgen Klinsmann
Włochy – Gianluigi Buffon, Fabio Grosso, Fabio Cannavaro, Gennaro Gattuso, Luca Toni (74′ Alberto Gilardino), Francesco Totti, Mauro Camoranesi (91′ Vincenzo Iaquinta), Gianluca Zambrotta, Simone Perrotta (104′ Alessandro Del Piero), Andrea Pirlo, Marco Materazzi
Trener: Marcello Lippi
Wspomnienia po latach
Nic nie odda lepiej obrazu tamtego spotkania niż wspomnienia i przeżycia jego uczestników.
Włosi nie grali wielkiej piłki w tamtym turnieju. Jednak ich najlepszym spotkaniem na całym mundialu był półfinał. Nie finał, nie ćwierćfinał, ale właśnie półfinał. Zagrali bardzo dobrze, ten mecz charakteryzował się wielką intensywnością. Powinnyśmy wtedy strzelić jedną albo dwie bramki, ale nie byliśmy w stanie tego zrobić – ocenił Tim Borowski.
Rosły pomocnik był bardzo krytyczny wobec siebie. W tamtym spotkaniu zastępował zawieszonego Torstena Fringsa. Twierdzi, że gdyby to jego kolega, a nie on zagrał w tym meczu, to prawdopodobnie Niemcy znaleźliby się w finale.
Poczuliśmy, że turniej nagle się dla nas skończył. Niektórzy z nas płakali. Nie byliśmy w stanie pojąć co się tak naprawdę stało. To było jak wbicie noża w serce – dodał dalej Borowski.
Marcello Lippi zdawał sobie sprawę jak trudne zadanie czekało jego piłkarzy.
Po wygranej z Ukrainą nasza wiara w siebie było dużo większa od tej, którą mieliśmy w fazie grupowej. Z tego też względu zagraliśmy naprawdę dobrze przeciwko Niemcom w Dortmundzie, a więc miejscu gdzie byli praktycznie nie do pokonania – wspomina ówczesny trener włoskiej kadry.
Kontra Włochów, która przyniosła bramkę na 2:0 została zapoczątkowana przez efektowny odbiór piłki Fabio Cannavaro. Stoper bardzo dobrze pamięta ten moment.
Wydaje mi się, że odebranie piłki Podolskiemu mogło mieć decydujący wpływ na to, że wygrałem później tytuł Piłkarza Roku FIFA. To był niesamowity mecz z wieloma interwencjami na takim poziomie. Kiedy teraz patrzę na tę akcję, to pytam sam siebie: 'Naprawdę udało mi się tak odebrać piłkę?’ To obraz, który na zawsze zapisał się w historii futbolu. Fantastyczna bramka strzelona Niemcom, którzy grali na własnym terenie. Pozwoliło to nam zameldować się w Berlinie – podsumowuje kapitan włoskiej drużyny w czasie tamtego turnieju.
W przywoływanych wspomnieniach nie może zabraknąć również oczywiście największego bohatera tamtego meczu, a więc Fabio Grosso.
Andrea Pirlo po raz kolejny zachował się genialnie dogrywając mi dokładnie piłkę. Mój strzał był instynktowny. Widziałem, że mogę umieścić piłkę w bramce tylko w jednym możliwym miejscu. Tak jak powiedziałem, zrobiłem to instynktownie. Ten moment wciąż przywołuje we mnie wiele emocji – wspomina były lewy obrońca.
Tak jak napisałem na początku tekstu, z pewnością nie był to najbardziej efektowny mecz turnieju, ale dramaturgia, która trwała aż do 119. minuty gry powoduje, że się o nim pamięta. Włosi nie zachwycali swoją grą ani w grupie, ani też w fazie pucharowej. W najważniejszym momencie byli jednak w stanie się rozkręcić i zniszczyć marzenie gospodarzy o grze w wielkim finale. „Andiamo a Berlino” i płacząca dziewczyna w niemieckiej koszulce – to obrazki tamtego półfinału.
MATEUSZ SZTUKOWSKI
Źródła, z których korzystałem: